- Bracie, podjęłam decyzję. - powiedziała Yuan Ru.
Yuan Zong spojrzał na nią w milczeniu, ale szybko odwrócił wzrok i wyjrzał przez okno, bo właśnie na teren ośrodka szkoleniowego wjechał Xia Yao i zatrzymał samochód z piskiem opon na parkingu. Chłopak wyszedł z auta i z impetem zatrzasnął za sobą drzwi. Widać było, że jest wściekły.
- Zdecydowałam, że dam sobie jeszcze jedną szansę. - kontynuowała dziewczyna.
Mężczyzna widział, jak Xia Yao idzie na salę treningową, jego kroki były szybkie i pewne, niemalże iskrzyło spod jego butów.
- To będzie niespodzianka, bo chcę ci się odwdzięczyć za troskę i życzliwość.
Wzrok Yuan Zonga przeniósł się w kierunku sali treningowej, gdzie właśnie Xia Yao cisnął ze złością plecak. Nawet się nie przebrał, podszedł od razu do worka treningowego i zaczął w niego uderzać, najwyraźniej próbując rozładować złość.
- Bracie, zgadnij, co to za niespodzianka?
Yuan Zong otworzył drzwi i wszedł na salę.
- Bracie, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - krzyknęła za nim dziewczyna.
Mężczyzna podszedł do Xia Yao. Nie powiedział ani słowa, tylko go obserwował. Chłopak miał ponurą minę. Uderzał w worek gwałtownie i ani razu nie spojrzał w jego stronę.
Mężczyzna chwycił worek w dłonie, dzięki czemu chłopak mógł uderzać mocniej i szybciej. A po chwili upadł na materac, dysząc ze zmęczenia.
- Masz dość? - zapytał Yuan Zong, patrząc na niego z góry.
- Jeszcze nie. - odpowiedział chłopak, bo czuł, że jeszcze mu nie przeszło.
- Chodź, zabiorę cię na strzelnicę.
Yuan Zong złapał go za rękę i poprowadził w stronę schodów. Yuan Ru od razu zauważyła, że idą trzymając się za ręce.
- Hej, chłopaki…
Zanim dokończyła, obaj już zniknęli za rogiem. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i zaczęła klaskać w dłonie. Zachowują się, jakby już byli rodziną. Tak, myślę, że podjęłam słuszną decyzję.
Na zewnątrz padał śnieg, dlatego na strzelnicy była cisza i spokój. Yuan Zong odśnieżył kilka tarcz i przywiesił na nich kartkę z celem.
Kilkadziesiąt metrów dalej stał Xia Yao z karabinem w dłoni. Przyłożył do oka lunetę i zaczął ustawiać się w odpowiedniej pozycji.
Wybrał cel i od razu wyobraził sobie, że to Wang Zhi Shui. Nacisnął spust i oddał serię dziesięciu strzałów.
Uczucie odrzutu po wystrzale sprawiło, że palce mu drżały i poczuł lekki ból w ramieniu.
Yuan Zong wziął swój karabin i wycelował. Xia Yao nie mógł się oprzeć i spojrzał na niego. Pomyślał, że kiedy trzyma broń i mierzy do celu wygląda bardzo seksownie. Yuan Zong stał na śniegu i cała scena prezentowała się zjawiskowo. Jego ostre spojrzenie i policzek przyciśnięty do karabinu… Wyglądał, jakby karabin stanowił część jego ciała, jakby był częścią jego duszy.
Yuan Zong również oddał dziesięć strzałów. Po chwili Xia Yao ponownie przeładował broń i myśląc o Wang Zhi Shuim wystrzelił kolejnych dziesięć kul. Nareszcie dał upust złości i poczuł się fantastycznie.
Yuan Zong również oddał dziesięć strzałów.
Zachowywali się tak, jakby brali udział w pojedynku. Każdy z nich ustrzelił osiem celów, każdy oddał osiemdziesiąt strzałów. Kiedy skończyli podeszli do tarcz, żeby policzyć trafienia.
Xia Yao najpierw policzył swoje. Na pierwszej tarczy było tylko trzy trafienia, a wszystko dlatego, że działał szybko i w nerwach. Sytuacja na drugiej tarczy była nieco lepsza. Na ostatniej tarczy miał siedem trafień, z czego trzy w dziesiątkę.
- I jak? - zapytał, pokazując swój wynik Yuan Zongowi.
Mężczyzna kiwnął głową z aprobatą.
- Pokaż, ile razy trafiłeś. - zawołał chłopak.
Kiedy Yuan Zong skierował się w stronę swoich tarczy, Xia Yao go wyprzedził i lekko odepchnął.
- Mogę policzyć?
Na pierwszej tarczy był tylko jeden ślad po kuli. Zrobił minę pełną pogardy i skomentował.
- I ty uważasz się za strzelca wyborowego? Raz trafiłeś, i to pewnie przez przypadek.
Podszedł do kolejnej tarczy, która też miała na środku tylko jeden ślad po kuli. Zerknął na kolejne tarcze i na wszystkich sytuacja była identyczna. Chłopak był w szoku i nagle zrozumiał, co się stało. Yuan Zong nie trafił w dziesiątkę przez przypadek. Wszystkie jego strzały zostały oddane w to samo miejsce, stąd na tarczy był tylko jeden ślad.
Xia Yao poczuł, jak z przerażenia po plecach przeszły mu ciary. Kiedy w końcu doszedł do siebie, zaczął się nerwowo śmiać.
Kurwa, dlaczego nie dałeś mi wygrać? Dlaczego nie mogłeś się podłożyć, co? Przyszedłem tu po pocieszenie, żeby odzyskać wewnętrzną równowagę, a nie, żeby być dla ciebie tłem!
Xia Yao ze złością uderzył go w plecy kolbą karabinu, po czym usiadł na śniegu i zapalił papierosa.
Yuan Zong odłożył karabin i usiadł obok niego, delikatnie ocierając pot z jego karku.
- Co się stało? - zapytał.
- Zostałem oszukany. - odburknął chłopak i ze złością zgasił papierosa w śniegu.
- Kto odważył się cię oszukać?
- Jakiś dzieciak z ulicy.
Xia Yao mając kogoś, komu może się wyżalić, od razu wyrzucił z siebie wszystko, co go dręczyło. Kiedy opowiadał, nie przebierał w słowach, kopał ze złością w śnieg i dał upust kotłującym się w jego sercu emocjom.
- Czyli ten chłopak uwziął się celowo na Xian Da Yu'ego? - zapytał Yuan Zong, widząc, jak bardzo chłopak jest przejęty. Słuchał cierpliwie, chociaż był zazdrosny o jego przyjaciela, a kiedy Xia Yao dokończył opowieść, odpowiedział chłodno.
- Nie znam żadnego Wang Zhi Shuiego.
Po chwili potarł swoimi dużymi dłońmi lodowate policzki chłopaka i próbował go uspokoić.
- Odpuść. To nic takiego, każdy został kiedyś oszukany. Jesteś dorosły, musisz być cierpliwy. Jeśli jest ci coś winien, poczekaj na moment, kiedy wyjdzie z więzienia.
Gniew Xia Yao nie zelżał ani trochę.
- Pierdol się! To wszystko przez ciebie! Gdybyś nie wrzucił go na plecy Xuan Da Yu'ego, nie mielibyśmy tych wszystkich problemów. Dlaczego nie wybrałeś kogoś normalnego, tylko tego pajaca?!
Mężczyzna milczał i tylko głęboko westchnął. Po chwili chłopak się uspokoił i poczuł wyrzuty sumienia za ten nagły wybuch gniewu.
- Właściwie to nie jestem zły o to, że mnie oszukał. Jestem wściekły na siebie, że nie połączyłem faktów. Byłem nieostrożny, chociaż wiedziałem, że dwukrotnie okradł mojego przyjaciela. I wyszło na to, że równie łatwo zakpił sobie z policjanta. Czuję się przez to cholernie źle!
Yuan Zong objął go ramieniem i powiedział.
- To dlatego, że wciąż jesteś bardzo młody.
- Młody? - zdziwił się chłopak. - Mam już swoje lata, a ty nadal uważasz, że jestem młody?
- Powiedz, ile pieniędzy ci ukradł. Wynagrodzę ci to.
- Tu nie chodzi o pieniądze.
Xia Yao musiał się pilnować, żeby nie wygadać, że za te pieniądze chciał mu kupić prezent.
Po chwili mężczyzna delikatnie poklepał go po plecach i powiedział.
- Wstawaj, nie siedź za długo na śniegu, bo będziesz miał mokre spodnie.
Xia Yao ani drgnął.
- A jeszcze kilka minut temu, ktoś sugerował, że jest już taki dojrzały. Spójrz, co robisz. - po tych słowach Yuan Zong spojrzał na niego surowym wzrokiem. - Tylko dzieciaki siadają na ziemi i jęczą.
Xia Yao momentalnie wstał i otrzepał spodnie, po czym sprzedał klapsa Yuan Zongowi.
- Patrz na siebie, też masz mokre spodnie.
Chłopak uśmiechnął się i objął go za szyję, pochylił się i wyszeptał mu do ucha.
- A może jednak znajdę ci dziewczynę, co?
Mężczyzna spojrzał na niego z wyrzutem. I dzięki temu Xia Yao poczuł się zrelaksowany, od razu pozbył się z serca złych emocji, a jego głowa się oczyściła. Już kilka razy stosował ten patent na Yuan Zongu. Jakoś tak czuł się świetnie i bawił się najlepiej, kiedy dogryzł Yuan Zongowi. Grymas niezadowolenia na twarzy mężczyzny zawsze poprawiał mu humor. Po chwili już nie pamiętał, czym tak się denerwował.
W drodze powrotnej mężczyzna zapytał.
- Nie przeszło ci przez myśl, że Wang Zhi Shui okradł cię, bo znasz Xuan Da Yuego?
- Niemożliwe. - powiedział chłopak. - Nigdy o tym nie wspomniałem. Skąd mógłby wiedzieć?
Yuan Zong nie powiedział już nic więcej.
Za to Xia Yao zmierzył go wzrokiem od stóp do głów.
- Czy ty w ogóle zmieniasz ubrania? Codziennie chodzisz w tych samych ciuchach.
- Zmieniam. - odpowiedział mężczyzna. - Mam trzy zestawy takich samych ubrań.
- Świetnie… - skomentował chłopak z przekąsem. - Jesteś aż tak leniwy?
Po kilku dniach Xia Yao całkowicie się uspokoił. I postanowił jeszcze raz odwiedzić więźnia.
- Jak się miewał przez ostatnie dni? Miał w co się przebrać, dostawał dodatkowe porcje jedzenia?
Strażnik odpowiedział beznamiętnie.
- Wszystko bez zmian.
- Jak to?
- Nie słyszałem, żeby zamawiał dodatkowe posiłki, nikomu nie podebrał jedzenia i nie kupował przekąsek. Nawet nie błagał innych o papierosa.
Xia Yao nie mógł w to uwierzyć. Ukradł tyle kasy, dlaczego jej nie wykorzystał?
- Jeśli mi nie wierzysz, sprawdź monitoring. - powiedział strażnik. - Jest właśnie pora obiadowa.
Xia Yao spojrzał na monitor. Wang Zhi Shui siedział w rogu celi. Schudł, jadł łapczywie, jakby od kilku dni głodował. Jedną ręką wpychał do buzi kluski, w drugiej trzymał zupę, którą je zapijał. Kiedy zjadł, nadal był głodny i pożerał oczami talerze pozostałych więźniów. Niektórzy zamawiali dania ekstra i nie jedli obiadu więziennego, a Wang Zhi Shui był pierwszy, żeby dokończyć to, czego inni nie zjedli.
Pochłonął w mgnieniu oka kolejne kluski i dwie miski zupy.
Xia Yao nie wiedział, co powiedzieć. Za nic nie potrafił rozgryźć tego chłopaka.
Dziękuję ❤️
OdpowiedzUsuń