Counterattack [PL] - Rozdział 94: Ciche ostrzeżenie

 


    Niecałe dwa dni po powrocie Chi Chenga z podróży służbowej, Zhong Wenyu otrzymała kolejną anonimową wiadomość. Jej treść niczym nie różniła się od poprzednich. Była to prośba, by zajęła się swoim synem i nie pozwoliła mu nękać mężczyzn.

    Kobieta zaniepokoiła się i po raz kolejny poczuła się zdezorientowana. Nie odważyła się powiedzieć o tym mężowi, bo dobrze znała jego wybuchowy charakter i obawiała się, że od razu pokłóci się z synem. A ona za nic nie chciała, by atmosfera w domu jeszcze bardziej się pogorszyła. A już na pewno nie przez jakieś niepotwierdzone, anonimowe wiadomości. Zadzwoniła do Yue Yue i umówiła się z nią na spotkanie.

    Dziewczyna, niezależnie od samopoczucia, przy Zhong Wenyu zawsze się uśmiechała i starała się być radosna.

    - Yue Yue, proszę cię, bądź ze mną szczera. Powiedz, jak ci się układa z Chi Chengiem?

    Tętno dziewczyny momentalnie wzrosło i robiła, co mogła, żeby jej głos zabrzmiał naturalnie.

    - Wszystko jest w porządku.

    Kobieta nie uwierzyła tak łatwo.

    - Nie pokłóciliście się?

    Yue Yue, zanim odpowiedziała, postanowiła dowiedzieć się czegoś więcej.

    - Ciociu, Chi Cheng coś ci powiedział?

    - Nie, odkąd wróciliście, nie widziałam się z nim.

    Dziewczyna odetchnęła z ulgą, po czym powiedziała.

    - Ciociu, możesz być spokojna. Między nami jest dobrze. Oboje mamy mocne charaktery, ale nie oczekuję, że Chi Cheng we wszystkim będzie się ze mną zgadzał. Moja mama zawsze powtarzała, że nie ma co wybrzydzać podczas randkowania, bo po ślubie będzie z tego problem. Dlatego podchodzę do naszego związku bardzo racjonalnie, nie oczekuję rzeczy niemożliwych i cieszę się z tego, co mamy.

    Zhong Wenyu poczuła ulgę i napiła się herbaty.

    - Jesteś mądrą dziewczyną, nic dziwnego, że mój syn wybrał ciebie spośród tylu innych.

    Yue Yue uśmiechnęła się niemrawo, nie znajdując słów odpowiedzi.

    - Powinniście ustalić datę ślubu. - powiedziała kobieta.

    Te słowa sprawiły, że dziewczynie przebiegł przyjemny dreszczyk po kręgosłupie. Trzymając filiżankę w drżącej ręce, zapytała nieśmiało:

    - Czy to nie za szybko?

    - Ależ skąd. - odpowiedziała Zhong Wenyu i chwyciła ją za rękę. – Chcę, byś została moją synową.

 

    Wieczorem Chi Cheng zarezerwował prywatny pokój w restauracji i zaprosił kilku swoich przyjaciół, by przedstawić im Wu Suo Weia.

    - To jest Wang Zong z firmy He Tong Optoelectronics Technology Co. Ltd.

    Wang Zong wstał i uścisnął dłoń Wu Suo Weia, a także wręczył mu swoją wizytówkę.

    - Nasza firma koncentruje się na badaniach i rozwoju w zakresie wyświetlaczy ledowych. Jeśli masz pytania lub będziesz czegoś potrzebował, śmiało dzwoń.

    Chłopak uśmiechnął się i powiedział uprzejmie:

    - Jeśli czegoś nie będę rozumiał, pozwolę sobie poprosić o radę.

    - Nie musimy być tak formalni. - powiedział z uśmiechem Wang Zong. - Znamy się z Chi Chengiem od lat. A skoro jesteś jego przyjacielem, to także i moim. Mam nadzieję, że będziemy mieli okazję współpracować, gdy już wejdziesz do branży.

    Na spotkaniu był też wysoki mężczyzna, który teraz wstał i przywitał się z Wu Suo Weiem.

    - Jestem dyrektorem generalnym Guang Shu Trading Company, nazywam się Zhang Teng. Zajmuję się oświetleniem ledowym i kompaktowymi lampami fluorescencyjnymi. Jeśli jesteś zainteresowany tematem, zapraszam na spotkanie do mojej firmy.

    Wu Suo Wei spojrzał na wizytówkę i odpowiedział:

    - To bardzo znana firma w branży. Dwa dni temu, przeglądając internet, przeczytałem o twojej firmie sporo informacji, które bardzo mnie zainteresowały.

    Zhang Teng uśmiechnął się skromnie.

    - Nasza firma wykorzystała szansę i w idealnym momencie wstrzeliła się w rynek, ale konkurencja nie śpi. W ciągu ostatnich dwóch lat pojawiło się sporo firm takich jak Yun Da Trade, na którą też warto zwrócić uwagę.

    Chłopak ponownie wstał i przywitał się z reprezentantem firmy Yun Da Trade, wymieniając z nim uprzejmości.

    W bardzo miłej atmosferze zjedli kolację i wypili dość sporo alkoholu. Twarz Wu Suo Weia zrobiła się czerwona i gdy wychodził z restauracji, zaczęły mu się plątać nogi. W końcu wsiadł do auta. Kiedyś był bardzo ostrożny i pokorny wobec potencjalnych wspólników. Teraz, kiedy miał w głowie dokładny plan działania, z dużą pewnością siebie zawierał nowe kontakty, zwłaszcza, że dostał ku temu szansę. Chociaż trzeba przyznać, że ten nowy obrót zdarzeń nieco go przytłaczał.

    Chi Cheng miał już odpalać samochód, gdy nagle Wu Suo Wei oparł się o jego ramię, blokując mu jakikolwiek ruch. Mężczyzna potarł swoim podbródkiem o jego głowę i pogładził jego policzek swoją dużo dłonią.

    - Co się dzieje? Za dużo wypiłeś?

    Wu Suo Wei nic nie odpowiedział, tylko został w tej pozycji.

    Chi Cheng delikatnie pochylił się i skubnął ustami ucho chłopaka. Wu Suo Wei poczuł ciepły oddech z wyczuwalną nutą alkoholu, który niemalże przeniknął do jego mózgu. Zadrżał, odsunął się od mężczyzny i podnosząc się, uderzył go czołem w czoło.

    Głowa Wu Suo Weia nadal miała moc, ponieważ na czole Chi Chenga powoli zaczął pojawiać się siny guz. Jednak to nie był jeszcze koniec, chłopak złapał go za kołnierz i zapytał:

    - Dlaczego jesteś dla mnie taki miły, co?

    Chi Cheng nie odpowiedział, tylko patrzył na niego w milczeniu. Chłopak czuł się rozgoryczony, chociaż nie miał pojęcia, dlaczego. Wiedział, że zdobył tego faceta i jego serce, z drugiej strony okłamał go i jego intencje nie do końca były szczere… i zamiast zostać ukarany, jego życie stało się prostsze i w końcu mógł rozwinąć skrzydła.

    Dlaczego nie potrafił się z tego cieszyć? Targało nim tak wiele emocji, że za nic nie umiał określić, co tak naprawdę czuje. Uderzał pięściami w pierś Chi Chenga i jęczał:

    - Boli mnie głowa.

    Po chwili mężczyzna objął dłonią jego kark, przyciągnął go do siebie i zapytał:

    - A czyja to wina, że cię boli?

    - Twoja. - odburknął chłopak. Gdyby nie ty, żyłbym sobie spokojnym, szczęśliwym życiem.

    Chi Cheng powoli tracił cierpliwość. Sam mnie uderzyłeś i teraz masz pretensje? Moją winą jest na pewno to, że za bardzo cię rozpieściłem. Wobec nikogo innego nie byłem tak cierpliwy. Nawet cię jeszcze nie przeleciałem. Za to obciągnąłem ci kilka razy i chyba przez to poczułeś się zbyt pewnie. Próbujesz mnie teraz sprowokować? Tak?

    Mężczyzna pochylił się i ugryzł Wu Suo Weia w udo. Chłopak przeklął siarczyście, ale Chi Cheng nie przestawał go gryźć. Potem podniósł się i ruszył. Po chwili zaparkował samochód przed swoim mieszkaniem.

    Wysiedli z auta i ruszyli w stronę drzwi. Chi Cheng przekręcił klucz, po czym otworzył drzwi kopniakiem. Gdy weszli do środka, przyparł chłopaka do ściany i wsunął rękę pod jego koszulę. Jego oddech stawał się ciężki, a jego dłoń powoli przesuwała się w górę.

    - Masz takie nabrzmiałe sutki. - powiedział.

    Wu Sue Wei jęknął i ugryzł go w szyję. Byli tak rozpaleni, że wydawało im się, jakby temperatura w pokoju nagle wzrosła. Nagle przerwał im dzwonek telefonu.

    Chłopak czuł, że tak się stanie. Odkąd wysiadł z auta, wiedział, że nie będzie mógł zostać na noc. Sam zastawił pułapkę, dlatego powinien liczyć się z konsekwencjami. Do tej pory myślał, że jest na to przygotowany.

    Chi Cheng wyszedł na balkon, żeby odebrać telefon. W tym czasie Wu Suo Wei wyjął z kieszeni małą saszetkę z trucizną, której używano do zabijania węży. Wiedział, że Zazdrość na pewno jej nie ruszy, dlatego wrzucił ją do kosza na śmieci w łazience. Starał się zrobić to wszystko bezszelestnie udając, że podczas nieobecności Chi Chenga nie ruszył się z miejsca.

    - Zaraz będę miał gościa. - powiedział mężczyzna.

    Chłopak nic nie odpowiedział, poprawił koszulę i ruszył w stronę drzwi. Chi Cheng nie mógł tego znieść, złapał go za ramię i mocno przytulił.

    - Wynagrodzę ci to. - powiedział i go pocałował.

    Wu Suo Wei był odrobinę zaskoczony, jednak szybko nad sobą zapanował i wyszedł z mieszkania.

    Dwadzieścia minut później pojawiła się Yue Yue, która pocałowała Chi Chenga w usta, które jeszcze chwilę temu całowały Wu Suo Weia.

    Mężczyzna przyjął to obojętnie i od razu poszedł do łazienki się wykapać. Słowa Zhong Wenyu „Chcę, byś została moją synową.” dodały dziewczynie pewności siebie. Zazdrość leżąca tuż obok niej patrzyła na nią prowokująco. Nastrój Yue Yue od razu się zepsuł. Powoli podeszła do węża, przykucnęła i wyjęła z torby wróbla nafaszerowanego trucizną, którego rzuciła mu pod nos.

    - Zjedz go. - powiedziała cicho.

    Zazdrość uniosła ogon i od razu zwróciła uwagę na ptaszka, jednak nie ruszyła się z miejsca.

    - Dlaczego nie jesz? - zapytała Yue Yue i pchnęła wróbla w kierunku pytona. - Świeżo złapany, na pewno będzie smaczny.

    Wąż zignorował dziewczynę, jadł tylko to, co dostał od Chi Chenga i Wu Suo Weia. Najwyraźniej nie zamierzał zjeść czegoś, co przyniósł mu ktoś inny, nieważne jak smaczny to był kąsek.

    Yue Yue czuła, że przegrała, jej plan kompletnie nie wypalił. Musiała w inny sposób pozbyć się węża. Gdy zaczęła się zastanawiać, jak uwolnić się od Zazdrości, usłyszała że drzwi łazienki się otwierają. Szybko złapała wróbla i schowała go do torebki, po czym usiadła na łóżku udając, że cierpliwie czeka.

    W środku nocy dziewczyna poszła do łazienki i rzuciła wróbla do toalety, spuszczając kilkukrotnie wodę, aż była pewna, że na dobre się go pozbyła.

    Chi Cheng nawet we śnie zachowywał czujność, od razu zauważył dziwne zachowanie Yue Yue. Z samego rana poszedł do łazienki i zerknął do kosza na śmieci, w którym leżała saszetka z trucizną.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. Dziękuję ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję ❤️ czekam na akcję, która się rozpęta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, bo jest na co czekać :) To będzie gruba akcja, którą niemal w całości pominięto w dramie.

      Usuń
  3. Co za spryciarz

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz