Advance Bravely [PL] - Rozdział 67: Przeklinam twojego dziadka [18+].

 



    Spojrzenie Yuan Zonga było znacznie łagodniejsze i chłopak pomyślał, że może na tym poprzestaną, dlatego był zaskoczony, kiedy jego nogi oderwały się od materaca i poczuł, jak jego pośladki zderzają się z podbrzuszem mężczyzny. Poczuł, mrowienie na skórze, kiedy otarł się o gąszcz włosów Yuan Zonga. Od razu się zdenerwował i wrzasnął.
    - Zwariowałeś? Wystarczy…
    Yuan Zong mocno go przytulił i zablokował swoimi muskularnymi udami jego nogi. Były one teraz rozwarte na tyle szeroko, że szczelina między pośladkami była całkiem nieźle rozciągnięta. Mężczyzna był tak podniecony, że omal nie poszła mu krew z nosa.
    Za to Xia Yao czuł się bardzo zawstydzony.
    - Nie rób tego w ten sposób. - powiedział.
    - Lubię patrzeć na ciebie, kiedy jesteś nieśmiały. - odparł Yuan Zong i polizał go po szyi.
    Chłopak momentalnie zrobił się purpurowy i zaczął robić uniki, chcąc wyrwać się z tych ciasnych objęć. Przeklinał starszego pod nosem.
    - Zboczeniec…
    Mężczyzna pogładził dłonią jego mleczno białą skórę. Dotykał miejsc, gdzie była najwrażliwsza, sunął powoli w dół i zatrzymał się na wewnętrznej stronie ud. Po chwili zaczął ocierać się o nie swoim kutasem. Był brutalny dla tej gładkiej skóry, ale widział, że dzięki temu chłopak odczuwa większą przyjemność.
    Xia Yao czuł narastające w nim napięcie i próbował dosięgnąć Yuan Zonga i go udusić, ale został schwytany w jego ramiona.
    - Za ostro? - zapytał mężczyzna.
    Chłopak zrobił pełną boleści minę i jęknął błagalnym głosem.
    - Tak.
    Yuan Zong, zamiast się wycofać, zaczął drapać wnętrze jego ud, od kolan po pachwinę i w drugą stronę. Talia chłopaka kołysała się z boku na bok, a im bardziej się wyrywał, tym mocniej jego biała rzepa ocierała się o gęste chaszcze. To z kolei sprawiło, że temperatura ciała znacznie mu skoczyła.
    - Nie wytrzymam… To łaskocze… Za dużo…
    Mężczyzna zaczął ssać jego ucho, szepcząc pytanie.
    - Czego jest za dużo?
    - Naprawdę muszę odpowiadać? - Xia Yao miał wrażenie, że jego twarz płonie.
    - Chcę wiedzieć. - Yuan Zong nie odpuszczał.
    Chłopak omal się nie zakrztusił ze złości.
    - Przeklinam twojego dziadka!
    Xia Yao był tak bardzo zawstydzony, że nie mógł już tego znieść. Nagle jedna dłoń mężczyzny zaczęła błądzić po jego piersi, a w drugą ujął delikatnie jego penisa, pieszcząc synchronicznie oba te obszary.
    Fala przyjemnych doznań rozlała się po ciele chłopaka. Zrobił się czerwony jak burak, bo leżał w pozycji, w której zwykle się masturbował. Jedyną różnicą była dłoń, która trzymała jego penisa, dłoń Yuan Zonga.
    - Robisz to każdej nocy, prawda? - zapytał mężczyzna, by jeszcze bardziej go zawstydzić.
    - Odpierdol się. - warknął chłopak, paląc się ze wstydu.
    - Następnym razem chcę mieć miejsce w pierwszym rzędzie na tym wyjątkowym spektaklu. Chcę zobaczyć, jak zboczony potrafisz być.
    - Sam jesteś zboczony… Ach… Ach… Nie ściskaj tak…
    Wraz z jego jękami kutas Yuan Zonga płonął niczym rozgrzane żelazo. Mężczyzna podniósł jego pośladki odrobinę w górę, by odsłonić swojego członka. Teraz mogli podziwiać je oba, tuż przy sobie. Ten widok podsycił w nich ogień pożądania i nagle Xia Yao zapomniał o wstydzie i zakłopotaniu.
    Yuan Zong wziął jego rękę i owinął ją wokół swojego penisa.
    Chłopak po raz pierwszy w życiu trzymał w dłoni przyrodzenie innego mężczyzny. Oczywiście nie liczył czasów młodości, kiedy z Peng Ze i Xuan Da Yu porównywali, co tam mają w spodniach. Kiedy jego dłoń objęła to monstrum, poczuł, jak krew mu w żyłach wrze i nie mógł powstrzymać swoich myśli. Nic nie może się równać z tym masywnym konarem.
    Kiedy próbował zapanować nad myślami, Yuan Zong przesunął jego rękę wzdłuż masywnego konara.
    - Nie… Ja…
    Xia Yao nawet nie wiedział jak zaprotestować, w końcu robił to komuś po raz pierwszy.
    Kiedy Yuan Zong poczuł, jak Xia Yao obejmuje jego kutasa, pożądanie omal go nie strawiło. Kontrolował ruch jego ręki, a drugą dłonią masował jego penisa, dbając o to, by utrzymać ten sam rytm.
    Xia Yao nie miał w tej materii zbyt dużego doświadczenia, ale był młody i spragniony intensywnych doznań, dlatego momentami tracił nad sobą kontrolę. Za każdym razem, kiedy już prawie dochodził, mężczyzna nagle zwalniał, żeby do tego nie dopuścić.
    - Oooch… Hmm… Chcę dojść…
    Jęczał chłopak, a Yuan Zong pocałował go, by odrobinę go pocieszyć. Kiedy ich usta się złączyły, Xia Yao dał się ponieść. Czuł palący żar, który zalewał każdą cząstkę jego ciała.
    Po chwili mężczyzna wyszeptał.
    - Nie analizuj wszystkiego, rób to, co sprawia ci przyjemność. Nie będę cię do niczego zmuszał, dlatego sam też nie rzucaj sobie kłód pod nogi.
    Chłopak jęknął i pomyślał. Nigdy w życiu nikogo się nie bałem, ale ty naprawdę mnie przerażasz.
    Xia Yao poczuł nagły przypływ gorąca w piersi, uniósł się do góry i zaatakował usta Yuan Zonga brutalnym pocałunkiem.
    Mężczyzna po raz pierwszy otrzymał taką odpowiedź i czuł, że zaraz serce wyskoczy mu z piersi.
    Czuł, że sam zaczyna tracić kontrolę. Uwolnił obie dłonie i ponownie lekko uniósł biodra chłopaka. Jego talia napierała mocno do przodu, a jego gigantyczny kutas ocierał się teraz o tyłek Xia Yao. To sprawiło, że chłopak poczuł tam dziwne swędzenie, a w połączeniu ze wzbierającym napięciem między jego nogami, momentalnie eksplodował.
    - Aaach… Ach…
    Wśród odgłosu jęków i pomruków, wystrzeliły dwie naładowane armaty.
    Chłopak obejmował mocno Yuan Zonga za szyję cały drżąc, a gdy po chwili delikatnie opadł na poduszkę, był cały mokry od potu.
    Mężczyzna nie patrzył na niego w obawie, że może znowu stwardnieć. Gdy próbowali wyrównać oddechy do pokoju zapukała pani Xia.
    - Synku, co ty wyrabiasz o tej porze? Wiesz, która jest godzina?
    Xia Yao zarzucił kołdrę na siebie i Yuan Zonga. Słychać było tylko stłumione oddechy, jakie się spod niej wydobywały. Po chwili usłyszeli oddalające się kroki i zatrzaskujące się drzwi. Chłopak odetchnął z ulgą, ale nie ruszył się spod kołdry, za to rozpoczął rozmowę.
    - Mogę zadać ci pytanie?
    - Śmiało.
    - Naprawdę jesteś prawiczkiem? Wydajesz się mieć w tym spore doświadczenie.
    Yuan Zong nie odpowiedział od razu, każąc chłopakowi czekać.
    - Nie trzeba być w te klocki specem, żeby zaspokoić takiego świeżaka jak ty.
    - A żebyś zdechł. - fuknął Xia Yao i ściągnął z niego kołdrę, po czym owinął się nią w kokon. Yuan Zong leżał obok niego jak go natura stworzyła. Kiedy chłopak zorientował się, że nie ma reakcji na jego słowa, zapytał cichutko.
    - Zimno ci?
    Nie było mu zimno, ale przytaknął, by go zadowolić.
    - Podzielę się kołdrą pod jednym warunkiem.
    - Jakim?
    - Co do dzisiejszej nocy…- mamrotał pod nosem. - Nie mów o tym nikomu, dobrze?
    Mężczyzna wzruszył delikatnie ramionami, zgadzając się na to.
    - Dobra, to dam ci mały skrawek. - po tych słowach zrobił odrobinę miejsca pod kołdrą. Co ciekawe nawet przez myśl mu nie przeszło, żeby poprosić Yuan Zonga, żeby się ubrał i poszedł do domu. Xia Yao był naprawdę uroczy. Po chwili zamknął oczy i zasnął.
    Być może niespodziewane pojawienie się jego matki sprawiło, że obudził się po dwóch godzinach. Spojrzał na twarz Yuan Zonga, która była tuż przy jego twarzy.
    Przypomniał sobie ten dzień, kiedy był kompletnie pijany i Yuan Zong przyniósł go do domu. Tamtej nocy też leżał w łóżku i jak przez mgłę przypominał sobie, że miał coś w ustach. Ciekawe ile czekał, aż go puszczę? Chłopak nieświadomie spojrzał na jego ucho. Ugryzłem go bardzo mocno, ciekawe, czy ma bliznę.
    Pokój był oświetlony stłumionym światłem i Xia Yao nie widział wyraźnie, dlatego podparł się na zdrowej ręce i pochylił się bardziej.
    W tym momencie Yuan Zong lekko otworzył oczy i zobaczył piękną linię kości policzkowych Xia Yao, jego jasną skórę, którą rozświetlało subtelne światło, dzięki czemu widział jego delikatny zarost. Któż byłby w stanie oprzeć się takiej pokusie? Na pewno nie Yuan Zong, zwłaszcza że czuł delikatny podmuch ciepłego powietrza na uchu. I uznał, że to jawny flirt. I wszystko zaczęło się od nowa.


    Następnego dnia Xia Yao przywlókł się do firmy Yuan Zonga próbując udawać, że wcale nie przyszedł się z nim zobaczyć. Podszedł do grupy ochroniarzy i chwilę z nimi porozmawiał, a potem poczuł zapach jedzenia i grzecznie się z nimi pożegnał.
    Od dawna nie jedli razem, dlatego Yuan Zong przygotował zestaw pożywnych potraw i wszystkie były z dodatkiem nerki.
    Chłopak jadł, aż mu się uszy trzęsły, ledwie był w stanie wziąć oddech, żeby porozmawiać.
    - Słuchaj, gdyby nie te nerki, to bym tu nie przyszedł. Daję ci szansę na odpokutowanie win, bo widzę, że czujesz skruchę.
    Yuan Zong westchnął i odpowiedział.
    - Jeśli okłamując samego siebie czujesz się lepiej, to z chęcią cię jeszcze trochę podręczę.
    Pałeczki w dłoni chłopaka zatrzymały się na moment, po czym chwycił nimi nerkę i rzucił nią w Yuan Zonga. Mężczyzna zdążył otworzyć usta, żeby złapać ją w locie. Szelmowski uśmieszek przemknął mu po twarzy, bo jakoś tak czuł wewnętrzne, że jego oferta została przyjęta.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***





















   Poprzedni 👈             👉 Następny 





Komentarze

Prześlij komentarz