Counterattack [PL] - Rozdział 29: Człowiek uczy się całe życie

           W końcu nadszedł Nowy Rok i Wu Suo Wei postanowił na jakiś czas wrócić do domu. Przed wyjściem wręczył doktorowi 5000 juanów.

         - Zwracam dług.

         Jiang Xiao Shuai nie chciał przyjąć pieniędzy.

         - Nie musisz się tak spieszyć.

         - Bierz. - Chłopak wcisnął mu je do ręki. - W Nowy Rok lepiej nie mieć długów.

        Za pozostałe 5000 juanów kupił sobie nowe ubrania, ponieważ kilka miesięcy spędzonych na ulicy dość mocno sfatygowało jego garderobę. Wstąpił też do sklepu z odzieżą damską i wybrał bluzkę dla mamy.

        Matce tak bardzo spodobał się prezent, że zakładała bluzkę tylko podczas noworocznych rodzinnych spotkań, gdy odwiedzali ją krewni, przed którymi mogła się pochwalić.

        - To prezent od mojego syna, to markowa bluzka. Dostał premię i zrobił mi taką miłą niespodziankę.

       Za każdym razem, kiedy Wu Suo Wei słyszał te słowa, dręczyły go wyrzuty sumienia i było mu wstyd. Zdał sobie sprawę, że kiedy jeszcze pracował w firmie i miał stabilne źródło dochodu, to nigdy nie kupił nic swojej matce. Za to pierwszy prezent kupił jej za pieniądze „zarobione" w ten sposób.

       Chłopakowi odrosły włosy, były czarne i krótkie, dzięki czemu jego twarz wyglądała bardzo męsko. Jego najstarsza siostra od razu go pochwaliła.

      - Braciszku, kiedy stałeś się takim przystojniakiem? Prawie cię nie poznałam.

     Również jego druga siostra była zaskoczona.

      - Kiedy widziałam cię w zeszłym roku, wyglądałeś jak gigantyczny ziemniak oblany masłem. Tłusty i głupi. Jak to możliwe, że w rok stałeś się całkiem znośny?

     Nawet córka najstarszej siostry nie mogła oderwać od niego wzroku.

     - Wujku, masz dziewczynę? Czy to z jej powodu ta zmiana?

     Wu Suo Wei nic nie odpowiedział, bo czy mógł ot tak się przyznać, że kiedy jeszcze miał dziewczynę, nie przejmował się swoim wyglądem i był grubym naiwniakiem? W duchu aż krzyczał, że właśnie przez fakt, że został singlem, zmienił styl życia, schudł i zmężniał.

     Czasem rzeczywistość jest zupełnie inna, niż się nam wydaje.

     W drodze powrotnej do kliniki Wu Suo Wei snuł plany na Nowy Rok. Aktualnie nie miał co ze sobą zrobić i cały dzień snuł się między swoim pokojem a poczekalnią. Podczas tych chwil błogiego nieróbstwa zauważył, że faktycznie jeden pacjent bez przerwy przesiaduje w klinice. Ten o dziwnie brunatnych oczach, czyli Guo Chengyu. Przychodził codziennie i nigdy się nie spieszył, w zasadzie przepuszczał wszystkich i prawie zawsze wchodził do gabinetu jako ostatni. Przesiadywał w kącie poczekalni, gdzie od czasu do czasu zapalił papierosa i podziwiał, jak biały elegancki fartuch wiruje wokół pacjentów.

      Wu Suo Wei poszedł do łazienki umyć ręce i usłyszał, jak Jiang Xiao Shuai rozmawia z Guo Chengyu.

      - Powiem ci to wprost, szkoda twojego czasu i wysiłku. To niemożliwe!

      Kiedy pacjent wyszedł, chłopak zapytał doktora.

      - Co dokładnie mu dolega?

     - Nie ma mózgu.

     Wu Suo Wei milczał przez dłuższą chwilę, potem zapytał.

     - Ile masz lat?

     - Dwadzieścia dziewięć.

     Chłopak pytał dalej.

    - Masz dziewczynę?

    - Nigdy nie miałem.

    - Ściemniasz. - Powiedział z niedowierzaniem, bo ta odpowiedź szczerze go zaskoczyła. - Jesteś przystojny, masz całkiem sporo zalet i mówisz, że nigdy nie miałeś dziewczyny? To niby skąd te twoje miłosne doświadczenia? Nie ma opcji, że to tylko teoria.

     Jiang Xiao Shuai spojrzał na niego ze spokojem.

     - Lubię mężczyzn.

     Wu Suo Wei czuł się tak, jakby właśnie trafił go w głowę piorun i tak wstrząsnął jego mózgiem, że przez chwilę nie odczuwał żadnych bodźców wewnętrznych i zewnętrznych, tylko stał sparaliżowany w absolutnym bezruchu. Doktor spojrzał na niego z uśmiechem.

     - No co? Pewnie teraz żałujesz, że tu zamieszkałeś?

    Chłopak zaczął nerwowo potrząsać głową.

    - Nie, nie, tylko kompletnie tego nie rozumiem.

    - Czego nie rozumiesz? - Zapytał Jiang Xiao Shuai.

     Wu Suo Wei oparł brodę na biurku i odwrócił głowę, by nie patrzeć bezpośrednio na doktora. Był odrobinę zmieszany, dlatego wbił wzrok w białą ścianę, którą miał przed oczami. Dzięki temu Jiang Xiao Shuai mógł z bliska przyjrzeć się jego profilowi i stwierdzić, że jego wygląd naprawdę bardzo się zmienił. Nie chodziło tylko o to, że teraz jego twarz była szczupła, zmieniły się też jego rysy, zwłaszcza w okolicy brwi. Być może przez to, że uderzał w to miejsce cegłami i teraz linia jego brwi stała się dużo ostrzejsza i nieco bardziej skośna. Z kolei skóra między brwiami była napięta, co uwydatniło jeszcze bardziej jego oczy i nadawało twarzy charakter.

     - Co cię pociąga w facetach? Wszyscy mamy to samo. Twarde, płaskie ciało, gruby głos. Kobiety są o niebo lepsze, z każdej strony mają przyjemne wypukłości, które są bardzo przyjemne w dotyku. Poza tym, no wiesz, faceci mają swoje potrzeby, a z drugim kolesiem to się raczej nie da... Prawda?

      Doktor zapytał zdziwiony.

      - A dlaczego nie?

     - No wiesz, bo facet nie ma tej dziurki, to niby gdzie masz go włożyć?

    Jiang Xiao Shuai wyciągnął rękę i klepnął go w poślady, wskazując mu to właśnie miejsce. Potem zacisnął dłoń w pięść i rozluźnił ją lekko, zostawiając małą dziurkę. Wsadził w nią palec wskazujący drugiej ręki i przeprowadził krótką prezentację.

      Wu Suo Wei był w ciężkim szoku.

      - Jak to zrobisz, to tyłek ci nie przecieka?

      Doktor wybuchnął gromkim śmiechem.

     - Przecież jak srasz, to mięśnie zwieracza się rozluźniają, a potem znowu zaciskają. Nie zauważyłeś? - Jiang Xiao Shuai wyjaśniając to prawie się opluł ze śmiechu. - I co? Załapałeś?

      - Przestań drążyć ten temat, bo nie wytrzymam!

                                                     


Poprzedni 👈             👉 Następny 


Komentarze

Prześlij komentarz