Advance Bravely [PL] - Rozdział 81: On jest mój

 



    Następnego dnia Wang Shuang z plikiem dokumentów, w eleganckiej kreacji i z nieskazitelnym makijażem, pojechała do firmy Yuan Zonga.
    Wszyscy rekruci ćwiczyli na zewnątrz, przenosząc ciężary. Wiał silny wiatr i bryzgał ich mieszanką błota i śniegu, tak bardzo, że ćwiczący ledwo byli w stanie otworzyć oczy.
    Wang Shuang stała na drodze w cienkim płaszczu i seksownych leginsach. Smagana silnym wiatrem, wydawała się taka krucha i biedna.
    Na rozkaz Yuan Zonga jedna z ćwiczących grup poszła na przerwę, druga zaczęła trening. Podczas przerwy grupa kursantek wbiegła do budynku. Dziewczyny ustawiły się w kolejce do kaloryfera, by choć przez chwilę ogrzać zmarznięte dłonie. Oczywiście był to też czas, żeby wymienić się ploteczkami.
    - Po co przyjechała? I to w taką pogodę?
    - A kto jej zabroni, gdybym miała takie ciuchy, też bym się w nich wszędzie pokazywała.
    - Szczerze mówiąc, nie lubię jej. Na początku wydawała się w porządku, ale im częściej ją widzę, tym bardziej mnie irytuje.
    - Hej, patrzcie, tam idzie.
    Wszystkie oczy skierowały się w stronę okna.
    Wang Shuang, trzęsąc się z zimna, podeszła do Yuan Zonga.
    - Ale zimno!
    Mężczyzna nie usłyszał tych słów z powodu silnego wiatru, zresztą i tak nie zwracał na nią szczególnej uwagi. Kiedy jeden z rekrutów upuścił worek z piaskiem, spojrzał na niego srogim wzrokiem i powiedział.
    - Co tak stoisz!?
    To pytanie zabrzmiało złowieszczo i kobieta instynktownie cofnęła się kilka kroków. W międzyczasie podszedł do niej Shi Tianbiao i okrył ją bawełnianą wojskową kurtką. Delikatnie się odwróciła i zobaczyła groźnie wyglądającego mężczyznę tuż obok siebie.
    - O rany! - krzyknęła, ale po chwili ładnie mu podziękowała.
    W tym czasie na sali część kursantów klepała się po udach, by je trochę rozgrzać, inni tupali nogami, a ci przy kaloryferze starali się przylgnąć do niego jak największą powierzchnią ciała. Była też grupka dziewczyn, które śmiały się głośno.
    - Hahahaha.
    - Mój brzuch, nie mogę. Świetna robota, trenerze Shi!
    Wang Shuang słyszała te złośliwe komentarze, ale zignorowała wszystkich i nadal stała na zewnątrz, czekając, aż ostatnia grupa rekrutów zakończy ćwiczenia.
    Myślała, że już za chwilę razem z Yuan Zongiem wejdzie do środka, ale nieoczekiwanie podjechały dwa samochody. A kiedy zobaczyła na nich logo stacji telewizyjnej, zamarła. Niemożliwe, żeby przyjechali aż tak szybko. Po chwili dotarło do niej, że redaktor, którego ma przysłać jej znajomy, nie pracuje dla tej stacji telewizyjnej.
    Z każdego samochodu wysiadło po pięć osób i pewnym krokiem ruszyli w stronę Yuan Zonga.
    - Panie Yuan, jesteśmy z telewizji, przyjechaliśmy z polecenia i chcemy zaprosić pana do wzięcia udziału w jednym z naszych programów.
    W tym momencie serce Wang Shuang omal się nie zatrzymało, gdy zobaczyła, jak Yuan Zong wskazuje ręką budynek i mówi.
    - Zapraszam do środka.
    Po tych słowach razem z producentem telewizyjnym poszedł do budynku omówić szczegóły. Reszta ekipy nie marnowała czasu i zaczęli przygotowywać się do nagrania. Operatorzy kamer dyskutowali o tym, jakie ujęcia planują, reżyser ze scenarzystą rozmawiali o tym, co można wykorzystać w tle, a wizażysta już wybrał kilku rekrutów i wszedł z nimi do środka.
    Wang Shuang stała jak posąg, obserwując te przygotowania. Profesjonalizm, tempo i zgranie było typowe dla pracowników najlepszych stacji telewizyjnych. Miała ochotę wykopać sobie grób i się w nim pogrzebać. Umowa, jaką trzymała w teczce, którą wybłagała, wydała jej się bezwartościowa. Niestety, nie mogła jej wcisnąć do torebki, dlatego podarła ją razem z teczką i wyrzuciła do kosza.


    A tymczasem przed komisariatem policji stała inna piękna i charyzmatyczna kobieta. Za każdym razem, kiedy ktoś wchodził, podchodziła i prosiła.
    - Mógłby pan poszukać funkcjonariusza Xia.
    Efektem tego co chwilę ktoś wpadał do biura, w którym pracował Xia Yao i mówił.
    - Pewna piękność czeka na ciebie przed wejściem.
    - Hej mnichu Xia, jedna dama chce cię skusić do złamania ślubów.
    - Hej, zbieraj się, bogini czeka.
    Po chwili chłopak miał tego serdecznie dość i nie mając innego wyjścia musiał wyjść na zewnątrz, na ten mróz i wiatr.
    - Czego chcesz?
    Yuan Ru chuchała na swoje zamarznięte dłonie, a zaczerwienione policzki dodawały jej uroku.
    - Bo wiesz, tamtego dnia…
    - Jeśli o to chodzi, to nie mamy o czym rozmawiać.
    - Wiem, że zachowałam się niegrzecznie, ale trochę cię znam i wiem, że nie zgodziłbyś się na to z własnej woli. Nie sądziłam, że swoim działaniem tak mocno cię zranię.
    Poniekąd miało to sens, jednak tylko jej brat mógł sobie pozwolić na takie zachowanie wobec Xia Yao.
    Chłopak nie miał zamiaru wracać do tego tematu i tracić czasu na czcze dyskusje.
    - Pozwól, że coś ci wyjaśnię. Nie mam żadnych problemów z moim sprzętem. Po prostu chciałem cię spławić.
    Yuan Ru była w szoku. Na jej twarzy mieszały się uczucia zawstydzenia i zaskoczenia.
    Gdy Xia Yao tak na nią patrzył, odrobinę jej współczuł, jakby nie było, jest ukochaną siostrą Yuan Zonga. A to, co powiedział, musiało ją zaboleć.
    Kiedy dziewczyna doszła do siebie, zapytała drżącym głosem.
    - Na… Naprawdę?
    - Tak. - powiedział Xia Yao, zaciskając zęby. Był przygotowany na wszystko. Postanowił zachować się jak dżentelmen i zakończyć ten temat raz na zawsze, nawet jeśli dziewczyna wybuchnie.
    Yuan Ru podeszła do niego i uderzyła go pięścią w pierś i nagle jej oczy rozbłysły ze szczęścia, a ona zaczęła się szczerze i głośno śmiać.
    - O rany, czyli jesteś zdrowy!
    Xia Yao spojrzał na nią dziwnie i już miał zamiar odwrócić się na pięcie i odejść, kiedy zadzwonił jej telefon.
    - Halo? Shuang?
    Kiedy chłopak usłyszał to imię, od razu się zatrzymał.
    - Co? Przyjechał ktoś z telewizji? To, co teraz zrobisz?
    - A co ja mogę? Poddaję się. - powiedziała kobieta głosem pełnym żalu.
    Yuan Ru milczała przez chwilę, a zimny wiatr smagał jej twarz. Po chwili namysłu uśmiechnęła się i entuzjastycznie zwróciła się do przyjaciółki.
    - Nie możesz, zobaczysz, będzie dobrze. Włożyłaś w to tak wiele wysiłku i okazało się, że to wszystko na nic. I właśnie dlatego mój brat jest ci winien przysługę. Co ty na to? Wykorzystaj szansę i poproś go, żeby zaprosił cię na obiad. Powiem mu, żeby sam coś ugotował, bo zaproszenie do restauracji będzie niewystarczające.
    - Masz rację, dlaczego sama na to nie wpadłam? - odpowiedziała z entuzjazmem Wang Shuang.
    - Jak już przyjdziesz do nas na kolację, to zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby go upić, i wtedy będziecie mogli… - na twarzy Yuan Ru pojawił się lubieżny uśmieszek. - Dobra, muszę działać, lecę kupić dwie butelki mocnego alkoholu, hihihi…
    Po tych słowach spojrzała na Xia Yao, posłała mu buziaka i pobiegła.
    Chłopak stał jak wryty na tym zimnym wietrze, z wyjątkowo ponurym wyrazem twarzy. Był jak niebo nad jego głową, mroczny, pochmurny, bez cienia szansy na wypogodzenie.


    Wang Shuang natychmiast poszła spotkać się z Yuan Zongiem i zadbała o to, żeby wyglądać tak żałośnie, jak tylko mogła.
    Yuan Zong stał przy oknie i obserwował szalejącą burzę śnieżną. Billboard na dachu sąsiedniego budynku falował na wietrze. Z powodu silnego wiatru kierowcy na drogach musieli zwolnić, bo ich szyby były pełne piasku i pośniegowego błota.


    Kiedy Xia Yao skończył pracę, odebrał telefon od Yuan Zonga.
    - Nie przychodź dzisiaj, wiatr jest zbyt mocny.
    - Nie miałem zamiaru przychodzić, niepotrzebnie dzwonisz. - odpowiedział chłopak, zaciskając ze złości pięści.
    Kiedy się rozłączył, czuł w sercu ogromny niepokój.
    Wiatr wył za oknami, a on razem z matką jadł obiad.
    - Twój ojciec nie wróci do domu w przerwie noworocznej.
    Chłopak był myślami gdzieś bardzo daleko, dlatego odpowiedział dopiero po chwili.
    - Znowu?
    - Coś ważnego mu wypadło.
    Xia Yao wrócił do dziobania pałeczkami ryżu, którego nie tknął od ponad dziesięciu minut. „Jak już przyjdziesz do nas na kolację, to zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby go upić, i wtedy będziecie mogli…” I nagle myśli chłopaka wypełniły obrazy nagich ciał Yuan Zonga i Wang Shuang, splecionych w miłosnym uścisku. Czuł, jakby się dławił i nie był w stanie niczego przełknąć.
    Nagle wstał od stołu, złapał kurtkę i torbę wiszącą na wieszaku, a zakładając buty, zawołał do zaskoczonej pani Xia.
    - Mamo, właśnie sobie przypomniałem, że zapomniałem o czymś bardzo ważnym, muszę jechać na komisariat.
    - Co jest aż tak ważnego, że nie może poczekać do jutra? Jest już bardzo późno…
    Nie czekając, aż kobieta dokończy zdanie, wybiegł na zewnątrz. I ledwie słyszał niknący na wietrze krzyk matki.
    - Jedź bezpiecznie.


    Yuan Zong właśnie położył ugotowane przez siebie dania na stół. Wang Shuang zarumieniła się po same uszy, chociaż nie wypiła jeszcze ani grama alkoholu.
    Yuan Ru polała bratu pełną szklankę i już miała się odezwać, ale uprzedził ją gwarek, siedzący w klatce niedaleko nich.
    - Co za łotrzyk, taki wysoki, wielka pięść, jeden, osiem, dwa.
    Wang Shuang zachichotała.
    - Och, ten gwarek jest uroczy.
    - Co za łotrzyk, taki wysoki, wielka pięść, jeden, osiem, dwa. - ptaszek powtórzył i dzięki niemu zapanował miła i radosna atmosfera. Yuan Zong nie odzywał się za wiele, za to jego siostra bez przerwy rozmawiała z przyjaciółką. Plotkowały o branży modowej i celebrytach. W pewnym momencie Yuan Ru opowiedziała historię z dzieciństwa swojego brata, która bardzo rozśmieszyła Wang Shuang.
    I tą ciepłą, radosną atmosferę zakłócił hałas trzaskających drzwi. Wszyscy zamilkli.
    - Co się stało? - zapytała po chwili, nieco przestraszona Yuan Ru. - Wiatr otworzył drzwi?
    Prawda była taka, że nie był to wiatr, a istne tornado. Xia Yao wpadł do ich domu jak burza i wbiegł do salonu, cały pokryty mokrą i brudną śnieżną papką. Kiedy zobaczył osoby siedzące przy stole, bez słowa chwycił Yuan Zonga za kołnierz. Gdy mężczyzna wstał, chłopak złapał go za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.
    Zaskoczona Yuan Ru krzyknęła na niego.
    - Hej, co ty robisz?
    Xia Yao spojrzał na nią i ryknął.
    - On jest mój!
    Te słowa sprawiły, że Wang Shuang omal nie zemdlała. Po chwili Yuan Ru zapytała zdezorientowana.
    - Słyszałaś, co on powiedział?
    - Powiedział, że Yuan Zong jest jego.
    Yuan Ru przełknęła ślinę.
    - Dodał słowo „szwagier”?
    - Nie… Nie dodał.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***















   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. A stary Zong udaje nieświadomego i pozwoli młodemu oszaleć z miłości 😁 Mniam mniam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedno jest pewne, że czeka nas gorąca środa ;)

      Usuń
    2. I skończy się dziewictwo pączka 🤣

      Usuń
  2. Nareszcie 😂😂

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  4. noooooooooo... końcówka mnie powaliła :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No oby to dało babsztylom po nosach co by się nie wciskały tam gdzie ich nie chcą 🤣😤 Maluszek w końcu oznaczył swoje terytorium 🥰🥰
    Dziewczyny bardzo dziękuję za rozdziały świetna robota ❤️🥰.
    No to co Myszeł i Koteł nadrobienia, Gwarki też nadrobienia czas na inne apetyczne kaski u Was ❤️

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz