Advance Bravely [PL] - Rozdział 59: Karmienie.

 


    Taksówka zatrzymała się przed firmą Yuan Zonga, a przy wjeździe portier pomachał do niego przyjaźnie.

    Gdy szedł alejką, widział, jak liście wierzby przecinają na milion kawałków światło bijące z sali treningowej. Emocje dzisiejszego popołudnia wróciły do niego ze zdwojoną siłą.

    Yuan Zong jeszcze nie poszedł do domu, jakby czuł, że chłopak dziś przyjdzie. Nie spodziewał się jednak, że zobaczy go w takim stanie.

    Zobaczył gips na jego ręce i na jego twarzy, która nigdy nie wyrażała emocji, pojawił się cień troski. Po latach walk na froncie, kontuzje i rany były dla Yuan Zonga codziennością. Dzielnie znosił każdą doznaną ranę, nawet kiedy został postrzelony, nie przejmował się za bardzo. Jednak ta zagipsowana ręka chłopaka ruszyła go do żywego. Zapytał przejętym głosem.

    - Co się stało?

    Xia Yao wzruszył ramionami.

    - Łapałem przestępcę i złamałem rękę.

    Powiedział to swoim nonszalanckim tonem, którym zwykle zwracał się do kumpli. Jednak kiedy kierował te słowa do Yuan Zonga, czuł się dziwnie i z niecierpliwością wyczekiwał komentarza. Nie doczekał się, za to mężczyzna chwycił go za kark i zaciągnął na salę.

    - Co mi dzisiaj ugotowałeś? - zapytał chłopak.

    Yuan Zong zmierzył go groźnym spojrzenie,

    - Nie ma już nic do jedzenia.

    - Jak to nie ma? Tylko trochę się spóźniłem. Nic mi nie zostawiłeś?

    Mężczyzna był rozgniewany i tego nie krył.

    - Złamałeś sobie rękę, dlaczego miałbym ci coś zostawiać?

    - Przecież nie zrobiłem tego specjalnie! - krzyknął zirytowany chłopak. - Znalazłem się w ciężkim położeniu…

    - Dobra! - przerwał mu Yuan Zong. - Bądź grzecznym chłopcem i nie ruszaj się stąd, przyniosę ci coś do jedzenia.

    Xia Yao umierał z godu. Mógł pójść coś zjeść z Xiao Huim, zanim pojechali do szpitala, ale uznał to za zbyt kłopotliwe. A teraz aż skręcało go z głodu, dlatego nie wytrzymał i poszedł za Yuan Zongiem do kuchni, machając niewidzialnym ogonem, jak piesek czekający na michę.

    - Pamiętaj, że jestem ranny, dam radę jeść tylko łyżką. Co dzisiaj będzie?

    - Spaghetti.

    - Spaghetti…- powtórzył chłopak, wydymając usta. - Nie ma niczego więcej?

    - Nie.

    Mielona wieprzowina w aromatycznym sosie, a na to starte jajko. Ten makaron był istnym dziełem sztuki. Yuan Zong nałożył mu pełną miskę, po czym nabrał w pałeczki trochę makaronu i przysunął go do jego ust.

    - Jedz.

    Xia Yao od razu zrobił urażoną minę.

    - Nie musisz mnie karmić. Mogę jeść lewą ręką.

    - Jeśli nie chcesz, to ja chętnie zjem. - powiedział mężczyzna i zbliżył makaron do swoich ust.

    - Dobra, czekaj, zjem.

    Chłopak był tak cholernie głodny, że w sumie miał gdzieś, że pozwolił się nakarmić. Zwłaszcza że Yuan Zong radził sobie z tym świetnie. Każdy kęs trafiał do ust Xia Yao w idealnym czasie. I chociaż na początku chłopak był odrobinę zawstydzony, szybko przywykł i żując makaron, opowiadał, co mu się przytrafiło.

    - Wiesz, było naprawdę niebezpiecznie. Zhang Tian, mój kolega, został zraniony w twarz, ma ranę odtąd dotąd… - zademonstrował chłopak.

    Światło w budynku było wyłączone, tylko jedno pomieszczenie było oświetlone ciepłym, słabym światłem. Unosił się tu aromat pysznego jedzenia, a dźwięk rozmowy rozbrzmiewał wyraźnie pośrodku ciszy. Xia Yao założył nogę na nogę i bez przerwy mówił, a Yuan Zong go karmił i bacznie mu się przyglądał.

    - Dlaczego nie jesz? - zapytał chłopak, zasysając nitkę makaronu.

    - Już jadłem. - odpowiedział mężczyzna, chociaż prawda była taka, że patrząc, jak jest poobijany, nie byłby w stanie przełknąć nawet kropli wody.

    - Nie zaczekałeś na mnie! - powiedział z wyrzutem Xia Yao. A po chwili zaskoczyły go własne słowa. Dlaczego miałby na mnie czekać? Dlaczego chcę, żeby na mnie czekał? Przecież to tylko obiad. Dlaczego tak się tym przejąłem?

    - Chcesz jeszcze? - zapytał Yuan Zong.

    - Tak, poproszę. - skinął głową chłopak.

    - Zjadłeś już dwie miski spaghetti. - powiedział mężczyzna. - Jak zjesz za dużo, to możesz mieć problem z trawieniem.

    - Nic mi nie będzie. Dzisiaj całkowicie wypstrykałem się z energii, jeszcze jedna miska mi nie zaszkodzi.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***





















   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

Prześlij komentarz