SCI Mystery - tom 1 [PL] - Morderca numeryczny / Rozdział 26: Rozkaz

           Gdy tylko Zhan Zhao skończył mówić, Bai Yutang poczuł, jak jeżą mu się włosy na głowie.

        - Kocie, chcesz powiedzieć, że pracujący tu ludzie targną się na własne życie, albo zaczną zabijać? Kiedy? Jak?

        - Uspokój się, zaraz ci wszystko wyjaśnię. - Powiedział doktor zaniepokojonym głosem. - Teraz musimy zebrać cały personel i tymczasowo zamknąć Centrum Badawcze.

          - Dobrze... - Bai Yutang już wychodził, ale coś go tknęło: - A co z tobą? Wszystko w porządku?

          Zhan Zhao uśmiechnął się i odpowiedział.

         - Jak najbardziej. Jestem tylko trochę zmęczony, zbyt mocno koncentrowaniem się na tych rysunkach.

         - Czyżby? Myślę, że nie mogę cię tak po prostu zostawić. - Oznajmił dowódca i podniósł Zhan Zhao niczym pannę młodą, po czym razem wyszli z pokoju.

        - Ach! - Doktor był zaskoczony i nie wiedział, co ma zrobić z rękoma. - Myszo, co robisz? Postaw mnie na ziemi!

        Funkcjonariusze SCI czekali na nich w holu, a gdy ich zobaczyli, doznali lekkiego szoku. Oto ich dowódca biegł, trzymając w ramionach Zhan Zhao, a przecież zaledwie kilka dni temu byli świadkami dokładnie takiej samej sceny w wykonaniu Bai Jintaga i Gongsuna, którzy dokładnie w tej samej pozie pojawili się w drzwiach krematorium. W obawie, że coś się stało, wszyscy natychmiast ich otoczyli.

        Zhan Zhao spalił raka i najchętniej zapadłby się pod ziemię, ale niestety nie mógł tego zrobić. Biorąc pod uwagę swoją sytuację, każdy niepotrzebny ruch i protest mógłby zostać mylnie odebrany, dlatego grzecznie pozostał w ramionach dowódcy i udawał, że go tu nie ma.

        Przyszedł także Bao Zheng i patrzył na nich z dziwnym wyrazem twarzy. W końcu Bai Yutang postawił doktora na ziemi i poinformował komendanta o tym, co odkryli.

       Wszyscy byli wstrząśnięci. Bao Zheng natychmiast wezwał do siebie kierownika Ośrodka Badawczego i poprosił go, by przygotował listę pracowników, w szczególności tych, którzy byli odpowiedzialni za Zhao Jue i tych, którzy kiedykolwiek mieli z nim kontakt.

       Nie zastanawiając się wiele przeszli od słów do czynów, uspokoili pracowników i przygotowali Centrum Badawcze do tymczasowego zamknięcia.

        Gdy już wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, członkowie SCI mogli w końcu odpocząć.

       - Kotek, wyjaśnij mi, o co chodzi z tą całą sugestią. - Poprosił Bai Yutang, po czym głęboko westchnął i usiadł na jednym z krzeseł w sali konferencyjnej Centrum Badawczego, w której właśnie byli. Bao Zheng, Wang Chao, Ma Han i pozostali poszli w jego ślady i wszyscy w skupieniu czekali na wykład.

      Zhan Zhao zdążył odpocząć i wyglądał już znacznie lepiej. Milczał przez chwilę, jakby próbował uporządkować swoje myśli, aż w końcu się odezwał.

        - Hm... Jeśli chodzi o przestępstwa popełnione za pośrednictwem sugestii psychologicznej, to najbardziej znanym przykładem jest incydent z koncertu milenijnego, który odbył się w 1999 roku w Ohio, w Stanach Zjednoczonych.

        Bai Yutang dodał, przytakując:

        - Słyszałem o tej sprawie. Zginęło tam kilkaset osób.

