Counterattack [PL] - Rozdział 49: Moc medytacji

        Po zakończeniu pracy Jiang Xiao Shuai nie wrócił do domu, tylko siedział w klinice i czekał na Wu Suo Weia. Zastanawiał się, co się stało i dlaczego jeszcze nie wrócił, przecież wyszedł o pierwszej po południu, czyżby udało mu się coś ugrać?

       Kiedy doktor o tym myślał, poczuł w sercu nutkę goryczy. Mój niewinny uczeń! Obawiam się, że nie pójdzie mu tak gładko, jak się tego spodziewa...

       Wreszcie drzwi się otworzyły, a Jiang Xiao Shuai rzucił się w ich kierunku i chwycił Wu Suo Weia za obie ręce, które były lodowate. Potem zauważył mętne spojrzenie chłopaka, w którym tlił się jedynie żal i smutek.

       - Zrobiłeś to? - Zapytał doktor cały drżąc.

       Chłopak przytaknął bardzo powoli.

       Jiang Xiao Shuai westchnął, po czym zamarł i zapytał niepewnym głosem.

       - Jak daleko się posunęliście?

      - Dość daleko... - Odpowiedział Wu Suo Wei i spojrzał na swoją rękę. - Trzymałem go przez kilka godzin.

      Doktor krzyknął i omal się nie przewrócił.

      - Użyliście ręki, a nie dolnego wejścia?

     - Dolnego wejścia? - Zapytał chłopak nieco zdezorientowany.

     Jiang Xiao Shuai zapytał ponownie.

     - Ile razy doszedłeś?

     W tym momencie Wu Suo Wei dokładnie zrozumiał, co doktor miał na myśli i natychmiast uraczył go dość mocnym ciosem.

      - Co ty gadasz? Trzymaliśmy się tylko za ręce. - Po czym złapał Jiang Xiao Shuaia za rękę i zademonstrował. - Właśnie tak. To wszystko... Rozumiesz?

       Doktor zaniemówił, jednak odezwał się po krótkiej chwili milczenia.

      - Czekałem całe popołudnie i wieczór tylko po to, żeby dowiedzieć się, że trzymaliście się za ręce?

      - A to nie wystarczy? - Wu Suo Wei spojrzał na niego swoimi wielkimi oczami. - Osobiście uważam, że to i tak zbyt szybkie tempo. Z Yue Yue trzymałem się za ręce dopiero, jak oficjalnie zaczęliśmy ze sobą chodzić.

      Jiang Xiao Shuai postanowił nieco skorygować światopogląd chłopaka odnośnie związków między mężczyznami.

     - Zapamiętaj siebie, że jest dość spora różnica między związkiem heteroseksualnym a homoseksualnym. W związku faceta z facetem nie posuwasz się do przodu małymi kroczkami, tylko stawiasz wielkie susy. Zapomnij o trzymaniu się za ręce czy romantycznych całusach, musisz od razu przejść do rzeczy.

      Wu Suo Wei odrobinę się zdenerwował.

      - To co mam zrobić?

      Jiang Xiao Shuai odpowiedział bez ogródek.

      - Powinieneś wsadzić mu rękę w spodnie.

     Chłopak momentalnie zzieleniał.

    - Co to, to nie. Za nic tego nie zrobię. Trzymanie go za rękę było już poza moją granicą tolerancji.

      Doktor chwycił go za rękę i położył na swoim kroczu.

      - I jak? Obaj jesteśmy facetami, dajesz radę?

      Wu Suo Wei zdecydowanie dawał radę i jednocześnie był tym faktem zaskoczony. Kompletnie nie rozumiał, dlaczego tak panikował, trzymając dłoń Chi Chenga, skoro na luzie maca doktora po kroczu.

      Kiedy tak to analizował, coś drgnęło pod jego palcami.

      - Och...

      Jiang Xiao Shuai odrobinę się zawstydził.

      - Mogę tego nie wytrzymać.

      W ciągu kilku następnych dni Wu Suo Wei wrócił do swoich notatek o Chi Chengu i postanowił poszerzyć swoją wiedzę. Nie kontaktował się z nim, zamknął się w pokoju i czytał. Ich pierwsza randka była komunikacyjną klęską, bo nie mieli o czym ze sobą rozmawiać. Chłopak postanowił nieco się dokształcić, żeby już nie wyskoczyć z tekstem o błękitnym niebie, dlatego zakopał się na kilka dni w literaturze.

      Jiang Xiao Shuai podniósł ze stosiku książkę „Zgubna próżność" i przekartkował kilka stron, zdaje się, że jej treść traktowała o kłamstwie społecznym. Podniósł kolejną „Zrozumieć człowieka", która także była dziełem pochodzącym z Zachodu, a w której można było poczytać o podstawie ludzkich zachowań.

     - Dlaczego to czytasz? - Zapytał zdziwiony doktor. Wu Suo Wei spojrzał na niego i odpowiedział z powagą.

     - W ramach samodoskonalenia.

     Jiang Xiao Shuai momentalnie stał się podejrzliwy i zaczął drążyć temat.

      - Co cię tak nagle wzięło?

     - Konieczność! Kiedy ostatnio spotkałem się z łysym, spędziliśmy razem ponad osiem godzin, z czego wymieniliśmy maksymalnie dziesięć zdań. Nie mieliśmy żadnego wspólnego tematu. Przejrzałem raz jeszcze wszystkie informacje o nim. Skończył politologię na New York University. A ja studiowałem nauki ścisłe i inżynierię, a to bynajmniej ma niewiele wspólnego z polityką. Nie mam takiego pochodzenia i wszechstronnego wykształcenia jak on, dlatego muszę się dokształcić.

      Jiang Xiao Shuai wysłuchał go ze spokojem, po czym zadał kolejne pytanie.

      - Nie kontaktowaliście się ze sobą od kilku dni, prawda?

      Chłopak skinął głową.

      - Od tygodnia.

      - No to muszę przyznać, że jesteś nad wyraz spokojny. - Doktor był pod wrażeniem.

      Wu Suo Wei wziął kalendarz stojący na stole z zaznaczonymi datami.

      - Plan jest taki, żebyśmy przez dziesięć dni nie mieli ze sobą kontaktu.

      - Czemu akurat przez dziesięć dni? - Prychnął Jiang Xiao Shuai. Chłopak był pewny swego, ale obawiał się, że doktor go nie zrozumie.

      - Później ci wyjaśnię. A tak swoją drogą, to coś dawno nie widziałem Guo Chengyu?

     - Nie wywołuj wilka z lasu. - Jiang Xiao Shuai odpowiedział i rozejrzał się nerwowo wokół. - Boję się, że on pojawi się, jak tylko wypowiesz jego imię.

      - Doktorze Jiang? Mój przyjaciel miał wypadek i potrzebuje pomocy.

    Jiang Xiao Shuai zbladł, a Wu Suo Wei powoli dotknął swojego podbródka i zaczął się zastanawiać, czy jego słowa naprawdę mają taką moc sprawczą. Możliwe, że to dzięki praktyce medytacji.

                                                                          


Poprzedni 👈             👉 Następny 


Komentarze