Advance Bravely [PL] - Rozdział 55: Dwa gigantyczne granaty.

 


    Czas płynął powoli, a dni robiły się coraz chłodniejsze. Xia Yao zmuszał się, żeby w weekend chodzić na treningi, ponieważ w tygodniu praca go wykańczała. Przez cały tydzień starał się oszczędzać energię i, z utęsknieniem, wyglądał piątku. Czasem, gdy kończył wcześniej, odwiedzał wszystkich na treningach.

    Gdy wyszedł z pracy po trzeciej, przygotował pudełko pełne dorodnych granatów i udał się do firmy Yuan Zonga. Kiedy przyszedł, rekruci ćwiczyli na zewnątrz. Chłopak przyglądał się Yuan Zengowi, który prowadził zajęcia. Była to lekcja strzelania. Mężczyzna, trzymając pistolet w dłoni, poruszał się z zawrotną szybkością, a jego precyzyjnym ruchom towarzyszył rytmiczny dźwięk wystrzałów.

    Xia Yao patrzył jak zaczarowany, ocknął się z transu dopiero na dźwięk gwizdka i wszedł do budynku.

    Poszedł na salę ćwiczeń, potarł dłonie, by je odrobinę ogrzać, a potem wyjął z pudełka dwa największe i najczerwieńsze granaty. Chwilę później pojawili się kursanci.

    - Och, patrzcie! Xia Yao, kiedy przyszedłeś?

    Chłopak pomachał do nich.

    - Chodźcie, przyniosłem wam granaty.

    Jak tylko skończył mówić, grupa mężczyzn rzuciła się w stronę pudełka z owocami. Uwielbiali, kiedy chłopak przynosił dla nich smakołyki. W końcu był szwagrem szefa, którego wszyscy uwielbiali i każdy miał o nim dobre zdanie. A dodatkowo często przynosił ze sobą pyszne jedzenie, którego nie dało się kupić w zwykłych sklepach.

    Kiedy wszyscy się poczęstowali, Xia Yao włożył dwa dorodne granaty do pudełka.

    Po chwili pojawił się również Yuan Zong i widząc owoce w rękach rekrutów, zapytał.

    - Masz też dla mnie?

    Xia Yao lekko przechylił głowę i powiedział.

    - Musisz wybrać z tego, co zostało.

    Yuan Zong wziął jeden z owoców. I w tej właśnie chwili instruktor spojrzał w jego stronę i zapytał.

    - Szefie, dlaczego twój granat jest większy od mojego?

    Po chwili każdy zaczął porównywać swoje owoce z tym w dłoni Yuan Zonga.

    - Hej, od mojego też jest większy.

    - Masz takiego czerwonego, a mój jeszcze nie jest w pełni dojrzały.

    - To prawda. Wybierałem jako pierwszy i nie widziałem, takiego okazu.

    Wszyscy podejrzliwie spojrzeli na Xia Yao, które uszy zaczęły robić się czerwone. Żeby ukryć zakłopotanie, zaczął ich wyśmiewać.

    - Na mnie nie patrzcie! Jak wam nie pasuje rozmiar owoców, to je oddajcie. W przyszłości nie będę już wam niczego przynosił.

    Narzekania skończyły się, jak ręką odjął. Wszyscy momentalnie się rozeszli, a na sali zostali tylko Yuan Zong i Xia Yao.

    Razem poszli do biura, gdzie była włączona klimatyzacja i czuć było przyjemne podmuchy ciepłego powietrza. Gdy tylko chłopak przekroczył próg, został gwałtownie przyparty do ściany, a jego usta złapane w brutalny pocałunek. Cienkie wargi Yuan Zonga i jego gwałtowny oddech sprawił, że chłopak zaczął szaleć.

    - Kurwa, puść mnie… przestań… uch...

    Od czasu ich podróży Xia Yao nie umiał zliczyć, ile razy został już przez niego pocałowany. Za każdym razem nie był w stanie się ruszyć, ledwo był w stanie wydusić słowo i w sumie całkiem nieźle współpracował, pozwalając Yuan Zongowi posmakować każdej części jego ust. Nie było z jego strony ani krzty oporu, dlatego sądził, że się do tego przyzwyczaił.

    To był bardzo długi pocałunek, zanim natarczywy język mężczyzny przesunął się po ustach Xia Yao.

    - Specjalnie dla mnie zachowałeś te dwa granaty?

    Chłopak uśmiechnął się złośliwie.

    - To raczej twoi uczniowie nie chcieli ci podpaść i ich nie wybrali. Naprawdę myślisz, że ich nie zauważyli? Chcieli się tylko z tobą podroczyć.

    Yuan Zong uśmiechnął się w milczeniu. Przesunął dłoń wzdłuż guzików jego koszuli, po czym wsadził ją pod nią.

    Xia Yao błyskawicznie złapał go za nadgarstek, rzucając mu ostrzegawcze spojrzenie.

    - Co ty robisz?

    Mężczyzna odpowiedział mu lodowatym spojrzeniem.

    - Masz na sobie jeansy z niskim stanem.

    - Nazywasz to niskim? Są niewiele się niższe od wojskowych bojówek.

    - Mówisz, że nie są niskie?

    Nagle dwie ciepłe dłonie otarły się o brzuch chłopaka.

    - Wiesz, jaką mamy porę roku? Zakładając takie spodnie, na pewno zmarzniesz.

    Xia Yao próbował odepchnąć jego ręce, ale bezskutecznie.

    - Zimno ci? Nie założyłeś kalesonów, co? - zapytał Yuan Zong.

    - Od lat ich nie noszę. - odburknął chłopak.

    - To nie jest powód do dumy.

    - Tu nie chodzi o dumę, taki mam styl. Ech, i tak tego nie zrozumiesz, nawet jak ci wyjaśnię, jesteśmy z innego pokolenia.

    Po tych słowach Xia Yao podniósł swoją torbę, zarzucił ją nonszalancko na ramię i wyszedł.

    Yuan Zong zadzwonił do jednego z pracowników.

    - Zostań dziś dłużej i włącz na maksa wszystkie kaloryfery. Od jutra zaczynamy sezon grzewczy.

    - Już? - zapytał zaskoczony mężczyzna. - Przecież to dopiero początek miesiąca, zawsze zaczynaliśmy grzać w drugiej połowie. To będzie kosztowało majątek.

    - Sam za to zapłacę.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. Te kalesony mnie rozbrajają 😂😂😂

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale słotko 😁

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no... Pan Yuan Zong coraz śmielej zaczyna sobie poczynać 😁😁😁

    OdpowiedzUsuń
  4. Komuś zaczynają podobać się te podchody ☺️☺️hihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, też odniosłam takie wrażenie 🤭🤭
      Dziękuję Antha 😘 i Motorollo 😘
      Mirka

      Usuń

Prześlij komentarz