Advance Bravely [PL] - Rozdział 110: Zranione serce.

 

    Rzeczywiście oczy Xia Yao różniły się rozmiarem, ale to nie dlatego chłopak był w tak złym nastroju. Winę za stan jego ducha ponosi facet, którego rano nazwał słodkim i uroczym.
    Xuan Da Yu potrafił jak nikt odgadnąć nastrój przyjaciela.
    - To tylko dodaje ci uroku. Zapomnij o nierównych oczach. Masz odrobinę spuchnięty nos, przez co prawie nie widać ci rynienki podnosowej. A te siniaki na policzkach w sumie wyglądają jak piegi. I jak tak dłużej ci się przyglądam, to chyba masz odrobinę przesuniętą szczękę.
    Xuan Da Yu nie zamierzał na tym poprzestać.
    - Jestem szczęśliwy, że mogę zobaczyć cię w tak zabawnej odsłonie. Tyle zaangażowania i czasu poświęciłeś, żeby dobrze wyglądać, a tu proszę, zafundowałeś swojej idealnej buźce tak mocny makijaż.
    - Chcesz zobaczyć coś jeszcze zabawniejszego?
    - Pewnie, czemu nie?
    Xia Yao wyciągnął z szuflady krem do pielęgnacji skóry i rzucił nim w przyjaciela.
    - Co to jest?
    Chłopak oglądał krem z każdej strony, coraz bardziej zaintrygowany. Nagle zauważył, że Xia Yao na niego patrzy i musiał zapytać.
    - Dlaczego mi to dajesz?
    - Dlaczego? - wycedził ze złością chłopak. - Idź i rozsmaruj to gówno na ścianie.
    Xuan Da Yu nie skomentował.
    - A jak myślisz, po co ci to daję? Chciałem pocieszyć dziecinnego dupka, który na mnie nawrzeszczał i oskarżył, że traktuję go jak śmiecia i który zarzucił mi, że okropnie go traktuję. Chciałem mu pokazać, że on jest dla mnie kimś ważnym, że chcę się nim opiekować, że jest kimś, dla kogo odpuściłem obiad i pobiegłem kupić krem. A potem zaraz po pracy chciałem jechać i dać mu prezent, ale w połowie drogi, miałem wypadek… Nie chcesz, zapomnij, nie zamierzam nikomu na siłę wciskać prezentów. Bezduszny dupek.
    Kiedy Xia Yao skończył, Xuan Da Yu zrozumiał, że nie zauważył subtelnej zmiany, jaka zaszła w ich relacjach.
    Od dzieciństwa byli bliskimi przyjaciółmi i czuli się dobrze w swoim towarzystwie. W sumie ich relacja przypominała bardziej romantyczny związek niż typową męską przyjaźń. Kiedy Xuan Da Yu wyjechał, dręczyły go myśli o Peng Ze’em i Xia Yao. To były najbliższe mu osoby, a teraz… Ich relacja ogranicza się do kilku rozmów telefonicznych i nielicznych spotkań… Przyznał w duchu, że chciał przejąć Xia Yao tylko dla siebie, chciał przekroczyć granicę przyjaźni i stworzyć z nim związek.
    - Co tak cicho siedzisz, przecież przyszedłeś się ze mnie pośmiać. - zaczepił go Xia Yao.
    Xuan Da Yu uśmiechnął się tylko, bo poczuł się zawstydzony.
    - To nieprawda, ty mały diable… W sumie ja…
    - Słucham. - powiedział Xia Yao, zapalając papierosa.
    - Znam cię dobrze i wiem, jak łatwo zmienia się twój nastrój. Zawsze chowasz się za jakąś maską. - Xuan Da Yu postanowił wyrzucić z siebie wszystko i wrócić do tematu, który spędzał mu sen z powiek. - Pogadajmy o tamtej nocy.
    - Tamtej nocy? - Xia Yao nagle przestał się uśmiechać.
    - Obaj byliśmy pijani, dlatego zaniosłem cię do mojego domu, a następnego ranka obudziliśmy się… - Xuan Da Yu czuł się niezręcznie mówiąc o tym i pomagał sobie gestykulując.
    Wzrok Xia Yao powędrował w stronę drzwi, a na jego twarzy malował się strach.
    - Zgodziliśmy się, że nie będziemy do tego wracać i o wszystkim zapomnimy.
    - Sam zmusiłeś mnie, żebym powiedział, co mnie dręczy…
    - Nie czuję się komfortowo, kiedy o tym rozmawiamy. - Xia Yao ściszył głos.
    - Co?
    - Nieważne. - powiedział chłopak i wskazał na drzwi. - Lepiej je zamknij.
    Kiedy Xuan Da Yu podszedł do drzwi, zaczął się zastanawiać, czego on się tak boi. Coś jest na rzeczy.
    Kiedy drzwi były zamknięte, Xia Yao odrobinę się uspokoił.
    - Teraz mów, co chcesz.
    - Co myślisz o tamtej nocy? - zapytał Xuan Da Yu.
    - Co myślę? - usta chłopaka lekko zadrżały. - Już powiedziałem, co o tym myślę. Jeśli nie będziesz o tym wspominać, będę udawał, że to się nigdy nie wydarzyło.
    - Nie o to mi chodzi… - Xuan Da Yu lekko się zapowietrzył. -To znaczy… Ta noc… Tak naprawdę, co wtedy pomyślałeś? Próbowałeś zrozumieć, do czego między nami doszło?
    Oczywiście, że Xia Yao próbował to zrozumieć, zgłębił temat o wiele bardziej niż Xuan Da Yu. Od tamtej pory często zagląda na jedną ze stron internetowych, szukając profesjonalnych porad.
    - W życiu. Wolałbym umrzeć, niż drążyć ten temat.
    Xuan Da Yu zauważył, że jego przyjaciel próbuje coś przed nim ukryć. Przypomniał sobie, jak kiedyś Xia Yao powiedział, że są pewne rzeczy, o których nie może mu powiedzieć i teraz krok po kroku zaczął wyłuskiwać te drobne ziarenka prawdy.
    - Mówiąc wprost, tamtej nocy… My…
    - Nie zrobiliśmy tego. - dokończył Xia Yao.
    - Skąd ta pewność?
    - Bo nie byłem aż tak pijany.
    - Nie byłeś? Czyli co? Pozwoliłeś, żebym cię związał?
    Xia Yao, zanim odpowiedział, najpierw ugryzł się w język, po czym spojrzał na niego i wysyczał przez zaciśnięte ze złości zęby.
    - O czym ty mówisz, kto by pozwolił na coś takiego?
    - Skoro nie byłeś pijany, to pozwoliłeś mi się związać, no chyba że cię do tego zmusiłem? A jeśli tak, to dlaczego rano byłeś tak samo zdziwiony, jak ja? Zresztą, gdybyś nie był pijany z łatwością mógłbyś mnie pokonać.
    Im bardziej zagłębiali się w temat, tym bardziej Xia Yao panikował. Zastanawiał się, że może lepiej powiedzieć szczerze o tym, co sobie pomyślał, by raz na zawsze zakończyć ten temat.
    - Miałem nadzieję, że wyjaśnimy to sobie, ale jakoś tak nie byłem w stanie zrobić tego od razu. Konsultowałem z kimś, czy tamtej nocy do czegokolwiek między nami doszło. Dostałem informacje, które mogłem przeanalizować… Dzięki temu upewniłem się, że do niczego nie doszło. Nie zaobserwowałam żadnych skutków ubocznych, dlatego uważam to zajście za głupi pijacki żart.
    - A co takiego poszedłeś skonsultować? - Xuan Da Yu się nie poddawał.
    Xia Yao zerknął na drzwi i odpowiedział.
    - Zapytałem… No wiesz o co, nie każ mi tego mówić.
    - Naprawdę próbowałeś to wyjaśnić? - zaśmiał się Xuan Da Yu.
    - Peng Ze dał mi kontakt.
    - Naprawdę?
    - Naprawdę. - twarz Xia Yao przepełniała szczerość. - Pokażę ci jego profil, zobacz, ma ponad 10 milionów obserwujących, których pośladki zostały boleśnie spustoszone. Ma sporo doświadczenia. Zobacz.
    - Kurwa, jasne, już to widzę… To pewnie jakaś przechwalająca się szumowina… - wymamrotał pod nosem Xuan Da Yu.
    - Co takiego?
    - Nieważne. Skoro zgłębiłeś temat, to możemy udawać, że nic się nie stało. - powiedział przygnębiony chłopak.
    - Dziwnie się dzisiaj zachowujesz.
    I chociaż Xia Yao odetchnął z ulgą, Xuan Da Yu się załamał i z jego twarzy ciężko było odczytać, co w tej chwili myśli.
    - Och… Naprawdę… - podrapał się w głowę i był coraz bardziej przygnębiony. - Martwiłem się, że zrobiłem ci krzywdę, że posunąłem się za daleko, czuję się w obowiązku, żeby ci to zrekompensować.
    - Nie, nie, nie musisz. - krzyknął Xia Yao. - Zawsze byłeś dla mnie miły.
    - Hahaha. - Xuan Da Yu zaśmiał się zawstydzony. - To znaczy, że nie muszę sobie tego brać do serca? I w końcu możemy o tym normalnie porozmawiać. Jak to mały diabełek omal nie skończył z moim kutasem w tyłku! Hahaha.
    - Ty skurwielu… - chłopak spojrzał z przerażeniem na drzwi i zakrył mu usta. - Kurwa, przestań gadać bzdury!
    Xuan Da Yu niestety źle zinterpretował reakcję przyjaciela. Uznał, że on nie chce o tym rozmawiać, bo to go zawstydza, a prawda była taka, że Xia Yao miał traumę wywołaną ich wspólnie spędzoną nocą.
    - A właśnie, że będę. Mały diabełek omal nie stracił dziewictwa.
    - Kurwa. - Xia Yao był na granicy wytrzymałości. Gdyby wiedział, że jego przyjaciel ma aż tak niewyparzoną gębę, w życiu nie pozwoliłby, żeby ta rozmowa się rozwinęła.
    - Zamknij się kurwa! - Xia Yao chwycił go za gardło. - Dość tych wygłupów, nie mam ochoty się z tobą bawić.
    - Dlaczego? - zapytał Xuan Da Yu, patrząc na niego z niezwykłą intensywnością.
    Xia Yao nie odpowiedział, tylko patrzył na drzwi.
    Widząc, że chłopak jest rozproszony i kompletnie nie skupia się na ich rozmowie, Xuan Da Yu zapytał.
    - A ty co? Boisz się, że ktoś nas usłyszy?
    - Nie.
    Xia Yao zapalił kolejnego papierosa, żeby się trochę uspokoić.
    Xuan Da Yu wyjął mu go z ust i momentalnie spoważniał.
    - Powiedz… Ty i ten bachor… Zrobiliście to?
    - Jaki bachor?
    - Jak to jaki. Bachor, który jakiś czas temu wyszedł od ciebie.
    Xuan Da Yu miał na myśli Yuan Ru i Xia Yao już chciał powiedzieć mu prawdę, ale się zawahał. Przez lata nie mieli ze sobą kontaktu i nie chciał ponownie stracić przyjaciela. Wiedział też, że Yuan Zong i Xuan Da Yu nie przepadają za sobą, co tylko komplikowało sprawę. Postanowił, że jeszcze poczeka, bo przecież czas najlepiej rozwiązuje wszelkie problemy.
    - Wszystko mam pod kontrolą i jestem w miarę usatysfakcjonowany. - odpowiedział wymijająco.
    Serce Xuan Da Yu’ego zadrżało. Poczuł, jak zalewa go uczucie nieszczęścia, ale nie chciał działać pochopnie. W końcu Xia Yao był heteroseksualnym mężczyzną, związek z kobietą nie jest niczym dziwnym i w sumie gdzieś w głębi serca był na to przygotowany. A teraz Xia Yao tylko to potwierdził. Czując gorycz w sercu zapytał.
    - Co masz na myśli, mówiąc, że jesteś w miarę usatysfakcjonowany?
    Chłopak odpowiedział od razu…
    - Bo jeszcze jest nad czym popracować…
    - To idź i daj jej nauczkę. - warknął Xuan Da Yu. – Ten bachor to cuchnąca zboczenica, zresztą jej brat wcale nie jest lepszy.
    - A co on ma do tego? - Xia Yao wyraził swoje niezadowolone.
    - Zawsze tak reagujesz, kiedy o nim wspominam. Jesteście aż tak sobie bliscy? - skrzywił się Xuan Da Yu.
    - To nie ma znaczenia. Pamiętaj, żeby nie wspominać nigdy o tamtej nocy. Przez to, co się stało, między nami wyrosła papierowa ściana, która albo zniknie, albo przerodzi się w wysoki stalowy mur, przez który żaden z nas już się nie przebije. Jeśli chcesz o tym myśleć, to śmiało, ale zachowaj te przemyślenia dla siebie.
    Xuan Da Yu był wściekły, ale nie miał wyjścia, musiał się zgodzić na warunek przyjaciela.
    - Dobra, koniec tematu.
    Xia Yao w końcu odetchnął z ulgą, nareszcie pozbył się tego ciężaru.
    - Zabierz ze sobą prezent.
    Xuan Da Yu spojrzał na krem i delikatnie się uśmiechnął.
    - I to miało zamknąć mi ustał, żeby nikt się nie dowiedział, że tamtej nocy omal nie rozerwałem ci tyłka?
    - Kurwa, mówiłem, żebyś więcej o tym nie wspominał! - zagotował się chłopak.
    - Oooch… Zapominałem. - Xuan Da Yu posłał mu szelmowski uśmieszek. - Już milczę… Jak grób.
    - Wyjdź. - powiedział Xia Yao i położył się, po czym nakrył się kołdrą i westchnął z irytacji.
    Xuan Da Yu pogładził go po głowie, a w jego sercu kłębiły się uczucia smutku, urazy, rozdzierającej tęsknoty. Po chwili wyszedł ze ściśniętym z bólu sercem.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. Ach nie mogę się doczekać rozdziału ze wspólną kolacją kiedy temat tamtej nocy powróci 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To będzie bardzo zabawny rozdział, poprzedzający to, na co wszyscy czekamy ;)

      Usuń

Prześlij komentarz