       - Dokładnie. - Kontynuował Zhan Zhao. - Na pierwszy rzut oka wyglądało to na niefortunny wypadek spowodowany nadmierną ekscytacją fanów. Ale w rzeczywistości główny wokalista, Venelson, przekazał uczestnikom koncertu psychologiczną sugestię.

       - Jak on to zrobił? - Zapytał Ma Han, a siedzący obok niego funkcjonariusze byli równie zaciekawieni i nie spuszczali doktora z oczu.

        Zhan Zhao wyjaśnił im wszystko po kolei.

        - Działania, jakie trzeba podjąć przy sugestii psychologicznej, można zilustrować na prostym przykładzie. Jeśli chcecie nauczyć psa siadania, zaczynacie o komendy „siad". A gdy pies usiądzie, dostaje w nagrodę smakołyk. Gdy powtarzacie ten schemat kilka razy, pies w końcu połączy ze sobą komendę „siad" z czynnością siadania i smakołykiem. Pies nie ma pojęcia, co znaczy słowo „siad", ale gdy je usłyszy, usiądzie, ponieważ kojarzy mu się to z nagrodą w formie przysmaku.

        Wszyscy pokiwali głową na znak, że zrozumieli. Następnie Zhan Zhao wyjął kawałek papieru i zapisał kilka kolejnych liczb mówiąc:

      - Podsumowując, istnieją cztery etapy sugestii psychologicznej, tj. wydanie polecenia, wykonanie polecenia, przyznanie nagrody i zapoznanie się z poleceniem.

         Bao Zheng potarł podbródek.

        - Mógłbyś przejść do konkretów, w jaki sposób ten piosenkarz zastosował sugestię?

       - Po pierwsze, Venelson zadbał, by bilety na jego koncert były w kształcie stopy. Co od razu przywodzi na myśl „stopę". W przeciwieństwie do psów, my ludzie potrafimy skojarzyć kształt z ruchem. Kiedy myślimy o stopach, co od razu przychodzi wam na myśl?

       Wszyscy wymienili się spojrzenia i odpowiedzieli zgodnie.

       - Kroki!

        Zhan Zhao skinął głową i kontynuował:

      - Zgadza się, a to znaczy, że pierwszy etap został zakończony. Każdy, kto dostał bilet w kształcie stopy, powiązał go z „krokami". Potem rozpoczął się koncert Venelsona. Śpiewał w zespole heavy metalowym, a taka muzyka w naturalny sposób pobudza słuchaczy. A Venelson przez cały koncert pokazywał, jak należy wykonać "kroki" i zachęcał publiczność, by go naśladowała. Popchnął nawet swojego basistę, który się przewrócił, a potem go zdeptał. I w ten sposób zakończył etap drugi, wykonując polecenie i robiąc „krok".

        Wszyscy wstrzymali oddech i słuchali coraz bardziej przerażeni.

       - Trzecim etapem była nagroda. W tym przypadku nie była to nagroda materialna, bardziej duchowa.

        - Duchowa? - Zapytał Bai Yutang, marszcząc brwi.

       - Jeśli kogoś lubisz, to co chciałbyś, żeby ta osoba dla ciebie zrobiła? - Doktor odpowiedział pytaniem na pytanie.

      Dowódca nie wiedział, co powiedzieć. Czuł, jak jego policzki robią się coraz gorętsze i pomyślał: Ty głupi Kocie. To ciebie lubię, a to, czego najbardziej pragnę, to żebyś się na mnie rzucił i... Tego jednak nie mógł powiedzieć na głos.

         - Ech... może, żeby ten ktoś się do mnie uśmiechnął? - Odpowiedział Wang Chao.

         Zhan Zhao skinął głową i mówił dalej.

       - Tak. A dokładniej, chcielibyście zostać zauważeni i obdarowani jego sympatią, zgadzacie się?

         - Tak! - Odpowiedzieli wszyscy zgodnie.

        - Ludzie, którzy przyszli na koncert, byli fanami Venelsona. Uwielbiali go, a on w nagrodę się do nich uśmiechnął. - Oznajmił doktor.

      - I to wystarczyło? - Słuchacze wyglądali na nieco zdezorientowanych. Nagle, zupełnie niespodziewanie, Zhan Zhao posłał słodki uśmiech w kierunku sali, gdzie siedzieli Ma Han i Wang Chao.

       Ten uśmiech zaparł im dech w piersiach, a ich oczy rozszerzyły się tak bardzo, że omal nie wypadły z oczodołów. A w myślach obaj zgodnie krzyczeli: Co za demon! Kusiciel! Ach, jaki on jest uroczy...

        Zhan Zhao natychmiast zadał im pytanie.

       - Jak myślicie, do kogo się uśmiechnąłem?

      I znowu wszyscy na siebie spojrzeli, po czym zamilkli, a co poniektórzy oblali się rumieńcem. Nie byli w stanie odpowiedzieć na to pytanie, bo uśmiech Zhan Zhao tak ich zahipnotyzował, że nie zauważyli, do kogo był skierowany.

       Oczywiście doktor nie wyczuł tej nieco niezręcznej atmosfery i kontynuował swój wywód.

      - Właściwie to uśmiechałem się w waszym kierunku, a nie konkretnie do któregoś z was. Za to każdy z was myślał, że to właśnie do niego się uśmiechałem, prawda?

      Oszołomieni przytaknęli. W sumie byli teraz w takim stanie, że zgodziliby się na wszystko, co by powiedział Zhan Zhao. Byli przez niego absolutnie oczarowani.

      Bao Zheng ledwo powstrzymywał śmiech, a Bai Yutang zaciskał zęby ze złości. Ten głupi Kot pojęcia nie ma, jakie wrażenie potrafi zrobić. Spojrzał spod byka na swoich podwładnych, kontynuując swój wewnętrzny monolog: Banda kretynów! Jak śmiecie tak się gapić na Kota? Jak wrócimy do biura, szykujcie się na karę!

       Wszyscy wpatrywali się w doktora jak sroka w gnat kompletnie nieświadomi, co myśli ich dowódca.

       Po krótkiej przerwie Zhan Zhao zaczął mówić dalej:

      - Na koncercie były ogromne, ledowe ekrany. A Venelson uśmiechał się najczęściej do fanów pod sceną, do tych, którzy najgłośniej tupali.

      Bao Zheng zapalił papierosa i skomentował.

     - Innymi słowy, przyzwyczaił ich do wykonywania polecenia, dzięki czemu sugestia była kompletna.

      - Dokładnie tak! - Potwierdził Zhan Zhao i od razu przeszedł do wyjaśnień. - Ostatni etap jego planu miał miejsce tuż po zakończeniu koncertu. Wiadomo, na koncertach jest tłoczno, zwłaszcza gdy publiczność zaczyna wychodzić i wokół wyjścia robi się ścisk. Właśnie wtedy wszystkie ekrany się włączyły i pokazała się na nich grafika stopy z biletu, w tym samym czasie włączono muzykę, a ludzie zaczęli agresywnie tupać nogami. I tak oto doszło do tragedii.

      Kiedy Zhan Zhao skończył mówić, wszyscy odetchnęli głęboko, jednak pełen podziw dla uroku doktora nadal malował się na twarzach funkcjonariuszy.

       - Wróćmy do Zhao Jue. - Bai Yutang jako pierwszy opanował emocje.

      Zhan Zhao pochylił głowę, żeby narysować na kartce coś, co przypominało dużego owada lub chrząszcza. Pokazał wszystkim swój rysunek i zapytał.

      - Co widzicie?

     Każdy z uwagą przyjrzał się rysunkowi i każdy miał swój własny pomysł na określenie tego kształtu. Dla jednych był to przerośnięty chrząszcz, dla innych karaluch. Z kolei myśli Bai Yutanga pognały w zupełnie innym kierunku, bo widział tam mysz dosiadającą kota...

      Zhan Zhao przewrócił oczami i powiedział:

     - To jest słynny test Rorschacha*. Chodzi o to, że każdy widzi rzeczy ze swojej własnej perspektywy. Ten sam kształt dla każdego może wyglądać inaczej. Jednak to, jak go interpretujemy, jest określone przez mózg, a nie przez podświadomość.

      - Czyli co? Nieświadomy umysł**?

     Następnie Zhan Zhao narysował czerwonym flamastrem na chrząszczu cztery kółka. Kiedy wszyscy przyjrzeli się dokładnie, zobaczyli zakodowaną tam wiadomość: „TATA".

       - Tata? - Wszyscy byli zdezorientowani. - Chodzi o ojca?

       - Dokładnie tak. - Potwierdził Zhan Zhao, stukając w stół długopisem, który trzymał w dłoni. - Kiedy patrzyliście na ten rysunek, wasza podświadomość już zaakceptowała przesłanie w nim zawarte. W tym samym czasie słyszeliście, jak stukam w stół długopisem. A teraz, jak schowam rysunek... - Powiedział doktor zabierając kartkę ze stołu, po czym ponownie zastukał w stół. - Kiedy słyszycie ten dźwięk, jestem pewien, że ten obraz pojawia się w waszych myślach.

       Wszyscy zastanowili się przez chwilę, po czym przytaknęli.

       Zhan Zhao odłożył długopis i dodał:

       - Oznacza to, że kiedy słyszcie dźwięk stukania, od razu myślicie „tata", bo to słowo wyryło się w waszej podświadomości. Jednak nie dałem wam żadnego zadania do wykonania, dlatego tylko o tym myślicie i nie podejmujecie żadnych działań.

        Bao Zheng dopalił papierosa i zamilkł na chwilę, po czym zapytał.

        - Co takiego Zhao Jue umieścił na swoich rysunkach?

       Zhan Zhao westchnął i wyciągnął jeden ze szkiców.

       - To rysunek zabrany z celi Zhao Jue. - Mówiąc, zakreślił czerwonym flamastrem kilka miejsc na rysunku. Kiedy ponownie pokazał wszystkim szkic, w zaznaczonych na czerwono okręgach były litery tworzące słowo: „Z A B I J".

       Bai Yutang wziął głęboki oddech.

      - A niech to...

      Zhan Zhao zmarszczył brwi i powiedział.

      - Sprawdziłem wszystkie szkice i to było na każdym, nawet na tych sprzed lat.

      - Ten koleś to kompletny świr! - Zawołał Ma Han, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. - Nawet w takim stanie, nadal może kogoś skrzywdzić?!

      - Jak... jak możemy pomóc pracującym tu ludziom? - Zapytał Bao Zheng, drapiąc się po czole.

      Zhan Zhao pokiwał głową.

      - To będzie bardzo trudne. Musimy dowiedzieć się, jakiego polecenia użył Zhao Jue. Chciał, żeby ludzie zabijali, ale nie dał dokładnej instrukcji, czy mają zabić siebie, czy innych. Zhao Jue jest ekspertem w dziedzinie sugestii psychologicznej, to, co zaplanował, na pewno nie jest tak proste, jak nauka szczeniaka komendy „siad".

       - Co chcesz przez to powiedzieć? - Zapytał zdziwiony Bai Yutang.

      - Czas zainicjowania jego sugestii jest zbyt długi. - Zhan Zhao przerwał na chwilę, po czym dodał. - Wystarczająco długi, aby ci ludzie sami zaczęli szukać nagrody.

      - Będą sami szukać nagrody? - Wszyscy aż otworzyli usta ze zdziwienia.

      - Kocie, to jakiś absurd. - Powiedział Bai Yutang, pocierając brwi.

     Zhan Zhao poczuł lekką frustrację, gdy odpowiadał mu w myślach: „To jest skomplikowane tylko na samym początku..."

      Widząc zmianę nastroju Kota, Bai Yutang szybko próbował go udobruchać.

      - Mów dalej, mów. I wybacz nam, że jesteśmy za głupi, żeby to zrozumieć.

      To usprawiedliwienie było na tyle urocze, że Zhan Zhao podjął temat dalej.

      - Chodzi o to, że każdy z nas czegoś pragnie, prawda?

      W odpowiedzi wszyscy skinęli głowami.

     - To, co zaprząta nasze myśli każdego dnia, jest tym, czego pragniemy najbardziej. A to oznacza, że sugestia powoli wnika coraz głębiej w ludzką psychikę i ostatecznie staje się częścią podświadomości... A to z kolei znaczy, że aby zdobyć to, czego pragniemy, będziemy korzystać z metody, jaka została nam zaszczepiona w podświadomości.

     Kiedy tylko doktor skończył mówić, napił się herbaty i spojrzał na członków zespołu, by sprawdzić, czy zrozumieli. Wszyscy zaczęli przytakiwać. Bai Yutang wstał i powiedział.

      - Teraz rozumiem. Czyli jeśli dana osoba zdefiniuje swoje pragnienia i gdy otrzyma rozkaz, to od razu zabije, by dostać to, czego chce.

      - Dokładnie tak! - Krzyknął Zhan Zhao, obdarzając Bai Yutanga spojrzeniem pełnym uznania, tak jakby był jego wyjątkowo mądrym uczniem.

      Z kolei dowódca nie mógł się powstrzymać, by nie skomentować tej reakcji w myślach: Jakiej rasy jest ten Kotek? Jest cholernie słodki...

      Bao Zheng stuknął palcem w podbródek.

      - Czyli jeśli chcemy pomoc tym ludziom, musimy się dowiedzieć, jakiego polecania użył Zhao Jue, mam rację?

      - Tak.

      - Przecież on nie mógł niczego powiedzieć. - rzekł zdezorientowany Ma Han. - To jak udało mu się wydać rozkaz?

       Zhan Zhao cały czas się nad tym zastanawiał.

       - Przeszukałem każdy centymetr celi i nie znalazłem żadnej wskazówki, ale...

       - Ale co? - Bai Yutang wyczuł wahanie w głosie doktora, dlatego postanowił go nieco ośmielić.

      - Tak się zastanawiam... - Zhan Zhao spojrzał na dowódcę. - Być może twój brat będzie coś wiedział.

      - Co takiego? - Zapytał zaskoczony Bai Yutang. - Masz na myśli tamto wydarzenie? Ten wypadek?

       Doktor skinął głową.

      - Rozkaz, a raczej... polecenie. Jedyna wskazówka, jaką mamy, jest ukryta głęboko w pamięci twojego brata.


Słowniczek psychologiczny:

*Test Rorschacha (test plam atramentowych) -  stworzony w 1921 roku przez szwajcarskiego , . Na podstawie testu wnioskuje się o treściach psychicznych, cechach osobowości i (jest on używany w ).

Test składa się z 10 tablic z plamami atramentowymi (5 szaroczarnych, 2 szaroczerwone i 3 kolorowe). Tablice prezentuje się osobie badanej, która opowiada, co na nich widzi. W odpowiedziach bierze się pod uwagę:

- interpretowany obszar (całość, części);

- determinantę odpowiedzi (kształt, barwa, pozorny ruch);

- poziom formy (zgodność obrazu z bodźcem);

- treść (ludzie, zwierzęta etc.).

Mierzony jest także czas reakcji na poszczególne tablice. Wypowiedzi są klasyfikowane według klucza, na podstawie którego tworzony jest tzw. psychogram. Jednak użyteczność testu jest negowana przez wielu psychologów.

**Nieświadomy umysł - jest rezerwuarem uczuć, myśli, pragnień i wspomnień, które znajdują się poza naszą świadomością. Większość zawartości podświadomości jest niedopuszczalna lub nieprzyjemna, na przykład uczucie bólu, niepokój lub konflikt. Według Freuda nieświadomość nadal wpływa na nasze zachowanie i doświadczenie, mimo że nie jesteśmy świadomi tych podstawowych czynników.



Poprzedni 👈             👉 Następny 


Komentarze