Advance Bravely [PL] - Rozdział 116: To jakiś żart.

 

    Co się przytrafiło Yuan Ru…
    Kiedy dziewczyna namierzyła swój cel podczas badań lekarskich, od razu przeszła do ataku. Zaczęła uwodzić chłopaka, który okazał się dość trudnym celem. Oczywiście Yuan Ru mu się podobała, ale też krążyło na jej temat sporo plotek, co ostatecznie ostudziło wszelkie jego zamiary. Dopiero kiedy dziewczyna ze łzami w oczach wyznała, jak bardzo go lubi, coś w nim pękło i zgodził się pójść z nią na randkę.
    Spacerowali po ulicach i trzymali się za ręce, prawiąc sobie słodkie komplementy, byli jak para uroczych gruchających gołąbków.
    Yuan Ru ubrana była skromnie i nałożyła lekki makijaż. Porzuciła swój wyzywający seksowny image i postanowiła spróbować skromniejszej stylizacji. I gdy jej partner ją całował, wyglądała jak nieśmiała uczennica, która nigdy nie pomyślała, o wielkim ptaku między nogami mężczyzny, chociaż tak naprawdę myślała głównie o tym.
    Nagle ktoś zawołał.
    - Yuan Ru, zdrajczyni!
    Dziewczyna zadrżała ze strachu i w panice zaczęła się rozglądać po tłumie ludzi. Jednak było ich wokół zbyt wielu, dlatego nie mogła ustalić, kto krzyknął.
    Możliwe, że mam tylko halucynacje. Przez stres, bo tak bardzo zależy mi na tym związku… Zaczęła się zastanawiać, gdy nagle ponownie usłyszała, jak ktoś krzyczy.
    - Yuan Ru! Ty dziwko! Jesteś obrzydliwą oszustką!
    Tym razem głos był donośniejszy i dziewczyna oraz jej umięśniony partner dobrze go słyszeli. A on jeszcze nie był do końca do niej przekonany, dlatego, kiedy usłyszał ten krzyk, spojrzał na nią wyczekująco, a w jego spojrzenie było pełne wątpliwości.
    Jej oczy przepełniły się łzami. Czuła się głęboko zraniona słowami, jakie zostały w nią wymierzone. Za to wewnątrz, aż się gotowała. Co za skurwiel! Kim on do cholery jest? Ten tchórzliwy sukinsyn!
    Widząc jej łzy, mężczyzna krzyknął w tłum.
    - Kim jesteś? Bądź mężczyzną i się ujawnij, powiedz nam to w twarz!
    Wang Zhi Shui ukrywał się za duża kamienną rzeźbą, a tuż obok niego stał kosz z jedzeniem. Były tam jajka, pomidory, zgniłe tofu i inne produkty niepierwszej świeżości. Uśmiechnął się i obserwował, co się wydarzy.
    Kiedy nie było żadnej reakcji ze strony krzyczącego agresora, mężczyzna zwrócił się do Yuan Ru.
    - Niektórzy najwyraźniej się nudzą, nie zwracaj na nich uwagi. Chodźmy.
    Jednak Wang Zhi Shui ponownie krzyknął.
    - Niby kochasz się w oficerze Xia! A tu proszę, włóczysz się z innym facetem? Czym ci podpadł oficer Xia.
    Słysząc to, towarzysz Yuan Ru zesztywniał.
    - Oficer Xia? Xia Yao? Jeden z naszych instruktorów?
    - Bracie, wyglądasz na uczciwego człowieka, dlatego słuchaj, co powiem. Ta kobieta to zło wcielone. Kilka dni temu była z oficerem Xia, a dzisiaj już jest z tobą.
    Yuan Ru omal nie eksplodowała. Byłam z oficerem Xia? Z której strony? Gdybym z nim była, to w życiu nie poszłabym na tę randkę i nie musiałabym wysłuchiwać tych obelg.
    - A kto powiedział, że spotykam się z Xia Yao? - dziewczyna odrzuciła na bok wszelkie maniery. - No słucham!
    Wang Zhi Shui przemieścił się i odpowiedział.
    - Oficer Xia sam to przyznał. Jestem dla niego jak brat, dlatego cierpię, widząc, jak go zdradzasz. Przyszedłem tu w imię sprawiedliwości.
    - Że co… - Yuan Ru gotowała się z wściekłości. - Jeśli masz jaja, to wyjdź! Nie ukrywaj się, ty podły draniu!
    I nagle zgniłe jajo wylądował na jej twarzy, a ona wpadła w furię i zmieniła się w zgorzkniałą wściekłą babę.
    - Skurwielu! Pokaż się!
    W odpowiedzi kilka kolejnych jaj trafiło w cel. A chwilę później zadzwoniła do brata.
    Jej partner okazał się prawdziwym dżentelmenem i robił, co mógł, żeby uchronić ją przed lecącymi jajami. Jednak kiedy pojawiły się zgniłe warzywa i zepsute tofu, nie był w stanie jej obronić, dlatego ruszył do ataku.
    Wang Zhi Shui zauważył, że jego kryjówka została odkryta, rzucił koszyk na ziemię i uciekł.
    Biegł szybko jak wiatr, ale facet z tyłu nie odpuszczał. Nagle Wang Zhi Shui potrącił kosz na śmieci, który wpadł prosto pod nogi mięśniaka. Mężczyzna przewrócił się i odpadł z wyścigu, ale Yuan Ru się nie poddała i deptała mu po piętach. Po chwili mężczyzna podniósł się z ziemi i ją dogonił. Teraz biegli obok siebie. Yuan Ru nie mogła się powstrzymać i krzyknęła do niego, widząc, jak jest czerwony.
    - A ty co? Chyba masz za dużo mięśni? Jesteś za ciężki i nie możesz biec szybciej?
    Facet w końcu upadł, był tak zmęczony, że ledwo łapał oddech.
    Z naprzeciwka nadbiegł Xuan Da Yu, żeby pomóc Wang Zhi Shuiemu. W tym czasie również Yuan Zong i Xia Yao dotarli na miejsce zdarzenia. Dzięki czemu w pościgu brało udział już pięć osób, biegnąc po ulicy w różnej kombinacji.
    Kiedy dziewczyna zobaczyła brata, od razu zalała się łzami i rzuciła się w jego kierunku, szukając u niego ochrony. Jednak Yuan Zong natychmiast odsunął ją od siebie.
    - Nie podchodź.
    Yuan Ru zaczęła płakać i pokazywać palcem na Wang Zhi Shuiego.
    - To on! To jego wina…
    Po chwili zobaczyła osobę, którą spotkała tylko raz i która nie zrobiła na niej dobrego wrażenia, a mianowicie na Xuan Da Yu’ego.
    - A ty, co tu robisz? Próbujesz mnie zawstydzić?
    Xia Yao miał zmarszczone brwi, gdy mierzył wzrokiem przyjaciela i Wang Zhi Shuiego.
    - Tylko nie mówcie, że to wasza sprawka…
    - Przecież cię ostrzegałem! - Xuan Da Yu chwycił Xia Yao w ramiona i z obrzydzeniem wskazał na Yuan Ru. - Mówiłem, że ta kobieta to dno. Oszukała cię i spotkała się z kimś innym, chociaż jesteście razem.
    Xia Yao nagle zdał sobie sprawę z sytuacji i zestresowany przełknął ślinę. Kurwa. Jak mogłeś to powiedzieć… Jak ja się teraz z tego wytłumaczę, co?
    Yuan Ru ryknęła na Xuan Da Yuego.
    - O czym ty, do cholery, mówisz? My nigdy nie byliśmy razem, jak śmiesz nazwać mnie oszustką?
    - Być może oficjalnie jeszcze nie jesteście razem, ale przecież spotykacie się ze sobą! - nie odpuszczał Xuan Da Yu.
    - Spotykamy? Chyba sobie żartujesz, przecież on jest z moim bratem…
    Xia Yao przerwał dziewczynie i krzyknął do przyjaciela.
    - Okłamałem cię.
    Xuan Da Yu spojrzał na niego wściekły.
    - Co powiedziałeś?
    - Okłamałem cię.
    Nagle Yuan Zong krzyknął, uciszając wszystkich, nawet przechodniów, którzy akurat przechodzili obok. Na ulicy zrobiło się cicho.
    - Co tu się wydarzyło?
    Xia Yao nie był w stanie wydusić z siebie słowa, dlatego odezwała się Yuan Ru i opowiedziała, co się stało.
    Yuan Zong zrozumiał, że doszło do nieporozumienia, a Xuan Da Yu w dość niekonwencjonalny sposób próbował zadbać o przyjaciela. Jednak sama świadomość, że kazał komuś obrzucić jego siostrę zepsutym jedzeniem sprawiła, że nie był w stanie opanować złości.
    Ruszył do przodu i uderzył, zanim Xia Yao zdążył zareagować i go powstrzymać. Jednak Wang Zhi Shui pojawił się znikąd i przyjął cios wymierzony w Xuan Da Yu’ego.
    A trzeba przyznać, że uderzenia Yuan Zonga to ciężki kaliber, na twarzy chłopaka od razu pokazał się siny ślad, a ból, jaki poczuł sprawił, że nie był w stanie podnieś się z ziemi. Xuan Da Yu był w szoku, a kiedy do siebie doszedł, Wang Zhi Shui zemdlał. Niestety Yuan Zong nadal kipiał ze złości i ponownie rzucił się do przodu, jednak tym razem Xia Yao objął go za szyję, próbując go powstrzymać.
    Xuan Da Yu zarzucił sobie na plecy nieprzytomnego Wang Zhi Shuiego.
    - Jedziesz do szpitala? - zapytał Xia Yao.
    - Odpierdol się ode mnie!
    Tylko tyle usłyszał od przyjaciela i były to najokrutniejsze słowa, jakie kiedykolwiek od niego usłyszał. Xia Yao poczuł się zdezorientowany i całkowicie bezradny.
    Po chwili Xuan Da Yu odszedł, niosąc na plecach nieprzytomnego Wang Zhi Shuiego.
    - Palnąłem coś bez przemyślenia… Ale nie chciałem, żeby tak to się skończyło… - próbował się wytłumaczyć Xia Yao.
    - Dlaczego nie powiedziałeś mu prawdy?
    - A co jest prawda? - zapytał chłopak. - To, że ty i ja jesteśmy razem?
    - A nie jesteśmy? - zapytał szczerze Yuan Zong.
    Xia Yao czuł się tak, jakby jego wnętrzności zwinęły się w węzeł.
    - My… Oficjalnie nie jesteśmy razem.
    Nagle twarz Yuan Zongo pociemniała. Myślał, że chłopak tylko się z nim droczył, ponieważ wstydził się przyznać do ich związku. A teraz zobaczył, jak jest w rzeczywistości, chociaż jego serce nie chciało tego zaakceptować.
    Xia Yao zawsze robi to, co chce. I chyba tylko ja pragnąłem zdobyć jego serce… On zawsze mi odmawiał, jakby nie chciał mojej miłości i opieki. A teraz… Uświadomił mi, że nadal nie jest mój.
    Oczy Yuan Zonga były zaczerwienione i odrobinę wilgotne i patrzył nimi na Xia Yao. Jego wzrok przeszywał chłopaka na wylot.
    Xia Yao widząc to, ochłonął, a jego głos stał się łagodny.
    - Chodź, porozmawiamy o tym w domu. - próbował pociągnąć go za sobą, ale ten ani drgnął.
    Mężczyzna wyjął z kieszeni trochę pieniędzy i wcisnął je w jego dłoń.
    - O co ci chodzi? - zapytał Xia Yao, odrobinę zdezorientowany.
    Yuan Zong zamierzał odejść zostawiając go tu, ale nie był w stanie ot tak go porzucić. Wiedział, jak kiepską ma orientację, dlatego zostawił mu pieniądze na taksówkę.
    - Yuan Zong, ty draniu!
    Mężczyzna obrócił się i poszedł do auta ani razu nie oglądając się za siebie.
    Kocham cię nad życie, dlatego tym razem muszę być dla ciebie okrutny.
    Xia Yao stał sam na środku chodnika, patrząc na znikający cień czarnego auta. Stał w bezruchu ponad 10 minut, nie był w stanie uwierzyć, że Yuan Zong go zostawił.
    Odgłos opon odjeżdżającego samochodu bezlitośnie miażdżył mu serce. Po raz pierwszy w życiu poczuł gorzki smak smutku.
    Powłócząc nogami wrócił do domu, na piechotę, nie łapiąc taksówki.
    

    W tym czasie Xua Da Yu stał przy ulicy i próbował złapać taksówkę. Kiedy się zatrzymał, żeby pobiec z pomocą Wang Zhi Shuiemu, nie zauważył zakazu parkowania i jego auto zostało odholowane.
    Wang Zhi Shui odzyskał przytomność i ledwo wydusił z siebie słowa.
    - Wzruszyłeś się? Wzruszyło cię moje zachowanie?
    - Widzę, że czujesz się lepiej, nie chcesz jechać do szpitala? - Xuan Da Yu udał, że go puszcza.
    Wang Zhi Shui mocno chwycił go za szyję i przechylił głowę, udając, że bardzo cierpi.
    Kiedy ruszyli dalej Xuan Da Yu nie mógł wyrzucić z głowy obrazu Xia Yao.
    - Powiedz, dlaczego Xia Yao mnie okłamał?
    - Przecież już ci o tym mówiłem, on lubi brata tej dziewczyny, a ona była tylko jego tarczą.
    - Przestań żartować!
    Wang Zhi Shui już się nie odezwał, a po chwili Xuan Da Yu się uspokoił, a jego głos złagodniał.
    - Może dlatego, że zauważył, że coś do niego czuję… Chciał dać mi do zrozumienia, że nic z tego nie będzie?
    Tym razem Wang Zhi Shui się z nim zgodził.
    - Tak, pewnie nie chce się z tobą widywać i chce zachować dystans.
    - A ty chcesz, żebym cię wrzucił do rzeki?
    Wang Zhi Shui zamilkł i już nic nie powiedział.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***







   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze