Counterattack [PL] - Rozdział 69: Uduś go! [prawie 18+]


      Po chwili Wu Suo Wei usłyszał ciężki oddech dobiegający z sąsiedniego łóżka. Ukradkiem zerknął w tamtą stronę, a scena jaką zobaczył sprawiła, że zrobiło mu się gorąco.

      Głowa Chi Chenga opierała się o wezgłowie łóżka, po jego idealnie wyrzeźbionych ramionach spływały strużki potu, miał zmarszczone brwi, a jego ostre spojrzenie było przepełnione dziką żądzą. Potwór między jego nogami prężył się dumnie, był gruby i twardy. Chłopak zastanawiał się, ile osób było dręczonych przez to monstrum, które teraz zapewne nawiedza ich w koszmarach...

     Jednak był ktoś, kto nie uległ tej niszczycielskiej sile, ktoś, kto odrzucił go jak parę znoszonych butów, ktoś, kto teraz patrzył na niego wzrokiem pełnym podziwu.

      - Odwróć się!

    Ostatnim razem Chi Cheng zmusił Wu Suo Weia, by przyglądał się, jak to robi. Wtedy chciał go sprowokować i zawstydzić. Jednak teraz nie chciał, żeby chłopak patrzył, bał się, że nie ma na tyle silnej woli, by kontrolować targającą nim żądzę. Tak wiele razy wyobrażał sobie, jak bierze Wu Suo Weia i teraz tak niewiele trzeba, żeby wcielić swe fantazje w życie. Chi Cheng zawsze był odważny i bezczelny, brał co chciał, ale ta sytuacja była wyjątkowa.

     Nie mógł pojąć, dlaczego nie był w stanie zerżnąć tego nierozgarniętego, łysego faceta. Krwawienie tyłka, ubicie jelita na miazgę, gardło zachrypnięte od zawodzenia i płaczu... przecież to była jego codzienność. Dlaczego tym razem nie chciał tego zrobić?

     Chi Cheng wstrzymał oddech, jego dłoń poruszała się gwałtownie. Ten szybki ruch sprawił, że niemal doszedł.
  
    Wu Suo Wei wpatrywał się w białą ścianę i mamrotał pod nosem:
 
    - On naprawdę… chce być ze mną?

    Czuł narastający niepokój, dlatego ponownie odwrócił głowę.

    - Pomogę ci.

    W odpowiedzi otrzymał pełen wściekłości rozkaz.
 
    - Nie ruszaj się!

    Chłopak usiadł na swoim łóżku.

    - Nie martw się, pomogę ci zwalić konia, ale to nie znaczy, że stajemy się seks przyjaciółmi.

    Mężczyzna wycedził przez zaciśnięte zęby.

  - Durniu, przestań mnie dręczyć! Nie patrz na mnie! Nawet nie wiesz, jak cholernie chcę cię przelecieć. Zbliż się choćby o krok, to przerżnę cię na wylot!

    - Dobra, dobra, nie mówmy już o tym.

   Położył się z powrotem do łóżka i odwrócił się do ściany.  

   Dla każdego heteroseksualnego mężczyzny najważniejszy jest jego kutas, dlatego, by go chronić, odwracają się tyłkiem do niebezpieczeństwa.

    - Połóż się na plecach! - Ostrzegł Chi Cheng.

    Chłopak w odpowiedzi pokazał mu środkowy palec.

    - Ta, jasne. Próbujesz mnie wrobić. Tak jest dobrze!

    Mężczyzna stłumił jęk spełnienia i w kilku strzałach pozbył się napięcia.

    Zazdrość była tuż obok niego i Chi Cheng wziął ją w ramiona. Delikatnie pogładził węża po głowie i spojrzał na sąsiednie łóżko, a dokładniej na wypięty w jego stronę tyłek. Tam leżał inny, wyjątkowo niewinny wąż.

    W środku nocy Wu Suo Wei obudził się i poszedł do toalety, a gdy wracał po ciemku, zamiast do swojego łóżka, wszedł do łóżka Chi Chenga. Nie zrobił tego celowo, był półprzytomny i w ciemności nic nie widział, dlatego wszedł do pierwszego łóżka, na które trafił.

    Chi Cheng momentalnie otworzył oczy.

   Całą noc gapię się na twój tyłek, a gdy już zasnąłem, ty ładujesz mi się do łóżka. Chcesz mnie sprowokować? 

      Oczywiście w jednej sekundzie kutas Chi Chenga znów był gotowy do akcji, a co gorsza znajdował się zaledwie kilka centymetrów od miejsca, w którym tak bardzo chciał się znaleźć. A przecież on zawsze brał to, czego chciał, zwłaszcza pod wpływem pożądania.

    Wu Suo Wei mamrotał coś niezrozumiale, a potem krzyknął.

    - Proszę bardzo!

   Chwilę później znowu chrapał w najlepsze. Śniło mu się, że wydmuchuje cukrowe figurki. I nie miał pojęcia, że słowa, które powiedział przez sen, stopiły serce mężczyzny leżącego obok niego, jak słońce topi watę cukrową. I właśnie dlatego ta noc była dla Chi Chenga istnym piekłem. 

    Myślał, czy nie wykopać go z łóżka, ale za nic nie mógł się do tego zmusić. Miał ochotę go przytulić, ale wiedział, że jak to zrobi, to na tym nie poprzestanie. Nie mógł go dotknąć ani na niego patrzeć. Zerknął błagalnym wzrokiem na Zazdrość i wyszeptał.

    - Wkroczył na twoje terytorium, pozwolisz na to? Nie zamierzasz zaatakować? Podduś go i zmuś go, żeby poszedł spać do swojego łóżka. No dalej.

    Wąż powoli się poruszył, po czym przesunął się na środek łóżka i zakołysał ogonem. Po chwili wpełzł na Chi Chenga, gdy ten wpatrywał się w niego w napięciu. Owinął się wokół jego szyi i powoli zaciskał swoje mięśnie, podduszając mężczyznę.

    Chi Cheng wycedził przez zaciśnięte zęby.

    - Co jest do cholery, jego duś, nie mnie!  
 

Tłumaczenie: Antha
Korekta: Nikkolaine


***

Pozdrowienia dla Tych, którzy tęsknili za Zazdrością. 



   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. ❤️ Ma opanowanie… Pozazdrościć 😝

    OdpowiedzUsuń
  2. Monstrum 😍😂😂😂😂

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję ❤️
    Zazdrość najlepsza. 🤭😁🤣

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki dzikus z tego Chi Chenga 😱🤣

    OdpowiedzUsuń
  5. O jej Zaczynam kochać Zazdrość

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słodziutka jest... zieloniutka... i lubi dusić ;)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Tak na marginesie... pyton zielony jest przepiękny...

      Usuń
  7. Wu Shu Wei bardzo testuje Chi Chenga, chyba nie bardzo mu zależy na zachowaniu niewinności, skoro wciąż go prowokuje 🙈
    Zazdrość to mądre zwierzątko 😉 trzeba panu pokazać co myśli o jego dzikich pomysłach 😅
    Dziękuję za kolejny rozdział 😘😘 Antha ❤️❤️ Wiedźma Nikkolaine ❤️❤️
    Mirka 👻🐼

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz