Advance Bravely [PL] - Rozdział 17: Uśmiechnij się do mnie.

 


    Zaraz po pracy Xia Yao podszedł do samochodu Yuan Zonga i wrzucił mu przez okno drewniany domek z jego małym, gołym mieszkańcem. 

    - Zabieraj to!

    Mężczyzna otworzył drzwiczki i wyciągnął miniaturkę Xia Yao. Po chwili pogładził go delikatnie palcem po małym sterczącym kutasiku.  

    - Rozumiem, że chcesz, żebym go zatrzymał i mógł go wykorzystać.

    - Zabieraj od niego swoje brudne łapska.

    Yuan Zong wzruszył ramionami i odpowiedział z nutą cynizmu w głosie.

    - Sam nie chcesz i nawet nie pozwolisz swojej figurce, się trochę zabawić.

    Xia Yao zacisnął zęby i wsadził rękę przez okno, by wyrwać mu tego małego, biednego, glinianego ludzika. Jednak Yuan Zong cofnął rękę i chłopak musiał sięgnąć głębiej. Mężczyzna poczuł muśnięcie miękkich włosów Yao na brodzie. Ten delikatny dotyk sprawił, że jego serce mocniej zabiło. W tej chwili zapragnął jedynie wciągnąć go do auta, mocno przytulić, zacałować na śmierć, a na koniec zatopić swoją brodę w jego włosach.  

    Gdy Xia Yao w końcu chwycił ludzika, Yuan Zong powiedział.

    - Jeśli się do mnie uśmiechniesz, to zrobię mu małe spodenki.

    - Chyba śnisz! - odburknął chłopak, ściskając w dłoni miniaturkę samego siebie. - Nie uśmiechnę się do ciebie, wolę, żeby był goły. 

    - W takim razie trzymaj go zamkniętego w domku, żeby się nie wymknął tak bez niczego.  

    Xia Yao niechętnie przejął też drewniany domek, po czym ruszył przed siebie wielce obrażony.  


    Gdy w piątek Xia Yao pojawił się w biurze, zobaczył, że Xiao Hui i Zhang Tian niezwykle podekscytowani oglądali jakiś filmik.

    - Co tam macie? 

    Gdy zerknął im przez ramię zobaczył na ekranie twarz Yuan Zonga.  

    - Wywiad z twoim szwagrem. - odpowiedział Zhang Tian. 

    Xia Yao prychnął i usiadł przy swoim biurku.

    - Jest jednym z dziesięciu najwybitniejszych, młodych biznesmenów w kraju. - kontynuował Zhan Tian.

    - Chyba kpisz? - burknął chłopak. - Z której strony on jest taki wybitny, co? Jak już to wybitnie zboczony! Podły drań!

    - Firma, którą założył przekazała dziesiątki milionów juanów na cele charytatywne. Niedawno było sporo wiadomości na Weibo o pewnej biednej rodzinie. Rodzice chcieli sprzedać własne narządy, by pomóc choremu dziecku. Jego firma opłaciła koszty leczenia dzieciaka. 

    - Tak, jego firma ma niezły obrót.

    Xia Yao musiał w duchu przyznać, że ta historia go wzruszyła. Choć dobrze wiedział, że Yuan Zong nie jest tak cudowny, jak o nim mówią. On sam uważał go za niegodnego zaufania zboczeńca. Jednak mimo wszystko czuł, że mężczyzna ma dobre serce. 

    Chłopak wstał i poszedł zrobić sobie coś do picia. W tym czasie na filmie dziennikarz zapytał. 

    - Myślisz, że twoja firma może przejąć wszystkie szkolenia ochroniarzy na rynku?

    - Nie jestem aż tak ambitny. - odpowiedział spokojnie Yuan Zong. 

    Słysząc to Xia Yao, aż się zapowietrzył. Nie jest ambitny? To kto, według niego jest? Czy on w ogóle zna znaczenie tego słowa? 

    Dziennikarka zadała kolejne pytanie. - Słyszałem, że śmierć twojego ojca była dla ciebie wielkim ciosem.

    - Tak, to prawda. Moja matka zmarła, kiedy byliśmy dziećmi i mój tata sam wychowywał mnie i siostrę. 

    Xiao Hui spojrzał na Zhanga Tiana. - Nic dziwnego, że tak się troszczy o faceta swojej siostry. Skoro jego rodzice odeszli, została mu tylko ona. 

    Zhang Tian roześmiał się spoglądając na Xia Yao. 

    - Musisz koniecznie ożenić się z Yuan Ru. Patrz, jaka to wspaniała rodzina. Nie będziesz musiał się stresować spotkaniami z teściami. 

    W odpowiedzi chłopak spojrzał na nich spod byka. Tymczasem Yuan Zong opowiadał o swoje przeszłości.

    - Dla mnie to był najcięższy okres w życiu. Chciałem zostać w wojsku, ale sytuacja rodzinna zmusiła mnie do odejścia. Musiałem też zacząć zarabiać. Pracowałem jako stolarz, robiłem meble i prace wykończeniowe. Byłem tak biedny, że mogłem pozwolić sobie tylko na jeden posiłek dziennie. 

    Xia Yao słuchał w skupieniu. Myślami wrócił do małego drewnianego domku, który był naprawdę świetnie wykonany. Na początku myślał, że Yuan Zong gdzieś go kupił, i to za niemałe pieniądze. Teraz wiedział, że sam go zrobił. I jakoś tak ten mężczyzna nie wydawał mu się już tak bardzo irytujący. Nie miał nic, a dorobił się majątku. Był bardzo pracowity i sumienny, był tak inny od tych wszystkich niebieskich ptaków, których znał Xia Yao.  

    - Wiesz, twój szwagier to naprawdę ktoś. Może przedstawię mu moją kuzynkę. 

    Słysząc to Xia Yao uchwycił się tej wizji i zaczął szarpać rękaw kumpla.

    - Błagam, zrób to jak najszybciej. Jeśli zostaną parą, to klęknę przed tobą i będę bił pokłony.  

    Xiao Hui odpowiedział z uśmiechem.

    - Naprawdę troszczysz się o szwagra.

    Xia Yao nie zastanawiając się sprzedał kumplowi cios z kolana, a potem uderzył go prosto w nos. Xiao Hui poczuł, jak z nosa zaczyna lecieć mu krew, a z oczu łzy. I gdy już szykował się do odwetu, zadzwonił telefon. 

    - Zbierajcie się, jedziemy na akcje. 


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

Prześlij komentarz