Counterattack [PL] - Rozdział 106: Nie żartuję. [18+]

 


    Firma Wu Suo Weia działała od kilku dni. Zamówień było mnóstwo, ale pracownicy jeszcze się nie wdrożyli, dlatego większość spraw musiał załatwiać sam szef. Wu Suo Wei bardzo poważnie podszedł do tematu i rzetelnie sprawdzał każde zamówienie, nadzorował montaż oświetlenia, a czasem sam się tym zajmował. Powoli zaczął przyzwyczajać się, że w końcu jest kowalem swojego losu.

    Ostatnio był bardzo zajęty, na nic nie miał czasu, bardzo rzadko wracał na noc do kliniki. Dlatego też w weekend Jiang Xiao Shuai postanowił odwiedzić swojego ucznia.

    - Zhang Quan idź do magazynu razem z Zheng Xiangiem. Przynieście kilka wyświetlaczy LED na sklep. Xiao Wo Zi, nie wychodź jeszcze, mam pytanie. Rozmawiałeś wczoraj z dyrektorem Fangiem o współpracy?

    Doktor usłyszał głos przyjaciela, jeszcze zanim otworzył drzwi sklepu. Kiedy wszedł do środka, zobaczył, że chłopak uwija się jak pszczółka. Po chwili Wu Suo Wei odwrócił się i zobaczył go, ale nie miał szansy się przywitać, bo jedna z pracownic odciągnęła go na bok.

    - Szefie, kim jest ten przystojniak?

    Wu Suo Wei był bardzo wyrozumiałym i przyjacielskim szefem, dlatego jego pracownicy czuli się przy nim bardzo swobodnie.

    - Nie powiem ci, zresztą on jest już zajęty.

    - Kto to? - kobieta się nie poddawała.

    Wu Suo Wei pacnął ją w czoło.

    - Nie musisz wiedzieć.

    - Muszę. - powiedziała i zmierzyła go wzrokiem. - Ty też jesteś zajęty?

    Chłopak spojrzał na nią, a potem na zegarek i szybko zmienił temat.

    - Nie będziemy o tym rozmawiać w godzinach pracy.

    Kiedy w końcu się uwolnił, podszedł do doktora i usiedli razem na sofie.

    - Kurwa, jestem ostatnio koszmarnie zajęty. - powiedział Wu Suo Wei, luzując krawat.

    Jiang Xiao Shuai spojrzał na niego z uśmiechem.

    - Nie zapomnij zadbać o swoje uczucia.

    Wzrok chłopaka pociemniał, bo doktor od razu poruszył ten niewygodny temat.

    Jiang Xiao Shuai zauważył zmianę na jego twarzy, a kiedy nie uzyskał odpowiedzi, szturchnął go łokciem w bok.

    - Czyli co? Dbasz o nie, czy nie?

    Chłopak zgniótł pustą puszkę po napoju, którą trzymał w dłoni i nadal milczał.

    Patrząc na niego, doktor już wiedział, że przyszedł na darmo.

    - Obaj jesteście uparci i obaj będziecie nieszczęśliwi.

    Wu Suo Wei zmierzył go ostrym spojrzeniem i odburknął.

    - Jestem tak zajęty, że nie mam kiedy o tym myśleć. Poza tym od dwóch dni mnie nie odwiedził. Zadzwonił kilka razy spytać, jak mi idzie i to tyle. Nie dał mi żadnej wskazówki, to dlaczego miałbym się nad tym zastanawiać?

    Chi Cheng się nie odzywał, ponieważ przez ostatnie dwa dni był o wiele bardziej zajęty niż Wu Suo Wei.

    - Nie możesz przejąć inicjatywy? Gdzie twoja odwaga i brawura, gdzie ten facet, który bez zająknięcia był w stanie walnąć się cegłą w głowę. - zapytał doktor, dotykając jego czoła i odkrył, że jego skóra stała się bardzo miękka. - Hej, co się stało z tym grubym skórnym pancerzem?

    Wu Suo Wei też się nad tym zastanawiał. Jego sucha skóra była twarda jak kamień, ale komuś to bardzo przeszkadzało.

    Jak tylko Chi Cheng dowiedział się o jednej skutecznej maści, następnego dnia Wu Suo Wei już ją od niego dostał, razem z zestawem do peelingu. Dodatkowo Chi Cheng dzwonił do niego osiem razy dziennie, żeby powiedzieć mu, że nie może się drapać. 

    - Hej, Xiao Shuai, chcę cię o coś zapytać. - powiedział chłopak.

    Doktor skinął na znak, że był gotowy odpowiedzieć na każde jego pytanie.

    - Heteroseksualny mężczyzna może stać się gejem, prawda? A może się z powrotem naprostować?

    Jiang Xiao Shuai zastanowił się przez chwilę, zanim odpowiedział.

    - Obawiam się, że nie.

    - Dlaczego nie?

    - Pomyśl o swoim penisie, kiedy Ci staje, wygina się w górę. Myślisz, że dasz radę go wtedy wyprostować?

    Chłopaka przeraziła zastosowana metafora i nie chciał kontynuować tematu.

    Kiedy Jiang Xiao Shuai wrócił do domu, poszedł pod prysznic. Gdy wyszedł z łazienki, usłyszał, że ktoś do niego dzwoni. Na początku pomyślał, że znowu Guo Chengyu coś od niego chce, ale okazało się, że to był Wu Suo Wei. Uśmiechnął się pod nosem. No, w końcu do ciebie dotarło.

    Podekscytowany odebrał i usłyszał szczęśliwy głos chłopaka.

    - Xiao Shuai, znalazłem. Można wyprostować kutasa. W medycynie nazywają to skrzywieniem prącia i można to skorygować prostą operacją.

    Doktor nie był w stanie tego skomentować.

    Za to chłopak był tak podekscytowany zdobytymi informacjami, że nie zauważył, kiedy w drzwiach pojawił się Chi Cheng.

    - Z kim tak flirtujesz przez telefon?

    Wu Suo Wei nie zdążył się rozłączyć, bo mężczyzna skoczył na niego jak lampart. Próbował wcisnąć telefon pod poduszkę, ale Chi Cheng błyskawicznie go przejął. Spojrzał na wyświetlacz, a potem na chłopaka, który poczuł się tak, jakby miał przed sobą boga śmierci.

    - Wy tak na poważnie? - zapytał Chi Cheng.

    - Oszalałeś, tylko się wygłupiamy.

    - Myślisz, że jestem aż tak głupi? - mężczyzna nacisnął kolanem na jego brzuch, przyciskając go do łóżka. - On jest gejem, a ty rozmawiasz z nim o takich rzeczach? Próbujesz go uwieść?

    Kurwa, to przez ciebie rozmawiamy na takie tematy.

    Wu Suo Wei był wściekły. Nienawidził, kiedy Chi Cheng rozmawiał z nim w ten sposób. Chwycił go za kołnierz i odepchnął go od siebie, a oczy płonęły mu z gniewu.

    Mężczyzna rozpiął pasek, wyglądając jak gradowa chmura.

    - Ile razy o tym rozmawialiście?

    Wu Suo Wei nie zamierzał się łatwo poddać.

    - A co? Nie mogę? Rozmawiamy codziennie, każdej nocy. Niezliczoną ilość razy rozmawialiśmy o takich rzeczach.

    Pasek świsnął tuż obok ucha chłopaka. Wu Suo Wei pomyślał, że Chi Cheng zamierza go uderzyć, ale ten zrobił coś zupełnie innego. Związał mu ręce i uniósł je nad jego głowę, po czym spojrzał mu prosto w oczy.

    - Tylko on może zaspokoić twoją ciekawość?

    Chłopak nie odpowiedział.

    Chi Cheng zachowywał się jak dziki tygrys. Zerwał zębami jego koszulkę i wgryzł się w jego sutki. Chociaż był wściekły, nie był w stanie zrobić mu krzywdy. Jedynie jego pieszczoty były bardziej odczuwalne. Chłopak na początku tłumił jęki, ale kiedy Chi Cheng ugryzł jego wewnętrzną stronę uda, nie mógł się powstrzymać i zaczął na niego krzyczeć.

    - Robiłeś ze mną te wszystkie zboczone rzeczy i nic nie mówiłem. A teraz, jak rozmawiam z przyjacielem, to śmiesz mieć pretensje?

    - Bo teraz cię lubię.

    Wu Suo Wei zamierzał walczyć, ale coraz przyjemniejszy impuls rozchodzący się po jego ciele, osłabiał jego opór. Wił się na łóżku, uciekając przed językiem Chi Chenga. Po chwili mężczyzna zwilżył palce i zatopił je w najwrażliwszy obszar w jego ciele.

    - Wyciągaj te palce. - chłopak próbował go kopnąć.

    Chi Cheng złapał nogi chłopaka i przycisnął je do jego klatki piersiowej, po czym wbił palce jeszcze głębiej.

    - Spróbuj to powtórzyć! - krzyczał Wu Suo Wei, który cały drżał i nawet jego głos się zmienił.

    - Zadałem ci pytanie.

    - To boli… - krzyknął chłopak, wykrzywiając twarz.

    Chi Cheng słyszał te słowa w łóżku niezliczoną ilość razy, zawsze działały na niego jak narkotyk. Sprawiały, że był jeszcze bardziej podniecony, ale teraz, kiedy mówił je Wu Suo Wei, czuł jednocześnie podekscytowanie i troskę.

    Przychodząc tu, nie zamierzał niczego inicjować, chciał tylko spać, trzymając go w ramionach. Nie był przygotowany, nie wziął ze sobą żadnego nawilżacza, przez co jego dwa palce faktycznie mogły sprawić chłopakowi ból. Wiedział, że jeśli da się ponieść, to Wu Suo Wei skończy w szpitalu, a przecież wyszedł z niego niecały tydzień temu.

    Kiedy tak bił się z myślami, zobaczył bliznę na jego piersi.

    - Da Bao. - powiedział, odwracając jego twarz w swoim kierunku. - Nie mów do mnie takim tonem, nie zrobię nic więcej.

    Po tych słowach rozwiązał mu ręce.

    Jak wiadomo, Wu Suo Wei był uparty jak osioł i za wszelką cenę chciał postawić na swoim.

    - Właśnie, że będę. Nie zrobiłem niczego złego. Omawiam z Xiao Shuaiem tylko problemy medyczne, niczego przed tobą nie ukrywam. Możesz mnie zabić, jeśli chcesz. Albo mnie kurwa przeleć!

    Oczy Chi Chenga zrobiły się czerwone.

    Chłopak chwycił jego kutasa i zaczął go wpychać do dziurki między swoimi pośladkami. Gdy kutas wszedł na 3 cm, oczy wyszły mu na wierzch i zacisnął z bólu zęby. Jednak pomimo przeraźliwego bólu, nadal go wpychał. Czuł, jak jelito rozciąga mu się do granic możliwości. Był cały spocony, a kiedy spojrzał w dół, zobaczył, że na zewnątrz zostało jeszcze dwie trzecie długości.

    Chi Cheng nie był w stanie tego kontynuować, czuł się całkowicie pokonany.

    - Wystarczy, wierzę ci.

    Wu Suo Wei zamarł w bezruchu, przygryzając dolną wargę. Mężczyzna nie chciał go skrzywdzić, dlatego się nie poruszał. Wolał, żeby chłopak sam ogarnął sytuację. Po chwili bezruchu westchnął. Nie znał drugiej tak upartej i zawziętej osoby jak jego Da Bao. Dał mu klapsa w pośladek i powiedział.

    - Wyciągaj go, szybko.

    Chłopak powoli rozluźnił mięśnie i chwycił dłońmi prześcieradło.

    - Nie poganiaj mnie. Nie mogę go wyciągnąć.

    Po dziesięciu minutach wspólnym wysiłkiem w końcu udało im się rozłączyć. Chi Cheng zabrał chłopaka do łazienki, umył go, a potem nałożył maść. Oczywiście Wu Suo Wei protestował i patrzył na niego wzrokiem pełnym nienawiści. 

    - Nie obwiniaj mnie. - powiedział mężczyzna. - Sam go sobie włożyłeś.

    - Nie o to jestem zły.

    Chi Cheng czekał w milczeniu na dalsze wyjaśnienie. Chłopak wziął głęboki oddech i z desperacją na niego wrzasnął.

    - Teraz, kiedy już go wyciągnąłem, dlaczego ci nie opadł? Skoro mi współczułeś, że musiałem znieść ten ból, to powinieneś…

    - Dlaczego mi nie opadł? - zapytał zaskoczony mężczyzna. - Przez ciebie nie jest w stanie.

    Wu Suo Wei nie chciał słyszeć dalszych wyjaśnień i schował głowę pod poduszkę.


    Następnego dnia zostawił firmę pracownikom, a sam pojechał do kliniki. Doktor był szczerze zaskoczony, kiedy go zobaczył.

    - Hej, masz dzisiaj wolne?

    - Zdecydowałem, że z nim zrywam! - powiedział chłopak z determinacją.

    - Jesteś pewien? Nie żartujesz?

    - Nie żartuję. - powiedział Wu Suo Wei, uderzając pięścią w biurko.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. Dziękuję ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakimi ścieżkami krocza myśli WSW 🤦 a może to strach 🤔
    Padłam tym: "-Nie poganiaj mnie. Nie mogę go wyciągnąć." 🤣😂 Jak ja współczułam Chi Cheng'owi 🤭😉
    Dziękuję Antha 😘 i Nikkolaine 😘
    Mirka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz