W Pekinie spadł pierwszy śnieg i nie trzeba było długo czekać, by biała śnieżna pierzyna przykryła całe miasto. Właśnie w takich chwilach Pekin wydawał się nieskazitelnie czystym miastem.
Xia Yao i Xuan Da Yu siedzieli w restauracji z hot potem. W miedzianym garnku gotowała się zupa, z której unosiła się para. Ciepło, jakie od niej biło, rozgrzało twarz Xia Yao sprawiając, że pojawiły się na niej rumieńce. Od rana był na patrolu i już nie mógł się doczekać ciepłego posiłku.
Xuan Da Yu nabrał dwa kawałki koziny i wrzucił je do garnka, a gdy się ugotowały, wrzucił je do miski Xia Yao, mówiąc:
- Jedz.
- Sam sobie zrobię. - powiedział chłopak.
- Jeszcze trzęsie ci się ręka, kiedy trzymasz pałeczki.
- Prawdziwy z ciebie przyjaciel. - zaśmiał się Xia Yao.
- Jak się sprawuje iPad, który ci dałem?
Chłopak westchnął i po chwili odpowiedział.
- Nijak. Wyłączył się podczas gry.
- To niemożliwe.
Oj, możliwe. Pomyślał chłopak. Przez tego durnego iPada, ktoś zarwał noc.
Xia Yao odłożył pałeczki i spojrzał na przyjaciela.
- Powiedz, co zrobić, jeśli ktoś jest dla ciebie za dobry?
- A co w tym złego? - Xuan Da Yu spojrzał na niego podejrzliwie.
- Chodzi o to, że ktoś może być dla ciebie tak dobry, że aż nie możesz tego znieść. Co więcej, zachowanie tej osoby wywiera presję i nawet, jakbyś chciał to powstrzymać, to nie możesz, bo nie wypada.
Przyjaciel zmrużył oczy i spojrzał na niego.
- Jakaś dziewczyna cię podrywa, co?
- Skąd. - zaprzeczył Xia Yao. - To zwykła przyjaźń.
Xuan Da Yu westchnął, bo wiedział, że nie potrafił mu pomóc, sam będąc w podobnej sytuacji.
- Może zapytaj Peng Zi? On, jak nikt zna się na związkach. Jest w stanie udawać geja, żeby tylko poderwać dziewczynę, więc może coś wymyśli.
- Nie chce mi się. - powiedział chłopak, wrzucając kostkę lodu do swojego napoju.
- Dlaczego?
- Bo on ma swoje za uszami. - powiedział Xia Yao.
Chłopak nie widział się z przyjacielem od ich ostatniego spotkania w klubie, chociaż Peng Zi w międzyczasie dzwonił do niego kilka razy, ale Xia Yao zawsze udawał, że jest zajęty.
Z kolei Xuan Da Yu zaczął się zastanawiać nad problemem kumpla, którego harmonogram dnia był dość przewidywalny. Praca i dom, a w weekendy zajęcia w firmie ochroniarskiej. Na dodatek Xia Yao wyraźnie zaprzeczył, że podrywa go dziewczyna. Chodzi tylko o kogoś, kto go dobrze traktuje i co ciekawe, nie chce powiedzieć o tej relacji Peng Zi’emu. Kiedy zagłębił się w temat, doszedł do wniosku, że Xia Yao mówi o nim.
- Chcesz się zbliżyć do tej osoby?
- Tego nie powiedziałem, ale na pewno ta osoba chce się zbliżyć do mnie.
Ta niejednoznaczna odpowiedzieć upewniła Xuan Da Yu, że jego przyjaciel mówi o nim.
- To, czego chcesz? Pozbyć się go? Zerwać wasze relacje?
- Nie, skąd. - powiedział szczerze Xia Yao. - To nie jest aż tak poważne. Chciałbym jedynie mieć czas, żeby to przemyśleć, i chciałbym, żeby przestało mi to tak przeszkadzać.
- W takim razie, wiem, co powinieneś zrobić. - powiedział Xuan Da Yu z determinacją w głosie.
Pałeczki Xia Yao zatrzymały się, a on wpatrywał się z nadzieją w przyjaciela.
- Co?
- Traktuj go tak dobrze, jak on ciebie.
Chłopak westchnął, bo ta rada nieco go zaskoczyła i nie do końca rozumiał, co jego przyjaciel miał na myśli. Widząc jego reakcję, Xuan Da Yu od razu rozwinął temat.
- Jeśli będziesz dla niego miły, nie będziesz czuł się zobowiązany. Dzięki temu nie będziesz czuł się obciążony. A jak presja zniknie, to poczujesz ulgę i zdecydujesz o tym, jak będzie wyglądać wasza relacja.
Niestety tylko tak niedoświadczeni w miłości ludzie, jak Xia Yao i Xuan Da Yu mogliby potraktować te słowa poważnie.
- Naprawdę? - zapytał chłopak.
Xuan Da Yu skinął głową.
Po chwili obaj wrócili do jedzenia i zmienili temat rozmowy.
- Pamiętasz, że prosiłem cię, żebyś sprawdził Wang Zhi Shuiego? Zrobiłeś to? - zapytał Xuan Da Yu.
- Jestem tak zajęty, że nie miałem czasu.
- W porządku, ale miej na niego oko. Nie pozwól, żeby zastosował jakikolwiek ze swoich cholernych trików. Bo jeśli ten oszust wyłoży wyłudzoną wcześniej kasę i zostanie zwolniony za kaucją, to gdzie go potem znajdę?
Xia Yao nie mógł powstrzymać uśmiechu.
- Nie martw się, sporo się natrudził, żeby trafić do więzienia. Darmowe jedzenie i ciepłe łóżko, sam na pewno nie będzie chciał z tego zrezygnować.
Xuan Da Yu przyznał mu rację, zdążył poznać tego chłopaka na tyle, żeby stwierdzić, iż woli zostać za kratkami, niż trafić na niego na wolności. I był pewien, że dwutygodniowy areszt będzie dla tego oszusta niczym wakacje.
- Powiem ci, że już nie mogę się doczekać, kiedy wynajmę kilku zboczeńców, którzy zrobią mu z tyłka miazgę.
- To może wpłać za niego kaucję? - zaśmiał się Xia Yao. - Na pewno o wiele lepiej będziesz się bawił, jak wyjdzie na wolność.
- To w sumie niezły pomysł. - powiedział Xuan Da Yu i zaśmiał się upiornie, sprawiając, że chłopak zaniemówił.
Po chwili zadzwonił telefon Xia Yao. Odebrał. Dzwonił do niego strażnik z więzienia. Miał go informować, gdyby były jakieś problemy z Wang Zhi Shuim.
- Panie Xia, proszę przyjechać. Mamy problem.
- Co się stało?
Kiedy strażnik skończył zdawać raport, oczy chłopaka rozszerzyły się z wrażenia.
- Niemożliwe!
Xuan Da Yu odłożył pałeczki i spojrzał na przyjaciela podejrzliwie.
- Co się stało?
Xia Yao próbował zachować powagę, ale w tej sytuacji jakoś nie był w stanie.
- Właśnie ktoś cię wyręczył.
Xuan Da Yu zagotował się i omal nie przewrócił garnka z zupą.
- Do diabła! Dobrze mu tak!
Chłopak po chwili dodał.
- Jadę do więzienia.
- Po co?
- Muszę to sprawdzić. Mam nadzieję, że wszystko z nim dobrze.
- Lepiej, jakby coś mu, jednak było.
- Oszalałeś? A jeśli popełni samobójstwo? Na kim się wtedy zemścisz?
Xuan Da Yu nic nie odpowiedział, dlatego Xia Yao mówił dalej.
- Może stać się psychopatą i jak zatrudnisz facetów, którzy go zgwałcą, to jeszcze mu się to spodoba. I wtedy wyjdziesz na durnia.
Xuan Da Yu natychmiast zmienił nastawienie.
- W takim razie jedź tam i go pociesz. I zapłać strażnikom, żeby przynieśli mu coś dobrego do jedzenia. Niech się naje do syta. Bo nie wie, co go czeka, po wyjściu z więzienia.
Kiedy Xia Yao przyjechał do więzienia, wezwał wszystkich zaangażowanych w sprawę. Okazało się, że do niczego nie doszło, jedynie Wang Zhi Shui narobił paniki, krzycząc, że krwawi. Facet, z którym dzielił celę nie zrobił mu zbyt dużej krzywdy, jedynie odrobinę go zmacał i na koniec wsunął mu palec w tyłek.
I właśnie wtedy chłopak zaczął wrzeszczeć, nie przejmując się przekleństwami, jakie leciały w jego kierunku od współwięźniów.
Zabrano go do izolatki, gdzie odwiedził go Xia Yao, który jak tylko go zobaczył, stwierdził, że oszust bardzo schudł.
Z kolei na jego widok Wang Zhi Shui zareagował jak na członka rodziny, którego dawno nie widział. Łzy zaczęły płynąć mu po policzkach.
- Oficerze Xia, mówiłeś, że w więzieniach nie gwałcą.
Strażnik spojrzał zaskoczony na Xia Yao. Rozmawiałeś z nim o takich rzeczach? A kiedy zobaczył, że chłopak jest zakłopotany, powiedział.
- Porozmawiajcie sobie, pójdę na obchód.
Kiedy strażnik wyszedł, Xia Yao spojrzał na Wang Zhi Shuiego.
- Mógłbyś najpierw pomyśleć, a potem się odzywać. Użyj czasem mózgu.
- Nie potrafię zebrać myśli. - mruknął Wang Zhi Shui.
Xia Yao patrzył na niego i jego ponurą, smutną minę. I chociaż wiedział, że to oszust, to uważał, że nikogo nie można w ten sposób napastować. Tak traumatyczne wydarzenia mogą odcisnąć się na umyśle tego młodego człowieka i przez to może zejść na złą drogę i zacząć popełniać o wiele poważniejsze przestępstwa. A wtedy pójdzie siedzieć na lata, Xuan Da Yu nie doczeka się swojej zemsty lub będzie musiał wydać majątek na jego kaucję. I właśnie dlatego Xia Yao zamierzał go pocieszyć.
- A poza tym, jak ci tu jest?
- Nieźle.
- A jak jedzenie?
- W porządku.
- Jadłeś coś, oprócz więziennych posiłków?
- Jedzenie jest dla mnie wystarczająco dobre. I nie muszę za nic płacić.
Xia Yao wiedział, że więzienny obiad składał się głównie z knedla i miski warzyw, dorosły facet za nic się tym nie naje. To była jedna z metod tortur siedzących tu przestępców. Jeśli chcieli przeżyć odsiadkę, musieli zapłacić strażnikom. W przeciwnym razie głodowali.
Wang Zhi Shui wytrzymał już osiem dni i, jak widać, nie narzekał.
Xia Yao wyciągnął z kieszeni kilka banknotów i powiedział.
- Weź.
Chłopak spojrzał na pieniądze ze zdumieniem.
- Dlaczego dajesz mi kasę?
- Po prostu je weź.
Nagle twarz Wang Zhi Shuiego rozpromienił szeroki uśmiech, podekscytowany wziął pieniądze, włożył je do kieszeni i spojrzał na Xia Yao wzrokiem pełnym wdzięczności.
Widząc jego spojrzenie, chłopak poczuł się nieswojo, bo jakby nie było jego intencje nie były do końca szczere.
Jednak, zanim wezbrały w nim wyrzuty sumienia, usłyszał, jak Wang Zhi Shui mówi.
- Oficerze Xia, chyba masz w portfelu jeszcze kilka banknotów, prawda?
Co za cwany lis 🤣🤣
OdpowiedzUsuń