Counterattack [PL] - Rozdział 17: Będę ulicznym handlarzem.

           Wu Suo Wei od dwóch miesięcy mieszkał w klinice, zastanawiając się nad sobą i roztrząsając swoje tragiczne, pełne porażek życie. Próbował wyciągać wnioski z przeżytych doświadczeń, by zbudować sobie solidną podstawę na przyszłość.

         W zamian za nocleg robił doktorowi zakupy, sprzątał klinikę i wykonywał wszelkie drobne, acz niezbędne prace. Kiedy Jiang Xiao Shuai zaproponował, że będzie wypłacić mu wynagrodzenie, odmówił. Poprosił tylko o zakwaterowanie i wyżywienie. Każdego ranka Wu Sou Wei biegał po 5 km i sprzątał pokój, a to wszystko, zanim jeszcze pojawiał się w pracy ziewający na potęgę doktor.

        W oczach Jiang Xiao Shuai chłopak wydawał się teraz zupełnie inną osobą. Bardzo szybko stracił na wadze, a jego luźna gdzieniegdzie skóra, dzięki regularnym treningom, szybko wypełniła się mięśniami. Rysy jego twarzy były jakby bardziej wyraziste, a zaciekłość w spojrzeniu zaczęła ekscytować Jiang Xiao Shuaia, a nawet przyprawiać go o szybsze bicie serca.

        - Postanowiłem zostać handlarzem ulicznym. A kiedy zarobię wystarczająco dużo forsy, to otworzę sklep.

       Doktor delikatnie stuknął długopisem w biurko. Jego bystre oczy były przepełnione aprobatą.

       - Plan dobry, ale trudny do wykonania. Och, racja. Umiesz nawoływać klientów?

      - No pewnie.

      - Dawaj. Chcę posłuchać.

      - Ostrzenie noży... nożyczek...

      Chłopak wykrzykiwał klasyczne teksty ulicznych handlarzy, które przywoływały na myśl stare, dobre czasy ich dzieciństwa. Jiang Xiao Shuai zwijał się ze śmiechu, a po chwili dołączył do niego Wu Suo Wei. Doktor był naprawdę mile zaskoczony, bo minęły wieki, odkąd ostatni raz słyszał ten jego serdeczny i radosny śmiech.

      - Ech, tak się zastanawiam, czy ta zmiana wyjdzie ci na dobre?

     Jiang Xiao Shuai przypomniał sobie, że kiedy Wu Suo Wei po raz pierwszy przyszedł do kliniki, był dość skąpy, choć szczęśliwy.

       Chłopak odpowiedział poważnym tonem.

      - Nie martw się, będzie dobrze. I możesz być pewien, że nasze relacje się nie zmienią. Dopóki będziesz chciał, to każdego dnia będę się do ciebie uśmiechał, ale tylko do ciebie.

       Doktor oparł głowę na dłoni opierając łokieć o biurko i zastanawiał się, dlaczego te słowa tak bardzo go poruszyły.

       - Taaak. Nie jest łatwo być handlarzem. Czy jesteś na to w pełni przygotowany?

       Wu Suo Wei był zdeterminowany.

       - Od dawna się przygotowuję.

       Doktor spojrzał na niego z niedowierzaniem.

       - Niby jak? Dlaczego nic o tym nie wiem?

       - Przecież codziennie biegam! Długie dystanse, krótkie sprinty i ogólnie bieg z obciążeniem i jeszcze...

       - Stop, stop, stop, rozumiem...

      Jiang Xiao Shuai przerwał tę wyliczankę.

      - Zanim zaczniesz myśleć, jak uciec przed policją, to najpierw zastanów się nad tym, co chcesz sprzedawać. Potrzebujesz dobrego biznesplanu, prawda?

      Wu Suo wei zamyślił się i powoli odpowiedział.

      - Chciałbym zacząć od czegoś prostego. Ciuchy odpadają, bo wymagają zaangażowania sporego kapitału i ogólnie ciężko je zdobyć. Warzywa i owoce też nie, ich transport jest niewygodny i zgniją, jeśli nie zostaną sprzedane. Myślę o sprzedaży śniadań, chociaż nie jestem jakimś mistrzem kuchni. Nie potrafię piec ciast ani robić nadziewanych naleśników, ale pomyślałem, że mógłbym sprzedawać owsiankę.

      - Całkiem niezły pomysł.

      Powiedział doktor, a po chwili dodał:

      - Owsianka jest banalnie prosta, wystarczy pół kilograma ryżu na cały garnek. Musisz jedynie zainwestować w duży gar, chochlę i kilka plastikowych miseczek. A to nie są duże koszty.

      Chłopak skinął głową.

      - Dokładnie tak samo sobie pomyślałem.

      Gdy plan został zatwierdzony i wstępnie omówiony, postanowili od razu wcielić go w życie. Wu Suo Wei poszedł do sklepu po worek ryżu, a Jiang Xiao Shuai pomógł mu zdobyć naczynia. Gdy wszystko było gotowe, udali się do kuchni i podjęli pierwszą próbę gotowania owsianki.

      Chociaż Wu Suo Wei nie pochodził z zamożnej rodziny, miał dwie starsze siostry i z racji świetnych wyników w nauce, nie wykonywał zbyt wielu prac domowych. Z kolei doktor był jeszcze mniej doświadczony w tej kwestii od niego. Wychuchany jedynak, który nigdy nie musiał pomagać w domu. Stanęli przed kuchenką jak dzieci we mgle. W końcu udało im się wypłukać ryż, nalać wodę do garnka i odpalić palnik.

       - Dodaj trochę sody oczyszczonej. Moja mama zawsze to robiła - powiedział Wu Suo Wei.

      Jiang Xiao Shuai od razu wsypał łyżkę wodorotlenku sodu do gara, a po chwili powiedział:

      - Myślę, że zupa jest za gęsta, dolej trochę wody.

      Wu Suo Wei dodał szklankę wody.

      - Teraz jest zbyt wodnista. Może powinniśmy dorzucić więcej ryżu?

      Doktor wsypał sporą garść ryżu do gotującej się zupy.

     - Zobacz, chyba wrzuciłem za dużo? Dolewamy wody?

     - ...

     I tak przez dłuższy czas raz dodawali wody, raz dosypywali ryżu. I zamiast dwóch porcji zupy nagotowali cały jej gar.

      - Myślę, że owsianka jest już gotowa.

      Powiedział z dumą Jiang Xiao Shuai. Wu Suo Wei aż zatarł ręce i napełnił miskę, po czym podał ją doktorowi pytając:

      - Jak smakuje?

      Zupa wciąż była gorąca, więc Jiang Xiao Shuai bardzo ostrożnie siorbnął z łyżki.

      - Odrobinę za rzadka, ale ładnie pachnie i smakuje całkiem dobrze.

     Wu Suo Wei też spróbował i całkowicie zgodził się z opinią doktora.

     - Rzeczywiście jest trochę wodnista. Jutro dodam więcej ryżu.

     - Niczego nie dodawaj, to tak nie działa. Zużyliśmy 200 g ryżu na jeden garnek owsianki. Jeśli będziesz gotować w ten sposób, to w końcu nie wystarczy ci nawet cały worek ryżu. Dodaj do tego koszt plastikowych miseczek, torebek, a okaże się, że nic nie zarobisz.

      Wu Suo Wei zmarszczył brwi.

      - Owsianka od ulicznych handlarzy jest zawsze gęsta, być może za krótko ją gotowaliśmy?

      Doktor oznajmił z goryczą w głosie:

      - Pewnie dodają żelatynę.

      - Chcesz powiedzieć, że...

      Wu Suo Wei zmrużył oczy z wrażenia. Jiang Xiao Shuai oparł się o framugę drzwi i dodał ze stoickim spokojem.

      - Co? Boisz się? Żelatyna jest zdrowa i ma korzystny wpływ na organizm. Jestem lekarzem, przecież cię nie oszukam.

      Gdyby ta propozycja padła w przeszłości, Wu Suo Wei od razu odrzuciłby ten pomysł, by być w zgodzie z własnym sumieniem. Nie mógłby przecież postąpić tak niegodziwie. Ludzie kupują od handlarzy tak proste i smaczne danie jak owsianka, ponieważ wierzą, że jest zdrowa i bez sztucznych dodatków. Jak można ich tak oszukiwać? W biznesie chodzi o uczciwość, nie tylko o zarobek. Zaufanie między ludźmi jest nawet ważniejsze niż pieniądz.

      Jednak w tej chwili miał to gdzieś. Teraz kasa była na pierwszym miejscu. Miał w głębokim poważaniu opinię innych i zamierzał pójść drogą, jaką wskazał mu jego mistrz.

      Zerwał się z miejsca i w kilku susach był już przy drzwiach.

      - Poczekaj chwilę, kupię cały karton żelatyny.

      Jiang Xiao Shuai zdążył tylko krzyknąć za nim.

      - Kup najtańszą!

                                                                 


Poprzedni 👈             👉 Następny 


Komentarze