SCI Mystery - tom 1 [PL] - Obóz treningowy zabójców / Rozdział 45: Odwet

 



21:00 przed jednym z apartamentowców w mieście S.

    Zhang Long i Wang Chao spędzili w samochodzie cały dzień i zapowiadało się, że spędzą w nim także noc.
    - Wróciła? A może wcześnie położyła się spać? - zapytał Zhang Long, przyglądając się oknu na 12. piętrze, w którym panowała ciemność.
    - Chyba, że ma specjalną osłonę na oknach. - odpowiedział Wang Chao zblazowanym głosem.
    W tym momencie na teren osiedla wjechał luksusowy czarny samochód i zatrzymał się przed budynkiem.
    - Hej! Widzisz, kto to? - Wang Chao natychmiast się ożywił.
    - Może wpadnie nam w sieć jakaś gruba ryba? - Zhang Long szybko wyjął mały aparat, gotowy do nagrywania.
    Gdy otwarły się drzwi samochodu, najpierw wysiadł dobrze ubrany mężczyzna, który przeszedł na drugą stronę auta, by otworzyć kobiecie. Była to Fang Jing ubrana w niezwykle fantazyjną sukienkę.
    - O rany. - Zhang Long uniósł brew. - Jak myślisz, gdzie byli?
    - Hmm… Może poszli uczcić śmierć Gongsuna. - odpowiedział Wang Chao otwierając laptopa.
    Oboje szybko weszli do budynku, a Zhang Long wyłączył aparat. Zaimportował film do laptopa, a chwilę później nagranie było już na mailu Jiang Pinga. Zhan Zhao i Bai Yutang podeszli do niego, żeby obejrzeć filmik.
    - Kotek, chyba coś się dzieje z Fang Jing. - stwierdził Bai Yutang marszcząc brwi.
    Jiang Ping od razu się z nim zgodził.
    - Tak, zwykle na zdjęciach wygląda dość zwyczajnie, choć zawsze elegancko. Z kolei w magazynach rozrywkowych zamieszczają same jej seksowne zdjęcia. A na tym filmie bije od niej potęga i klasa.
    - W końcu jest kobietą. - stwierdził Xu Qing.
    Zhan Zhao milczał, a gdy obejrzeli film kilka razy, w końcu się odezwał.
    - Zhang Hua powiedział, że Fang Jing była za granicą. W jakim kraju?
    Jiang Ping zgromadził dość dużo danych na temat Fang Jing, dlatego szybko odpowiedział.
    - Na podstawie danych z paszportu sześć lat temu wróciła ze Stanu Kalifornia.
    Zhan Zhao zadał kolejne pytanie.
    - Gdzie był wtedy profesor Wilson?
    Jiang Ping natychmiast to sprawdził.
    - O, też był w Kalifornii.
    - Kotek, myślisz, że coś ich łączyło? - zapytał Bai Yutang.
    Doktor skinął głową.
    - Według Zhang Hua Fang Jing brała narkotyki, prawda?
    - Tak. - Wszyscy przytaknęli, nie spuszczając wzroku z Zhan Zhao.
    - O ile wiem, profesor Wilson był zwolennikiem psychoterapii dla osób na odwyku. - Zhan Zhao wyciągnął ręce, obrócił klawiaturę leżącą przed Jiang Pingiem w swoją stronę i wpisał adres zagranicznej strony poświęconej psychologii.
    Wkrótce na stronie pojawiły się szczegółowe raporty na temat udanego wykorzystania psychoterapii prowadzonej przez dr Wilsona w leczeniu uzależnień. Jiang Ping odebrał klawiaturę i szybko zaczął pisać.
    - Co robisz? - zapytał zdziwiony Bai Yutang.
    - Piszę do kumpla ze Stanów. Może będzie w stanie mi pomóc.
    - Czym zajmuje się twój kumpel? - zapytał z zaciekawieniem Zhan Zhao.
    - Och… To haker, który specjalizuje się w atakach na rządowe strony internetowe. Może będzie mógł uzyskać dostęp do sieci psychologicznych instytucji medycznych i znajdzie informacje na temat jej leczenia. - wyjaśnił Jiang Ping nie przerywając pisania. Po chwili dodał. - Patrzcie, mam odpowiedź. Udało się.
    Bai Yutang i Zhan Zhao podeszli bliżej, aby spojrzeć na ekran i zobaczyli, że jest to krótki dokument opisujący historię leczenia psychologicznego. Pacjentką była Fang Jing, a jej lekarzem był profesor Wilson.
    - Oni rzeczywiście się znają. - Bai Yutang zmarszczył brwi. - Możliwe, że Fang Jing to kolejny pionek Wilsona.
    - Nie… - Zhan Zhao potrząsnął głową i powiedział. - To nie jest aż tak proste.
    - To o czym jeszcze nie wiemy? - zapytał ze zdziwieniem dowódca.
    - Spójrz, jak Fang Jing patrzy w oczy Pang Weia. - odpowiedział Zhan Zhao i zatrzymał film. - Oczy nie kłamią.
    Wszyscy spojrzeli na Fang Jing, na to, jak uważnie patrzy na Pang Weia. Był to bez dwóch zdań wzrok zakochanej kobiety. Bai Yutang nadal nie do końca wiedział, do czego zmierza doktor.
    - Co to oznacza?
    Zhan Zhao zmarszczył brwi i pomyślał, a po chwili rzucił:
    - Jiang Ping, poszukaj informacji o dorocznym spotkaniu międzynarodowych instytutów psychologii. Z tego, co pamiętam, niebawem powinno się odbyć.
    - Dobrze. - Jiang Ping wpisał coś w wyszukiwarkę i po chwili pojawiły się informacje o tej imprezie. - Odbędzie się za trzy dni.
    - Jest tam coś o Pang Weiu? - zapytał pełen obaw Zhan Zhao, opierając się o stół.
    - A… - Wszyscy ze zdumieniem spojrzeli na ekran. - Pang Wei będzie miał odczyt na konferencji. Opowie o swoim artykule „Ewolucja osobowości”.
    - Ech. - westchnął Zhan Zhao.
    - Co się stało, Kotek? - zapytał Bai Yutang, widząc zatroskaną minę doktora.
    - Ta biedna kobieta stała się pionkiem w grze dwóch psychopatów. - powiedział Zhan Zhao, po czym dodał z ponurą miną. - Yutang, pamiętasz, co mówił Jon King? Jak dr Wilson leczył jego kochanka? O tym, jak umarł?
    - Pamiętam. - przytaknął dowódca. - Powiedział, że popełnił samobójstwo… to znaczy…
    Tym razem Zhan Zhao przytaknął.
    - Co się stanie, jeśli Fang Jing również popełni samobójstwo?
    - Ach! - krzyknął Bai Yutang. - Rozumiem. Zabójstwo Jia Zhengyana i próba zamordowania Zhang Hua i Gongsuna. Tu nie chodzi o tuszowanie śladów i strach, że dowiemy się, że Fang Jing jest powiązana z tą sprawą. Ktoś nie chce, aby ludzie wiedzieli, że Fang Jing była narkomanką i leczyła się u dr Wilsona. Ponadto, jeśli Fang Jing umrze, wszystkie zbrodnie popełnione przez „Obóz treningowy zabójców” zostaną jej przypisane, ponieważ wszystkie dowody, które mamy, wskazują bezpośrednio na nią.
    - O tak, gdyby tak się stało, ani profesora Wilsona, ani Pang Weia nic nie będzie łączyć ze sprawą. - powiedział Bai Chi, który słuchał uważnie i był bardzo zabsorbowany tym, co usłyszał. - Ona naprawdę jest tu ofiarą.
    - Możemy to jakoś powstrzymać? - zapytał dowódca.
    - Muszę się z nią zobaczyć. - powiedział Zhan Zhao. - Im szybciej, tym lepiej.
    Bai Yutang wyjął telefon i zadzwonił do Zhang Longa.
    - Szefie, Pang Wei właśnie gdzieś wyszedł. - poinformował Zhang Long zaraz po odebraniu telefonu.
    - To znaczy, że Fang Jing jest teraz sama w domu? - Bai Yutang spojrzał na doktora. - Co robimy?
    - Nie martw się. - uspokoił go Zhan Zhao. - Nic jej nie grozi. On właśnie od niej wyszedł, gdyby teraz popełniła samobójstwo, zostałby w to wmieszany.
    - Chodźmy! - powiedział dowódca zakładając płaszcz. - Zmienimy Zhang Longa i Wang Chao.
    - Pójdę z wami. - powiedział Bai Chi.
    Po chwili cała trójka była już pod apartamentowcem, w którym mieszkała Fang Jing. Zwolnili Zhang Longa i Wang Chao i rozpoczęli obserwację.
    - Kotek, jaki masz plan?
    Zhan Zhao spojrzał w ciemne okno mieszkania Fang Jing i powiedział.
    - Podejrzewam, że dr Wilson na niej też zastosował nielegalną terapię.
    - Co? - Bai Yutang był oszołomiony.
    - Fang Jing nie wyglądała dobrze. - wyjaśnił Zhan Zhao. - Myślę, że jest na krawędzi, jest bardzo niestabilna.
    Bai Chi i Bai Yutang spojrzeli na siebie i potrząsnęli głowami ze zdumieniem, a ich spojrzenie było dość wymowne. Jakoś nie zauważyłem.
    Zhan Zhao spojrzał na nich bezradnie.
    - Pamiętacie artykuł profesora Wilsona o rozszczepieniu osobowości?
    - Pamiętam. - przytaknął Bai Chi.
    Bai Yutang zmierzył ich wzrokiem i odpowiedział.
    - Coś tam pamiętam.
    - Ech… - westchnął Zhan Zhao. - Właściwie „Obóz treningowy zabójców” jest idealnym materiałem do badań nad artykułem Pang Weia i do złudzenia przypomina to, co profesor Wilson odkrył dziesiątki lat temu.
    Dowódca i Bai Chi słuchali z zaciekawieniem, a doktor mówił dalej.
    - To znaczy, że obecne badania dr Wilsona poszły o krok dalej. Prawdopodobnie jest już w stanie stworzyć rozdwojoną osobowość. - Zhan Zhao podrapał się po brodzie i kontynuował. - Obecnie Fang Jing jest pod wpływem swojej drugiej osobowości i nie wraca do swojej pierwotnej osobowości.
    Nagle Bai Yutang doznał olśnienia.
    - Ach! Chodzi ci o to, że Pang Wei i dr Wilson, każdy z nich kontroluje inną z jej osobowości? To by wyjaśniało różnicę pomiędzy dwoma rodzajami ofiar, o których rozmawialiśmy jakiś czas temu. Ofiary zabite przez Qi Lei i Yang Fenga zostały losowo wybrane przez Pang Weia w celu przeprowadzenia badań. Pozostałe ofiary wybrał dr Wilson, aby skierować naszą uwagę na „Obóz treningowy zabójców”.
    - Mądrala. - powiedział Zhan Zhao, zgadzając się z nim. - Myślę, że podczas terapii dr Wilson odkrył, że Fang Jing ma predyspozycje, by stać się dla niego materiałem badawczym, dlatego zaczął stymulować jej drugą osobowość. Przy tym nie tracąc kontroli nad jej pozostałymi osobowościami. Pang Wei dowiedział się o tych badaniach, o „Obozie treningowym zabójców” i postanowił je wykorzystać. Jakby nie było, obaj rywalizują o uznanie w środowisku akademickim.
    Zarówno Bai Chi, jak i Bai Yutang w milczeniu patrzyli na doktora. To, co usłyszeli, było istnym szaleństwem. Ludzie żyją w piramidzie prymitywnego łańcucha pokarmowego. Ci, co są na górze, mogą pożreć lub wykorzystać do własnych celów tych, którzy są na niższych poziomach. To takie okrutne.
    Czas mijał powoli, aż w końcu nastał świt. Bai Chi zasnął na tylnym siedzeniu, a Bai Yutang jak zawsze czuwał. Również Zhan Zhao, który lubi sobie pospać, tym razem nie zmrużył oka. Serce dowódcy przepełniała czułość i troska, gdy widział, jak walczy z sennością. Ten mężczyzna zawsze trzymał stronę wszystkich nieszczęśników żyjących na tym świecie.
    Nagle przy wejściu do bramy ktoś się pojawił. Bai Yutang i Zhan Zhao poczuli dziwny niepokój. Obaj od razu podnieśli się z foteli i patrzyli, jak Fang Jing gdzieś wychodzi. Ruszyła w stronę pobliskiego sklepu spożywczego. Zhan Zhao natychmiast wysiadł z samochodu i odwrócił się do dowódcy.
    - Pozwól mi pójść. Sam z nią porozmawiam.
    Bai Yutang przytaknął i patrzył, jak doktor biegnie w stronę sklepu.
    Jakieś dziesięć minut później Fang Jing wyszła i wróciła do domu. Dowódca z niepokojem wpatrywał się w drzwi sklepu, z których w końcu wyszedł Zhan Zhao. Wyglądał, jakby był kompletnie wykończony. Po chwili wsiadł do auta.
    - Wszystko w porządku? - zapytał Bai Yutang, przyciągając go do siebie tak, by mógł oprzeć głowę na jego ramieniu.
    - Cóż, Fang Jing musi…
    - Pytałem o ciebie. - Przerwał mu dowódca.
    Doktor zamarł na chwilę, po czym oparł się wygodnie o jego ramię.
    - Nic mi nie jest. Przygotuj się na ostrą jazdę po południu. Musimy nieco zmienić zasady gry, jeśli chcemy złapać naprawdę grubą rybę.
    - Najpierw trochę odpocznij. Ja się wszystkim zajmę. - Bai Yutang wyciągnął rękę i pogładził go po głowie.
    Zhan Zhao roześmiał się.
    - Przecież nie wiesz, co planuję.
    - Hej. - powiedział dumnie Bai Yutang. - Wyczuwam twoje myśli instynktownie. Jesteś ekspertem od analiz osobowości, a ja jestem ekspertem od ciebie. - Po wypowiedzeniu ostatniego słowa delikatnie pocałował usta Zhan Zhao, a kompletnie zaskoczony Bai Chi siedzący z tyłu zamknął oczy.


    W popołudniowym wydaniu serwisu informacyjnego dla miasta S. pojawiła się informacja o śmierci seryjnego mordercy, podczas gdy dziennikarz czytał o szczegółach zajścia: „Fang Jing, znana agentka filmowa i telewizyjna, została znaleziona martwa w swoim apartamencie. Według wstępnych ustaleń policja podejrzewa, że popełniła samobójstwo. W liście pożegnalnym napisała, że zaplanowała serię morderstw, do których w ostatnim czasie doszło w naszym mieście. Policja w jej mieszkaniu natknęła się na liczne dowody, które to potwierdzają.”.
    Pewna osoba przed telewizorem z satysfakcją wysłuchała wiadomości. Popijając wino z kieliszka, uśmiechała się szelmowsko. Po chwili podniosła kieliszek do góry, tak jakby wnosiła za kogoś toast.


    W biurze SCI wszyscy byli pochłonięci swoją pracą. Nagle pojawił się Lu Fang i powiedział:
    - Zhan Zhan, ktoś cię szuka.
    Wszyscy spojrzeli w kierunku drzwi i zobaczyli stojącego tam Pang Weia, który miał ze sobą walizkę. Pang Wei uśmiechnął się i przywitał się z doktorem.
    - Doktorze Zhan, znów się spotykamy.
    - Witam. - powiedział Zhan Zhao i z uśmiechem na ustach wyciągnął do niego dłoń na przywitanie.
    - Biorę udział w dorocznym spotkaniu psychologów. - powiedział Pang Wei. - Czytałeś mój artykuł? Chciałbym usłyszeć twoją opinię.
    Zhan Zhao pokręcił głową.
    - Przepraszam, byłem ostatnio bardzo zajęty. Jeszcze nie przeczytałem.
    - Och, mam nadzieję, że znajdziesz czas, żeby się z nim zapoznać. Nie mogę się doczekać twojej opinii. - Po tych słowach Pang Wei zamyślił się na chwilę. - Racja! Dlaczego nigdy nie bierzesz udziału w konferencjach? Gdybyś opowiedział o wynikach swoich badań, na pewno dostałbyś nagrodę. Z twoimi osiągnięciami i statusem na pewno zdobyłbyś uznanie.
    - Nie zrozumiesz tego. - odpowiedział doktor.
    Pang Wei wzruszył ramionami, po czym skinął głową na do widzenia i wyszedł. Jiang Ping kopnął krzesło ze złości.
    - Cholera, ale on jest płytki.
    Zhan Zhao nadal patrzył na drzwi, w których zniknął Pang Wei.
    - Dlatego czeka go kara.
    - Kotek, spodziewałeś się tego? - spytał z zaciekawieniem Bai Yutang biorąc płaszcz.
    Zhan Zhao skinął głową, po czym otrząsnął się z zadumy i zapytał.
    - Jesteś gotowy?
    - Oczywiście! - powiedział dowódca machając kluczykami. - Mogę ruszać w każdej chwili.
    - Bai Chi, chcesz jechać z nami? - zapytał Zhan Zhao, patrząc na podekscytowaną minę chłopaka.
    - W sumie… hmm… - Bai Chi przytaknął rumieniąc się przy tym szalenie. Bai Yutang i Zhan Zhao spojrzeli na siebie ze zdumieniem. Co mu się znowu stało?


    - Moja żona wzięła już lekarstwa? - zapytał doktor Wilson pielęgniarki. Patrzył przez okno swojej luksusowej willi na żonę, która siedziała na tarasie, wygrzewając się w słońcu.
    - Wzięła. - odpowiedziała pielęgniarka, po czym wyszła.
    Profesor nalał sobie do kieliszka wódki, która chwilę później rozgrzała mu krew. Czuł niezmierną satysfakcję, przyglądając się przez okno swojej spokojnej i cichej żonie.
    - Lauro, moja droga, jesteś moim ostatnim bożym dzieckiem.
    - Proszę pana. - Do pokoju weszła pokojówka. - Dwóch policjantów mówi, że chcą się z panem zobaczyć.
    Zza drzwi Zhan Zhao i Bai Yutang uprzejmie skinęli głowami na przywitanie.
    - Och! Zhan Zhao i funkcjonariusz Bai. Co was do mnie sprowadza? - zapytał dr Wilson z entuzjazmem w głosie, choć trzeba przyznać, że był odrobinę zaskoczony.
    - Profesorze Wilson, my w sprawie pewnej listy. - powiedział Bai Yutang i wręczył mu kartkę. - Wszyscy z tej listy to osoby z rozdwojeniem jaźni i wszyscy oni po zakończonej u pana terapii popełnili samobójstwo. Podejrzewamy, że stosował pan na nich eksperymentalne metody leczenia, a dodatkowo skłaniał swoich pacjentów do popełniania przestępstw.
    - Och. - Dr Wilson potrząsnął głową. - Nie rozumiem, o czym mówisz.
    Zhan Zhao uśmiechnął się i powiedział.
    - Doktorze, sprawa trafiła już do Interpolu i otrzymaliśmy pozwolenie na aresztowanie pana z późniejszą ekstradycją.
    Po tych słowach dowódca wyjął dokument i pokazał go profesorowi.
    - Tu jest nakaz.
    Uśmiech na twarzy dr Wilsona momentalnie zniknął.
    - Nie macie dowodów. Za co chcecie mnie aresztować?
    Bai Yutang roześmiał się i powiedział.
    - Jeśli chce pan dowodów, myślę, że ten najważniejszy mamy tutaj. - Po czym wskazał na drzwi, w których pojawił się Bai Chi w towarzystwie Fang Jing.
    Dr Wilson spojrzał na kobietę z niedowierzaniem.
    - Jak to możliwe… przecież ty powinnaś…
    - Powinna być martwa, to chciał pan powiedzieć? - zapytał Zhan Zhao.
    - Doktorze Zhan! Maczałeś w tym palce, prawda? Co jej zrobiłeś? Jak to możliwe? - krzyczał dr Wilson, tracąc nad sobą kontrolę.
    - Sugestia. - odpowiedział Zhan Zhao. - Krótka, szybka metoda, słyszał pan?
    - Co takiego? Jak mogłeś to zrobić… to niemożliwe?! - dr Wilson potrząsnął głową z niedowierzania. - Jak to zrobiłeś?
    W tym momencie Bai Yutang podszedł do niego i zakuł go w kajdanki. Na profesorze nie zrobiło to żadnego wrażenia, bo bardziej był zainteresowany tym, czego dokonał Zhan Zhao i bez przerwy powtarzał swoje pytania.
    Zhan Zhao pomyślał, że to zaczyna robić się śmieszne, dlatego postanowił z niego zakpić.
    - Czym według pana jest psychologia? Gałęzią medycyny czy magią? Może rzuciłem zaklęcie manipulacji?
    - Powiedz mi! Chcę wiedzieć! Powiedz mi! Jak to zrobiłeś?! - dr Wilson patrzył na Zhan Zhao i nie odpuszczał.
    - Nagrodą jest kolorowa pigułka, a poleceniem sen. - odpowiedział Zhan Zhao. - Kiedy zobaczy kolorową pigułkę, zapadnie w głęboki sen, obudzi się dopiero, kiedy wydam kolejne polecenie.
    - Haha! - Profesor Wilson wybuchnął śmiechem. - Geniusz! Geniusz! Rzeczywiście jesteś rzadkim okazem psychologa czarodzieja. Zhan Zhao, oj Zhan Zhao, jesteś prawdziwym dzieckiem boga.
    Bai Yutang brutalnie popchnął profesora w stronę drzwi i przekazał go policjantom czekającym na zewnątrz.
    - Zabierzcie go.
    Doktor Wilson został eskortowany do radiowozu, krzycząc przez całą drogę jak opętany. Ten słynny psycholog, który miał kontrolę nad umysłami swoich pacjentów, teraz zachowywał się jak szaleniec, jakby sam nagle postradał zmysły.
    - Wszystko w porządku? - Bai Chi podszedł do Zhan Zhao z pewnym niepokojem. - Nie przejmuj się nim.
    Doktor pogładził go po głowie i powiedział.
    - To nie ma już znaczenia. - Po czym spojrzał przez okno na Laurę Wilson.
    - Kotek, co się dzieje? - zapytał dowódca.
    Zhan Zhao powoli odwrócił się i zadał mu pytanie.
    - Pamiętasz, jak kiedyś powiedziałem ci, że jeśli zabicie jednej złej osoby uratowałoby wiele istnień, to też bym zabił?
    Bai Yutang patrzył na niego przez chwilę, zanim odpowiedział.
    - Kotek, wiem, że byś to zrobił.
    Zhan Zhao skinął głową, a dowódca objął go ramieniem i ruszyli w stronę wyjścia. Gdy Zhan Zhao po raz ostatni rzucił okiem na kobietę siedzącą na tarasie, jego serce przepełniło się żalem. Laura Wilson siedziała cicho, głaszcząc w dłoni mały, kieszonkowy pistolet i powtarzając jak mantrę:
    - Jestem twoim dzieckiem boga, jestem ostatnim dzieckiem boga…


    Następnego dnia w południe w biurze SCI wrzało jak w ulu. Ma Han i Zhao Hu wrócili ze swoich misji, a Interpol wysłał wiadomość, że profesora Wilsona postawiono w stan oskarżenia, dzięki czemu można było zamknąć sprawę.
    Bliźniacy Ding przynieśli szampana oraz jedzenie i wszyscy wspólnie świętowali.
    - Ach. - Ma Han westchnął popijając szampana. - Szkoda, że ten cały Pang Wei uciekł.
    - Niekoniecznie. - powiedział Lu Fang, który właśnie wszedł do biura. W dłoni trzymał pendrive. - Coś wam pokażę.
    To było nagranie z amerykańskiego serwisu informacyjnego. „Podczas dorocznego międzynarodowego spotkania psychologów doszło do strzelaniny. Młody psycholog Pang W. zginął na miejscu. Został zastrzelony przez Laurę W., żonę sławnego psychologa. Lekarze potwierdzili, że kobieta ma zaburzenia psychiczne, cierpi na rozdwojenie jaźni. Wcześniej była pod opieką męża, teraz została przyjęta do szpitala w celu dalszego leczenia.”.
    W biurze SCI zapadła grobowa cisza. Lu Fang wyłączył nagranie i powiedział:
    - Karma wraca. Zarówno dr Wilson, jak i Pang Wei dostali to, na co zasłużyli.
    Wszyscy natychmiast odwrócili się i spojrzeli na Zhan Zhao.
    - O co wam chodzi? - doktor wzruszył ramionami i odpowiedział z nonszalanckim wyrazem twarzy. - Taka karma.
    Wszyscy pracownicy SCI świętowali na całego, ciesząc się z zamknięcia sprawy. Bai Chi siedział na kanapie z kieliszkiem wina w dłoni. Był coraz bardziej rumiany i coś tam próbował mówić o popcornie, kantalupach i innym jedzonku. Z szerokim uśmiechem na ustach obserwował starszych kolegów bawiących się i żartujących. Nagle wszyscy wydali mu się cudownie uroczy i w tej chwili kochał ich wszystkich. Panował tu taki gwar, że nikt nie zauważył, że brakowało dwóch osób.


    W więziennym pokoju przesłuchań Fang Jing spojrzała na Gongsuna, który siedział naprzeciwko niej.
    - Przepraszam. - powiedziała smutnym głosem.
    Gongsun pokiwał głową.
    - Pang Wei nie żyje.
    Kobieta zamarła na moment, a z jej oczu zaczęły płynąć łzy.
    - Moje życie to jedna wielka porażka, nie sądzisz?
    Gongsun spojrzał na nią w milczeniu i wyciągnął rękę, by otrzeć jej łzy.
    - To nie twoja wina. To nic złego kochać i być kochanym, nawet jeśli czasem jest to bolesne. Bo jeśli w grę wchodzi prawdziwa miłość, to zawsze można przeprosić i wybaczyć.
    Kiedy wyszedł z pokoju przesłuchań, zobaczył Bai Jintanga, który na niego czekał. Gdy wyszli z budynku więzienia, zatrzymali się przy samochodzie.
    - Chciałbym się przejść. - powiedział Gongsun.
    - Twoje ciało… - Bai Jintang zaczął mówić, ale widząc ostre spojrzenie doktora, zamilkł.
    Gongsun zmierzył go wzrokiem i zaśmiał się mówiąc.
    - Ktoś powiedział, że we wszystkim będzie mnie słuchał, pamiętasz?
    - Dobra, niech ci będzie. Przejdziemy się. - odpowiedział Bai Jintang i radośnie ruszył za nim.
    Bliźniacy podążali za nimi w bezpiecznej odległości, mrucząc pod nosem.
    - No proszę, Gongsun całkowicie oswoił szefa.


    Kilka dni później Jon King wsiadał do więziennej furgonetki. Miał zostać przeniesiony do więzienia w Stanach. Zhan Zhao podszedł do niego i wręczył mu teczkę.
    - Historia leczenia twojego partnera.
    Jon wziął ją i od razu otworzył. Uśmiech mężczyzny ze zdjęcia był tak samo czarujący, jak zawsze. Po chwili Zhan Zhao dodał:
    - Przeczytałem cały raport. Popełnił samobójstwo, ponieważ chciał cię chronić. Jego inne osobowości chciały cię zabić… Nie popełnił samobójstwa z powodu swojej wrażliwości, ale dlatego, że naprawdę cię kochał.
    Jon King wsiadł do furgonetki i przycisnął teczkę mocno do piersi, a z jego oczu zaczęły płynąć łzy, którym nie było końca.
    Zhan Zhao wyszedł przez bramę z terenu więzienia, po czym odwrócił się i spojrzał na ten budynek pełen krat i zasieków. Był niczym piekło, z wszystkimi jego kręgami, pełne złych duchów. Jednak, podobnie jak w Piekło z Boskiej Komedii, nie istniał po to, by ukarać złe duchy, które do niego trafiły. Istniał po to, by dusze ofiar mogły spocząć w pokoju, a także po to, by ratować dusze tych, którzy balansowali na krawędzi piekła.
    Na parkingu czekał na niego Bai Yutang, który opierał się o swój sportowy samochód i uśmiechał się do niego.
    Są tacy, co uważają, że łatwiej jest przenieść góry i zmienić bieg rzeki niż zmienić czyjąś naturę. Z kolei inni uważają, że można łatwo stać się demonem lub osobą oświeconą. Jednak to, co naprawdę się liczy, jest proste, wystarczy otworzyć oczy i zauważyć osobę, która naprawdę nas kocha i która zasługuje na naszą miłość.
    Zhan Zhao szybko podbiegł do dowódcy.
    - Chcesz iść na koncert? - zapytał Bai Yutang wyciągając dwa bilety.
    - Qi Le? - zapytał Zhan Zhao, patrząc ze zdziwieniem na nadruk na biletach.
    - Wpadła do biura. - zaczął opowiadać Bai Yutang. - Rozdała bilety i powiedziała, że chce zacząć od nowa. Zapytała, czy nie poprowadziłbyś jej terapii.
    - To ty jej to zaproponowałeś, prawda? - zapytał Zhan Zhao. - Wiem, że chcesz jej pomóc.
    Bai Yutang wzruszył ramionami.
    - Kto wie? - Po czym odpalił silnik i powiedział. - Pang Wei zapytał cię, dlaczego nigdy nie jeździsz na te międzynarodowe konferencje i nie walczysz o nagrody. Odpowiedziałeś, że on tego nie zrozumie.
    Zhan Zhao pomyślał przez chwilę, po czym odpowiedział.
    - Uważam, że psychologowie są głównie terapeutami, a co powinni robić terapeuci?
    - Ach. - Dowódca skinął głową. - Rozumiem, ludzie tacy jak on tego nie zrozumieją. Koty to jednak koty.
    - Znowu mówisz coś, co nie ma logicznego sensu?
    - Kto powiedział, że nie ma? Uważasz, że koty nie są kotami?
    - Przeklęta Mysz.
    - Co mnie bijesz?
    - Nie ciebie, tylko Myszę.
    - Niech ci będzie. - powiedział Bai Yutang, po czym pochylił się i pocałował doktora.
    - Co ty robisz?! - odburknął Zhan Zhao i zaczął się wycierać.
    - O co ci chodzi? Pocałowałem tylko Kota.
    - Zabiję cię!
    - Kocie, ja prowadzę…
    - A co mnie to.
    Ktoś kiedyś powiedział, że gdy jedno się kończy, zaczyna się coś nowego.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***


I razem z chłopakami z SCI zamknęliśmy sprawę Obozu treningowego morderców.
Czas na nowe wyzwanie i nowego bohatera ;) 







   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. Ciekawe z czym się zmierzą teraz 😁. Oczyma wyobraźni zobaczyłam tabliczkę na drzwiach gabinetu dowódcy "Mysz Ekspert Od Kota" 🤣🤣🤣🤣🤣🤣

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze jak to czytam to się uśmiecham. Zawsze poprawiają mi humor.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz