Yuan Zong odsłonił kołdrę zakrywającą głowę Xia Yao. Zobaczył przystojną twarz, na której było kilka zadrapań i siniaków. Najbardziej wyróżniały się oczy, które uwiodły go po raz kolejny. Jeśli szpecąca je blizna nie zniknie, Yuan Zong spędzi resztę życia w bólu.
Widząc tę poranioną twarz, nie był w stanie na niego nakrzyczeć.
Za to usta chłopaka wykrzywiły się w przebiegłym uśmieszku. Zarzucił ramiona na szyję Yuan Zonga i przytulił go mocno do siebie. Dręczenie go zawsze sprawiało mu przyjemność.
Mężczyzna był odrobinę zaskoczony jego zachowaniem, wsunął dłoń w jego włosy i lekko uniósł mu głowę, po czym spojrzał na niego.
- Jak tam moje małe i duże oko? - zapytał Xia Yao, bo nagle poczuł się bardzo szczęśliwy. Rozwiązał problem z Xuan Da Yu’im. Temat tej feralnej nocy od dawna spędzał mu sen z powiek. Uśmiechnął się szczerze i szeroko, i poklepał Yuan Zonga po plecach mówiąc.
- Naprawdę myślisz, że jestem aż tak w siebie zapatrzony? Te rany to nic takiego. I co z tego, że moje oczy nie są identyczne. W sumie to fajne i całkiem oryginalne. I nie ma nic złego w małej bliźnie, bo wygląda bardzo męsko. Nawet jakbym miał zmasakrowaną twarz, to bym się nie przejął.
Chłopak mówił z pewnością w głosie i aż ciężko było uwierzyć, że zeszłej nocy nie mógł zasnąć i użalał się nad swoim wyglądem.
Yuan Zong był sobie w stanie wyobrazić jego przerażoną minę, kiedy ktoś wytknął mu mankament. Był też pewien, że Xia Yao nie był z tego zadowolony. Dobrze wiedział, jak chłopak ceni swój wizerunek i na pewno nie odpuści nikomu, przez kogo został zawstydzony. I właśnie dlatego nagła zmiana nastroju Xia Yao, tak bardzo go zaskoczyła.
Mężczyzna powoli wsunął dłoń pod kołdrę, kierując się prosto do jego krocza. Odkąd ogolił to miejsce, czerpał dużą przyjemność z dotykania tej delikatnej skóry. Jednym słowem, cholernie go to podniecało.
Gdy jego ręka zanurkowała pod kołdrą i gdy dotknął białej rzepy, zauważył, że ta już była wyprostowana i gotowa do działania.
- Nie rób tego… - Xia Yao powstrzymał jego dłoń.
W odpowiedzi Yuan Zong zdarł z niego kołdrę, a to, co zobaczył bardzo go zaskoczyło.
Xia Yao nie nosił bielizny, ponieważ dzięki temu łatwiej było zmienić opatrunek. Zwykle wkładał luźną szpitalną piżamę, ale teraz nie miał jej na sobie, był nagi.
- Gdzie twoja piżama? - zapytał mężczyzna, a jego wzrok podążył w stronę wieszaka na ubrania, który stał obok łóżka. I to właśnie na nim wisiała piżama. Obok leżały spodnie, które nie zostały równo poskładane, a przecież Xia Yao zwykle bardzo dbał o ubrania. W każdym razie Yuan Zong zrozumiał, co się tu zadziało. Ktoś naprawdę próbował wymknąć się ze szpitala, ale został przyłapany.
I to było tyle w kwestii odpowiedzi na jego pytanie.
Xia Yao doskonale wiedział, o czym myśli Yuan Zong, dlatego od razu go objął, przyciągnął do siebie i zamruczał mu do ucha.
- W tej piżamie mój mały przyjaciel nie czuje się komfortowo.
Na dźwięk tego seksownego głosu, mężczyzna, aż się zakrztusił. I niczym głodny tygrys rzucił się na niego, pożerając jego usta.
Przez kilka dni nie mieli kontaktu cielesnego i wystarczyła ta mała iskra, by rozniecić pożar. Yuan Zong zachłannie pieścił aksamitne i gibkie ciało chłopaka. Oddech Xia Yao był coraz cięższy, a serce waliło mu jak oszalałe, miał wrażenie, że zaraz wyskoczy z jego klatki piersiowej. Zauważył, że dotyk Yuan Zonga jest bardziej szorstki niż zwykle, każdy jego oddech był pełen pasji, a jego męski zapach wypełnił mu nozdrza. Xia Yao nie był w stanie opisać tego uczucia. Z jednej strony czuł się zniewolony, z drugiej wyczuwał tę podniecającą agresję.
Jeśli mężczyźni zbyt długo tłumią swoje potrzeby, hormony szaleją, zwłaszcza u tak wyjątkowych samców. Jeden był żołnierzem, drugi policjantem. Pokój w kilka sekund wypełnił się ich męskim zapachem. Co więcej, Yuan Zong wrócił z akcji, gdzie lała się krew, a teraz rzucił się na swojego pięknego Xia Yao, przez co kręciło mu się w głowie od nadmiaru ognia, jaki w nim płonął.
Dłonie chłopaka mocno zaciskały się na jego nagich, spoconych plecach, zostawiając na skórze czerwone ślady.
- Jak dobrze… Tak… Aaach… Aach…
- Jest aż tak przyjemnie? - zapytał Yuan Zong, łapiąc oddech.
- Swędzi mnie tak bardzo, że nie mogę tego znieść…
Swędzenie, jakie czuł Xia Yo było niczym, w porównaniu z tym, które odczuwał Yuan Zong. Mężczyzna zaklął, chwycił w dłonie białą rzepę i zaczął ją intensywnie pocierać, w górę i w dół. Chłopak wygiął plecy, a po chwili wypuścił powietrze wraz z błogim westchnieniem. Yuan Zong płakał w duchu, że nie może pozwolić sobie na więcej.
Niestety Xia Yao ledwie wytrzymał tych kilka minut, dlatego, aż fuknął ze złości.
- To nie jest zabawne.
- A co by było? -zapytał mężczyzna, lekko chwytając go za brodę.
Skóra Xia Yao powoli przyzwyczaiła się do brutalnego dotyku Yuan Zonga, ale kiedy był na granicy, pragnął czegoś o wiele mocniejszego. I właśnie dlatego bez cienia wstydu powiedział, co mu leży na sercu.
- Nie użyłeś ust.
Yuan Zong zacisnął zęby i uśmiechnął się chłodno, po chwili odchylił do tyłu jego głowę i powiedział.
- Bo nie mogłem. Gdybym to zrobił, wystrzeliłbym cię do nieba, doprowadziłbym cię do niekontrolowanego drżenia… Jak sobie by z tym poradziło twoje poranione ciało, co?
- Niby kto drży? Na pewno nie ja. - chłopak wolałby umrzeć, niż się do tego przyznać.
Yuan Zong lekko uniósł jego biodra, po czym opuścił głowę i przygryzł jego sutek.
- Aaach… Aaach… Aaaach…
Tak jak przewidział, biodra, pośladki, nawet jądra, wszystko delikatnie się zatrzęsło, zawstydzając chłopaka. Yuan Zong ułożył go wygodnie na łóżku i spojrzał na niego płonącym z pożądania wzrokiem.
Xia Yao wydął usta i odburknął.
- Nie jestem kimś, kto łatwo traci nad sobą kontrolę. A co do tego, co się właśnie stało… Nie byłem przygotowany. Spróbuj jeszcze raz.
Yuan Zong wszedł na wyżyny samokontroli, żeby przypadkiem nie zrobić tego, o co został poproszony. Spojrzał na niego i założył kurtkę, bo zamierzał pójść kupić mu coś do jedzenia.
Biała rzepa nadal się prężyła i domagała uwagi, a Xia Yao krzyknął, gdy mężczyzna ruszył w stronę drzwi.
- Skąpy dupek!
Yuan Zong wpuścił te słowa jednym uchem, wypuścił drugim i jak gdyby nigdy nic szedł przed siebie. Chłopak nie zamierzał się poddać i najwyraźniej nie bał się śmierci.
- Oj, staruszku, jesteś bezużyteczny.
Yuan Zong już otworzył drzwi, gdy usłyszał te słowa. Nagle jego tygrysie oczy rozbłysły zimnym blaskiem, odwrócił się i trzasnął drzwiami. Zmierzył wzrokiem lekko spanikowanego Xia Yao. Tak, był gotów pokazać mu, na co go stać… W dwóch krokach znalazł się przy jego łóżku.
- Żartowałem… To był żart… Aaach… Aach… Nie… Aaach… Boli mnie noga.
Kiedy Yuan Zong po raz drugi skierował się w stronę drzwi, chłopak zachował się powściągliwie, jak na mnicha przystało. Zresztą bolała go noga i ogólnie czuł się wyczerpany.
Sięgnął po telefon, który miał pod poduszką i zobaczył kilka nieodczytanych wiadomości. „Sytuacja ogarnięta”.
Xia Yao był w szoku. Poradziliście sobie? Okazało się, że sprawa, w której obiecał pomóc, już została rozwiązana. Otworzył kolejną wiadomość. To karma! To na pewno karma!
Kiedy Yuan Zong wrócił, Xia Yao siedział na łóżku, a oczy błyszczały mu z radości.
- Wiesz, co się stało? Hei Bao mają spore problemy. Podejrzewaliśmy, że szmuglują broń. Dzisiaj mieli wypadek na autostradzie i ładunek broni wyleciał w powietrze. Co więcej, są ranni. Będą musieli wydać majątek na podreperowanie zniszczonej reputacji. Karma jednak wraca! Hahahaha. Słyszałeś już o tym?
Yuan Zong uśmiechnął się i odpowiedział.
- Nie, jesteś pierwszą osobą, która mi o tym mówi.
Xia Yao był przeszczęśliwy.
- Zjedz coś. - powiedział Yuan Zong.
- Najpierw muszę skoczyć do toalety. Zaraz wrócę.
- Potrzebujesz pomocy?
- Nie, nie, dziękuję. - Xia Yao pomachał ręką, kuśtykając w stronę łazienki.
Kiedy zamknął za sobą drzwi, Yuan Zong zerknął na swój telefon. Miał kilkadziesiąt nieodebranych wiadomości, a wszystkie zostały wysłane od jednego z jego informatorów i dotyczyły tego samego tematu. Hei Bao publikują fałszywe informacje, próbując zniszczyć reputację jego firmy.
Podobno mieli dowody, że Xia Yao rozmawiał z dziennikarzami, a chodziło głównie o bójkę w gorących źródłach, o której nic mu nie powiedział. Przez to, co się ostatnio wydarzyło, sam zapomniał poruszyć z nim ten temat. Słodko-gorzki uśmiech pojawił się na jego ustach, bo dotarło do niego, jak ten chłopak się o niego troszczył. Miał wrażenie, jakby zjadł kawałek gorzkiej czekolady, czuł jednocześnie słodycz i gorycz.
Xia Yao jadł kluski, leżąc na boku, co było niewygodne, dlatego Yuan Zong pogładził go po brzuchu i spojrzał na niego surowym wzrokiem.
- Nigdy więcej nie rób takich rzeczy?
- Koniec z walkami.
- I nie nazywaj mnie starcem. - zaśmiał się mężczyzna. - Wiesz, że nawet po czterdziestce będę miał mnóstwo energii, żeby cię pieprzyć.
Kawałek kluski utknął w gardle chłopaka. Pacnął Yuan Zonga w ramię i zapytał.
- Yuan Zong, co myślisz o naszej relacji… Znaczy, czy my jesteśmy razem?
- A jak myślisz?
- Chyba nie.
- Co dla ciebie oznacza bycie razem?
- Nie wiem, jak to wyjaśnić, ale chyba jeszcze nie jesteśmy parą.
Mężczyzna nie potrafił odczytać jego myśli, dlatego zapytał.
- Coś sugerujesz?
Xia Yao odłożył na bok sprawę z Hei Bao, spojrzał na niego i spróbował mu to wytłumaczyć.
- Gdybyśmy byli razem, nie przejmowałbyś się moją przeszłością?
- A masz jakąś przeszłość?
Xia Yao zaskoczyło to pytanie, ale szybko się obruszył i spojrzał na niego spod byka.
- Kurwa, każdy ma.
- Nie myśl o tym za dużo. Skup się na jedzeniu.
Chłopak żuł kluski z mięsnym nadzieniem, a gdy przełknął, kontynuował.
- Jeśli mielibyśmy być razem, to uznajmy, że dzisiaj jest początek naszego związku. A to, co było wcześniej się nie liczy. Zwłaszcza wszystkie dziwne i niejasne akcje.
- Przestań. - Yuan Zong zamierzał zadać mu cios ostateczny. - Dla mnie nasz związek rozpoczął się, kiedy wbiegłeś do mojego domu i powiedziałeś: „On jest mój”. I od tamtej chwili jesteś za mnie odpowiedzialny.
Xia Yao zamyślił się, po czym powiedział.
- Ale to bez sensu.
- To powiedz mi, jaka jest różnica między tamtą chwilą a tą?
- Nie ma żadnej, tylko żartowałem…
Czyzby Diabełek bał się wycieku informacji o wstydliwej nocy😂😂😂 nie dziwie się troche Yuan Zong potrafii byc przerazajacy 😈😂
OdpowiedzUsuń