Counterattack [PL] - Rozdział 88: Jesteś pieprzonym draniem!

 

    Kim jest obłudnik? Oto przykład. To ktoś, kto w nocy krzyczał, że kogoś nienawidzi, kazał mu się wynosić, a rankiem, gdy ten biedny zbesztany nieszczęśnik otwiera oczy, czuje, że ten złośnik trzyma w dłoni jego męskość. Była taka bajka o pewnym królu, który budząc się jednego ranka zobaczył, że jego królowa, która jeszcze smacznie spała, leżała na jego rękawie. Nie chciał jej budzić, ponieważ bardzo ją kochał, dlatego odciął rękaw swej piżamy, pozwalając ukochanej spać.

    W tym wypadku problem polegał na tym, że Chi Cheng wolałby nie stracić części ciała, którą trzymał w dłoni Wu Suo Wei. Bez względu na to, co czuł do chłopaka, na pewno nie utnie sobie kutasa. Postanowił jednak jakoś uwolnić się z uścisku, co wcale nie było łatwe. Gdy już był wolny, zobaczył, że na dłoni chłopaka zostało kilka jego włosków.

 

    Wu Suo Wei jeszcze spał w najlepsze, gdy samolot Chi Chenga wylądował w sąsiedniej prowincji. Kiedy się obudził, usiadł na skraju łóżka, po chwili wstał i półprzytomny poczłapał do łazienki. Podczas mycia zębów żałował, że nie powiedział Zazdrości, żeby pomogła mu zadbać o Chi Chenga, żeby dała w kość Yue Yue i doprowadziła ją do szału tak, żeby dziewczyna chciała się pozbyć węża. Tylko wtedy jego wszystkie wysiłki nie pójdą na marne.

    Przez całe przedpołudnie Jiang Xiao Shuai obserwował Wu Suo Weia, ponieważ ten zachowywał się w dość interesujący sposób. Co chwilę zaciskał ze złości zęby, by później głęboko westchnąć i tak w kółko.

    - Ej. - Doktor zawołał do niego rozbawiony. Chłopak spojrzał na niego, jakby dopiero co go zobaczył.

    - Co jest?

    - Przyszedł wczoraj w nocy? - zapytał Jiang Xiao Shuai z zaciekawieniem.

    - Skąd wiesz?

    - Sam zobacz, ile niedopałków jest w popielniczce.

    Nagle wzrok Wu Suo Weia stał się pusty, odwrócił się od doktora patrząc bez celu w przestrzeń.

    - Jak się sprawy mają? - kontynuował Jiang Xiao Shuai, a chłopak ze wszystkich sił starał się zachować spokój, gdy odpowiadał.

    - Wspaniale, pojechali razem na wakacje.

    Doktor szturchnął go palcem w brzuch.

    - Źle ci z tym?

    - Źle? Niby dlaczego miałbym się z tym czuć źle? - odpowiedział szybko, próbując się uśmiechnąć. - Wszystko idzie zgodnie z planem. Nawet ten wyjazd. Jego matka musiała się przejąć wiadomościami, które jej wysłałem. Pewnie chce, żeby jej syn jak najszybciej ożenił się z Yue Yue, zanim znowu zejdzie na złą drogę.

    Nagle Jiang Xiao Shuai coś sobie przypomniał.

    - Jakoś niedawno jechałem do apteki odebrać leki. Zdaje się, że po drodze widziałem Yue Yue w towarzystwie kobiety w średnim wieku. Nie jestem pewien, czy spotkała się z matką Chi Chenga, ale to była bardzo elegancka i dystyngowana kobieta.

    - Na pewno. - Chłopak zmrużył oczy. - Myślę, że mój plan jest bardzo skuteczny. Prowokując jednocześnie Yue Yue i panią Chi sprawiłem, że obie zaczęły mieć wątpliwości i martwią się, że ten związek nie przetrwa. Jeszcze chwila, a pani Chi zacznie dawać Yue Yue mylne sygnały, traktując ją jak swoją synową. A jak Yue Yue się na to złapie, podejmie kroki, by pozbyć się Zazdrości.

    Doktor zapytał z pewną dozą ostrożności.

    - Jesteś pewien?

    - Aż za dobrze ją znam. - zaśmiał się chłopak. - Kiedy poczuje, że złapała szczęście za nogi, straci czujność.

    - To może teraz spróbuje?

    Wu Suo Wei zaprzeczył kiwając głową, po czym dodał pewny swego.

    - Nie. Nie jest głupia. Pojechali na wakacje we dwójkę, jeśli coś się stanie Zazdrości, będzie pierwszą podejrzaną.

    Jiang Xiao Shuai był coraz bardziej zafascynowany tym planem.

    - To znaczy, że wspólny wyjazd ma tylko zaognić jej nienawiść do węża?

    Kiedy doktor zadał to pytanie, chłopak poczuł się dziwnie.

    - Tak właśnie będzie. W końcu pojechali, by spędzić trochę czasu sam na sam. A Zazdrość będzie obserwować każdy ruch Yue Yue. I jestem pewien, że to doprowadzi ją do szału. Im dłużej to potrwa, tym bardziej będzie nienawidzić węża i tym szybciej wcieli w życie swój plan.

    - To znaczy... - Jiang Xiao Shuai zrobił celową przerwę, by nadać pytaniu większej dramaturgii. - Chcesz, żeby dobrze się bawili i zostali tam jak najdłużej?

    Niespodziewanie te słowa wbiły się w serce Wu Suo Weia niczym ostre sztylety. Na chwilę zamilkł, machnął ręką i dopiero odpowiedział.

    - Muszę sprawdzić aktualne ceny węży. Zobaczę, czy warto jeszcze zostać w tym biznesie.

    Po tych słowach wyszedł z kliniki, starając się wyglądać, jak gdyby nigdy nic. Po kliku krokach nie mógł już dłużej tłumić w sobie gniewu. Stanął i wyrzucił z siebie:

    - Chi Cheng, jesteś pieprzonym sukinsynem!

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***


I w tym momencie zaczynam martwic się o Zazdrość.



   Poprzedni 👈             👉 Następny 


Komentarze

  1. Antha, nie Ty jedna 😉 Wu Shu Wei chyba o jednym nie pomyślał - o bezpieczeństwie Zazdrości... 😔
    Dziękuję za rozdział 😘
    Mirka 👻🐼

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję i ja też

    OdpowiedzUsuń
  3. nie ma się co martwić. Zazdrości nic nie będzie :) autorka novelki na pewno nie zdecyduje się zrobić krzywdy mistrzyni drugiego (a czasem nawet pierwszego) planu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sam zrobił się zazdrością 😁

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz