Advance Bravely [PL] - Rozdział 43: Co za świnia.

 


    15 września wszyscy kursanci otrzymali tradycyjne ciastka księżycowe. Oczywiście wszyscy od razu zerknęli na Xia Yao, czy jako szwagier szefa nie został potraktowany lepiej od innych.

    Ci odważniejsi wyrwali mu pudełko z ciastkami i zerknęli do środka, po czym rzucili je rozczarowani. Były tam takie same ciastka, jakie dostali wszyscy.

    Xia Yao spakował się i zaczął szukać swojej torby z korzeniami lotosu, ale nie mógł jej nigdzie znaleźć. Nagle zobaczył Yuan Zonga, który szedł z dużą torbą termiczną w ręku. W środku znajdowały się świeżo ugotowane, pikantne korzenie lotosu w cukrze cynamonowym, których aromat czuć było wszędzie.

    - To dla twojej mamy na spróbowanie. - powiedział mężczyzna.

    - Niepotrzebnie zawracałeś głowę szefowi kuchni. Wolę słodko-kwaśną sałatkę z korzeniami lotosu.

    Szef kuchni usłyszał to, wychodząc.

    - To nie moje dzieło. Sam prezes je zrobił. Pracuję tu od ponad roku, ale po raz pierwszy widziałem, żeby gotował coś w kuchni. Nie możesz odmówić.

    Chłopak spojrzał na Yuan Zonga podejrzliwie. Ten nieokrzesany zabijaka potrafi gotować? Pewnie nie da się tego przełknąć…


    Podczas kolacji na stole pojawiło się danie z korzeniem lotosu. Pani Xia wzięła kęs i ze zdumieniem przewróciła oczami.

    - Korzeń lotosu w cukrze cynamonowym jest wspaniały. Jeszcze lepszy od tych, które przyrządza pani Lee.

    Poważnie jest aż tak smaczny?

    Xia Yao nie mogąc uwierzyć na słowo, także spróbował. I po chwili poczuł aromat cynamonu, a delikatnie słodki korzeń rozpłynął mu się w ustach. Smakował wybornie w połączeniu z lekko kleistym ryżem. Była to tradycyjna potrawa, popularna na południu Chin i wcale nie było łatwo ją przyrządzić. Tu, na północnym wschodzie stawiano na szybkość i większość dań gotowano w szybkowarach. Chłopak nie mógł uwierzyć, że ten surowy facet z północnego-wschodu był w stanie przyrządzić takie danie. Spodziewał się czegoś jadalnego, ale nie potrawy na poziomie eksperckim.

    Xia Yao nie przepadał za tego typu daniami, ale z jakiegoś powodu jego pałeczki wymiotły z talerza prawie wszystkie krążki lotosu.

    - Gdzie to kupiłeś? - zapytała pani Xia.

    - Na przydrożnym straganie.

    - Jutro kup więcej.

    Słysząc to, chłopak omal się nie zakrztusił.

    - Ale… przecież… jutro jest święto. Dzień wolny.

    - Och, zapomniałam. W takim razie musimy poczekać do końca Święta Księżyca.

    Xia Yao miał nadzieję, że za kilka dni jego matka o tym zapomni. Niestety, jak tylko minęły dni wolne, od razu mu przypomniała.

    - Pamiętaj, żeby kupić korzenie lotosu w cukrze cynamonowym i koniecznie z tego samego straganu, co ostatnio.

    Przez cały wieczór chłopak szukał straganu, gdzie mógł kupić zamówiony przez matkę przysmak. Jednak kobieta już po pierwszym kęsie wyczuła różnicę. Zresztą nie tylko ona, także Xia Yao czuł, że ten smak kompletnie nie przypomina pysznych korzeni lotosu, które jadł kilka dni wcześniej.

    - To jakieś żarty? - zapytała pani Xia.

    Chłopak westchnął. - Tamten stragan jest otwarty tylko w weekendy.

    - To jedź tam w weekend.

    Gdy w sobotę chłopak pojechał na trening, otrzymał wiadomość od matki. „Synku, masz dzisiaj wrócić do domu z tymi pysznymi korzeniami lotosu”.

    Chłopak, aż zadrżał. Aż tak się od nich uzależniła? Jednak niedaleko pada jabłko od jabłoni. On sam miał na to danie chrapkę. Przez kilka ostatnich dni, jak tylko zgłodniał, chodził za nim smak cynamonowych korzeni lotosu.

    Tylko jak miał temu zaradzić? Nie mógł ot tak powiedzieć temu facetowi: „Wiesz, moja mama i ja uzależniliśmy się od twojego dania. Zrób nam więcej”. To byłoby zbyt zawstydzające. Jednak z drugiej strony z rozrzewnieniem wspominał chwile, kiedy razem z mamą mogli skosztować tych pyszności.

    Xia Yao walcząc ze sobą, szedł w kierunku szatni.

    Yuan Zong od razu zauważył tęskne spojrzenia Xia Yao, skierowane w stronę stawu z lotosami. Dwa razy zerknął tam podczas porannego biegu, kilka razy podczas karmienia gwarków, dwa razy na treningu walki wręcz i za każdym razem, po wyjściu z toalety, kiedy zapinał rozporek.

    Około południa, podczas przerwy, chłopak znowu patrzył na staw. Ktoś brodził w wodzie, wyławiając korzenie lotosu. I chociaż odległość była znaczna, od razu rozpoznał Yuan Zonga.

    I to faktycznie był on. Nikt inny o tej porze nie wszedłby do tej lodowatej wody w koszulce, krótkich spodenkach i na bosaka. Oczywiście nie było po nim widać, żeby się trząsł, czy szczękał zębami. Kiedy się pochylał, niemalże dotykał klatką piersiową tafli wody. Co chwilę zanurzał w niej swoje dłonie, a jego zwinne palce chwytały korzenie lotosu i wyciągały je nad powierzchnię. Dzięki sprawnym ruchom i doświadczeniu w zbieraniu, na brzegu pojawiła się spora sterta korzeni lotosu różnej długości.

    Chwilę później Yuan Zong wyszedł ze stawu, a jego pięknie umięśnione nogi były oblepione cienką warstwą błota. Wziął korzenie i ruszył na bosaka po asfaltowej drodze, zostawiając na niej duże mokre ślady stóp.

    Xia Yao patrzył na tę scenę, stojąc przy otwartym oknie. Nagle zawiała jesienna chłodna bryza, a chłopaka przeszły zimne dreszcze.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***

Dla tych, którzy mają ochotę dowiedzieć się czegoś o Święcie Księżyca - zapraszam tu: 
Święto Księżyca = Chińskie Święto Środka Jesieni




   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. Coraz bliżej święta😂😂😂

    OdpowiedzUsuń
  2. Miłość wisi w powietrzu 😍🤭
    A powiem Wam, że Yuan Zong czyta z Xia Yao jak z otwartej księgi 😍🙈🤭
    Dziękuję za kolejne rozdziały 😍 Antha 😘 i Motorollo 😘
    Mirka

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję !!!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz