Advance Bravely [PL] - Rozdział 40: Podły drań.

 

    - Dobrze sypiasz? - zapytał Yuan Zong, wydmuchując dym.

    - Oczywiście, że tak. To tylko kilka zepsutych sprzętów, mogłem spokojnie za nie zapłacić.

    I chociaż wypowiedział te słowa dość ostrym tonem, to nie czuł się zbyt pewnie. Wiedział, że wszyscy instruktorzy są szczerze oddani swojej pracy, a rekruci stoją za sobą murem. Zwykle panowała na zajęciach przyjazna atmosfera, dopóki nie wydarzył się ten niefortunny incydent.

    Zniszczony sprzęt to jedno. Musiał się jeszcze uporać się z gniewem instruktorów. Chciał wszystkich przeprosić na kolejnych zajęciach, ale czuł, że z Yuan Zongiem musi spotkać się wcześniej.

    - To, kim była ta osoba, która zeszłej nocy tak bardzo rzucała się na łóżku, aż z niego spadła?

    Iskierka wściekłości zatliła się w oczach chłopaka.

    - Skoro przyszedłeś, dlaczego nic nie powiedziałeś?

    Mężczyzna odpowiedział spokojnie.

    - To twój przyjaciel rozwalił mi część wyposażenia, dlaczego miałbym o tym rozmawiać z tobą?

    - Skoro to mój przyjaciel dokonał zniszczeń, to dlaczego na mnie tak patrzysz?

    Yuan Zong przełknął ślinę, zanim odpowiedział odrobinę chłodnym tonem głosu.

    - Tęskniłem za tobą.

    Aby ukryć zakłopotanie, Xia Yao ze wszystkich sił starał się utrzymać kontakt wzrokowy.

    - Przejdźmy do konkretów. Ile muszę ci oddać?

    Yuan Zong wypuścił nosem strużkę jasnego dymu.

    - Nic. Sam wszystko naprawiłem.

    - W takim razie zapłacę za materiały. - powiedział chłopak.

    - Nie potrzebuję twoich pieniędzy, nie wezmę też zapłaty za szkolenie. Od teraz sam będę cię trenował.

    - Nie chcę.

    Yuan Zong przysunął się do niego tak blisko, że chłopak musiał oprzeć dłonie na jego piersi, by zachować bezpieczny dystans. Jednak nie był w stanie stawić oporu. Został przesunięty, a jego buty zostawiły smugi na podłodze. Na końcu poczuł, jak plecami zderza się ze ścianą.

    Yuan Zong zapytał swoim seksownie głębokim głosem.

    - Dlaczego nie chcesz, żebym cię szkolił? Przecież cię nie zjem.

    - Bez powodu, nie podoba mi się to.

    Mężczyzna wodził wzrokiem po jego twarzy, po czym powiedział nieco żartobliwie.

    - Już zapomniałeś, że jeden pijany, podły drań nie chciał puścić mojego ucha? Wtedy ci się podobało.

    Nie wiedzieć czemu, ale kiedy padły słowa „podły drań” chłopak poczuł jak się w nim gotuje. Prawie można było dostrzec, jak z uszu bucha mu ogień. Zamachnął się chcąc go uderzyć, jednak mężczyzna zdążył zrobić unik. Xia Yao próbował kopnąć go w brzuch, ale i ten cios go nie dosięgnął, ponieważ zrobił perfekcyjny blok rękoma, zatrzymując rozpędzone udo. Następnie Yuan Zong obrócił się razem z chłopakiem, a na koniec złapał go za tyłek i mocno do siebie przyciągnął.

    Na tę krótką chwilę stracił czujność, co natychmiast wykorzystał Xia Yao. Odskoczył i uderzył starszego w łopatkę. Oglądając film szkoleniowy, dowiedział się, że to był jego słaby punkt.

    Niewyobrażalny ból przeszył ciało Yuan Zonga, puścił pośladki chłopaka, czując na dłoniach błogie uczucie ciepła.

    Po wygranym pojedynku Xia Yao uśmiechał się od ucha do ucha, ciesząc się jak dziecko.

    Po raz pierwszy Yuan Zong zobaczył, że chłopak uśmiecha się przy nim tak swobodnie i szczerze. To był niesamowicie miły widok, który sprawił, że poczuł motyle w brzuchu.

    - No i patrz na siebie… przyznaj, że to był niezły cios.

    Powiedział, uśmiechając się do niego. Jestem niesamowity. Przyszedłem tu, żeby poznać jak walczysz, żeby cię pokonać. Jeśli nadal będziesz za mną latać, urwę ci jaja.

    Yuan Zong wpatrywał się w niego rozpalonym wzrokiem. Xia Yao czuł na sobie to gorące spojrzenie, dlatego odrobinę się zarumienił.

    - Dlaczego tak na mnie patrzysz?

    Spojrzenie mężczyzny nagle stało się surowe.

    - Kim jest chłopak, który zniszczył nasz sprzęt?

    - To mój przyjaciel.

    - Ktoś, za kim tęsknisz, jeśli nie możesz go codziennie zobaczyć?

    Xia Yao nie rozumiał, o co mu chodzi. Zastanawiał się, czy powiedział przy nim coś takiego. Za to Yuan Zong doskonale pamiętał każde jego słowo i przetwarzał je w głowie miliony razy.

    - Nie, to nie on. Chodzi ci pewnie o Penga Ze, z którym zawsze jesteśmy razem. A to był Xuan Da Yu. On też jest moim przyjacielem z dzieciństwa, ale kiedy chodziliśmy do liceum, wyprowadził się i na kilka lat urwał nam się kontakt. Kilka dni temu wrócił ponownie do Pekinu.

    - Ledwie wrócił i już jesteś tak napalony? Aż tak bardzo chcesz, żeby cię poderwał?

    - Przestań gadać bzdury! - warknął chłopak.

    Nagle Yuan Zong posmutniał, najchętniej by powiedział: Gdyby cię poderwał, to tylko ja na tym ucierpię. Każdy, kto żywi do ciebie uczucia, cholernie mnie wkurza.

    Mężczyzna patrzył na niego w milczeniu przez dłuższą chwilę, po czym zapytał.

    - Nadal boli cię tyłek?

    - Wcale mnie nie bolał. - odpowiedział Xia Yao drżącym głosem.

    W przeciwieństwie do Xuan Da Yu, który poprosił przyjaciela o zdjęcie spodni, Yuan Zong nie prosił o pozwolenie. Chwycił chłopaka w pasie i ściągnął mu spodnie i bieliznę.

    Xia Yao poczuł chłodny wietrzyk na pośladkach. Był tak zaskoczony, że oczy prawie wyszły mu z orbit. Próbował rozpaczliwie podciągnąć spodnie, klnąc przy tym siarczyście.

    - O co ci, kurwa, chodzi?

    - Masz tyłek biały jak mąka. - drażnił się z nim Yuan Zong. - Aaaałć!

    Chłopak chwycił kij, którym Xuan Da Yu dokonał spustoszenia i rzucił się z nim na Yuan Zonga i okładał go raz z jednej strony, raz z drugiej strony.

     I tak oto, w przytłumionym świetle sali treningowej, dwie postacie bawiły się w ganianego…


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

Prześlij komentarz