Beloved Enemy [PL] - Rozdział 82 : Smak zwycięstwa

            Po wzniesionym toaście i krótkiej rozmowie mężczyźni wrócili do swojej sali i z powrotem usiedli przy stole, po czym zaczęli rozmawiać o rodzinie Yuan. Gu Qing Pei słyszał te historie wiele razy i miał ich serdecznie dość. Pił herbatę i odpłynął myślami gdzieś daleko, nie zwracając uwagi na toczącą się dyskusję.

           Nagle ciepła i duża dłoń chwyciła go za rękę. Gdy uniósł głowę, zobaczył Wang Jinga, który przechylił nieco głowę w jego stronę i patrzył na niego głębokim, spokojnym wzrokiem, dając mu tym poczucie bezpieczeństwa. Jeśli ktoś taki był po jego stronie, to niczego nie musiał się bać. Dla porównania jego związek z Yuan Yangiem był jak igranie z tygrysim wilkiem... chociaż takie zwierzę nawet nie istnieje...

          Pan Gu potrząsnął głową próbując odgonić od siebie niepokojące myśli. To oczywiste, że Wang Jing jest postacią wybitną. Jest charyzmatycznym i błyskotliwym biznesmenem z ogromnym doświadczeniem i wiedzą. Jego pozycja i status są zdecydowanie wyższe od jego, dlatego właśnie musiał zachować przy nim czujność, bo jeśli będzie nieostrożny, to zostanie przez niego pożarty.

           Dyrektor nie czuł niczego do Wang Jinga i nie wierzył, że uczucia prezesa względem niego są szczere. Wiedział jedno, podziwiał go i musiał na niego uważać. Co do Yuan Yanga, to wierzył, że chłopak naprawdę go kocha. Tak... każdy w swoim życiu dostaje to, na co zasługuje...

           Na tę chwilę pan Gu nie zamierzał angażować się w nic, co sprawi, że może być stratny. Drugi raz nie zamierzał popełnić tego samego błędu. Powoli cofnął rękę, uniósł kieliszek i wypił łyk wina. Podczas kolacji wszyscy dość mocno popili. Gu Qing Pei miał zdecydowanie mocniejszą głowę niż Wang Jing, dlatego musiał pomóc mu zejść ze schodów i zaprowadził go do samochodu. Kierowca otworzył tylne drzwi i pan Gu wepchnął mężczyznę do środka. Ten jednak złapał go mocno za szyję i nie chciał puścić.

           Dyrektor znalazł się w dość niewygodnej pozycji, był zgięty w pół, a jego górna cześć ciała znajdowała się w aucie.

          - Wang Jing, jedź do domu, musisz odpocząć.

          Ich twarze znajdowały się tak blisko siebie, że niewiele brakowało, a ich usta mogłyby się ze sobą zetknąć, wystarczył drobny ruch, jednak żaden go nie wykonał.

          - Qing Pei, czym się od niego różnię?

          Dyrektor zamarł, bo nie wiedział, jak ma odpowiedzieć na to pytanie.

          Wang Jing to pewny siebie, odnoszący sukcesy biznesmen, który doskonale zna swoją wartość. Gu Qing Pei zauważył, że ten mężczyzna zawsze traktował Yuan Yanga z góry, bo uważał go za kompletnie niedojrzałego i lekkomyślnego żółtodzioba, co poniekąd było prawdą. Gdyby ktokolwiek stanął przed wyborem między Wang Jingiem a Yuan Yangiem, zwycięzcą byłby ten pierwszy. Odnoszący sukcesy, inteligentny i szarmancki, nikt nie postawiłby na tego problematycznego bachora.

           Tym, co ich różniło był ślepy los. Gdyby pan Gu najpierw spotkał Wang Jinga, to może wszystko potoczyłoby się inaczej.

           Prezes Wang był szczery, zawsze otwarcie mówił, co mu leżały na sercu, a mimo to nigdy nie był tak bezpośredni, jak Yuan Yang. Myśląc o tym, pan Gu poczuł się spokojniejszy. Każdy z nich powinien troszczyć się o siebie, tak będzie najlepiej. On i Yuan Yang mieli burzliwy związek, który zakończył się żałośnie. Nie zamierzał więcej mieszać pracy z uczuciami. Wiedział, że musi wyznaczyć granicę, której on i jego nowy szef nigdy nie przekroczą. W końcu Wang Jing westchnął głęboko i go puścił. Pan Gu zamknął drzwi i patrzył, jak samochód powoli odjeżdża. W międzyczasie podjechał jego kierowca, a gdy już otworzył drzwi, by wsiąść do auta, usłyszał za plecami znajomy głos.

            - Dyrektorze Gu.

            Zamarł na kilka sekund, po czym powoli się odwrócił.

            Yuan Li Jiang stał na schodach głównego wejścia do restauracji i patrzył na niego z wyższością. Było z nim dwóch jego asystentów. Chwilę wcześniej, podczas toastu, obaj byli wobec niego bardzo uprzejmi, jednak teraz nie czuli się zobowiązani etykietą biznesową i obdarzyli pana Gu nienawistnym, zimnym spojrzeniem.

            Dyrektor uśmiechnął się i powiedział ze spokojem.

            - Prezesie Yuan, czy coś się stało?

            Yuan Li Jiang odpowiedział z kamienną twarzą.

            - Dyrektorze Gu, chodźmy gdzieś porozmawiać.

            Mężczyzna uśmiechnął się i odpowiedział sarkastycznie.

            - Mam słabą głowę, wolałbym jak najszybciej pojechać do domu. Muszę się położyć i odpocząć. Nie chcę ryzykować, że będąc na rauszu, zrobię coś na tyle nieprzyzwoitego, że będę musiał się później wstydzić.

             Wyraz twarzy prezesa uległ zmianie, wbił w niego wzrok, a Gu Qing Pei odpowiedział mu mocnym i nieugiętym spojrzeniem.

             Yuan Li Jiang zszedł ze schodów, wyciągnął rękę i zamknął drzwi samochodu, na co dyrektor lekko się zmarszczył. Prezes zbliżył się do niego i wypowiedział słowa przeznaczone tylko do jego uszu.

             - Gu Qing Pei, przez ciebie straciłem syna, ale sądzę, że już ci za to sowicie odpłaciłem. Można powiedzieć, że jesteśmy kwita. Teraz pracujesz dla Wang Jinga i muszę przyznać, że to dość perfidne zagranie wobec mnie, jednak nie zamierzam tego komentować. Mam jednak nadzieję, że będziesz grał uczciwie.

            Pan Gu odpowiedział równie cicho.

            - Prezesie, proszę się nie martwić, zwłaszcza o przetarg dla X Steel Group. Będę brał udział w przygotowaniu oferty i zamierzam polegać jedynie na własnej wiedzy i doświadczeniu. Mam nadzieję, że pan również zamierza podjąć uczciwą walkę. Niech wygra lepszy, a przegrany nie żywi urazy.

             Yuan Li Jiang uśmiechnął się chłodno.

            - Zawsze lubiłem tę twoją pewność siebie.

            Dyrektor zaśmiał się już nieco głośniej.

            - Też ją lubię.

            Otworzył drzwi samochodu i szybko wsiadł do środka, po czym odjechał.

            Następnego dnia Wang Jing przyprowadził do biura jakiegoś mężczyznę i przedstawił go jako bliskiego przyjaciela asystenta kierownika projektów w firmie X Steel Group. Prezes zamierzał zaprosić go na obiad i chciał, żeby Gu Qing Pei towarzyszył i uczestniczył w rozmowie, która mogła przynieść im pewne korzyści.

            Pan Gu dokładnie przyjrzał się mężczyźnie, miał on przygnębiony wyraz twarzy i był ubrany w nieco niemodnym już stylu. Na pierwszy rzut oka było widać, że mu się nie przelewa. Jednak, czy jego przyjaciel zdradzi mu cokolwiek, to już zupełnie inna kwestia. Nawet jeśli coś wie, to ujawnianie poufnych informacji dotyczących przetargu jest nielegalne, zwłaszcza jeśli organizuje go spółka skarbu państwa. Gu Qing Pei nie potrafił wyczuć, czy konkurenci również byli skłonni podjąć takie ryzyko.

           Dobrze znał regulacje prawne dotyczące przetargów, których wartość sięgała miliarda dolarów. W takich okolicznościach pewne jest, że walka będzie zaciekła, a firmy biorące udział w przetargu zrobią wszystko, by dobić przeciwnika. W tym przypadku też się tego spodziewał, dlatego wolał nie ryzykować. Sam był świadkiem aresztowania dwóch dyrektorów za przyjmowanie łapówek i ujawnienie ceny wywoławczej. Był też rzeczoznawcą w sprawie sądowej jednego z nich.

            Mówiąc wprost, pan Gu o przetargach wiedział wszystko. Potrafił wykorzystać sytuację, wyczuć przeciwnika i go skutecznie zablokować. Zawsze grał czysto, dlatego jak tylko dowiedział się, kogo Wang Jing zaprasza na obiad, poczuł konsternacje i bynajmniej nie był tym zachwycony.

            Postanowił odesłać tego mężczyznę i poważnie porozmawiać z Wang Jingiem, który mimo że sprawiał wrażenie opanowanego, to w jakiś sposób próbował wywrzeć na nim presję. Co nie jest dziwne, w końcu zainwestował dość sporo w ten przetarg.

            Fakt był taki, że głównymi graczami w przetargu byli oni i Yuan Li Jiang, dlatego właśnie pan Gu za nic nie chciał, żeby jego wysiłki i praca poszły na marne, a co gorsze nie chciał stracić twarzy. Dobrze wiedział, że lepiej działać na spokojnie i nie wykonywać żadnych desperackich ruchów. Bardzo długo rozmawiał z Wang Jingiem analizując wady i zalety każdego z możliwych posunięć, a także potencjalne zyski i straty, jakie w ich wyniku mogą osiągnąć. Wang Jing co chwile mu przytakiwał, aż w końcu westchnął:

            - Chyba ostatnio pracuję pod zbyt dużą presją, za dużo spaw mam na głowie i każda jest gardłowa.

            Spojrzał na dyrektora z wyrazem podziwu.

            - Qing Pei, jakie to szczęście, że cię mam.

            Pan Gu uśmiechnął się.

            - Wspieranie cię i ułatwianie ci pracy to mój obowiązek. Sam wszystkiego nie zrobisz. Zajmij się tym, co najpilniejsze, a ja załatwię resztę. Chociaż nie wiem, czy uda mi się osiągnąć sukces, ale dołożę wszelkich starań i dam z siebie wszystko.

           Wang Jing spojrzał na niego czule i nie mogąc się oprzeć, przytulił go.

           Gu Qing Pei zesztywniał lekko, poklepał prezesa po plecach i szybko wycofał się z jego ramion. Wang Jing również się cofnął lecz na jego ustach pozostał delikatny uśmiech.

           - Liczę na twoją ciężką pracę.

           Pan Gu odwzajemnił uśmiech i odpowiedział.

          - Cieszę się i postaram się spełnić twoje oczekiwania.

          Spotkanie z Yuan Li Jiangiem nie wpłynęło na morale Gu Qing Peia, za to sprawiło, że był jeszcze bardziej zmotywowany do działania. Dobrze wiedział, że ze strony prezesa Yuana nie ma co liczyć na taryfę ulgową w ramach rekompensaty za wyrządzone mu szkody. Za to wygrana w przetargu zdecydowanie złagodziłaby jego urazę. Dlatego wziął się do pracy z jeszcze większą gorliwością.

           Dyrektor postanowił wybadać asystenta kierownika projektu firmy X Steel Group, jednak nie za pośrednictwem jego chciwego przyjaciela, lecz w bardziej bezpośredni sposób.

           Zaprosił go na obiad, podczas którego próbował wyciągnąć z niego pewne informacje. Ten młody mężczyzna był bardzo ostrożny i pan Gu musiał naprawdę się wysilić, żeby mu cokolwiek powiedział. Asystent może nie bezpośrednio, ale wyjawił dolną granicę ceny, której od oferentów oczekiwał jego szef. W tym momencie Gu Qing Pei był przekonany, że swoją dokumentację przygotował bezbłędnie i w punkt.

            Pan Gu zdawał sobie sprawę, że Yuan Li Jiang też wykona ruch. Firma prezesa Yuana i Wang Jinga były do siebie podobne, miały wpływowych liderów, duże możliwości inwestycyjne i obie zajmowały czołowe miejsca na rynku obrotu nieruchomościami. Wybór między nimi będzie bardzo trudny, wszystko będzie zależeć od dokumentacji, jaką złożą i przedstawią liderzy obu firm.

           Przez kilka kolejnych dni pan Gu spał po trzy, cztery godziny na dobę, robił wszystko, co mógł, by wygrać i odegrać się na prezesie Yuanie.

           Gdy dokumenty przetargowe były gotowe, złożyli ofertę i dyrektor w końcu mógł się wyspać. Spał do oporu, aż obudził go dźwięk dzwoniącego telefonu. Z trudem otworzył oczy i odebrał nie spoglądając na wyświetlacz.

           - Halo?

           Minęła chwila, zanim jego rozmówca się odezwał.

            - Gdzie jesteś?

            Pan Gu otworzył szeroko oczy. To był Yuan Yang. Usłyszał w telefonie ten znajomy głos, wydawało się, że minęły wieki, odkąd ostatnio z nim rozmawiał. W rzeczywistości były to tylko dwa tygodnie.

            Gu Qing Pei nic nie odpowiedział, ale też się nie rozłączył. Czekał, nie wiedząc, co chce usłyszeć.

           - Właśnie wróciłem do domu z Tianjin. Budowa w końcu ruszyła i zdaje się, że cała inwestycja przyniesie niezły zysk, w zasadzie jestem tego pewien. Skończyłem pracę, jaką miałem tam do wykonania i wróciłem do domu. Gdzie jesteś?

           Pan Gu nadal milczał.

           - Odezwij się. Gdzie jesteś? Wróć do domu. Czekam tu na ciebie.

            Yuan Yang podkreślała słowo „dom" i stawał się coraz bardziej niespokojny. Po dłuższej chwili milczenia Gu Qing Pei w końcu się odezwał.

           - Już tam nie mieszkam.

           Tym razem chłopak zamilkł. A mężczyzna powoli usiadł, łapiąc się za pierś, bo ledwo mógł oddychać, ale zebrał się w sobie i dodał:

           - Yuan Yang, szkoda, że nie urodziłeś się kilka lat wcześniej... nie kontaktuj się ze mną więcej.

           Ciężki oddech chłopaka dotarł do jego ucha, powodując że poczuł przeszywający ból.

           Po kilku sekundach Yuan Yang odezwał się zachrypniętym głosem.

           - Czyli nie obchodzi cię, co zrobię, bo to wszystko i tak nie będzie mieć znaczenia, prawda? Pracuję jak szalony, jak myślisz, dla kogo? Gu Qing Pei! Nie możesz mnie zostawić, po tym, jak całkowicie się dla ciebie zmieniłem.

           Pan Gu zacisnął pięść i wyłączył telefon. Był już za stary na takie gierki. Może dla chłopka to było zabawne, ale nie dla niego...

           Po tej rozmowie nie mógł już zasnąć, chociaż bardzo chciało mu się spać, czuł jak kręci mu się w głowie.

           Proces weryfikacji ofert był dość długi i wszyscy biorący udział w przetargu czekali w nerwach na rozstrzygnięcie. Dowiedzieli się, że w ostatnim dniu składania ofert, jedna z firm się wycofała, czyli pozostało tylko trzech graczy. Oprócz firmy Wang Jinga i prezesa Yuana była jeszcze trzecia firma, która musiała postawić wszystko na jedną kartę i być może działała na granicy zysku, by tylko być w stanie konkurować z tymi dwoma gigantami. Na tę chwilę nikt nie wiedział, kto wygra, wszyscy czekali.

            Podczas jednego z tych pełnych napięcia dni do Gu Qing Peia zadzwoniła Wu Jinglan. Był bardzo zaskoczony, gdyż raczej nie utrzymywał z nią kontaktów. Ton głosu kobiety był stanowczy, ale dość uprzejmy.

            - Dyrektorze Gu, czy wszystko w porządku?

            Mężczyzna od razu pomyślał o Yuan Yangu i poczuł, jak jego policzki oblewają się rumieńcem, ale odpowiedział bardzo spokojnie.

            - Tak, w porządku, a u pani?

            - Mój syn, którego przez ponad dwadzieścia lat wychowuję, nie chce wrócić do domu, a co gorsza nie chce powiedzieć, gdzie jest i co robi. Przestał też odzywać się do własnego ojca. Powiedz mi, gdzie on teraz jest?

            Pan Gu milczał.

           - Dyrektorze Gu, na pewno wiesz, co się z nim teraz dzieje.

           - Nie wiem. Od dawna się z nim nie kontaktowałem.

           - Przez ciebie nie chce wrócić do domu, a ty mówisz, że nie masz z nim kontaktu? Myślisz, że w to uwierzę?

             W głosie kobiety pojawiło się coś niepokojącego.

            - Mówię prawdę. Zerwaliśmy kontakt już jakiś czas temu. Pani Wu, czy nie powinna być pani szczęśliwa, że prezes Yuan w końcu osiągnął swój cel?

            Gu Qing Pei nie chciał być sarkastyczny. Szanował matkę Yuan Yanga, ale przecież tylko stwierdzał fakt. Wu Jinglan zaniemówiła na trzy sekundy.

            - Mój mąż nie poradził sobie z tą sprawą. Jednak gdybym dowiedziała się o tym jako pierwsza, zdaje się, że byłabym jeszcze mniej kompetentna. Nie masz dzieci i nigdy nie zrozumiesz, co w takiej chwili czuje rodzic.

            Pan Gu nic nie odpowiedział.

            - Nie chcę się rozwodzić na temat tego, co dobre, a co złe. Nasza rodzina to rozsądni ludzie, zdajemy sobie sprawę, że za to, co się stało, nie można obwiniać jedynie ciebie. Jednak teraz chcę tylko, żebyś zwrócił mi syna.

            Gdyby nie fakt, że dyrektor miał problem ze złapaniem tchu, na pewno by się zaśmiał z tak niedorzecznej prośby.

           - A niby jak mam to zrobić?

           Pomyślał w duchu, po czym odpowiedział:

           - Pani Wu, niezależnie od tego, czy mi pani wierzy, czy nie. Od dawna nie mam kontaktu z Yuan Yangiem. Zdecydowałem się raz na zawsze od niego odciąć, dlatego nie jestem w stanie spełnić pani prośby.

            Kobieta nic nie odpowiedziała, tylko rozłączyła się po krótkiej chwili milczenia. Gu Qing Pei siedział przy biurku sztywny jak struna, minęło kilkanaście minut, zanim się uspokoił i doszedł do siebie.

            W dniu przetargu Wang Jing razem dyrektorem Gu i jego zespołem przyjechali do siedziby firmy X Steel Group. Yuan Li Jiang nie zjawił się osobiście, reprezentowali go członkowie zarządu jego spółki, pojawił się też szef firmy będącej trzecim oferentem.

            Przedstawiciele wszystkich trzech spółek usiedli w dużej sali konferencyjnej, czekając aż kierownik projektu firmy X Stell Group poda wstępną ocenę ofert.

           Atmosfera była dość napięta, wszyscy mieli poważne miny i byli skupieni. Dopóki zwycięzca nie zostanie wyłoniony, pozostawali konkurentami. Dopiero gdy poznają wyniki, emocje opadną, a wszyscy obecni będą mogli wspólnie pójść się napić. To był taki zwyczaj, od którego odstępstwo byłoby wielkim nietaktem, zwłaszcza dla przedstawicieli firm, które przegrały.

           Kierownik projektu ogłosił, że wszystkie trzy oferty spełniają kryteria i przechodzą do dalszego etapu. Gu Qing Pei i Wang Jing spojrzeli na siebie z powagą, a potem zlustrowali miny konkurentów, którzy byli równie zaskoczeni.

            Była to nad wyraz dziwna sytuacja i pan Gu był niemalże pewien, że asystent menadżera otrzymał łapówki od pozostałych oferentów podając im w zamian cenę graniczną. Jednak wiadomo było, że nie była ona do końca tą oczekiwaną. Na tę chwilę wiedzieli, że wszystkie firmy złożyły porównywalne oferty, a o zwycięstwie zadecydują szczegóły.

            Gu Qing Pei nie spodziewał się, że ten asystent był aż tak odważny, żeby wyjawić wrażliwe informacje wszystkim trzem oferentom, choć zapewne wizja łatwego zysku skusiła go i pewnie przyjął łapówki. Asystent był jednocześnie na tyle sprytny, że nie podał nikomu tej naprawdę oczekiwanej ceny. Dyrektor wiedział, że pewnie teraz chłopak będzie miał nieprzyjemności z powodu wycieku informacji i zdaje się, że kiedy brał kasę, to nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo ryzykuje.

           Prezes firmy X Steel Group głupi nie był i wiedział, że pewne dane, zwłaszcza te o cenach zawsze wyciekną. Jednak tym razem zrobiono to wyjątkowo nieporadnie. Z jednej strony podana wartość cen jest korzystna dla oferenta, z drugiej hamuje możliwość zysku firmy, która robi przetarg. A przecież rynek rządzi się swoimi prawami. Zarząd firmy X Steel Group nie dokonał wyboru od razu, zapewne dbając o własny interes. Efekt tego był taki, że wszyscy trzej oferenci zostali zrobieni w konia i nadal musieli czekać na rozstrzygnięcie przetargu.

            Na szczęście Gu Qing Pei nie trzymał się kurczowo zasłyszanej ceny, dokumenty przetargowe, które przygotował, nadal były bardzo konkurencyjne, dlatego nie przejął się zbytnio sytuacją, w jakiej się znaleźli. Za to reprezentanci dwóch pozostałych firm mieli dość nietęgie miny.

            Po naradzie zarządu kierownik projektu wstał i powiedział, że teraz ogłosi zwycięzcę przetargu. Krew w żyłach pana Gu zaczęła buzować, a kiedy usłyszał, że wygrała firma QingDa Real Estate, aż mu się oczy rozszerzyły z emocji. Adrenalina uderzyła mu do głowy, poczuł suchość w gardle i był cholernie podekscytowany. Wygrali! Mają to! Szkoda, że prezes Yuan nie przyszedł, w tej chwili tak bardzo chciał zobaczyć jego minę.

            Wang Jing wstał i mocno go przytulił śmiejąc się głośno. Zespół Gu Qing Peia był przeszczęśliwy, kilku z młodszych członków nawet dość głośno wiwatowało, choć nadal znajdowali się na sali konferencyjnej. Za to konkurenci byli wściekli i gratulowali zwycięzcom zmuszając się do uśmiechu.

            Wang Jing i Gu Qing Pei zostawili podwładnym omówienie szczegółów współpracy, a sami pojechali do zarezerwowanej wcześniej restauracji, gdzie miała odbyć się konferencja prasowa, na której oficjalnie zostanie ogłoszone, że przetarg wygrała firma QingDa Real Estate. Było wielce prawdopodobne, że od jutra ceny akcji firmy Wang Jinga skoczą w górę.

            Prezes Wang wygłosił entuzjastyczne pięciominutowe przemówienie, opowiadając o perspektywach nowej inwestycji, a zwycięski uśmiech na twarzy Gu Qing Peia został zarejestrowany przez kamery wszystkich przybyłych stacji telewizyjnych.

            Po zakończeniu przemowy Wang Jing ponownie uściskał każdego ze swych podwładnych, a najdłużej w swych ramionach trzymał pana Gu.

            Gdy konferencja się zakończyła, dyrektor zadzwonił do rodziców i powiedział, żeby koniecznie oglądali dzisiejsze wiadomości. Wiedział że będą z niego bardzo dumni. Żadne osiągnięcie, w całej jego karierze nie cieszyło go tak, jak wygrana w tym przetargu. Dzięki temu zwycięstwu był w stanie uwolnić się od urazy, jaką żywił do Yuan Li Jianga, a także raz na zawsze odciąć się od skandalu wywołanego przez jego erotyczne zdjęcia.

             Po zakończeniu konferencji odbyło się przyjęcie. Wang Jing przyznał całemu zespołowi premię w wysokości trzech milionów juanów, a Gu Qing Pei dostał tygodniowe wakacje.

             Nagroda bardzo ucieszyła pana Gu, bo przez ostatni miesiąc schudł ponad trzy kg i czuł, że naprawdę potrzebował odpoczynku.

             Lekko wstawiony dyrektor wyszedł z restauracji, wsiadł do auta i został odwieziony do domu. Kierowca zaoferował mu eskortę pod drzwi, ale jak zawsze w takich przypadkach - odmówił. Naprawdę był bardzo szczęśliwy, chociaż nie miał z kim tym szczęściem się podzielić.

             Gdy dotarł na swoje piętro, serce mu się ścisnęło, bo zobaczył Yuan Yanga, który stał pod jego drzwiami i czekał. Chłopak ubrany był w garnitur, a włosy miał ułożone na żel. I chociaż nie widzieli się tylko kilka tygodni, Yuan Yang wyglądał o wiele dojrzalej, był zupełnie inny niż zwykle. Tylko te wygłodniałe wpatrujące się w niego wilcze oczy, były takie jak zawsze.

            Pan Gu poczuł nagły ból głowy, gdy chłopak wyłonił się z cienia i zaczął powoli się do niego zbliżać. Każdy jego krok odczuwał dość boleśnie, jakby był przez niego deptany. Yuan Yang w końcu się odezwał, a jego zimny, ponury głos brzmiał, jakby dochodził z otchłani.

            - Spotykasz się z Wang Jingiem?

            Pan Gu wyszeptał odpowiedź.

            - Pracuję dla niego.

            - Robisz to celowo? Chcesz się na mnie zemścić?

            - W całym Pekinie tylko on zaoferował mi pracę.

            I chociaż powiedział prawdę, to zdawał sobie sprawę, że chłopak nie zrozumie.

            Yuan Yang chwycił go za brodę i spojrzał na niego lodowatym wzrokiem.

             - Gu Qing Pei, robisz to specjalnie. Wiesz, o czym pomyślałem, kiedy zobaczyłem was w telewizji?

             Mężczyzna spojrzał na niego, a usta zaczęły mu drzeć. Chłopak pochylił się i powiedział mu prosto do ucha:

            - Chciałem cię zabić.

            Pan Gu trząsł się cały, chciał uciec, ale Yuan Yang złapał go w pasie i nadal szeptał mu do ucha tym przerażająco zimnym głosem.

           - Nigdy się tak nie zachowywałem. To przez ciebie zmieniłem się w taką właśnie osobę. Kocham cię. I to uczucie doprowadza mnie do szału.

           Słysząc to Gu Qing Pei był przerażony, odruchowo odepchnął chłopaka. Sekundę później poczuł nagły ból w karku, a zanim stracił przytomność, zobaczył wpatrzoną w niego parę, błyszczących, złowrogich, wilczych ślepi.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Sansa

Poprzedni 👈             👉 Następny

                                                                     

Komentarze