Zhan Zhao i Bai Yutang z samego rana udali się na komisariat, ten pierwszy był wyjątkowo podekscytowany, drugi bez przerwy ziewał.
- Tak przy okazji, dlaczego wczoraj spałeś na podłodze? - Zapytał zdziwiony Zhan Zhao, a serce Bai Yutanga wypełnił gniew... Jednak nie miał szans odpowiedzieć, bo jak tylko weszli do budynku, natknęli się na Zhang Longa, Wang Chao i Ma Hana niosących pokaźną stertę dokumentów.
- Szefie! - Zhang Long zawołał, gdy tylko zobaczył ich w drzwiach.
- Co to jest? - Zapytał dowódca, po czym razem z doktorem przejęli część teczek i wszyscy razem udali się do windy. Zhang Long westchnął i potrząsnął głową.
- To akta ofiar, które musimy przejrzeć. Wczoraj nie znaleźliśmy żadnego związku między ofiarami, dlatego postanowiliśmy przynieść wszystkie akta do biura i przez kolejne kilka dni dokładnie je przeanalizować.
- Wang Chao, byłeś w domu Wu Hao, znalazłeś coś? - Zapytał doktor, a mężczyzna odpowiedział uśmiechając się niewyraźnie:
- Chyba ktoś rzucił na nas klątwę. Kiedy dotarliśmy do jego domu, byli tam strażacy i gasili pożar!
- Co?! - Krzyknęli równocześnie Zhan Zhao i Bai Yutang. - W jego mieszkaniu był pożar?
- Dokładnie, ugaszanie ognia zajęło około pół godziny i kiedy w końcu weszliśmy, żeby przeszukać mieszkanie, wszystkie papiery zdążyły spłonąć.
- Mówisz, że wszystkie papiery poszły z dymem? - Zapytał dowódca.
- Po oględzinach miejsca zdarzenia eksperci ze Straży Pożarnej stwierdzili, że to było celowe podpalenie! Półki z książkami, szafki i biurka, czyli miejsca, w których przechowuje się dokumenty, zostały specjalnie spalone. - Powiedział Wang Chao i wzruszył ramionami.
- Jednak bardzo dokładnie wszystko przeszukaliśmy i znaleźliśmy jakieś kawałki papieru... dość mocno spopielone... - Dodał Wang Chao wskazując na pudełko, które trzymał pod pachą. - Prezent dla Jiang Pinga.
Bai Yutang i Zhan Zhao spojrzeli na siebie i się roześmiali:
- Cóż, zdaje się, że Jiang Ping będzie układał puzzle przez całe popołudnie.
Wyszli z windy i szybkim krokiem weszli do biura SCI.
- Gdzie jest Zhao Hu? - Bai Yutang rozejrzał się po biurze, ale nigdzie go nie znalazł. - Prosiłem go, żeby sprawdził tę czarną Hondę, znalazł coś?
- Wiemy tylko, że to kradzione auto. - Powiedział Jiang Ping gapiąc się w monitor, a po chwili zerknął na nich i dodał. - Chwilę temu dzwonili z Drogówki, dlatego zszedł na dół po akta.
Nagle drzwi biura otworzyły się i do biura wszedł Gongsun, którego mina nie wróżyła niczego dobrego.
- Co tam masz? - Spytał Bai Yutang, podając Gongsunowi kawę, której nawet nie spróbował. Gongsun wziął kawę i odezwał się drwiącym głosem. - Osoba, która to zrobiła to kompletny świr!
Mówiąc to Gongsun wręczył dowódcy opasły raport z autopsji.
- Chłopaki! Narada. - Bai Yutang wezwał wszystkich do sali konferencyjnej, gdzie Gongsun zaczął wyjaśniać przyczynę śmierci Wu Hao:
- Podczas wczorajszych wstępnych oględzin, które wykonałem jeszcze w więzieniu odkryłem, że ofiara została otruta. Serce Wu Hao zatrzymało się dość nieoczekiwanie, a co ciekawe nie znalazłem żadnej trucizny w jego żołądku ani we krwi. Za to znalazłem coś innego. - Gongsun zrobił krótką przerwę, po czym oznajmił. - Chlorowodorek petydyny.
Bai Yutang i załoga patrzyli na niego w osłupieniu.
- Co to jest?
- Demerol.
Zhan Zhao nagle zmarszczył brwi i spojrzał na Gongsuna. - Ten lek działa podobnie jak morfina, jednak jest o wiele słabszy i mniej skuteczny. Posiada mniej więcej 10% działania przeciwbólowego i 12% znieczulającego morfiny. Dodatkowo nie jest to lek ogólnie dostępny.
Gongsun skinął głową.
- Narkotyki? - Zapytał Bai Yutang i spojrzał pytająco na Gongsuna.
- Wu Hao nie nadużywał prochów. Pamiętajmy, że Demerol działa słabiej, niż morfina i raczej by go nie zabił. - Gongsun zrobił przerwę i skinął głową. - Dlatego powiedziałem, że ten facet jest kompletnym świrem.
Potem wyciągnął zdjęcie i położył je na stole przed wszystkimi:
- To jest klatka piersiowa ofiary, lewa strona, zwróćcie uwagę na serce.
Wszyscy pochylili się, aby przyjrzeć się bliżej i zobaczyli, że tuż nad lewym przedsionkiem znajduje się mała czerwona kropka.
- Co to jest? - Zapytał zdezorientowany Zhang Long.
- Dziura po zastrzyku. - Odpowiedział Gongsun.
- Och, rozumiem...
Bai Yutang spojrzał na Zhana Zhao i powiedział. - Kotek, pamiętasz tego wariata z celi numer 2, który powiedział, że lekarz trzymał strzykawkę z igłą?
Zhan Zhao skinął głową. Następnie Bai Yutang zapytał Gongsuna. - Morderca wbił igłę bezpośrednio w serce Wu Hao i wstrzyknął mu Demerol, tak?
Gongsun palcem wskazującym wsunął okulary na nos i odpowiedział. - Zgadza się! Zastrzyk z Demerolu zaaplikowany prosto w serce spowoduje, że ofiara w ciągu 5 minut umrze na niewydolność serca.
Wszyscy wymieniali się w milczeniu spojrzeniami, a Zhan Zhao podniósł zdjęcie i powiedział.
- Ten człowiek może być lekarzem.
- Też tak myślę. - Zgodził się Gongsun.
- Nawet, jeśli nie jest lekarzem, to pracuje w miejscu, gdzie ma dostęp do leków silnie znieczulających. Jednak biorąc pod uwagę miejsce i technikę wkucia, na pewno miał w tym praktykę.
W tym momencie drzwi do sali konferencyjnej otworzyły się i do środka wszedł Zhao Hu.
- Szefie, przyniosłem raport. – Powiedział, wręczając teczkę dowódcy. Bai Yutang otworzył ją i zerknął na dokument. Była to lista numerów rejestracyjnych skradzionych aut. Im dłużej patrzył na raport, tym jego mina robiła się coraz bardziej ponura.
- Co się stało? Coś jest nie tak z tym samochodem? - Zapytał Zhan Zhao, widząc zmianę na twarzy mężczyzny.
- Z autem wszystko w porządku. - Odpowiedział Bai Yutang, kręcąc głową. - Za to miejsce, z którego zostało skradzione, jest trochę dziwne...
-...?
- Dziwne? Co chcesz przez to powiedzieć? - Zhan Zhao spojrzał na niego z wyrazem zdziwienia na twarzy. Bai Yutang odwrócił się, by spojrzeć doktorowi w oczy i powiedział:
- Został skradziony z parkingu w pobliżu północnej bramy Uniwersytetu C.
- ...!
- Kotek, jeśli dobrze pamiętam, raz w tygodniu masz na tym Uniwerku wykłady ze studentami psychologii, prawda?
Zhan Zhao skinął głową, po czym dodał. - Wydział Psychologii znajduje się bezpośrednio naprzeciwko północnej bramy...
Bai Yutang zamknął raport i nie mógł ukryć niepokoju. - Auto zostało skradzione z miejsca, gdzie masz wykłady, wczoraj ktoś nas śledził, a nawet próbował nas rozjechać...
Zhan Zhao uśmiechnął się gorzko i powiedział zrezygnowanym głosem. - Wygląda na to... że to naprawdę ja byłem celem...
Komentarze
Prześlij komentarz