Counterattack [PL] - Rozdział 79: Grunt to dobry plan

 


     Był to szczyt sezonu rozrodczego węży, a Wu Suo Wei był zajęty od rana do nocy. Jeszcze do niedawna wystarczyło, by jego uczeń sam doglądał węży, a on w tym czasie mógł umawiać się z klientami i negocjować ceny za jaja. Teraz obaj ledwie dawali radę opiekować się gadami. Mieli pełne ręce roboty, zwłaszcza gdy samice miały problemy ze złożeniem jaj. Jak już się to udało, musieli być czujni i odpowiednio karmić matki, by z głodu nie zaczęły zjadać własnych jaj.

     Jednym słowem Wu Suo Wei musiał dbać o wszystkie potrzeby węży. Musiał je karmić, sprzątać, by miały czysto, a niektóre przenieść do przestronniejszych terrariów.

     Pracował tak ciężko, że czasem nie miał chwili, żeby usiąść i napić się wody. Przez ten czas nie kontaktował się z Chi Chengiem. Ostatnio, kiedy przed snem sprawdzał swój telefon, zauważył, że również Chi Cheng do niego nie dzwonił. Tak jakby rozpłynął się w powietrzu od tamtego dnia, kiedy opowiedział mu o swojej przeszłości. Jednak chłopak miał tak dużo na głowie, że nie miał czasu zastanawiać się, co się stało.

     W nocy ostatkiem sił przyszedł do kliniki. Zobaczył, że doktor jeszcze nie poszedł do domu, tylko drzemał oparty o biurko.

     - Wiesz, która jest godzina? Dlaczego jeszcze tu siedzisz?

     - Nie widziałem cię od kilku dni. - Odpowiedział zaspanym głosem Jiang Xiao Shuai.

     Ostatnio Wu Suo Wei zawsze wychodził bardzo wcześnie rano i wracał późno w nocy, przez co bez przerwy mijał się z doktorem.

    Chłopak wypił duszkiem szklankę wody i powiedział.

    - Jeszcze kilka dni i skończę pracę. Myślę, że uda mi się sprzedać jaja za 300 tysięcy juanów.

    - Co? Zarobisz niezłą sumkę. - Roześmiał się Jiang Xiao Shuai. - Może ja też powinienem zająć się hodowlą węży.

    - Nawet nie próbuj, bo to nie jest tak proste jak się wydaje. A ja zwyczajnie miałem szczęście.

    Doktor mrugnął do niego znacząco, a chłopak kontynuował, udając, że nie zauważył.

    - Wolałbym to robić hobbystycznie. Zresztą planuję przekazać interes mojemu uczniowi, a sam poszukam innej pracy. Nie dam rady zajmować się wężami przez resztę życia, to nie dla mnie.

    - Racja. - Zgodził się z nim doktor. - Fakt, że można dobrze zarobić, ale to jest ciężka harówka.

    Chłopak mu przytaknął i poszedł pod prysznic. Wu Suo Wei był przyzwyczajony, że nocą jest sam w klinice i zwykle wychodził z łazienki nago i tak też kładł się spać. Jednak dzisiaj, ze względu na doktora, owinął ręcznik wokół bioder.

    Jiang Xiao Shuai od razu zawiesił na nim oko, na jego szczupłej, umięśnionej sylwetce i jędrnym tyłku... był cholernie seksowny. Ostatnio wiosną widział jego nagi tors. I zdecydowanie od tamtego czasu wygląd chłopaka się poprawił. Doktor aż nie był w stanie oderwać od niego wzroku.  

    - Zdaje się, że ostatnio ładnie przypakowałeś. - Pochwalił go.

    Wu Suo Wei właśnie kończył się golić i odpowiedział troszkę od niechcenia.

    - Tak myślisz? Pewnie dlatego, że sporo trenowałem.

    Potem spojrzał na swoje odbicie w lustrze, przyznając w duchu rację doktorowi. Jiang Xiao Shuai patrzył na to i musiał przyznać, że Wu Suo Wei wdzięcząc się do lustra wyglądał nad wyraz apetycznie, dlatego postanowił, że zostanie na noc. Chwilę później obaj leżeli ściśnięci na łóżku.

    - Jak sytuacja między wami? - Zapytał doktor.

    - Od kilku dni jestem tak zajęty, że nie mam chwili, żeby się z nim skontaktować.

    - A on z tobą? - Zapytał Jiang Xiao Shuai z nutą niepokoju w głosie.

    Wu Suo Wei również był zaniepokojony.

     - Nie odzywa się od czasu, jak ostatnio u niego byłem.

    - Kiedy tam byłeś, to co robiliście?

    Chłopak postanowił najgorętsze sceny zachować dla siebie, bo nie chciał się niepotrzebnie nakręcać. Skupił się jedynie na ich rozmowie.

    - Tamtej nocy gadaliśmy sporo o naszych uczuciach. I jeszcze opowiedział mi kilka smutnych historii ze swojego życia.

    - Naprawdę? - Zapytał doktor, nie kryjąc zdziwienia. - Wiesz, on jest prawdziwym twardzielem. Skoro pokazał ci swoją słabą i delikatną stronę, na pewno czuje się zawstydzony i teraz cię unika.

    - To nie to. - Powiedział Wu Suo Wei pewnym siebie głosem. - On taki nie jest.

    Jiang Xiao Shuai uniósł się, by spojrzeć na chłopaka.

    - To zadzwoń do niego, jeśli mi nie wierzysz.

    Wu Suo Wei oczywiście od razu chwycił za telefon i zabrał się za wybieranie numeru. Jednak szybko stracił całą pewność siebie, nie miał pojęcia, czy Chi Cheng odbierze.  

    Mężczyzna odebrał w niecałą sekundę, czym zaskoczył chłopaka, który zapytał bez namysłu:  

    - Co robisz?

    - Jadę na imprezę z przyjaciółmi. - Odpowiedział Chi Cheng lekko znudzonym głosem.

    - O tej porze? - Zapytał Wu Suo Wei nieco zdziwiony.

    - Jeśli nie masz mi nic do powiedzenia, to się rozłączam. - Powiedział lekko zirytowany Chi Cheng.

    Jego przyjaciel, który siedział obok niego, zaczął mu dokuczać.

    - No, no, widzę, że w końcu nauczyłeś się dobrych manier. Zwykle rozłączasz się bez uprzedzenia, nie to co teraz.  

    Te słowa były wypowiedziane na tyle głośno, że Wu Suo Wei je usłyszał. Po chwili usłyszał jeszcze wrzask, bo Chi Cheng brutalnie wbił piętę w stopę kumpla.

    - Chcę powiedzieć... - Zaczął chłopak. - Tamtej nocy, kiedy opowiedziałeś mi o swojej przeszłości, pamiętasz? Kiedy wróciłem do domu, pomyślałem...

    Kurwa, rozłączył się. Chłopak uśmiechnął się zadziornie i szturchnął doktora łokciem.

    - Miałeś rację.

    - Tak, jak mówiłem. Jest zawstydzony.

    Humor Wu Suo Weia momentalnie się poprawił.

    - To takie zabawne.

    Gdy Chi Cheng się rozłączył, stracił apetyt i odszedł od stolika. Jeden z jego przyjaciół zapytał pozostałych.

    - Co się z nim dzieje?

    Gang Ze odpowiedział na to dręczące wszystkich pytanie.

    - Pojęcia nie mam! Od kilku dni ma taki humor. Kiedy gdzieś razem wychodzimy, wolę zachować bezpieczną odległość. Jest w podłym nastroju. Dla własnego bezpieczeństwa lepiej się do niego nie zbliżać.

    - W takim razie, nie przejmujmy się nim, jedzmy.

 

    Jiang Xiao Shuai klepnął chłopaka w klatkę piersiową i zapytał.

    - Jaki masz plan?

    Tym uderzeniem doktor odrobinę go wkurzył, w odwecie Wu Suo Wei posłał mu groźnie spojrzenie.

    - Przystań mnie bić. Jestem bardzo wrażliwy i nie życzę sobie.

    - A to ciekawe. Myślałem, że jesteś niezwyciężony. Czyli już wiesz, co to ból?

    - Przestań się ze mnie nabijać. - Odburknął Wu Suo Wei i usiadł okrakiem na doktorze, patrząc na niego przekrwionymi ze złości oczami.

    - Nie nabijam się.

    Obaj patrzyli na swoje przystojne twarze i przez moment poczuli się zagubieni, a po chwili obaj odwrócili wzrok. Wu Suo Wei zeskoczył z doktora i natychmiast zmienili temat.

    - Jestem gotowy na długą wojnę. - Powiedział. - Wiem, że Chi Cheng nie może teraz zerwać z Yue Yue.

    - Dlaczego? Myślisz, że coś do niej czuje?

    - Nie. - Odpowiedział Wu Suo Wei bez zająknięcia.

    - To dlaczego?

    - Jego ojciec zabrał wszystkie jego węże. Jeśli chce je odzyskać, musi wykonywać polecenia ojca. Wiem, że próbuje odszukać węże, a gdy je znajdzie, na pewno zerwie z Yue Yue. Problem w tym, że nigdzie nie może ich namierzyć. I jeśli to się nie zmieni, Chi Cheng wykorzysta Yue Yue, żeby negocjować z ojcem.

    - Ojciec zabrał mu węże dlatego, że nie miał pracy. Co ma do tego jego dziewczyna? Myślisz, że jest w stanie przekonać jego ojca, żeby oddał mu węże?

    Wu Suo Wei spojrzał na przyjaciela uważnym wzrokiem.

    - A może jego ojciec nie tyle martwi się pracą syna, a tym, że Chi Cheng zabawia się z facetami i ze wszystkich sił próbuje ściągnąć go na właściwe tory.

    Doktor był nieco zaskoczony tym argumentem.

    - Tak sądzisz? To trochę komplikuje sprawę. Jak myślisz, Chi Cheng poświęci swoje węże, żeby być z tobą?

    - Nie. - Wu Suo Wei był realistą. - On naprawdę je kocha. A ze mną zabawia się od czasu do czasu i to raczej nie ma dla niego znaczenia.

    - No to jesteś w kropce.

    W oczach chłopaka pojawiła się iskierka zła w czystej postaci.

    - W takim razie trzeba rozwalić ich związek.

    - Niby jak?

    Wu Suo Wei spojrzał na przyjaciela, a jego usta powoli wykrzywiały się w nieco upiorny uśmiech.

    - Wiesz, czego najbardziej na świecie boi się Yue Yue?

    Doktor pokręcił głową, bo nie miał pojęcia.

    - Węży. - Wycedził zadowolony z siebie chłopak.

    Jiang Xiao Shuai nie krył uznania.

    - No proszę, to bardzo ambitna dziewczyna. Żeby zdobyć bogatego faceta i zapewnić sobie luksusy, jest w stanie tolerować węża. Skoro daje radę znieść coś takiego, to jest zdolna do wszystkiego.

    - Dlatego dla dobra Chi Chenga muszę się jej pozbyć.

    Doktor zakaszlał znacząco.

    - Bądź ostrożny, to może być niebezpiecznie.

    Wu Suo Wei doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Po chwili wziął się w garść i zachowywał się tak, jakby cała ta sytuacja w ogóle go nie ruszała.

    - Jestem pewien, że Yue Yue najbardziej nienawidzi Zazdrości. I pewnie zastanawia się, jak pozbyć się węża. Najlepiej doprowadzić do tego, by skrzywdziła Zazdrość.

    - I wtedy pojawisz się ty, cały na biało? - Kontynuował doktor.

    Wu Suo Wei uśmiechnął się złowieszczo.

    - Oczywiście, bo za nic nie pozwolę, by coś się stało naszemu Er Bao.

    - Problem w tym, że jednak zamierzasz pozwolić jej go skrzywdzić. - Powiedział już całkiem poważnie Jiang Xiao Shuai.

    Wyraz twarzy Wu Suo Weia uległ zmianie. Chłopak spoważniał i zmarszczył brwi.

    - Pozwolę, by byli razem, by rodzice Chi Chenga ją polubili. Wojna dopiero się rozpoczyna.

    - A ty się wycofujesz.

    - Czasem trzeba zrobić jeden krok w tył, by potem móc pójść dwa do przodu.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***


Mam nadzieję, że Zazdrość przeżyje... 



   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. Ja też, uwielbiam tego węża. Niech Yue Yue go nie skrzywdzi. Co nasz jajo głowy za podstępny plan wytrzymałego

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz