Advance Bravely [PL] - Rozdział 100: Szaleńcy [18+].

 


    Yuan Ru obudziła się po dziewiątej. Spojrzała na telefon i kiedy zobaczyła, która jest godzina, była w szoku. Codziennie po siódmej rano Yuan Zong budził ją pukaniem do drzwi. Dlaczego dzisiaj tego nie zrobił? Dlaczego o tej porze w domu jest tak cicho?
    Dziewczyna wstała, ubrała się i zapukała do pokoju obok.
    - Bracie, dlaczego jeszcze nie wstałeś?
    Yuan Zong i Xia Yao obudzili się już dawno temu i byli zajęci okazywaniem sobie miłości, dlatego nie spieszyli się z opuszczeniem łóżka.
    Kiedy usłyszeli pukanie do drzwi, Yuan Zong pogładził chłopaka po policzku i powiedział.
    - Wstajemy. Skoro ta leniwa dziewczyna już wyszła z łóżka, to wstyd tak się wylegiwać.
    Xia Yao spojrzał na niego powłóczystym spojrzeniem, którym go oczarował.
    - Ja tam się nie wstydzę, nic a nic.
    Yuan Zong, człowiek z zasadami i z wysoką samokontrolą, dzięki której od ponad 10 lat wstawał bardzo wcześnie rano, teraz, pod wpływem jednego spojrzenia, zapomniał o wszystkich swoich przyzwyczajeniach i zakopał się pod kołdrą.
    Pół godziny później Yuan Ru skończyła się ubierać i jeszcze raz zapukała do drzwi pokoju brata.
    - Hej, już prawie 10. Kiedy zamierzasz wstać i zrobić śniadanie?
    Yuan Zong pogłaskał pośladki Xia Yao.
    - Wstajemy. Za chwilę odwiedzą nas goście. Chcesz, żeby zastali cię w łóżku?
    - Przecież nie przychodzą do mnie. Najwyżej zamkniesz drzwi do sypialni? - powiedział chłopak, wspinając się na niego i wsuwając kolano w jego krocze. - Wstawaj, przecież cię nie zatrzymuję.
    W tym momencie Yuan Zong poczuł, jak zaciska mu się gardło. Gdyby mógł wstać, zrobiłby to już kilka godzin temu. Ale przecież był przyklejony do tej delikatnej, aksamitnej skóry i żadna siła nie byłaby w stanie oderwać go teraz od Xia Yao. Przytulił go mocno do siebie i pocałował.
    Stojąca przed drzwiami Yuan Ru ponownie krzyknęła.
    - Bracie, skoro nie robisz śniadania, to idę coś zjeść do wujka. Po południu jadę do miasta na zakupy i zostanę u cioci na noc.
    Po tych słowach wyszła obrażona, trzaskając za sobą drzwiami.
    Gdy dziewczyna opuściła dom, pod kołdrą wybuchł pożar.
    Ich ciał splotły się, a oni zachłannie wgryzali się w siebie, intensywnie i bez cienia zawstydzenia. I już, kiedy Yuan Zong miał zamiar się rozkręcić, chłopak powiedział.
    - Najpierw muszę wziąć prysznic.
    - Nie przejmuj się tym. Jest zimno, wystarczy, że się wytrzesz wilgotnym ręcznikiem.
    - Nie ma mowy. - uparł się Xia Yao. - Jestem cały lepki i nie czuję się z tym dobrze.
    Chłopak wstał i zaczął się ubierać. Yuan Zong wiedział, że go nie przekona do zmiany decyzji, dlatego również wstał i się ubrał. Poszedł do kuchni przygotować śniadanie, bo Xia Yao na pewno był głodny. I tak było, chłopak pochłonął jedzenie, a potem razem poszli do łaźni.
    Po drodze wszyscy witali się z Yuan Zongiem i widząc jego towarzysza, pytali z ciekawością.
    - Kto to?
    Mężczyzna opierając łokieć na ramieniu chłopaka, odpowiadał.
    - To mój znajomy z Pekinu.
    - O raju, jaki przystojny.
    W takich chwilach Yuan Zong uśmiechał się szczerze, a w kącikach jego oczu pojawiały się delikatne zmarszczki, czuł się tak, jakby wszyscy komplementowali jego dziecko.
    Kiedy dotarli do łaźni publicznej, Xia Yao zrozumiał, dlaczego Yuan Zong odradzał mu prysznic. Nie było tu oddzielnych kabin, tylko jedna wspólna łaźnia. Gdy weszli, przekonał chłopaka, żeby dzielili jedną dyszę prysznicową, bo w ten sposób będzie mógł go zasłaniać.
    Wyposzczony Xia Yao, który usychał z pragnienia przez ostatnie kilka dni miał małą wpadkę, a raczej sporą erekcję. I chociaż wiedział, że jest w miejscu publicznym i użył wszystkich swoich mocy, by utrzymać rzepę w zwisie, ta go nie posłuchała i dumnie się naprężyła. Oczywiście Yuan Zong był rozbawiony tą sytuacją.
    - Spójrz na swojego małego przyjaciela.
    Xia Yao spojrzał na niego spod byka i kiedy nikt nie patrzył, złapał za konar zwisający między nogami mężczyzny.
    - Nie jesteś lepszy ode mnie.
    Gdy tak się przekomarzali, nagle ktoś klepnął Yuan Zonga po ramieniu.
    - Będzie wam wygodniej, jak użyjecie oddzielnych dyszy prysznicowych.
    - Wiem, tylko pomagam mu wyszorować plecy.
    Jak powiedział, tak zrobił. Zaczął mydlić plecy chłopaka i zobaczył delikatne ślady otarcia.
    - Co się stało, że masz tak obdarte plecy?
    Xia Yao zamarł. Cholera! Codziennie sprawdzałem się w lustrze, ale zapomniałem zerknąć na plecy.
    - Co takiego? - zapytał chłopak, udając głupka.
    - Nawet nie wiesz, że zostałeś zraniony? - zapytał Yuan Zong, dotykając zaczerwienionych śladów.
    - To może… Z tamtego dnia, kiedy się przewróciłem.
    Ślady wyglądały, jakby po zaciśniętej linie, ale Yuan Zong nie wnikał, za to ostrzegł go surowym tonem.
    - Jeśli w przyszłości nie będziesz na siebie uważał i znowu zobaczę u ciebie takie ślady, to postaram się, żebyś został o wiele bardziej kontuzjowany.
    Xia Yao nie odpowiedział, bo jak najszybciej chciał uciąć ten temat.
    W drodze do domu nieświadomie przyspieszyli. Xia Yao zwykle spacerował powoli, a teraz przebierał nogami tak szybko, jakby szedł po rozżarzonych węglach, a wszystko przez jego niecierpliwe serce.
    W pewnym momencie zaczęli się ścigać. Jeśli wyprzedzisz mnie o krok, ja wyprzedzę cię o dwa.
    I tak szli do momentu, kiedy nie zobaczyli domu Yuan Zonga i wtedy chłopak zaczął się śmiać i ruszył biegiem w kierunku drzwi. Yuan Zong chłonął całym sobą obraz, jaki malował się przed jego oczami. Radosny Xia Yao biegnie zaśnieżoną drogą. Poczuł, jak wypełnia go ogromna kula ognia, która eksploduje, jeśli nie przyspieszy kroku.
    Zamknęli drzwi od domu i drzwi do sypialni. Przez zaszronioną szybę przebijało się słońce, na łóżku leżała wymięta kołdra, a oni desperacko zdejmowali z siebie ubrania. Tak się spieszyli, jakby mieli sekretny romans. Oprócz ubrań zrzucali z siebie ograniczenia i obawy, dając się ponieść najbardziej prymitywnym żądzom i czystej namiętności.
    Xia Yao nigdy wcześniej nie słyszał, żeby Yuan Zong oddychał tak ciężko. Każdy jego ruch, kiedy ocierał się o niego, był władczy i dominujący. Kiedy mężczyzna wbił swój język głęboko w jego usta, chłopak odpowiedział tak zachłannie, jakby chciał połknąć każdy jego oddech.
    Mieli w sercach palący się lont, który w każdej chwili mógł doprowadzić do wybuchu. Na zewnątrz było -20 C, a w pokoju gorąco i parno, gdy zdzierali z siebie ubrania, całowali się, pieścili, zachłannie uwalniając skumulowaną w ich sercach tęsknotę. Fale gorąca atakowały ich trzewia, były tak silne i częste, że omal nie stracili zmysłów.
    Xia Yao ocierał się o nogi mężczyzny, kołysząc seksownie biodrami w przód i w tył, pocierając swoim nabrzmiałym członkiem o penisa Yuan Zonga. Ten z kolei obejmował go w pasie i drapieżnie ssał jego sterczące sutki, sprawiając, że chłopak raz po raz krzyczał z rozkoszy.
    - Ach… Aaach… Jak przyjemnie… Ssij mocniej, mocniej…
    Yuan Zong ugryzł jeden z sutków, po czym drażnił go językiem. Chłopak czuł taką przyjemność, że chwycił go za włosy i zaczął ciągnąć. Coraz szybciej i mocniej kołysał biodrami, ocierając się o talię mężczyzny. Czuł, jak włosy łonowe Yuan Zonga łaskoczą go w pachwinie. Twarda biała rzepa, która z taką zachłannością ocierała się o tego wielkiego kutasa, zroszona wilgocią i tęsknotą, była już gotowa do wystrzału.
    - Od kiedy chciałeś to zrobić? - zapytał Yuan Zong.
    - Odkąd wyjechałeś… Aaach…
    Mężczyzna uderzył go w pośladek tak mocno, że poczuł mrowienie na dłoni. Miał cholerną ochotę rozłożyć nogi tego napalonego faceta i wbić się w niego swojego kutasa, a potem pieprzyć go, aż będzie płakał i błagał o litość.
    Xia Yao był już na skraju, popchnął Yuan Zonga na łóżko, usiadł mu na ramionach i wepchnął mu w usta swoją białą rzepę, która domagała się uwagi, a potem zaczął bezwstydnie pompować.
    Oczy Yuan Zonga zapłonęły, pociągnął go delikatnie za włosy łonowe, które miał tuż przy ustach, co sprawiło, że chłopak zapłakał ze zniecierpliwienia.
    Silny język mężczyzny zaczął drażnić główkę penisa, a po chwili chłopak poczuł ogień w podbrzuszu. Wyciągnął swojego obolałego, nabrzmiałego członka z jego ust, dając mu sposobność zajęcia się jego jądrami. Po chwili przesunął się jeszcze trochę do przodu tak, by dziurka między jego pośladkami znalazła się dokładnie przy ustach mężczyzny. Chłopak robił to wszystko, seksownie jęcząc.
    - Aaach… Aach…
    Yuan Zong wysunął język i Xia Yao niecierpliwie zaczął się o niego ocierać, sprawiając, że delikatne wejście robiło się coraz bardziej wilgotne. Przyjemność, jaką odczuwał była coraz większa, a on się w niej zatracił.
    - Już nie dam rady… Jest mi tak dobrze… Aaach…
    Jeszcze pół roku temu Xia Yao nawet by nie pomyślał, że będzie się tak zachowywał. Yuan Zong widział kątem oka jego przepełnioną rozkoszą twarz. Wiele razy fantazjował o takiej scenie, ale rzeczywistość okazała się lepsza od marzeń. Było mu tak dobrze, że ledwo był w stanie to znieść. Jednym słowem, mógł śmiało przyznać, że jest zakochany po uszy i jedyne czego pragnął, to porządnie zerżnąć tego seksownego, niegrzecznego chłopca.
    Po chwili pośladki Xia Yao zadrżały, poczuł dreszcz biegnący od lędźwi, który rozproszył się po każdej komórce nerwowej w jego ciele… Zajęczał z przyjemności, jaka nim targała, a sekundę później biała mętna sperma wytrysnęła na twarz Yuan Zonga.
    Kiedy po chwili złapał oddech, spłonął rumieńcem po same uszy, bo zauważył, że jego tyłek nadal jest przyciśnięty to twarzy mężczyzny. Jednak nie musiał szukać miejsca, gdzie mógłby się schować, bo Yaun Zong chwycił go i przewrócił na plecy. Otarł dłonią spermę z twarzy, rozchylił mu nogi i pozwolił lepkim palcom zanurzyć się w cieple między jego pośladkami.
    - Aaał… To boli… - Xia Yao wygiął szyję w łuk i zajęczał przeciągle.
    Yuan Zong już jakiś czas temu stracił nad sobą kontrolę, sprowokowany jego zachowaniem.
    Położył ręce Xia Yao na swoich plecach, przysunął go do siebie i podłożył kolano pod jego lędźwie, by mieć lepszy widok na ten kształtny tyłek.
    Penetrował palcami ciasne wejście, rozciągał je raz powoli, potem szybciej. Wbijał palce raz głębiej, raz płyciej, a jego ruchom towarzyszył dźwięk miarowych chlupnięć.
    Xia Yao rozluźnił się i czuł, że za chwilę będzie jeszcze raz szczytował, gdy szorstkie palce Yuan Zonga wbijały się w niego brutalnie. W porównaniu z wibratorem te długie, smukłe palce sprawiały, że czuł się bardzo zawstydzony. Dopiero odkrywał ten rodzaj rozkoszy i jeszcze nie był przyzwyczajony do doznań, które temu towarzyszyły.
    - Aaach… Aaaach… - jęczał, a potem błagał o litość, by za moment znowu seksownie zajęczeć. - Nieee… Nie… Za głęboko… Zrobisz mi krzywdę…
    Nagle palec mężczyzny trafił we właściwy punkt, w który kilkukrotnie szturchnął opuszkiem.
    - Nie wytrzymam… Aaaaach… Jak dobrze… To takie przyjemne…
    Xia Yao wił się i jęczał, miał zmarszczone brwi i pot spływał mu ze skroni, a jego biodra ruszały się rytmicznie, wpasowując się idealnie w rytm pchnięć.
    Mężczyzna w każdy ruch wkładał całą swoją miłość. Chłopak był tak nakręcony, że zaczął przygryzać jego sutki, gdy nagle poczuł nadchodzący orgazm.
    - Dochodzę… Dochodzę… Aaach…
    Xia Yao płakał i krzyczał z rozkoszy, jego oczy wypełniły się łzami, krople potu spływały z jego pośladków, które nadal opierały się o nogę Yuan Zonga.
    Mężczyzna też był już na skraju. Pchnął chłopaka na łóżko, rozchylił mu nogi i wbił swojego twardego jak skała kutasa w to ciasne wejście. Xia Yao zaczął krzyczeć i się wyrywać, gryzł jego ramię, szyję, policzki… Yuan Zong próbował wejść głębiej, ale gdy poczuł opór, odpuścił i wyszedł z niego, ponieważ nie chciał go zranić.
    Chwilę później z jego gardła wydobył się chrapliwy, szorstki pomruk.
    - Chcę cię pieprzyć… Tak bardzo chcę cię pieprzyć…
    Serce Xia Yao pękło na milion kawałków, zapomniał o bólu, jaki czuł przed chwilą. Pochylił się i przejął kontrolę nad kutasem Yuan Zonga. Wziął go do ust i pozwolił, by cały się w nich zatopił. Z nieopisaną przyjemnością robił coś, co dla większości mężczyzn byłoby oznaką zhańbienia.
    Yuan Zong coraz ciężej oddychał, a z jego gardła wydobyły się niskie warknięcia. Trzymał w dłoniach głowę chłopaka i wbijał się w jego usta. Czuł, że dosięga gardła. Xia Yao wydał z siebie stłumiony jęk. Mężczyzn natychmiast wyjął penisa z jego ust, ponownie rozchylił jego nogi i zaczął ocierać się i szturchać tę lekko spuchniętą dziurkę swoim twardym penisem.
    Chłopak był cały czerwony, a jego nieśmiały wyraz twarzy zadziałał na Yuan Zonga jak płachta na byka. Nie mógł się powstrzymać i rzucił kilka zboczonych tekstów.
    - Jak się ma twój tyłeczek, lubi być chłostany?
    Xia Yao od razu się podniecił, objął go za szyję i krzyknął.
    - Aaach… Jest wspaniale… Tak mi dobrze… Tak mi rób...
    Po tych słowach Yuan Zong w końcu eksplodował, a przyjemny orgazm rozpłynął się po jego ciele. Obaj tulili się do siebie tak mocno, że omal nie zmiażdżyli się nawzajem.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***















   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

Prześlij komentarz