Advance Bravely [PL] - Rozdział 31: Przyjaciel z dzieciństwa.

 


    Wieczorem, po całym dniu szkoleń Xia Yao odebrał telefon i umówił się z przyjaciółmi w klubie.

    - Proszę, niech pan wejdzie. - powiedział kelner, wprowadzając go do prywatnej sali. Gdy drzwi się otworzyły, zobaczył grupę mężczyzn i kobiet siedzących przy stole. Jego spojrzenie biegło po wszystkich twarzach, by zatrzymać się na mężczyźnie palącym w rogu pokoju.

    - Da Yu. - krzyknął Xia Yao.

    Xuan Da Yu był w trakcie rozmowy, ale kiedy usłyszał swoje imię, rozejrzał się dookoła. Gdy zobaczył Xia Yao, jego oczy pojaśniały, a w sercu rozpalił się ogień.

    - A niech to! - mężczyzna poderwał się do góry i ruszył w stronę drzwi, tratując wszystkich po drodze. Potem zarzucił chłopakowi ręce na szyję i mocno go przytulił. Zrobił to z takim impetem, że obaj wylądowali na sofie, a on obsypał policzki i szyję Xia Yao gradem pocałunków, pozwalając sobie też na kilka drobnych ukąszeń.

    Xia Yao nie przepadał za tak bliskim kontaktem z ludźmi, jednak ten wybuch radości sprawił, że na moment o tym zapomniał. Xuan Da Yu jeszcze przez chwilę cieszył się smakiem jego skóry, po czym obaj wstali lekko zadyszani.

    - Ile czasu się nie widzieliśmy, co? Draniu, pamiętasz mnie jeszcze? - zapytał Xuan Da Yu, udając, że się złości.

    Xia Yao odpowiedział z uśmiechem.

    - Kto tu o kim zapomniał! Od lat próbowałem cię znaleźć. Wyjechałeś bez pożegnania, zostawiając tylko numer telefonu, na który nie szło się dodzwonić.

    - Nie ściemniaj. - odpowiedział Xuan Da Yu, uśmiechając się delikatnie. - Gdybyś naprawdę chciał mnie znaleźć, to już dawno byś to zrobił.

    Xuan Da Yu, Xia Yao i Peng Ze przyjaźnili się od dzieciństwa. Wychowali się w jednej dzielnicy i od zawsze byli razem. Ich sąsiadem był także Dou Ye, który zorganizował dzisiejsze spotkanie, ale był od nich cztery lata starszy i zwykle tylko przyglądał się zabawie tej trójki dzieciaków.

    Xuan Da Yu i Xia Yao byli sobie szczególnie bliscy. Bardzo często spali razem pod jedną kołdrą i w okresie dojrzewania zdarzyło im się wspólnie zabrudzić łóżko.

    W 11 klasie Xuan Da Yu musiał przenieść się do innej szkoły, ponieważ jego rodzina wyprowadziła się do Makau. Od tamtego czasu nie miał kontaktu z Xia Yao i Peng Ze.

    Po chwili kelner przyniósł półmisek z owocami i Xuan Da Yu od razu wziął kawałek gruszki, który wepchnął do ust Xia Yao.

    - Jak pojawiłeś się w drzwiach to prawie cię nie poznałem, stałeś się tak cholernie przystojny.

    - Co masz na myśli mówiąc, że stałem się przystojny? Zawsze byłem przystojny.

    Obaj wybuchnęli gromkim śmiechem, a po chwili Xuan Da Ya objął Xia Yao w pasie, lekko szczypiąc jego talię.

    - Kiedy chodziliśmy do szkoły nie miałeś tak jasnej cery. Teraz jesteś wprost do schrupania.

    Chłopak nie mógł przestać się śmiać.

    - Potrafię o siebie zadbać.

    - Jak to robisz?

    Siedzący niedaleko Peng Ze odezwał się drżącym od śmiechu głosem.

    - Codziennie je wegańskie żarcie.

    Xia Yao zamachnął się nogą, udając, że go kopie.

    - Tak, jasne. Przestań gadać bzdury!

    Xuan Da Yu nie mógł oderwać oczu od Xia Yao, obejrzał go dokładnie od stóp do głów i miał cholerną ochotę zedrzeć z niego ubranie i sprawdzić, co ukrywa w swoich spodniach. Na koniec uśmiechnął się delikatnie, oplatając dłońmi jego kark, po czym przyciągnął go do siebie tak blisko, że mógł przyjrzeć się jego rzęsom.

    - Nie przyszedłeś z dziewczyną?

    - Nie mam dziewczyny. - odpowiedział chłopak z uśmiechem.

    Xuan Da Yu zmrużył oczy, posyłając mu pełne podejrzeń spojrzenie.

    - Nie wierzę. Dziewczyny powinny ustawiać się do ciebie w kolejce.

    Peng Ze westchnął i wyjaśnił.

    - Wiesz, to nie tak, że nie ma w kim wybierać. Niestety jeszcze żadna nie spełniła jego oczekiwań. A on żyje sobie jak pączek w maśle, codziennie wyprowadza ptaka na spacer i jest całkowicie obojętny na wdzięki pięknych i seksownych dziewczyn w minispódniczkach.

    Xuan Da Yu był tym szczerze zaskoczony.

    - O ile pamiętam, to byłeś z nas wszystkich najbardziej napalony. To przecież ty, jeszcze zanim urosły ci łoniaki, podrywałeś studentki na ulicy, podnosiłeś dziewczynom spódnicę i ocierałeś się o biusty w zatłoczonych miejscach.

    Peng Ze przytaknął.

    - Prawda, był prawdziwym podrywaczem, dumnym ze swej dużej rzepy, która mu tak na tym żeń-szeniu wyrosła.

    - Odwal się. - fuknął na niego Xia Yao.

    Oczywiście Xuan Da Yu i Peng Ze zaczęli dokuczać mu w najlepsze, co wywołała drobną kłótnię, którą zakończył Dou Ye, zapraszając trzech przyjaciół na drinka.

    - Jak się mają twoi rodzice. - zapytał Xuan Da Yu.

    - Bez zmian. - odpowiedział chłopak.

    - Jego ojciec został przeniesiony do innej prowincji. - dodał Peng Ze.

    - Kiedy?

    - Rok temu.

    - Ty i twoja matka, zamierzacie się tam przeprowadzić?

    - Nie. Odwiedzamy go podczas dni wolnych, a kiedy on przyjeżdża na konferencje, to zawsze zostaje jeden, czy dwa dni dłużej. W sumie widujemy się minimum dwa razy w miesiącu.

    Xuan Da Yu spojrzał teraz na Penga Ze.

    - A ty, nadal jesteś singlem?

    Tym razem Xia Yao postanowił odpowiedzieć i przy okazji sprzedać najnowszą plotkę.

    - Jeśli nie liczyć tego geja.

    - Nie nazywaj go gejem. Li Zhenzhen to miły koleś, chociaż czasem bywa zrzędliwy.

    Xuan Da Yu pogłaskał go po głowie.

    - Nie było mnie cztery lata i okazało się, że wokół sami geje.

    Obaj zaczęli się śmiać. Xia Yao patrzył na nich i uśmiechnął się gorzko.

    - Dlaczego tak nagle wróciłeś? - zapytał przyjaciela Peng Ze.

    Xuan Da Yu nagle odwrócił wzrok. Czuć było, że nie chce odpowiadać na to pytanie. Podniósł drinka i stuknął się nim z przyjaciółmi.

    - Mamy w rodzinie pewne problemy, których nie ma co roztrząsać. Zapomnijmy o ty i się napijmy.

    Rozległ się brzęk szklanek i trzej przyjaciele zaczęli wspominać czasy swojego dzieciństwa.

    Xia Yao momentalnie zapomniał o presji, trudnościach, jakie go dzisiaj spotkały i o wszystkich nieprzyjemnych rzeczach.

    Po chwili część osób zaczęła tańczyć do muzyki, która wypełniła pokój. Xia Yao zerknął w ich stronę i odstawił drinka.

    - No nie, co to ma być. Odsuńcie się, pokażę wam jak to się robi! - po czym wbiegł na parkiet, poluzował kołnierzyk koszuli i zaczął się kołysać w rytm muzyki. Miał na sobie strój treningowy, który podkreślał jego smukłą sylwetkę falującą uwodzicielsko na parkiecie. Xuan Da Yu patrzył na niego oniemiały z wrażenia, a Xia Yao uśmiechnął się do niego. To sprawiło, że w sercu mężczyzny rozpalił się ogień, a kawałek jabłka, który ledwie ugryzł, utknął mu w gardle, a po chwili spowodował ból w klatce piersiowej. Xuan Da Yu szturchnął Peng Ze i zapytał z niedowierzaniem.

    - On naprawdę nie ma dziewczyny?

    - Nie ma. - Peng Ze wyszeptał odpowiedź prosto do ucha przyjaciela. - Jego kumple z pracy nazywają go Mnichem Xia.

    Po chwili na parkiecie zrobiło się zamieszanie. Xia Yao na kogoś krzyczał, a jego przyjaciele poderwali się, by zobaczyć co się stało.

    Chłopak wskazywał palcem na kobietę, która przykleiła się do niego i tańczyła, ocierając się nieco zbyt lubieżnie.

    - Ona jest nienormalna!

    - Dobra, dobra… - Xuan Da Yu poklepał go po plecach, próbując go uspokoić, a po chwili zaprowadził go z powrotem na sofę i od razu zaczął mu dogryzać.

    - Pamiętam, że jak jesteś pijany, gryziesz ludzi, to może trzeba było ją ugryźć?

    Peng Ze zaśmiał się głośno.

    - Tylko że jak on już w coś się wgryzie, to za nic nie puści.

    - Co się dzieje, dlaczego jeszcze nikogo nie ugryzłeś?

    - No chodź. Gryź na zdrowie.

    Trzej przyjaciele spędzili resztę wieczoru, śmiejąc się z siebie nawzajem.

    Kiedy impreza się skończyła, Peng Ze poszedł do domu razem z Dou Ye, zostawiając Xuan Da Yu i Xia Yao samych.

    Chłopak był tak pijany, że ledwo szedł, na szczęście Xuan Da Yu był w lepszym stanie i zarzucił go sobie na plecy.

    - Odholuję cię do domu.

    Chwiejnym krokiem ruszył przed siebie. Po drodze minęli parking, gdzie czekało kilku taksówkarzy.

    - Gdzie was podwieźć?

    - Nie trzeba, chcę rozprostować nogi… Kiedy byliśmy młodzi… zawsze nosiłem go na barana… Jest dobrze.

    Xuan Da Yu przeszedł już całkiem spory kawałek, a ledwie przytomny Xia Yao co chwilę coś mamrotał.

    - Jest taki facet, który mnie lubi.

    Słysząc to Xuan Da Yu omal się nie przewrócił. Sporo energii stracił na złapanie równowagi. Po chwili chłopak ponownie się odezwał.

    - A ja za nic nie mogę go pokonać.

    - Skopiemy mu jaja. - odpowiedział równie pijackim bełkotem Xuan Da Yu.

    Yuan Zong doskonale ich słyszał, bo stał niedaleko nich. Postanowił skorzystać z okazji, gdy obaj stali nieruchomo i chwycił za fraki jakiegoś pijaka leżącego na trawniku. Gdy Xuan Da Yu poprawiał Xia Yao na swoich plecach, Yuan Zong podniósł chłopaka i w mgnieniu oka zmienił go, z niczego nieświadomym pijaczyną.

    - Rany, myślałem, że spadłeś. Trzymaj się mocno. - powiedział Xuan Da Yu i ruszył powolutku w stronę domu.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. No, proszę, proszę, a ja się cały czas zastanawiałam gdzie ten Yuan Zong się podziewa 😅
    Dziękuję za tłumaczenie i korektę 😘❤️😘❤️
    Mam nadzieję, że przyjaciel sporo namiesza 🙈

    OdpowiedzUsuń
  2. Podmienił Xia Yao na Pijaczka a kumpel się nie skapnal 😅🤣🤣🤣🤣 nieźle sam musiał mieć nieźle.w czubie 🤣🤣🤣

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz