Counterattack [PL] - Rozdział 115: Zwolnij [18+]

 


    Temperatura w pokoju była idealna, a łóżko wygodne, zaścielone świeżą pościelą. Chi Cheng od dawna przygotowywał się na ten dzień. Gdy przeprowadził się do nowego domu, przygotował nawet przytulne pomieszczenie dla Zazdrości.
    Wu Suo Wei miał na oczach opaskę i nic nie widział, przez co był odrobinę zdenerwowany i trzymał się kurczowo nadgarstka Chi Chenga.
    - Dlaczego zawiązałeś mi oczy?
    - Tak będzie lepiej i mniej stresująco - odpowiedział mężczyzna, ale to był tylko jeden z powodów. Tak naprawdę nie chciał widzieć, jak chłopak płacze.
    Wu Suo Wei usiadł na łóżku, które delikatnie zachybotało.
    - Nie zamierzasz kimś się wyręczyć, prawda?
    Chi Cheng śmiał się w duchu. Od tak dawna czekał na ten moment, jak mógłby pozwolić zrobić to komuś innemu. Nie był aż takim masochistą. Wyciągnął z szuflady dwa cukierki i włożył je chłopakowi do ust.
    - To afrodyzjak? - zapytał chłopak gryząc cuksy.
    Chi Cheng w odpowiedzi wczołgał się na łóżko i położył się na nim, szepcząc mu do ucha:
    - Tego typu rzeczy nie są dozwolone w moim łóżku. To tylko cukierki. Pomogą ci się zrelaksować.
    W sumie mężczyzna nie wierzył, że zwykły cukierek ma taką moc, ale miał nadzieję choć trochę rozproszyć stres chłopaka. Kilka dni temu ten zimny i surowy facet stał przed półką w sklepie i wybierał słodycze dla ukochanego. Sam ten fakt świadczył, jak ważne miejsce zajmował Wu Suo Wei w jego sercu. A teraz, kiedy patrzył, jak chłopak porusza ustami jedząc cukierki, nie był w stanie powstrzymać już swoich pragnień. Dlatego wbił swój język w te kuszące usta, by podzieliły się z nim słodyczą. Po chwili obaj czuli mdlącą słodycz, którą smakowały ich złączone języki.
    Nagle Chi Cheng oderwał się od jego ust i patrzył, jaką wywołał reakcję. Wu Suo Wei miał zawiązane oczy i nie widział, co się dzieje. Myślał, że Chi Cheng chce się całować, dlatego pozostawiony sam sobie poczuł się odrobinę urażony. Nagle usłyszał tuż nad sobą cichy chichot i zrozumiał, że mężczyzna tylko się z nim drażnił. Chi Cheng złapał jego głowę i przyciągnął ją do siebie, całując go zachłannie.
    Było tak, jakby między mini wybuchła supernowa, stapiając ze sobą dwie kule ognia. Przylgnęli do siebie, przygryzali swoje wargi, oddech im się rwał. Pragnęli swojego dotyku tak bardzo, że ich ubrania niemalże w strzępach lądowały na podłodze.
    Wu Suo Wei był nagi i lekko drżał. Nic nie widział, dlatego wszystko odczuwał dużo mocniej. I chociaż Chi Cheng jeszcze nic nie zrobił, czuł na swoim ciele jego pożądanie i to napięcia, które sprawiało, że gdzieś w głębi robił się nieśmiały.
    Mężczyzna spojrzał na dolną połowę ciała Wu Suo Weia, rozłożył jego nogi i zadbał, by nic nie zasłaniało mu tego widoku. Chłopak był coraz bardziej zawstydzony i chciał się wyrwać, ale Chi Cheng unieruchomił mu ręce, zanim zdołał cokolwiek zrobić.
    - Chcę widzieć wszystko - powiedział mężczyzna surowym tonem.
    Chłopak odmawiał, potęga wzroku tego faceta była tak silna, że sama świadomość, że na niego patrzy wystarczyła, by skóra Wu Suo Weia zaczęła się rumienić i dziwnie swędzieć. Nagle Chi Cheng rozchylił jego pośladki i zanurzył twarz w szczelinie, jakby chciał obejrzeć każdy jej zakamarek. Chłopak momentalnie się spiął, przez co mały delikatny pączek znajdujący się między pośladkami został ukryty.
    Kiedy Chi Cheng uświadomił sobie, że za chwilę zanurzy się w tym ponętnym kanale, potwór między jego nogami naprężył się w gotowości. Wu Suo Wei próbował potrząsać nogami i ledwie wykrztusił z siebie słowa:
    - Też chcę popatrzeć na ciebie.
    - Później wszystko ci pokażę - powiedział mężczyzna przysuwając głowę do policzka Wu Suo Weia i chwytając go za ręce. Jego język wsunął się do ucha chłopaka, jego szorstkie palce zaczęły pocierać już soczyście nabrzmiałe sutki. Siła tarcia była tak duża, że chłopak miał gęsią skórkę przy każdym ruchu.
    Wu Suo Wei coraz ciężej oddychał i jęczał z przyjemności, jego dłonie chciwie złapały ciało mężczyzny, dotykał jego twardych mięśni, mierzwił jego gęste włosy i dotknął jego męskości, a potem twardych niczym skała pośladków. Nikt nigdy nie odważył się dotknąć tyłka Chi Chenga, zresztą nie lubił być tam dotykany, ale uwielbiał, kiedy robił to Wu Suo Wei, kochał to uczucie, gdy delikatne palce chłopaka sunęły po najbardziej intymnych częściach jego ciała.
    Nagle Chi Cheng ukląkł nad piersią chłopaka, złapał w dłoń swojego kutasa i delikatnie otworzył usta Wu Suo Weia, po czym w nie wszedł do połowy jednym szybkim pchnięciem, prawie dosięgając jego gardła i sprawiając, że omal się nie udusił.
    - Poliż mnie - powiedział.
    Jednak jego penis był tak duży, że wypełnił całą jamę ustną. Wu Suo Wei z trudem łapał oddech. Chi Cheng chwycił go za głowę i patrzył na niego palącym z podniecenia wzrokiem. Jego oddech stał się cięższy, a talia zaczęła poruszać się coraz szybciej. Wu Suo Wei wydawał z siebie płaczliwe, stłumione jęki. Jego usta były wypełnione, również nos miał ściśnięty, czuł, że zaraz się udusi. Zrobił się czerwony i zaczął odpychać od siebie Chi Chenga.
    Mężczyzna nie był w stanie patrzeć, jak chłopak cierpi, dlatego puścił jego głowę i wyszedł z jego ust. Jego męskość nadal prężyła się przed twarzą Wu Suo Weia, a on obrócił się tak, że mógł zanurzyć głowę między nogami chłopaka, co zrobił i zaczął się nim zajmować. Wu Suo Wei był zajęty lizaniem tego wielkiego potwora, lecz nie był w tym mistrzem, dlatego jak tylko poczuł przyjemne prądy w podbrzuszu, zapomniał o całym świecie i zaczął jęczeć z rozkoszy.
    Za to Chi Cheng był prawdziwym wirtuozem, lizał go, ssał, przygryzał delikatną skórę na udach, zmuszając go, by zacisnął mu nogi na szyi cały drżąc z podniecenia.
    - Ach… nie…
    A gdy nagle mężczyzna wbił język w małą dziurkę między jego pośladkami, Wu Suo Wei aż przygryzł jego kutasa. Mężczyzna za karę wbił tam palec, bez poślizgu. Chłopak czuł tarcie bardzo wyraźnie i doprowadzało go ono do szału. Po chwili Chi Cheng dołożył drugi palec, zrobił to bardzo powoli i umiejętnie rozciągając napięte mięśnie ścian jelita. Gdy oba palce poruszały się swobodnie w tym ciasnym kanale, dołączył trzeci palec. Wu Suo Wei zdawał się cierpieć męki, zaciskał nogi i wił się próbując odepchnąć Chi Chenga.
    - Jak zamierzasz sobie z tym poradzić, skoro nie jesteś w stanie wytrzymać trzeć palców?
    Chłopak nie odpowiedział. Chi Cheng obrócił się i go pocałował, chciał pomóc mu się rozluźnić i w tym czasie wsunął głębiej wszystkie trzy palce. Wu Suo Wei krzyknął z bólu. Mężczyzna na chwilę przerwał wędrówkę, ale po chwili wznowił działania próbując dołożyć czwarty palec. Chłopak nie był w stanie tego znieść i powiedział błagalnym głosem:
    - Przestań i po prostu we mnie wejdź.
    Prawdę mówiąc dla Chi Chenga ten etap był prawdziwą torturą, nigdy nikogo tak długo na siebie nie przygotowywał. Dał chłopakowi klapsa w tyłek i zapytał:
    - Jesteś gotowy?
    Wu Suo Wei przytaknął skinieniem głowy, szykując się w duchu na śmierć. Mężczyzna pozwolił, żeby usiadł na nim okrakiem, ponieważ ta pozycja była dużo mniej bolesna. Kiedy jego penis przebił się przez wejście, czuł ogromny opór. Wylał na swojego potwora pół butelki nawilżacza i powoli wsunął się do połowy. Wu Suo Wei był bardzo dzielny, nie płakał, ani nie krzyczał. Chi Cheng go nie popędzał i pozwolił mu na krótką przerwę, podczas której mógł się odrobinę rozluźnić, jednak chwilę później chłopak wrzasnął z bólu.
    - Wyłaź! Żałuję, że się zgodziłem! Nie spotykajmy się więcej! - Po tych słowach wygiął się łuk i zagryzł z bólu zęby.
    Teraz nie jestem w stanie się wycofać - pomyślał Chi Cheng. Jeśli się wycofam, znowu zaczniesz wodzić mnie za nos. Chłopak poczuł, że Chi Cheng zaczyna poruszać biodrami. Objął go za szyję i wyjęczał mu do ucha:
    - Błagam, tylko się nie ruszaj.
    Mężczyzna mocno go przytulił i zaczął całować jego policzki i szyję, w tym czasie pompując biodrami. Wu Suo Wei płakał, próbował się odsunąć, a Chi Cheng szeptał mu do ucha czułe słówka i coraz mocniej napierał na jego pośladki. Płacz chłopaka stawał się coraz głośniejszy.
    - Kłamca! Drań! Ach! Boli… aaach!
    Mężczyzna pozwolił, by wtulił się w jego szyję, wykrzyczał się i wypłakał. Jeśli chcesz, żebym był cały twój, musisz za mną płakać. Nawet nie wiesz, jak cierpię, widząc twoje łzy.
    Mocnym pchnięciem wbił się w niego cały, a chłopak zawył z bólu. Chi Cheng poczuł, jak ściany jelit zasysają się na jego członku. To uczucie sprawiło, że omal nie stracił zmysłów. Tak bardzo starał się powstrzymać, żeby nie pójść na całość, czuł, jak dzikie pożądanie pali go od środka.
    - Da Bao… - warknął seksownie.
    Wu Suo Wei był wyczerpany, nie był w stanie odpowiedzieć. Czuł przeszywający ból, tak wielki, że miał ochotę zadzwonić do mamy i powiedzieć, że jej syn właśnie został dotkliwie skrzywdzony.
    Chi Cheng złapał go w pasie i zaczął intensywnie poruszać biodrami, w górę i w dół. Słychać było jedynie, jak ich ciała obijają się o siebie. Chłopak czuł, jakby płonął mu tyłek, jakby jego pośladki pękły na pół, a jelita zostały posiekane na kawałki.
    - Kurwa… Przestań! Aaach!
    Klął, krzyczał i przegryzł do krwi ramię Chi Chenga. A im mocniej zaciskał na nim zęby, tym energiczniejsze były pchnięcia i tym bardziej podniecony był Chi Cheng. Nagle odwrócił chłopaka plecami do siebie. Wu Suo Wei chciał uciec, ale ramiona mężczyzny owinęły się wokół jego piersi zatrzymując go w miejscu.
    Chłopak trząsł się z bólu, gdy nagle Chi Cheng sięgnął do jego penisa i zaczął go pieścić, próbując skierować uwagę chłopaka w inne miejsce. Lizał Wu Suo Weia po szyi, delikatnie uciskał i pocierał jego męskość, z drugiej strony energicznie wbijając się w niego.
    Chłopak czuł jednocześnie przyjemność płynącą z podbrzusza i pulsujący ból w lędźwiach. Czuł, że traci zmysły, a po chwili te dwa skrajne uczucia stopiły się w jedno niezwykle intensywne. Chi Cheng rzucił chłopaka na łóżko i namiętnie go pocałował, delikatnie otarł pot z jego czoła i wyszeptał:
    - Kochanie, teraz się zacznie.
    Słysząc te słowa Wu Suo Wei omal nie zszedł, już podczas rozgrzewki miał wrażenie, że zemdleje. Mężczyzna chwycił go za kostki i rozłożył mu nogi, by móc wejść w niego jeszcze głębiej. Szybkość pchnięć była obłędna, Wu Suo Wei skrzywił się z bólu i skulił palce u stóp, krzycząc na całe gardło. Jego pośladki ocierały się o prześcieradło, a on rozpaczliwie próbował uciec spod Chi Chenga, niestety nie był w stanie. Jęknął i zapytał:
    - Wiesz… wiesz… co robisz?
    Chi Cheng zatrzymał się, gdy wszedł do końca, gdy niemal przebił się przez pępek chłopaka.
    - Pieprzę mojego Da Bao, mój skarb, mojego Wei Weia.
    W oczach i w sercu miał tylko jego, całkowicie zatopił się w miłości, którą czuł. Wiedział, jak bardzo jest uzależniony od Wu Suo Weia, oddał mu całą swoją miłość.
    Te słowa zadziałały także na chłopaka, zaszumiało mu w głowie i od razu zrobił się twardy. Chi Cheng uniósł jego pośladki, po czym ponownie zaatakował go serią mocnych pchnięć. Chłopak krzywił się i jęczał, a Chi Cheng zapytał:
    - A jak z tobą? Kto cię pieprzy?
    Wbił się tak głęboko, że trafił w punkt G, nagle biodra chłopaka zaczęły drżeć, a on nie był w stanie sklecić słowa. Chi Cheng pochylił się i mocno go przytulił. Był niczym potwór na sterydach, bo ani na chwilę nie przestał w niego wchodzić, a prędkość pchnięć stale rosła. Chłopak czuł, jakby poraził go prąd, nie był w stanie myśleć i ledwie ogarnął, że mężczyzna po raz kolejny zadał mu pytanie:
    - Kto cię pieprzy, do kogo należysz?
    Uczucie euforii było przytłaczające, ból był nie do zniesienia, chłopak czuł, że traci zmysły. Nagle osiągnął swój limit i nastąpił wybuch. Wystrzelił z siebie wszystko, spermę, emocje i słowa.
    - Chi Cheng.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. „Czuł przeszywający ból, tak wielki, że miał ochotę zadzwonić do mamy i powiedzieć, że jej syn właśnie został dotkliwie skrzywdzony”. Jeden z najlepszych tekstów całej noweli 👍

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz