Counterattack [PL] - Rozdział 108: Warunek

 

    Przez kolejnych kilka dni życie Wu Suo Weia stało się bardzo ciężkie. Wpadał w panikę, jak tylko przypomniał sobie scenę z toalety. Wstydził się spotkać z Jiang Xiao Shuaiem, unikał kliniki, nawet tamtędy nie przejeżdżał.
    Po tygodniu doktor stwierdził, że musi spotkać się ze swoim uczniem. Upewnił się tylko, że w firmie chłopaka nie ma Chi Chenga, bo wiedział, że tylko tam dorwie Weia.
    Cały poranek Wu Suo Wei siedział w swoim biurze i słuchał kazania swego Mistrza.
    - Pomyśl, co robisz! Nic mi nie powiedziałeś, że zmieniłeś plany. Rzuciłem się do łazienki, jak kompletny idiota i zobaczyłem coś, czego się nie da odzobaczyć…
    Chłopak pokornie słuchał i milczał. Patrzył, jak wściekły doktor krąży po jego biurze, by w końcu zatrzymać się naprzeciwko niego.
    - A najgorsze jest to, że po tym wszystkim przestałeś się do mnie odzywać, nie odbierasz moich telefonów, nie odpowiadasz na wiadomości, nawet ukrywasz swój status na fejsie. Zapomniałeś, że znam twoje hasło? Mogę się w każdej chwili zalogować na twoje konto.
    Wu Suo Wei już prawie schował się pod biurkiem.
    Jiang Xiao Shuai był naprawdę wściekły. Od kilku dni zamartwiał się i ukrywał w klinice jak przestraszony kot. Bał się, że Chi Cheng go dopadnie, szukając zemsty. Minął tydzień i nic się nie wydarzyło, ale żył w ciągłym stresie i aż się rozchorował.
    W końcu Wu Suo Wei zebrał się w sobie i wymamrotał.
    - Wstydziłem się spojrzeć ci w twarz.
    - Co takiego? Przecież to dobrze, że jesteście razem. Cieszy mnie to. Jesteśmy przyjaciółmi, i to nic takiego, że zobaczyłem, jak on pomaga ci w sikaniu. Nawet jakbym zobaczył, jak się sobą zajmujecie, to bym się nie zarumienił.
    Po tych słowach doktor zrobił się czerwony.
    Wu Suo Wei podparł głowę dłonią i wyglądał na bardzo zawstydzonego.
    - Chodzi o to, że nie jesteśmy razem.
    Twarz Jiang Xiao Shuaia zbladła i spojrzał na chłopaka z gniewem.
    - Jak to nie? Nie żartuj siebie ze mnie. Wróciliście do siebie i znowu zerwaliście? Nie mów, że na darmo widziałem tę scenę? Oddałeś cały swój majątek i nic z tego nie masz?
    Jestem pewien, że Chi Cheng będzie chciał się zemścić.
    Doktor bał się wypowiedzieć na głos swoich myśli, bo nie chciał wyjść na tchórza w oczach przyjaciela.
    Po chwili chłopak dodał.
    - Oficjalnie nigdy ze sobą nie byliśmy.
    Doktor był wściekły, tak bardzo, że nie był w stanie odpowiedzieć. A najbardziej był zły o to, że on i Wu Suo Wei są tak bardzo do siebie podobni. Żaden nie przyzna się, co tak naprawdę myśli. Napił się zimnej wody, którą odrobinę ugasił płonień w jego sercu, usiadł i spojrzał na chłopaka.
    - To znaczy, że nie powiedziałeś mu tego, co planowałeś?
    - Powiedziałem. - odpowiedział Wu Suo Wei zrezygnowanym głosem.
    - I nie zareagował?
    Na samo wspomnienie tamtej chwili chłopak zakrył twarz w dłoniach.
    - Pokazałem mu się z najgorszej strony, a on powiedział, że i tak mnie lubi, bo jestem jego małą suką. Zmienił swoją nazwę użytkownika na fejsie na „jesteś moją ukochaną małą suką”, zmienił też zdjęcie profilowe na dwa ogromne jaja. Wysyła mi wiadomości, kiedy najdzie go ochota i jest ich na tyle dużo, że co chwilę muszę patrzeć na jego nową nazwę i zdjęcie profilowe, umieram…
    Jiang Xiao Shuai nie wytrzymał dłużej i zaczął się śmiać, tak bardzo, że aż się popłakał.
    - Czyli po całym wysiłku, jaki włożyłem, żeby cię zmienić, on lubi cię takiego, jakim jesteś?
    Chłopak nie miał ochoty odpowiadać na to pytanie, miał wyjątkowo ponurą minę i błądził wzrokiem po gabinecie, próbując naleźć jakiś punkt zaczepienia.
    - Po tym wszystkim znowu wspomniałeś, że chcesz to zakończyć? - zapytał doktor.
    - Codziennie, 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, ale nic z tego nie wyszło. On ma gdzieś moje zdanie i robi, co chce. - Wu Suo Wei pociągnął nosem. - Cieszy się, że codziennie chodzę na siłownię i każe mi ciężko trenować, żebym przygotował swoje ciało na niego.
    Doktor podszedł do niego bliżej i zapytał.
    - A może powiedz mu prawdę o tym, dlaczego się do niego zbliżyłeś, może wtedy pozwoli ci odejść?
    - Jeśli tego nie zrobię, będę mieć tylko rozwaloną dupę. Jeśli się przyznam, moje ciało będzie wyglądać, jak po wybuchu fajerwerków.
    Jiang Xiao Shuai przyznał mu rację.
    - Tak… Prawda. Nawet jeśli spotkacie się w przyszłości, to nic dobrego z tego nie wyniknie.
    - Na początku chciałem się przyznać, ale nie miałem odwagi. - chłopak chwycił za ręce przyjaciela i spojrzał na niego błagalnie. - Mistrzu, dodaj mi sił, pomóż mi rozwiązać ten problem.
    Doktor ze współczuciem cofnął ręce. To nie tak, że nie chcę ci pomóc, ale teraz jestem w o wiele gorszym położeniu niż ty.
    Kiedy obaj zaczęli w głębi serc zamartwiać się o siebie, ktoś zapukał do drzwi.
    - Panie Wu, ktoś do pana.
    Obaj byli zaskoczeni, a Jiang Xiao Shuai już zaczął chować się pod biurkiem.
    - Kto to? - zapytał chłopak.
    - Kurier, ma dla pana paczkę. - odpowiedziała sekretarka.
    Obaj poczuli ulgę, a Wu Suo Wei szybko odpowiedział.
    - Niech wejdzie.
    Po chwili do gabinetu wszedł przystojny mężczyzna.
    - Panie Wu, to dla pana. Pan Chi prosił, żebym przekazał paczkę osobiście, razem z wiadomością: „Nieważne jak daleko jesteśmy od naszego celu, warto podzielić go na mniejsze, gdyż osiągnięcie każdego z mniejszych celów zbliża nas do tego ostatecznego. Wierzę, że wspólnymi siłami pokonamy każdą przeszkodę i osiągniemy sukces”.
    Wu Suo Wei patrzył na niego zaskoczony. A on co? Recytuje fragment jakiegoś dramatu?
    Kiedy kurier skończył mówić, uśmiechnął się i z szacunkiem uścisnął jego dłoń.
    - Panie Wu, życzę miłej współpracy z panem Chi.
    Po tych słowach wyszedł, a Wu Suo Wei i Jiang Xiao Shuai spojrzeli na siebie kompletnie zaskoczeni.
    - Co to było? - zapytał doktor.
    - Nie mam pojęcia, o czym on bredził.
    Chłopak ostrożnie rozpakował paczkę. Było tam pudełko rozmiaru małej lodówki. Otworzył je i zamarł, kiedy zobaczył jego zawartość.
    Doktor z szelmowskim uśmieszkiem na ustach zaczął wyciągać zawartość na biurko. Układając wszystkie elementy od największego do najmniejszego, jeden obok drugiego. Na koniec zaczął się śmiać i pomyślał, że odkąd poznał Wu Suo Weia, jego życie stało się naprawdę ekscytujące.
    Chi Cheng sprezentował chłopakowi 12 wibratorów. Najmniejszy był wielkości palca Chi Chenga, największy miał grubość ramienia przeciętnej osoby.
    Jiang Xiao Shuai przypomniał sobie słowa kuriera i zaczął się śmiać jak opętany.
    - A niech mnie… Te małe cele… Miał na myśli, że co miesiąc musisz się przyzwyczaić do jednego rozmiaru, a po roku w końcu osiągniecie cel główny.
    Wu Suo Wei nie był w stanie ani się śmiać, ani płakać, stał jak sparaliżowany. Zwrócił swoją pozbawioną wyrazu twarz w stronę doktora i powiedział, bardzo powoli.
    - Shuai, nie dość, że otworzyłeś drzwi do łazienki, to jeszcze, kiedy rozmawialiśmy o prostowaniu fiuta, on to słyszał.
    Doktor natychmiast przestał się śmiać i spojrzał na niego, odrobinę się krzywiąc.
    Dlaczego mi o tym mówisz? Dlaczego mi to robisz?


    Kiedy Jiang Xiao Shuai zaparkował auto w garażu podziemnym swojego bloku, miał wrażenie, że znajduje się w wyjątkowo przerażającym miejscu. Wysiadł i skierował się w stronę windy. Minął samochód stojący, na ciągu komunikacyjnym i poczuł, że kierowca bacznie mu się przyglądał. Był ukryty w cieniu i najwyraźniej go śledził. Doktor dobrze wiedział, kto to był.
    Jiang Xiao Shuai przyspieszył kroku.
    Kiedy jechał winda w górę, serce waliło mu jak oszalałe, przez tych kilka sekund czuł, jak bardzo Chi Cheng jest wkurzony.
    Gdy wszedł do domu i zamknął za sobą drzwi, mógł odetchnąć z ulgą.
    Nalał sobie szklankę wody i poszedł do swojej sypialni. Przebrał się w piżamę i przypomniał sobie, że musi zdjąć pranie, które wywiesił na balkonie.
    - Ach!
    Wrzasnął tak głośno, że słychać go było na całym osiedlu. Jiang Xia Shuai patrzył na Chi Chenga siedzącego na barierce jego balkonu. Doktor zbladł ze strachu. Mieszkał na 11 piętrze. Nie miał zwierząt ani dzieci, dlatego nie zamontował siatek zabezpieczających, ani dodatkowych barierek. A ten facet siedział ot tak, na barierce. I ani drgnął, kiedy doktor krzyknął. Gdyby to był ktoś inny, już dawno spadłby z przerażenia.
    - Jesteś duchem? Co tu robisz?
    Chi Cheng zeskoczył na balkon i zapytał dziwnie brzmiącym niskim tonem.
    - Zgadnij?
    Jiang Xiao Shuai powoli się wycofał do sypialni, a potem cofał się w stronę łazienki do momentu, kiedy jego plecy nie zetknęły się ze ścianą. Chi Cheng oparł obie ręce na ścianie, zamykając doktorowi drogę ucieczki.
    - Nie wszedłem do łazienki specjalnie, ja nie chciałem. Kiedy Wu Suo Weia nie było w pokoju i kiedy zobaczyłem, że łóżko jest w nieładzie, bałem się, że zrobił coś głupiego i …
    - Od dawna planowaliście mnie oszukać, prawda? - przerwał mu mężczyzna.
    Twarz doktora stała się biała jak śnieg. Zaczął potrząsać nerwowo głową.
    - Nie, ja nie, nie… On też nie. Nawet jakbyśmy połączyli siły, to nie mielibyśmy z tobą szans.
    Mężczyzna sunął wzrokiem po jego twarzy.
    - Ostatnio Wu Suo Wei się upił i przyznał się do wszystkiego. Powiedział, że to ty wymyśliłeś cały plan.
    Jiang Xiao Shuai zaczął się pocić. Wu Suo Wei, masz tyle na sumieniu i odważyłeś się upić do nieprzytomności? Masz jaja ze stali!
    Kiedy doktor wymyślał w myślach przyjacielowi, Chi Cheng zadał kolejne pytanie.
    - Jesteś z Guo Chengyu?
    - Nie jestem. - odpowiedział szybko doktor.
    - Jak to nie? Obaj jesteście tacy sami.
    Jiang Xiao Shuai chciał coś powiedzieć, ale czuł gulę w gardle i był w stanie wydać z siebie jedynie ciche jęki. Był tak przerażony, że ledwo się trzymał.
    - Dowiedziałeś się o mnie tak wiele, że powinieneś wiedzieć, co zaszło między mną a Guo Chengyu. Zdobędę każdego, kogo polubi. Ty jesteś wyjątkiem i dobrze wiesz dlaczego. Jednak fakt, że teraz cię nie dotknę, nie znaczy, że nie zrobię tego w przyszłości. Zrozumiałeś?
    Doktor próbował złapać oddech, a jego przystojna twarz była wykrzywiona ze strachu.
    Chi Cheng zbliżył się do niego jeszcze bardziej, by przedstawić mu swój warunek.
    - Masz pięć dni. Wymyśl coś, żeby rozwiać jego wątpliwości i żeby z własnej woli zgodził się być ze mną. Jeśli ci się nie uda, odpuszczę go sobie i ponownie stanę się skurwielem, jakim byłem wcześniej i będę pieprzył każdego, kogo polubi Guo Chengyu.
    Jian Xiao Shuai czuł, że zaraz zemdleje. Pokiwał delikatnie głową.
    - Wierzę, że ktoś, kto tak świetnie zaplanował, jak mnie poderwać, poradzi sobie z tak banalnym wyzwaniem. - powiedział Chi Cheng z uśmiechem.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. To jest rozdział😂,naśmiałam się,co ten biedny doktorek teraz wymyśli 🙈🤣

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję ❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę powodzenia Doktorku 😂

    OdpowiedzUsuń
  4. O nie, to już koniec rozdziału? Ciekawe co teraz doktorek wymyśli 🤔🤩

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż się zbieracz zaciska ze strachu jak się to czyta 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak Ty przeżyjesz, to co się niebawem wydarzy ;)

      Usuń

Prześlij komentarz