Ma Han poszedł do pokoju monitoringu, pokazał legitymację policyjną i wyprosił stamtąd ochroniarza, po czym zaczął przeglądać nagranie z kamery zainstalowanej w holu z ostatnich 10 minut. Według Bai Yutanga i Zhan Zhao miał się tam pojawić Zhao Jue. To imię i nazwisko w całym SCI wzbudzało dreszcz emocji, dlatego Ma Han miał szczerą nadzieję, że tylko im się przewidziało.
Wyodrębnił skrupulatnie dziesięć ostatnich minut i zaczął oglądać nagranie klatka po klatce. Zobaczył na jednym kadrze mężczyznę, był to zdecydowanie Zhao Jue, jedynie włosy miał nieco dłuższe i zdjęty tłumik z szyi. Widać, że celowo patrzył w kamerę monitoringu z szyderczym uśmieszkiem na ustach. Nie obawiał się, że zostanie rozpoznany.
Ma Han był bardzo odporny psychicznie, ale kiedy patrzył na tego mężczyznę, czuł, jak mu serce przyspiesza i nie wiedział, dlaczego. Przysunął sobie krzesło i na nim usiadł, by uspokoić emocje. Nagle usłyszał za drzwiami czyjeś kroki. Były bardzo ciche, jakby ktoś szedł na bosaka.
Podszedł do drzwi i nasłuchiwał. Wkrótce usłyszał, że ten kogoś stoi tuż za drzwiami, które po chwili lekko się uchyliły. Ma Han cofnął się, mocno złapał za klamkę i pociągnął drzwi do siebie. Następnie wyciągnął rękę i chwycił intruza, który z impetem wpadł do środka, po czym rzucił nim na podłogę. Usłyszał cichy kobiecy jęk.
Kiedy spojrzał w dół, zauważył leżącą na podłodze kobietę w eleganckiej wieczorowej sukni i długich, rozpuszczonych włosach. Po chwili usiadła i zaczęła masować kostkę, wpatrując się ze złością w Ma Hana.
- To ty? - zapytał zaskoczony, bo tuż u jego stóp siedziała Chen Jiayi.
- Czemu jesteś aż tak zdziwiony? Pociągasz mnie, dlatego bardzo się staram. - Kobieta wstała opierając się o krzesło. Jeden obcas w jej szpilkach był złamany. Usiadła na krześle i zaczęła masować stopy.
- Co tu robisz? - zapytał Ma Han surowym tonem.
- Chciałam zobaczyć, po co poszedłeś do pokoju monitoringu. - Po czym dodała już nieco ciszej. - Jesteś szpiegiem?
Ma Han zaprzeczył potrząśnięciem głowy, odwrócił się od niej i podszedł do komputera, by zgrać nagranie. Nie patrząc na nią zapytał jakby od niechcenia:
- Wszystko w porządku?
- Trochę bolą mnie stopy - odpowiedziała Chen Jiayi i spojrzała na niego. - Co robisz?
- Nic - odpowiedział chowając dysk do kieszeni. Potem otworzył jeszcze inne nagrania, żeby sprawdzić, czy nie pojawi się na nich Zhao Jue.
- Co? To przecież Mistrz Zhao! - krzyknęła kobieta wskazując na monitorze Zhao Jue.
- Co takiego? - Ma Han spojrzał na nią zaskoczony. - Znasz go?
- Tak - przytaknęła kobieta. - To mój numerolog.
- Numerolog? - zapytał próbując się uspokoić. - Nazwałaś go Mistrzem Zhao. Jak on się nazywa?
- O ile pamiętam… Zhao Jue - powiedziała Chen Jiayi po chwili namysłu. - Poleciła mi go przyjaciółka. Jest niesamowity.
Ma Han usiadł na drugim krześle i powiedział do siebie.
- A niech to.
Bai Yutang i Zhan Zhao poszli razem z Shen Qianem do sali prób. Była tam Shen Ling i rozmawiała z grupką znajomych.
- Ling, ci dwaj policjanci chcą z tobą porozmawiać - powiedział Shen Qian zaraz po wejściu.
Dziewczyna spojrzała w ich stronę i kiwnęła głową. Chwilę później jej znajomi wyszli z pokoju. Kong Cheng wstał i podszedł do niej.
- Chcesz, żebym został?
Dowódca i doktor spojrzeli na niego z ciekawością.
- To mój prawnik - powiedział Shen Qian, po czym skinął na niego.
Kong Cheng uśmiechnął się do nich.
- To oficjalne śledztwo?
Bai Yutang i Zhan Zhao spojrzeli na siebie znacząco. Zajmijmy się najpierw papugą. Zhan Zhao spojrzał na dowódcę nieco zakłopotany.
- Yutang, nie mamy ze sobą nakazu.
- Hmm. - Dowódca podrapał się w podbródek. - To prawda, czyli będzie mogła odmówić odpowiedzi na pytania.
Doktor potwierdził skinieniem głowy.
- To może wróć na komisariat po nakaz aresztowania.
- Nakaz aresztowania? - Zamyślił się Bai Yutang. - Tak, o uzupełnienie zeznań w sprawie.
- Tak. Zgodnie z posiadanymi dowodami panna Shen jest podejrzana o popełnienie morderstwa sprzed 10 lat, a pan Shen jest podejrzany o ukrywanie mordercy - powiedział Zhan Zhao, po czym zwrócił się do prawnika. - Panie Kong, skoro zależy panu na dopełnieniu formalności, to tak będziemy rozmawiać.
Bai Yutang przytaknął.
- Tak będzie. A skoro dzisiaj jest otwarcie Miasta Rozrywki, to niestety wszystkich obecnych ominie przemówienie szefa. Ponieważ zaprosimy Shen Ling i Shen Qiana na komisariat. Podejrzewam, że akcje spółki Shen spadną jutro na łeb na szyję.
Kong Chen uśmiechnął się delikatnie.
- Panowie policjanci próbują nas zastraszyć?
Bai Yutang również się uśmiechnął i odpowiedział.
- Nie pokazałem legitymacji, dlatego możemy to uznać za prywatne spotkanie, na którym my zadamy pytania, a rodzeństwo Shen na nie odpowie.
Shen Qian klepnął go w ramię.
- Wyjdź. Porozmawiamy na osobności.
Kiedy adwokat wyszedł, wszyscy usiedli. Shen Ling spuściła głowę, bo zaczęła się denerwować.
- Jeśli macie pytania, zadajcie je - powiedział Shen Qian z uśmiechem, po czym zapalił papierosa i oparł nogi o sofę.
Bai Yutang spojrzał na kobietę i zapytał.
- Panno Shen, proszę sobie przypomnieć, co przytrafiło się 10 lat temu Xu Jiali.
Shen Ling milczała przez dłuższą chwilę.
- Minęło już tyle lat, nie pamiętam dokładnie.
Rozmawialiśmy z Kong Liping i Li Xu i wiemy, co się wtedy stało - powiedział Zhan Zhao. - I nie sądzę, żebyś była w stanie zapomnieć o tamtych wydarzeniach.
Shen Ling wzięła głęboki oddech i powiedziała:
- Tong Ming zabił Jiali, widziałam to.
- W jakich okolicznościach? - zapytał dowódca.
- Zhen Zhen, Liping i ja skończyłyśmy zajęcia i posłyszmy do szatni. I tam wpadłyśmy na Tong Minga. Był cały we krwi, potykał się. Weszłyśmy do środka i zobaczyłyśmy leżącą na środku podłogi Jiali. - Kobieta napiła się wody i kontynuowała. - Chciałyśmy wezwać policję i wtedy do szatni weszły Li Xu i Qingyao. Postanowiły pomóc Tong Mingowi zatuszować zbrodnię i zaczęły malować symbole.
- Dlaczego wy trzy im w tym pomogłyście? - zapytał Bai Yutang.
- Nie chciałyśmy, żeby Tong Ming odszedł. Był naszym nauczycielem i zbliżały się przesłuchania. To była szansa dla każdej z nas.
Zhan Zhao spojrzał na dowódcę, ale pytanie zadał Shen Qianowi.
- Dlaczego zeszłej nocy pomogłeś Kong Liping?
- Powiedziała, że ma coś ważnego do załatwienia i poprosiła, żebym zajął się jej synem.
- Poprosiła cię, żebyś zaopiekował się jej dzieckiem, a ty od razu się zgodziłeś? - zapytał dowódca z niedowierzaniem. - Jakoś ciężko mi w to uwierzyć.
Shen Qian roześmiał się gorzko.
- Jestem szefem grupy Shen, a ona zwykłą kurą domową, która w każdej chwili mogła powiedzieć mediom, że moja siostra sfałszowała miejsce zbrodni, przez co wmieszała się w ostatnią sprawę słynnego seryjnego mordercy. Nie miałem wyjścia, musiałem zrobić to, o co mnie poprosiła.
- To dlatego od samego początku ta sprawa tak bardzo cię zainteresowała? - zapytał dowódca.
- Tak - przytaknął Shen Qian. - Seryjny morderca znów zaczął zabijać i dziwnym trafem ofiarą była Zhang Zhen Zhen.
Bai Yutang zerknął na Zhan Zhao. I co myślisz? Zhan Zhao mrugnął do niego znacząco. Jesteśmy coraz bliżej celu. Po chwili obaj wstali, pożegnali się i wyszli. Gdy wchodzili do windy, doktor zapytał Bai Yutanga.
- Myślisz, że powiedzieli prawdę?
Dowódca zastanowił się i odpowiedział.
- Tylko w połowie.
Gdy zjechali na parking, zobaczyli Ma Hana, który stał przy aucie dowódcy w towarzystwie pięknej kobiety, która wyglądała bardzo znajomo. Zhan Zhao przypomniał sobie o Zhao Jue, podbiegł do Ma Hana i złapał go za rękę.
- I jak? To był on?
Ma Han skinął głową i podał mu płytę z nagraniem.
- Zdecydowanie.
Bai Yutang i Zhan Zhao mieli silną psychikę, jednak w tym momencie nie byli w stanie powiedzieć ani słowa. Zhao Jue żyje.
Gdy już doszli do siebie, dowódca spojrzał pytającym wzrokiem na Chen Jiayi stojącą obok Ma Hana, który widząc to, od razu wyjaśnił.
- Będziecie zaskoczeni, ale ona zna Zhao Jue.
- Co takiego? - zapytali zszokowani.
- A co w tym dziwnego? To mój numerolog - powiedziała Chen Jiayi. - Wiele osób do niego przychodzi.
- Numerolog? - krzyknął Zhan Zhao zaskoczony. - To jakieś wróżby?
- Można tak powiedzieć - przytaknęła kobieta. - Pomaga odkupić winy i kieruje na właściwą ścieżkę życia.
- Gdzie on mieszka? - zapytał doktor.
- Wiem, gdzie przyjmuje, ale myślę, że tam też mieszka.
- Zabierz nas tam! - krzyknął Zhan Zhao.
Bai Yutang w milczeniu otworzył drzwi i pomógł wsiąść Chen Jiayi. Po chwili wszyscy byli już w samochodzie i jechali w miejsce wskazane przez kobietę. Wjechali do centrum miasta, zaparkowali i dalej szli piechotą, ponieważ studio numerologii znajdowało się przy głównej alejce spacerowej. To była główna ulica handlowa, gdzie mieściło się wiele markowych butików, a także większe centra handlowe i ekskluzywne restauracje.
Po chwili cała czwórka zatrzymała się przed osobliwie udekorowaną galerią sztuki. Otworzył im młody chłopak, bardzo schludnie ubrany, miał długie warkocze i emanował artystycznym stylem.
- Jiayi? - powiedział łamaną chińszczyzną. - Nie byłaś na dzisiaj umówiona.
Chłopak nie był Azjatą, a po akcencie można było się domyślić, że jest Włochem.
- Andy, jest Mistrz Zhao? - zapytała kobieta. - Moi przyjaciele chcieliby go poznać.
- Och, niesamowite! - krzyknął chłopak, patrząc na przybyłych i zatrzymując wzrok na Zhan Zhao. - To ty pozowałeś do obrazu? Jesteś modelem?
- Jakiego obrazu? - zapytał Bai Yutang.
- Ach! Ty też! - Andy z entuzjazmem wskazał na dowódcę.
Wszyscy spojrzeli na niego skonsternowani. Widząc to chłopak powiedział.
- Wejdźcie, pokażę wam.
Andy zabrał ich na drugie piętro. Szli po starych, skrzypiących schodach. Na piętrze była pracownia, w której było wiele olejnych obrazów. Na środku, na wysokich sztalugach stały dwa. Były to portrety Zhan Zhao i Bai Yutanga. Wyglądali jak żywi, dlatego chłopak był w takim szoku.
- Andy, mamy gości? - powiedział mężczyzna, który schodził z trzeciego pięta. Miał długie czarne włosy, które opadały na biały sweter.
Bai Yutang i Zhan Zhao spojrzeli na niego czując, jakby to wszystko im się śniło.
- Zhao Jue! - powiedział dowódca i sięgnął po kajdanki, które miał przy pasie.
- Ach! - krzyknął mężczyzna i w panice schował się za Zhan Zhao. Wyglądał na przerażonego i mocno trzymał doktora za ramiona. Widząc, że dowódca momentalnie zbladł, Zhao Jue mrugnął do niego i poklepał Zhan Zhao po ramionach. Bai Yutang powiedział oschle:
- Jesteś podejrzany o liczne morderstwa. Zabieram cię na komisariat.
Zhao Jue puścił oczko doktorowi, po czym nachylił się i powiedział mu na ucho:
- Dzikus z niego.
Zhan Zhao otrząsnął się z szoku, odwrócił się w stronę Zhao Jue i zapytał:
- Nie bałeś się, że cię znajdziemy, a to znaczy, że byłeś na to przygotowany. Mam rację?
Mężczyzna z dumą skinął głową. Podszedł do Andy’ego i zapytał:
- Andy, jak długo dla mnie pracujesz?
- Ach, to już trzy lata - odpowiedział nieco zdezorientowany chłopak.
- Trzy lata? - Ma Han spojrzał z niedowierzaniem na doktora i dowódcę. Zhao Jue uciekł z więzienia kilka miesięcy temu. Jakim cudem trzy lata?
- Jiayi, od jak dawna się ze mną konsultujesz? - zapytał Zhao Jue.
Kobieta zastanowiła się przez chwilę, po czym odpowiedziała.
- Od ponad roku.
Chen Jiayi spojrzała najpierw na Bai Yutanga, potem na doktora i Ma Hana.
- Chcieliście, żebym was tu przyprowadziła, bo zamierzaliście go aresztować? Na pewno się pomyliliście. Mistrz Zhao jest dobrym człowiekiem.
Zhan Zhao w milczeniu patrzył w oczy Zhao Jue.
- Wszczepienie wspomnień za pomocą hipnozy?
Mężczyzna uśmiechnął się niewinnie, po czym potrząsnął głową. Nagle wyciągnął do niego rękę i pokazał ją doktorowi. Wszyscy byli w szoku, ponieważ jego dłoń nie miała linii papilarnych, była całkowicie gładka.
- Gra znowu się rozpoczęła, prawda? - zapytał go Zhan Zhao.
Zhao Jue delikatnie dotknął jego brody, ale widząc mordercze spojrzenie Bai Yutanga, natychmiast cofnął rękę. Chwilę później zaśmiał się i odpowiedział.
- Ponieważ mam się teraz z kim bawić i mamy o wiele więcej zabawek.
Doktor milczał ignorując słowa Zhao Jue. Odwrócił się i spojrzał na Chen Jiayi. Delikatnie wyciągnął rękę i pstryknął palcami przy jej uchu. Kobieta na chwilę zamarła i była najwyraźniej w szoku. Zhan Zhao poklepał ją po ramieniu, nachylił się i przez chwilę szeptał jej coś na ucho. Potem ponownie poklepał ją po ramieniu. Na koniec zadał jej pytanie.
- Chen Jiayi, kiedy przyszłaś tu po raz pierwszy?
- Hmm… - Kobieta potarła skronie i rozejrzała się dookoła. - Chyba jakieś trzy dni temu. Bardzo boli mnie głowa…
Po chwili Zhan Zhao ponownie pstryknął palcami tuż przy jej uchu. Spojrzenie kobiety znów stało się pełne wyrazu, a gdy rozejrzała się wokół, była zaskoczona, że wszyscy na nią patrzą.
- Ach - westchnął doktor. - Te dwa obrazy… zapisałeś w nich instrukcje. Każdy, kto nas zobaczy, automatycznie wejdzie w stan hipnozy, a jego pamięć zostanie zmodyfikowana.
Zhao Jue klasnął w dłonie i zaczął się śmiać.
- Uważasz, że możesz mnie aresztować?
Zhan Zhao potrząsnął głową.
- Nie. Nie mamy wystarczających dowodów.
Bai Yutang schował kajdanki i wziął doktora pod ramię.
- Kocie, idziemy.
Doktor poszedł z nim, a Zhao Jue kawałek ich odprowadził. Czuł się jak dziecko, którego towarzysze zabaw muszą wracać do domu.
Gdy byli przy schodach, Bai Yutang odwrócił się. Zhao Jue spojrzał na niego i powiedział:
- Życie jest jak gra, nie sądzisz?
Dowódca patrzył na niego i odpowiedział dopiero po chwili:
- Tak, ale gra to nie życie.
Nieco zaskoczony Zhao Jue przechylił głowę.
- Przeznaczeniem tych, dla których gra jest życiem, jest gra ze sobą, prawda?
Bai Yutang już się nie obejrzał, a Zhao Jue pożegnał się i zamilkł. Podszedł do dwóch obrazów, wyciągnął rękę i delikatnie pogłaskał namalowane twarze, a jego oczy przepełniał smutek…
Tłumaczenie: Antha
Korekta: Nikkolaine
***
No teraz to się dopiero zrobi ciekawie, skoro Zhao Jue się pokazał 😁 Dziękuję za tłumaczenie ❤️
OdpowiedzUsuńRozpoczęła się prawdziwa gra. Dzięki za tłumaczenie.
OdpowiedzUsuń