Advance Bravely [PL] - Rozdział 69: Trochę mocniej.

 



    Xia Yao postukał palcem w stół i patrzył w milczeniu na Wang Zhi Shuiego. Planował skłonić go swoją postawą do przyznania się do winy.
    Wang Zhi Shui trząsł się ze strachu pod tym przeszywającym spojrzeniem, jednak znalazł w sobie odwagę, by oprzeć się presji. Dla niego kontakt z policją był niemalże codziennością i musiał przyznać, że nigdy nie spotkał tak przystojnego gliny.
    Nawet przeszło mu przez myśl, że w sumie dobrze się stało, że go złapali, bo ten widok był tego wart. Rozejrzał się i pomyślał, że mógłby nawet spróbować wykorzystać sytuację.
    - Panie oficerze, swędzi mnie szyja. Mógłby pan mnie rozkuć, chciałbym się podrapać?
    - Wytrzymasz. - odpowiedział Xia Yao surowym tonem.
    - Niby jak? - Wang Zhi Shui zaczął się wiercić i wyginać. - Swędzi jak diabli. Jakby mrówki mnie oblazły. Cholera, nie wytrzymam!
    Xia Yao spojrzał na niego lodowatym wzrokiem.
    - Nadal masz energię, żeby krzyczeć, co?
    - Bo nie mogę tego znieść. - jęczał oszust. - Miej litość. Chyba policjanci mają w sobie choć cień współczucia?
    - Jesteśmy w trakcie przesłuchania, nie mogę cię rozkuć.
    - To mnie podrap. - powiedział Wang Zhi Shui, robiąc pełną boleści i żalu minę.
    Xia Yao wstał i zamachnął się nogą. Jego stopa znalazła się tuż przed twarzą złodzieja.
    - Jeśli chcesz, to chętnie to zrobię.
    - Zadowolę się wszystkim, czym mnie podrapiesz, byle szybko, bo dłużej tego nie zniosę.
    Xia Yao nie wiedział, jak duży błąd popełnił, dając się wciągnąć w gierkę tego wybitnie utalentowanego oszusta, który potrafił wywołać na swoim ciele reakcję alergiczną. Miał wysypkę, która wyglądała, jak jakaś zakaźna choroba.
    Xia Yao spokojnie był w stanie znieść każdy ból, ale swędzenie doprowadzało go do szału. Dlatego kierując się empatią, wyciągnął do niego pomocną dłoń.
    - Brałeś prysznic?
    - Jasne. - odpowiedział oszust. - Zawsze się myję, kiedy już włamię się komuś na chatę na kieliszek wina.
    - Potrafisz szybko się zadomowić.
    - Łazienki publiczne są brudne. A ten koleś miał wannę z hydromasażem. Wyobraź to sobie, wielka wanna, ciepła woda i kieliszek wina w dłoni…
    - Przestań gadać od rzeczy! - burknął Xia Yao. - Gdzie cię swędzi?
    - Pod szyją, o tu… tak, tak, to jest to… och… trochę w prawo. Dlaczego zaczęły swędzieć mnie plecy? O tu, teraz trochę w dół… jak dobrze… nie, nie przestawaj.
    Kilka chwil później tuż przy drzwiach dało się słyszeć czyjeś szybkie kroki. Potem ktoś walnął w drzwi i wrzasnął.
    - Pierdol się, Wang Zhi Shui! Zabiję cię!
    Słysząc dziwne hałasy, kilku funkcjonariuszy ruszyło do pokoju przesłuchań. Od razu spacyfikowali Xuan Da Yuego, który próbował sforsować drzwi. Po chwili z pokoju przesłuchań wybiegł Xia Yao, a kiedy zamknął za sobą drzwi, powiedział.
    - Zostawcie go, to mój przyjaciel.
    Policjanci go wypuścili. Xia Yao objął go ramieniem i wyprowadził na korytarz.
    - Co ty próbowałeś zrobić? Zacznij myśleć!
    Xuan Da Yu wskazał na drzwi pokoju przesłuchań.
    - Widziałeś tę jego cholerną pozę? Kłamał jak z nut i jeszcze kazał się drapać. - krzyczał i groził palcem w kierunku drzwi.
    - Już dobrze. - przerwał mu Xia Yao. - Ucisz się. Zapomniałeś, gdzie jesteś? Bo zaraz się okaże, że ciebie zamkniemy, a jego uwolnimy.
    Ciężko dysząc Xuan Da Yu zaciągnął chłopaka do toalety.
    - Co jest kurna...?
    Xia Yao nie zdążył dokończyć pytania, bo już stał przy umywalce i przyjaciel zaczął myć mu ręce. Namydlił wszystko, palce, wierzch i spód dłoni, spłukał i powtórzył wszystko raz jeszcze. Trzymał chłopaka tak mocno, że ten nie był w stanie wyrwać się z jego uścisku.
    - Przestań, o co ci chodzi? - krzyknął Xia Yao. - Przecież nic się nie stało.
    - Nie możesz swoimi rękoma dotykać żadnych brudnych rzeczy. - odpowiedział szczerze Xuan Da Yu.
    Nagle chłopak pomyślał sobie, czy aby jego przyjaciel nie widział, co on i Yuan Zong robili… I co takiego trzymał w dłoni… Po chwili się uspokoił. To niemożliwe, żeby mógł o tym wiedzieć.
    - Coś ci powiem. Koszulę, którą miałem na sobie, kiedy go niosłem, ręcznik, którym się wycierał, pościel, w której spał, nawet łóżko… spaliłem wszystko. - warknął Xuan Da Yu.
    Xia Yao pogładził go mokrą dłonią po policzku i uśmiechnął się do niego.
    - Nie warto przez jednego drania aż tak się zadręczać.
    Kojąca uprzejmość i mokra dłoń rozproszyły całą złość, którą emanował Xuan Da Yu.
    - To co? Pogadamy? - zapytał Xia Yao, oferując przyjacielowi papierosa. - Przypomnij sobie, czy zostawił jakieś dowody, kiedy dwukrotnie cię okradł.
    - Dowody… w miejscu kradzieży… tak… może… - Xuan Da Yu patrzył na chłopaka. - Chyba już mówiłem, że wszystko spaliłem.
    Kiedy Xia Yao wypalił papierosa, szturchnął ze złością przyjaciela.
    - Nie mogę z tobą. - fuknął. - Gdybyś, tak jak ci kazałem, od razu zgłosił kradzież, to już miałby założoną kartotekę. Pomógłbyś nam zamknąć go na kilka lat za to, że obrobił cię na kilkadziesiąt tysięcy juanów. A co teraz mamy? Trzy butelki wina za dwa tysiaki. Sprawa nawet nie trafi do sądu. Zostanie w areszcie przez dwa tygodnie i tyle.
    - Nie zamierzam wsadzać go do paki na lata. Chcę zabić skurwiela. Jakbyście wsadzili go za kraty, to musiałbym się naczekać. Wierz mi, jedyne czego pragnę, to patrzeć, jak płonie żywcem, bym mógł później jego prochami ozdobić kominek.
    Xia Yao nie skomentował. Wyrzucił niedopałek i wrócił do biura.
    Musiał dzisiaj zostać po godzinach, żeby kontynuować przesłuchanie.
    Pierwsze, co zrobił, to zadzwonił do Yuan Zonga i poinformował go, że nie przyjdzie na kolację. Xuan Da Yu stał obok niego i słyszał, jak chłopak się tłumaczy.
    - Do kogo dzwonisz? - zapytał.
    - Ach… do kolegi. Umówiliśmy się dzisiaj na jedzenie, ale musiałem odwołać.
    Xuan Da Yu nie pytał więcej. Został na komisariacie razem z Xia Yao i około dziewiątej wieczorem wyszli razem z budynku i wsiedli do swoich aut. Chłopak pomyślał, że może pojedzie do domu, odświeży się i zaprosi do siebie Xuan Da Yuego, jednak jak tylko odpalił silnik i ruszył, skierował się na wschód.
    Po drodze zadzwonił do matki.
    - Nie wracam na noc, jestem na służbie.
    - Dobrze kochanie, uważaj na siebie.
    W drodze do Yuan Zonga chłopak był bardzo podekscytowany, ale jak tylko wysiadł z auta i zapukał do drzwi, przybrał surowy wyraz twarzy.
    - Jest późno, nie chcę budzić mojej mamy. Przenocujesz mnie?
    Yuan Zong stał w drzwiach i patrzył jak Xia Yao przechodzi obok niego, posyłając mu spojrzenie w stylu „tylko się nie ciesz”.
    Mężczyzna powstrzymał się od uśmiechu i przyjął chłopaka z kamienną twarzą. Za to Xia Yao długo nie utrzymał marsowej miny i na jego twarzy pojawił się promienny uśmiech.
    Chwilę później leżał już na łóżku Yuan Zonga z iPadem w dłoni i grał w grę.
    Mężczyzna przyglądał się, jak Xia Yao obciąża swoją ledwie zrośnięta rękę i aż go nosiło, żeby zwrócić mu uwagę, ale jakoś tak nie potrafił się do tego zmusić. Dlatego spróbował zadziałać z innej strony.
    - Co jest takie fajnego w grach?
    Chłopak zerknął na niego, uśmiechnął się i odezwał się z lekką pogardą w głosie.
    - Jesteś stary.
    Yuan Zong był żołnierzem i nigdy nie interesował się grami, zwłaszcza że w wojsku było to zabronione. Co więcej, nie chciał, żeby jego sokoli wzrok się zepsuł, w końcu był snajperem. Dlatego nie miał ani kontaktu, ani doświadczenia z grami i używał swojego telefonu tylko w dwóch przypadkach, żeby porozmawiać lub wysłać wiadomość.
    Chłopak nagle zaczął się wiercić, spojrzał na niego i powiedział.
    - Swędzą mnie plecy, podrap mnie.
    Dłoń Yuan Zonga zniknęła pod jego koszulką i zaczęła go drapać na środku pleców.
    - Wyżej… tak… tu… o taaak… trochę w lewo… ach… jak dobrze… niżej… tak, tak… trochę mocniej.
    Twarz chłopaka promieniała, było mu dobrze i czuł przyjemne ciepło rozchodzące się po plecach. Jednak Yuan Zong przestał go drapać, kiedy zauważył, że jego skóra robi się czerwona.
    - Przyjemnie?
    - Podrap mnie jeszcze. - wyszeptał Xia Yao, po czym obrócił się na bok i zasnął. Leżał z twarzą na iPadzie pogrążony w błogim śnie.
    Yuan Zong delikatnie uniósł jego głowę i położył ją na poduszce, po czym odłożył iPada na szafkę. Chwilę później przytulił się do niego i zasnął.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***















   Poprzedni 👈             👉 Następny 




Komentarze

  1. Dziękuję 😁😁❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Da Yu liczył na wieczór w towarzystwie przyjaciela, a zobaczył jego zderzak... No Xia Yao nocną służba hmmm? Przyznaj już, że tęsknisz za swoim Zongiem 🤣🫣🥰

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz