Advance Bravely [PL] - Rozdział 49: Zatrzymaj motocykl.

 


    Dwie splecione ze sobą sylwetki, przemieszczały się na motocyklu drogą oświetloną kolorami zachodzącego słońca.

    Gdy zrobiło się ciemno, lunął deszcz i, pomimo że chłopak miał na sobie pelerynę przeciwdeszczową, był cały przemoczony. Jechali szybko, przez co zimno było dużo bardziej odczuwalne i Xia Yao kulił się pod wpływem tych lodowatych podmuchów.

    - Jest ci zimno? - zapytał Yuan Zong. - Jeśli tak, będę jechał wolniej.

    - Za nic! Bo skończy się na tym, że będziemy musieli znaleźć po drodze nocleg.

    Mężczyzna nic już nie powiedział i jechał z taką samą prędkością, co wcześniej.

    Xia Yao wyciągnął rękę schowaną w rękawach kurtki, żeby sprawdzić, jak tam ubrania Yuan Zonga. Zdał sobie sprawę, że jest on o wiele bardziej przemoczony.

    Zapytał z nutą troski w głosie.

    - Zimno ci?

    - Nie.

    Mężczyzna miał wrażenie, że za plecami ma maleńki kominek, którego ciepło ogrzewało jego serce.

    Jechali w strugach deszczu od godziny i robiło się coraz ciemniej. Niebo zasnuło się chmurami i wyglądało, że nie przestanie padać przez całą drogę.

    A niech to. Xia Yao był odrobinę zdenerwowany. Dlaczego rozpadało się akurat wtedy, kiedy powiedziałem, żebyśmy się nigdzie nie zatrzymywali.

    Klepnął Yuan Zonga w ramię i krzyknął.

    - Możesz jechać szybciej? Nie pozwól, żeby te chmury nas dogoniły.

    - Oszalałeś? - odpowiedział mężczyzna. - Tym skrótem nie da się jechać szybciej. Jadę najszybciej, jak mogę. Nie będę narażać nas na niebezpieczeństwo, chyba chcesz dojechać do Pekinu w jednym kawałku, co?

    - Jedź szybciej!

    Yuan Zong uśmiechnął się pod nosem. Uroczy, woli śmierć niż zawstydzenie.

    -  Co? - krzyczał Xia Yao. - Mówiłeś coś?

    - Nic.

    Yuan Zong wiedział, że nie ma co liczyć na wspólną noc w hotelu, bo chłopak za nic w świecie nie będzie chciał się nigdzie zatrzymać.

    Zjechali na stację benzynową, na której był niezły tłum.

    Xia Yao z niepokojem patrzył, jak chmury stają się coraz ciemniejsze. Po chwili lunęło jak z cebra. Chłopak był wściekły, widząc, co się dzieje. Podszedł do Yuan Zonga i zapytał.

    - Nie sprawdzałeś prognozy? Trzeba było pomodlić się do bogów o pogodę.

    Jeszcze chwilę pomarudził, po czym owinął się w pelerynę przeciwdeszczową. A ponieważ nie otrzymał żadnej odpowiedzi, zapytał.

    - Dlaczego nie zakładasz płaszcza przeciwdeszczowego?

    - Leje zbyt mocno, na drodze będzie ślisko i łatwo o wypadek. Pojedziemy dalej, jak przestanie padać.

    Oczywiście chłopak się na to nie zgodził, nie zważając na ulewę, ruszył w stronę motocykla. Yuan Zong go powstrzymał.

    - Naprawdę chcesz wracać za wszelką cenę?

    - Oczywiście.

    Mężczyzna westchnął i powiedział niskim głosem.

    - To prowadzisz.

    - Dobrze. Nie ma sprawy.

    Yuan Zong był dużo wyższy od Xia Yao. Kiedy usiadł za nim i objął go ramionami, razem z przeciwdeszczową peleryną dawał chłopakowi dodatkową ochronę przed deszczem. Efektem, czego, Xia Yao aż tak bardzo nie mókł i nie marzł.

    Ruszyli przed siebie ciemną jak smoła szosą, zupełnie pustą i nieoświetloną. Widzieli jedynie drzewa rosnące na poboczu. Było dziwnie cicho, słyszeli ryk silnika i dźwięk zacinającego deszczu. Ich podróż bardziej przypominała drogę do piekła niż do domu. Mroczny, niemal upiorny klimat sprawiał, że wyobraźnia pracowała na pełnych obrotach i tworzyła w głowie chłopaka wizje czających się w cieniu potworów i zjaw.

    Yuan Zong od razu wyczuł, jak bardzo Xia Yao jest spięty i szepnął mu do ucha.

    - Nie bój się.

    Te słowa wystarczyły, żeby rozproszyć strach. Chłopak czuł, jak blisko jest Yuan Zong, czuł na szyi jego szorstki zarost i ciepłą skórę. I niespodziewanie, jego pełne niepokoju myśli ogarnął błogi spokój.

    Z każdą chwilą deszcze padał coraz mocniej. Szybka w kasku nie miała wycieraczki i widoczność stawała się coraz gorsza. Kiedy Xia Yao podniósł ją do góry, deszcz zalewał mu oczy i ledwo mógł je otworzyć. Ostatecznie jechał na lekko odchylonej szybie i zmrużonych oczach. Po 16 kilometrach, gdy deszcz zaczął padać jeszcze mocniej, był wyczerpany, dlatego zatrzymał się i poprosił o zmianę.

    Usiadł z tyłu i poczuł na plecach przeraźliwie mroźny wiatr. Musiał mocno zacisnąć zęby, żeby nie szczękały. Długo bronił się przed objęciem Yuan Zonga, ale w końcu osiągnął swój limit i przytulił się do niego. Chłopaka przeszły dreszcze, kiedy strumień zimnej wody spłynął na niego z płaszcza przeciwdeszczowego, który miał na sobie Yaun Zong.

    - Wejdź pod płaszcz. - powiedział mężczyzna.

    Xia Yao od razu to zrobił i wtedy poczuł, jak bardzo Yaun Zong jest przemoczony. Jego ubrania, spodnie, buty, wszystko było nasiąknięte wodą. Poczuł dziwne wiercenie w brzuchu na myśl, że ten facet doprowadził się do tego stanu, chroniąc go przed deszczem.

    Właśnie jechali przez małe miasteczko. Po obu stronach drogi były hotele, a w nich migoczące światła. Były w nich zapewne duże wanny, ciepłe łóżka, coś do przekąszenia. Ta wizja niesamowicie kusiła Xia Yao.

    Jeszcze głębiej schował się pod płaszczem i nieświadomie, być może ze zmęczenia, położył policzek na plecach mężczyzny. Poczuł, że nie były tak ciepłe, jak wcześniej. W końcu zdał sobie sprawę, ile kilometrów przejechali w tym dniu, a ostatnie w ekstremalnie ciężkich warunkach. To normalne, że obaj opadli z sił. Nawet Yuan Zong był przecież tylko człowiekiem.

    Xia Yao poczuł ścisk w sercu, przez chwilę próbował walczyć z tym uczuciem, ale ostatecznie przegrał.

    - Zatrzymaj motocykl! - krzyknął.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. Dziękuję ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhu, duże wanny i ciepłe łóżka 😈
    Więc jednak, nocowanie 🙈
    Dziękuję Antha 😘 i Motorollo 😘
    Mirka

    OdpowiedzUsuń
  3. Nasza cnotka niewydymka zbliża się do klęski 🤣

    OdpowiedzUsuń
  4. Xia Yao w końcu zaczynasz rozumieć ile.jest w stanie znieść dla Ciebie Yuan Zong? 🥲🥰

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz