Xuan Da Yu otworzył drzwi i zobaczył w nich Xia Yao. Od razu się uspokoił i cała złość, jaką czuł, przepadła. Rzucił się chłopakowi na szyję i mocno go przytulił.
- W końcu się zjawiłeś.
Xia Yao kompletnie nie przejął się tym czułym powitaniem, tylko od razu zaczął oglądać uszy przyjaciela.
- Na co patrzysz?
- Och, martwiłem się, że wczoraj ugryzłem cię w ucho.
Zdezorientowany Xuan Da Yu zapytał.
- Czekaj… niby kiedy?
- Wczoraj w nocy, kiedy byłem pijany. Wydawało mi się, że gryzłem czyjeś ucho… i to mocno. A kiedy obudziłem się rano czułem w ustach metaliczny posmak krwi. Bałem się, że to twoja krew, dlatego od razu przyszedłem to sprawdzić.
Xuan Da Yu złapał się za uszy i powiedział.
- Z nimi wszystko w porządku. Nie wiem, o czym mówisz. Jakbyś ugryzł mnie w ucho, to bym już go nie miał.
Xia Yao był w szoku.
- To, kogo ugryzłem? Pamiętam, jak niosłeś mnie do domu, a po drodze gryzłem twoje ucho.
- Chwila. - przerwał mu Xuan Da Yu. - Fakt, że wczoraj kogoś niosłem, ale to nie byłeś ty.
Ta informacja całkowicie zbiła Xia Yao z tropu.
- O czym ty mówisz? Jeśli nie ty, to kto mnie zaniósł? Pamiętam, że pomogłeś mi wyjść z klubu.
Xuan Da Yu westchnął.
- Nie wiem kto. Sam byłem święcie przekonany, że ciebie niosę. Dopiero jak rzuciłem go na łóżko odkryłem, że to ktoś zupełnie inny.
Kącik ust Xia Yao lekko drgnął.
- Nie rozumiem. O czym ty mówisz?
Xuan Da Yu opowiedział mu całą historię. Gdy chłopak wysłuchał wszystkiego, zaniemówił. Nie był w stanie ani się z tego śmiać, ani w jakikolwiek sposób skomentować.
- Nie wierzę, że coś takiego się wydarzyło. Może to jakiś twój prześladowca?
- Niedawno wróciłem do Pekinu, taki drobny złodziej na pewno nie byłby w stanie tego zaplanować.
Xia Yao nie mógł się powstrzymać i wybuchnął śmiechem, przypominając sobie jak nazywa się złodziej.
- Jesteś pewien, że on nazywa się Wang Zhi Shui?
- Jestem pewien, sprawdziłem w jego dowodzie osobistym.
Xia Yao zaczął się śmiać jeszcze bardziej i Xuan Da Yu musiał nim potrząsnąć, żeby się opanował.
- Stary, to jak zrządzenie losu. Ten koleś jest ci przeznaczony. Wasze imiona doskonale do siebie pasują. - powiedział chłopak i zaczął zwijać się ze śmiechu.
- Nie zgadzam się. - odburknął Xuan Da Yu. - Nasze imiona pasują do siebie o wiele bardziej.
- A niby w jakim sensie?
Xuan Da Yu westchnął i wszystko pięknie wytłumaczył.
- Mam na imię Da Yu, czyli najwyższy władca, założyciel dynastii Xia. A ty masz na nazwisko Xia. Twoje imię Yao oznacza cud. Czyli wszystkie cuda dynastii są w moich rękach.
Xia Yao odpowiedział z przekąsem.
- Trochę naciągane to twoje tłumaczenie.
Xuan Da Yu jednak już się tym nie przejmował. Stał z Xia Yao nos w nos i wpatrywał się w niego bez choćby jednego mrugnięcia.
- Wielka biała rzepko, jak możesz być tak przystojny?
Chłopak spojrzał na niego z ukosa.
- Daruj sobie. I przestań w końcu tak mnie nazywać.
Xuan Da Yu uśmiechnął się złośliwie, ciągnąc go za policzek. Xia Yao odepchnął jego dłoń.
- Jeśli to nie ty odprowadziłeś mnie wczoraj do domu, to kto to zrobił?
- Może Peng Ze? - powiedział Xuan Da Yu, ale od razu sam sobie zaprzeczył. - Nie, to nie on, przecież wyszedł przed nami.
- Jestem pewien, że ugryzłem kogoś w ucho, to było zbyt realne…
- A może jednak ci się przyśniło? - zasugerował Xuan Da Yu. - Wiedząc, jak mocno potrafisz ugryźć, to wierz mi, że jeśli ktoś zostałby przez ciebie dziabnięty, to na pewno szukałby zemsty.
I na to liczę. Pomyślał chłopak.
- A właśnie. Zostałeś okradziony, powinniśmy wszcząć dochodzenie.
- Nie ma potrzeby, to zbyt zawstydzające. Jeśli chcesz, to możesz mi pomóc prywatnie. Prędzej czy później dorwę tego drania.
Xia Yao skinął głową i przez chwilę obaj milczeli. Pierwszy odezwał się Xuan Da Yu.
- Jest weekend, może gdzieś wyskoczymy?
- Nie mogę. Zapisałem się na szkolenie dla ochroniarzy i chodzę na zajęcia tylko w weekend.
Xuan Da Yu był lekko zaskoczony.
- Dlaczego się zapisałeś? Chcesz zmienić branżę?
- Nie, skąd. Chcę tylko przejść szkolenie. Uczą tam obrony przed terrorystami i pokazują triki ze służb specjalnych. Uczą jak przeciwdziałać przemocy i pacyfikować przestępców. Ogólnie zajęcia są niesamowicie ekscytujące i bardzo przydatne.
- Mogę pójść z tobą?
Xia Yao spojrzał ze zdziwieniem na przyjaciela.
- Po co?
- Tak dla towarzystwa. - odpowiedział z uśmiecham Xuan Da Yu.
Chłopak wahał się przez chwilę, po czym się zgodził.
Oho, będzie ciekawie. Xuan Da Yu raczej nie da za wygraną 😉
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać aż obydwoje zdadzą sobie sprawę czyje ucho zostało "nadgryzione" 😂
Dziękuję za tłumaczenie 😘 i korektę 😘
Mirka
Czyżby wszyscy mieli.chrapke na Białą Rzepkę 🤭🤔🤔🤔
OdpowiedzUsuń