Advance Bravely [PL] - Rozdział 134: To strasznie drogo.

 

    Xia Yao obudził się następnego dnia w południe i pomyślał. Czy ja jeszcze żyję?
    Otworzył oczy i sprawdził, czy jego klatka piersiowa się unosi, na koniec przełknął ślinę, czując suchość w gardle. Spojrzał w bok i zobaczył spokojnie śpiącego Yuan Zonga, tę dziką bestię, która w każdej chwili mogła rzucić się na bezbronną ofiarę i zjeść ją żywcem.
    Po chwili namysłu zdał sobie sprawę, że mimo wszystko spokojnie przespał noc u jego boku. Spojrzał na zegarek i zauważył, że obaj byli spóźnieni do pracy.
    Jeśli chodzi o Yuan Zonga, było to wręcz nie do pomyślenia. Jednak w chwili takiej jak ta, nie miał serca zostawić Xia Yao samego, zwłaszcza że wiedział, jak jest wyczerpany i obolały.
    Gdyby chłopak o tym wiedział, pewnie byłby wzruszony i powiedziałby mu: „W takim razie mogłeś wyświadczyć nam obu przysługę i nie robić tego tyle razy”.
    Kiedy Xia Yao odchrząknął, oczy Yuan Zonga od razu się otworzyły i pogładził go po głowie.
    - Nie śpisz?
    Xia Yao próbował się uśmiechnąć.
    - Nie.
    - Boli cię tam?
    - Nie tylko tam. - wymamrotał z lekkim uśmiechem. - Boli mnie wszędzie.
    I trzeba przyznać, że armata Yuan Zonga posiadała jedną ciekawą właściwość. Sprawiła, że chłopak nie czuł bólu w okolicach swojej małej chryzantemy, całe jego ciało było tak obolałe, że zapomniał o bólu odbytu.
    - Przepraszam za wczoraj… - Xia Yao spojrzał na Yuan Zonga i uśmiechnął się szelmowsko. - Chyba za szybko odpadłem i nie mogłem cię obsłużyć.
    Mężczyzna spodziewał się wybuchu gniewu, a te słowa kompletnie go zaskoczyły. Xia Yao nie był na niego zły, wyglądał na szczęśliwego i był podejrzanie miły.
    Próbuje zabić mnie od środka?
    Patrzył przez chwilę na niego i w końcu zapytał.
    - Dlaczego tak się uśmiechasz?
    - Dlatego, że w tej chwili mogę poruszać jedynie mięśniami twarzy, wszystkie inne zmasakrowałeś.
    Jakoś tak wyszło, że te słowa podnieciły Yuan Zonga, ale starał się to ukryć.
    - Faktycznie twoja miłosna seria wystrzałów, była imponująca.
    Oczy mężczyzny aż rozbłysły.
    - Żartowniś.
    - Wciąż czuję, jak moje ciało płonie. - kontynuował chłopak. - A zwłaszcza gardło. Płomień twojej miłości stopił mnie od środka.
    Serce Yuan Zonga biło jak szalone, ale gdy chłopak zaczął bełkotać, zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak. Odchylił kołdrę i dotknął jego klatki piersiowej.
    Cholera, jest cały rozpalony… Ma bardzo wysoką gorączkę, dlatego majaczy o płomieniu miłości.
    Yuan Zong natychmiast zadzwonił po lekarza, który przyjechał i dał Xia Yao zastrzyk, po którym chłopak od razu zasnął. Wczorajsza noc tak bardzo go wyczerpała, że w jego snach pojawił się straszny potwór, którym był nieustannie dręczący go Yuan Zong. Xia Yao próbował z nim walczyć, aż w końcu się obudził, a sekundę później znowu zasnął i ponownie śnił ten sam sen.
    Tymczasem ten potwór robił co mógł, żeby przywrócić go do zdrowia. Nie poszedł do pracy, bo chłopak cały czas miał wysoką gorączkę, pocił się i coś niezrozumiale mamrotał, przygryzając wargi i marszcząc brwi. Yuan Zong miał ogromne wyrzuty sumienia i postanowił, że już nigdy nie będzie go w ten sposób męczył.
    Kiedy gorączka spadła, Xia Yao odzyskał odrobinę energii i od razu postanowił podsumować ich noc poślubną.
    - Trzydzieści dwa lata twojego życia… Muszę przyznać, że sporo tego w sobie nagromadziłeś…
    Yuan Zong przygotował dla niego posiłek i właśnie go karmił.
    - Gdzie twoja siostra? Nie widziałem jej wczoraj.
    - Nocowała poza domem.
    - Uważaj na nią. Dziewczyna powinna spędzać noce w domu, a ona bez przerwy gdzieś się szlaja. Zobaczysz, wpakuje się w kłopoty.
    - Nie martw się przydzieliłem jej kogoś do ochrony.
    Xia Yao na chwilę zamilkł i łapczywie ssał łyżkę zupy jajecznej.
    Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
    - Pójdę zobaczyć, kto to. - powiedział Yuan Zong.
    Przed drzwiami stał Tian Yan Qi z pudełkiem dim sumów*.
    - Co tu robisz? - zapytał wyraźnie zirytowany mężczyzna.
    - Słyszałem, że jesteś chory.
    Xia Yao miał bardzo dobry słuch i od razu rozpoznał głos Tian Yan Qi’iego. Nagle niespodziewany przypływ energii sprawił, że podskoczył i usiadł na łóżku.
    - Nic mi nie jest, tylko diabełek ma gorączkę. - wyjaśnił mężczyzna, przyjmując przekąski.
    Xia Yao chwilę zajęło, zanim zorientował się, o kim on mówił. W sumie po raz pierwszy słyszał, jak Yuan Zong używa czyjegoś przezwiska. Nagle z jakiegoś powodu poczuł się dziwnie zdołowany, a w jego sercu zaczęło kiełkować uczucie zazdrości, a to wszystko dlatego, że źle zinterpretował słowa Yuan Zonga. Wydawało mu się, że sugerował, że wczoraj był mało wytrzymały w łóżku.
    Tian Yan Qi ruszył w stronę pokoju i przywitał się z Xia Yao, a po chwili zapytał.
    - Jesteś chory?
    - Nie! - krzyknął chłopak. - Przecież nie wyglądam najgorzej.
    Tian Yan Qi przyjrzał mu się uważnie i zobaczył malinkę w okolicy szyi i kilka siniaków. Nagle zrozumiał, co tu się stało. Nie mógł się powstrzymać i zaczął wyobrażać sobie ich dwóch razem. Czuł, że Yuan Zong musiał być tej nocy niesamowity i intensywny, skoro Xia Yao miał na ciele tyle śladów.
    Kiedy Xia Yao zobaczył jego mroczne spojrzenie, zaczął się śmiać.
    - Wiesz, problem w tym, że dzisiaj strasznie nie chciało mi się iść do pracy, dlatego zadzwoniłem do biura i powiedziałem, że mam gorączkę.
    Yuan Zong nie zwracał uwagi, że jego rekrut jest w środku i ponownie zaczął karmić Xia Yao.
    - Czyli jesz zupę bez szczególnego powodu? - Tian Yan Qi próbował dogryźć chłopakowi.
    - Och, to przez niego, on zawsze się wygłupia, co bywa upierdliwe. Wiedział, że nie idę do pracy, dlatego postanowił mnie pomęczyć. Pomyślał, że naprawdę jestem chory, dlatego mnie karmi i chociaż próbowałem go odepchnąć, to nic nie pomogło.
    Zanim rekrut coś odpowiedział, odezwał się gwarek.
    - Witam! Witam!
    Tian Yan Qi bardzo lubił tego ptaka, zawsze go karmił, kiedy Xia Yao przynosił go do biura Yuan Zonga. Ptak go rozpoznał i się rozgadał. Słysząc wołanie gwarka Tian Yan Qi podszedł do klatki.
    I chociaż chwilę temu Xia Yao miał całkiem niezły nastrój, to teraz widząc, jak ten młody mężczyzna podchodzi to klatki z gwarkiem, uśmiech momentalnie zniknął z jego twarzy i pojawił się nieprzyjemny grymas. Zebrał się w sobie, żeby wstać, ale od razu upadł na podłogę i obił sobie tyłek.
    W tym czasie Tian Yan Qi był już przy ptaszku i się z nim witał.
    - Cześć Hei.
    - Zaraz cię zerżnę! - zaćwierkał gwarek Yuan Zonga.
    Nagle twarz rekruta zrobiła się blada.
    Za to w głowie Xia Yao zapaliła się ostrzegawcza lampka i słusznie, bo ćwierkanie jego pupila sprowokowało gwarka Yuan Zonga, który przed chwilą się odezwał.
    - Ach… Ach, jak mi dobrze… - ćwierkał Hei.
    - Ty niegrzeczna dziwko. - zawtórował drugi ptaszek.
    - Ach… Ach… - odpowiedział Hei.
    Tian Yan Qi od razu się zorientował, że mały ptaszek, który zwykle naśladował głos Xia Yao powtarzał wszystko, co wczoraj wypłynęło z ust jego właściciela. Z kolei większy gwarek przyzwyczajony był do kopiowania głosu Yuan Zonga i w sumie brzmiał prawie jak on.
    Xia Yao, kiedy usłyszał rozgadane gwarki, zaczął się trząść ze złości.
    Tian Yan Qi ledwo powstrzymał wybuch śmiechu. Podszedł do Xia Yao i patrzył, jak podnosi się z podłogi masując tyłek.
    - Auć, mój tyłek… Ach…
    Tian Yan Qi wiele razy w swoim życiu został dotkliwie pobity, ale widok obolałego Xia Yao był dla niego czymś zaskakującym. Z uwagą i ciekawością zaczął przyglądać się Yuan Zongowi.
    - Dlaczego tak na mnie patrzysz? - zapytał mężczyzna.
    Chłopak uśmiechnął się tajemniczo.
    - Ach, to nic. - odpowiedział, a potem pożegnał się i wyszedł.
    Xia Yao czekał cierpliwie w sypialni na powrót Yuan Zonga i w międzyczasie o czymś sobie przypomniał.
    - Kiedy Tian Yan Qi przyszedł, zapytał cię, czy jesteś chory, ponieważ nie spodziewał się, że u ciebie będę. A co ciekawe, przyszedł do ciebie sam, niezaproszony.
    - O co ci chodzi?
    - To ja powinienem zadać to pytanie. - zawołał wściekły Xia Yao. W sumie nie chciał podważać motywów Tian Yan Qi’ego, ale zamierzał z Yuan Zongiem zakończyć sprawę, którą uważał za nie do końca wyjaśnioną.
    - Upiłem się i przypadkiem przenocowałem u Xuan Da Yu’ego, a ty nawet nie poprosiłeś, żebym opowiedział ci całą historię, tylko od razu się na mnie wściekłeś. Też mam prawo się czepić o Tian Yan Qi’ego.
    Jednak odpowiedź mężczyzny pokrzyżowała wszystkie jego plany zemsty.
    - Możesz mnie teraz mieć.
    Chłopak był zaskoczony. Niestety nie był w stanie się wyprostować, nie mówiąc już o tym, żeby cokolwiek zdziałać.
    - Uważaj… Nie prowokuj mnie! - spojrzał gniewnie na Yuan Zonga.
    - Zrób to teraz. - mężczyzna podszedł bliżej i szepnął mu do ucha.
    - Lepiej nie podchodź! - warknął chłopak. - Bo naprawdę to zrobię.
    Zauważył, że Yuan Zong natychmiast się wycofał, a on postanowił zmienić temat.
    - O rany, ile butelek z żelem wczoraj zużyłeś?
    - A jak myślisz?
    Chłopak spojrzał na 4 puste opakowania i zrozumiał, dlaczego Yuan Zong z taką pewnością powiedział, że w ciągu roku zużyje wszystkie zapasy. W takim tempie i z taką intensywnością udałoby się opróżnić szuflady w miesiąc.
    - Ile zapłaciłeś za jeden?
    Mężczyzna kupował tylko importowane, sprawdzone żele, które dość sporo kosztowały.
    - Tak od 500 do 700 juanów za sztukę.
    Chłopak od razu zaczął kalkulować.
    Skoro jedna butelka kosztuje średnio 600 juanów, a zużyliśmy 4 i pół, to wyszło prawie 3000 juanów. Załóżmy, że będziemy się kochać raz w tygodniu, czyli cztery razy w miesiącu. To pójdzie na to prawie 11 000 juanów. Ale Yuan Zong na pewno nie zadowoli się jednym razem w tygodniu, a to pójdzie już w setki tysięcy juanów… A co najgorsze, kupuje to wszystko tylko po to, żeby mnie przelecieć. Jak można tak marnować pieniądze…
    Chłopak miał zamiar mu wytknąć. 700 juanów za butelkę żelu? Kurna, naprawdę dbasz o moją dziurkę.
    - Strasznie drogie. - powiedział. - Wydałeś tysiące juanów tylko na jeden raz? Pensja dwóch osób nie wystarczy na zakup tych smarowideł.
    Po tych słowach wskoczył do łóżka i nakrył się kołdrą.


    Następnego wieczoru Xia Yao odpalił telefon i wszedł na forum dla gejów. Zobaczył, że ikonka jego doświadczonego Mistrza jest aktywna. Wiedząc, że jest nim Li Zhenzhen ciągle czuł złość. Tyle się naszukałem odpowiedniej osoby, a okazało się, że to on nią jest.
    I kiedy tak o tym myślał, Li Zhenzhen wysłał mu uśmieszek.
    „Stokrotka oskubana przez milion samców”:  - Jak było?
    „Qu Yuan” (profil Xia Yao): - Normalnie.
    „Stokrotka oskubana przez milion samców”: - Był dziki i intensywny, prawda? Seks z takim facetem musi być ekscytujący.
    „Qu Yuan”: - Możesz spróbować, jeśli chcesz.
    „Stokrotka oskubana przez milion samców”:  - Bardzo bym, chciał 🤤.
     „Qu Yuan”:  - Ty draniu.
     „Stokrotka oskubana przez milion samców”: - Może mi pomożesz i zapytasz, czy chciałby spróbować ze mną? Od razu przybiegnę.
    „Qu Yuan”: - 😏 A po co? Sam mogę go zadowolić.
    „Stokrotka oskubana przez milion samców”: - Zapewne. Plotki głoszą, że jesteś szybki i nieustraszony.
    „Qu Yuan”: - Weź spierdalaj.


* Dim sum – ogólne określenie lekkich przekąsek, spożywanych zwłaszcza w południowych Chinach, tradycyjnie do herbaty. Podawane są często przed południem w lokalach specjalizujących się w tego typu przekąskach. 


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze