Advance Bravely [PL] - Rozdział 148: Masz dobry wzrok.

 

    - Co to za przedstawienie? - zakpił Leopard.
    Xia Yao, nie zwracając na niego uwagi, zaczął przeszukiwać jego biuro, niszcząc wszystkie dekoracje, kolekcję broni, a także dokumenty, które przechowywał w szufladach. Po chwili ich strzępy były rozrzucone po całej podłodze.
    Leopard przyglądał się temu zimnym wzrokiem, stwierdzając, że Xia Yao w taki wydaniu bardzo mu się podoba.
    - Jesteś taki silny, na pewno potrafisz uszczęśliwić swojego mężczyznę.
    - To nie twoja sprawa.
    Xia Yao trzymał w dłoni stalowy pręt i właśnie zamachnął się nim w jego kierunku. Leopard zrobił unik, a pręt rozwalił kawałek drewna z łóżka.
    Mężczyzna zwinnie przekręcił się na łóżku, dotknął stopami podłogi i zakleszczył Xia Yao w swoich ramionach.
    - A może chciałbyś poddać się operacji plastycznej? - zapytał, patrząc na jego blizny przy oczach. - Mogę ci polecić świetny szpital w Korei, operują się tam same gwiazdy.
    Chłopak westchnął i odepchnął go od siebie.
    - Nie zachowuj się tak, jakby cię nie obchodziło, co się tutaj dzieje. Nie wierzę, że to cię nie rusza i że możesz sobie tak spokojnie ze mną rozmawiać.
    Sprowokowany odepchnięciem Leopard, patrząc w te piękne oczy i na te małe pyskate usteczka, od razu zaczął flirtować.
    - To prawda, odrobinę się maskuję, ale myślę, że warto poświęcić miliony, żeby cię zdobyć. Może zamknę drzwi i stoczymy w łóżku własną zaciętą bitwę, równą tej na zewnątrz? Obiecuję, że będzie ekscytująco.
    Twarz chłopaka pociemniała, a stalowa rura została skierowana prosto w krocze Leoparda, który w ostatniej chwili zrobił unik i przeprowadził kontratak.
    Leopard chciał się tylko z nim podrażnić. Wcześnie jakoś specjalnie się nim nie interesował, lubił oglądać jego walki podczas zawodów policyjnych i tyle. Jednak, odkąd zobaczył go w akcji, gdy przyszedł na ratunek Yuan Ru, ten młody policjant zaczął go pociągać.
    Xia Yao od razu wyczuł, o co mu chodzi, dlatego wycofał się i tylko spojrzał na niego lodowatym wzrokiem.
    - Nie szastaj tak pieniędzmi, na to, czego nigdy nie będziesz mieć.
    Mężczyzna spojrzał na niego z rozbawieniem.
    - A skąd wiesz?
    - Masz za małą broń i jesteś za słaby.
    Tym razem Leopard się zaśmiał.
    - Jak doszedłeś do takich wniosków?
    - Mogę to stwierdzić, patrząc na twoją twarz.
    Leopard znowu się roześmiał.
    - Oj, te słowa powinieneś skierować do Wu Yanzu.
    Xia Yao parsknął i nie skomentował, za to usłyszał stanowcze słowa mężczyzny.
    - Prędzej czy później sam się przekonasz i będziesz musiał wszystko odszczekać.
    Chłopak miał dość tych gierek słownych i przeszedł do sedna.
    - Tamtego dnia powinieneś złożyć na policji oświadczenie w sprawie napaści na Yuan Ru.
     Leopard westchnął.
    - Mój drogi, dobry z ciebie dzieciak i nie powinieneś mieszać się w sprawy Yuan Zonga. Pozwolę ci dzisiaj zrujnować ten budynek, jeśli to cię uszczęśliwi, ale nie zamierzam składać policji żadnych oświadczeń. Nie zmienię zdania, szkoda twojego czasu.
    - Czyżby?
    Gdy tylko Xia Yao skończył mówić, na zewnątrz rozległ się hałas i do gabinetu wprowadzono sześciu pojmanych ochroniarzy, którzy jakiś czas temu próbowali porwać Yuan Ru.
    - A co jeśli powieszę ich nago za oknem?
    Twarz Leoparda nieco się zbladła. Miał gdzieś, że go pobiją i nie przejmował się zniszczeniami, ale nie mógł znieść, gdy poniżano jego ludzi. Każdy, kto go znał, powie, że dla swoich podwładnych zrobi wszystko i zawsze będzie ich chronił.
    - Xia Yao, to będzie bardzo niestosowne.
    - Niestosowne? - zapytał chłodno chłopak. - To będzie świetna reklama twojej firmy. Każdy przechodzień będzie mógł się wam przyjrzeć.
    Po chwilę klasnął w dłonie.
    - Do dzieła!
    Nagle sześciu nagich mężczyzn zostało obwiązanych sznurami. Po chwili każdy zawisł w jednym z okiem szóstego piętra. Do stóp każdego z nich była dołączona notatka. „Dopuściłem się napaści na kobietę, chcąc ją wykorzystać”.
    I tak oto godność sześciu najlepszych ochroniarzy Czarnych Panter została zniszczona.


    Było południe, słońce stało w zenicie, a sześć nagich męskich ciał było wystawionych na jego promienie. Gdy ludzie spoglądali na nich, to czuli, że ten widok wypala im oczy.
    Dwie godziny później to nagie przedstawienie wywołało ogromne zamieszanie i zainteresowanie, ale żaden radiowóz nie przyjechał.
    Leopard stał w oknie i patrzył, jak samochód Xia Yao odjeżdża, a kącik jego ust uniósł się w złowieszczym uśmieszku.
    Xia Yao, jesteś cholernie interesujący i jeszcze bardziej apetyczny.
    Kilka dni później Xia Yao ponownie zaczął być obserwowany. Tym razem śledził go Leopard, który był równie zdeterminowany, jak kiedyś Yuan Zong. Wszędzie, gdzie pojawił się Xia Yao, tam był przyczajony w swoim aucie Leopard.
    Oczywiście chłopak to zauważył i niestety nie mógł ot tak jechać sobie do domu Yuan Zonga, bo ten od razu nabrałby podejrzeń i rozpoczął własne dochodzenie. A wtedy niebezpieczne romanse Yuan Ru zostałyby ujawnione.
    W międzyczasie firma Yuan Zonga ruszyła pełną parą z jednodniowymi kursami strzeleckimi. Pojawiła się reklama w internecie i Xia Yao nie chciał, żeby coś poszło nie tak.
    Po pracy wrócił prosto do domu i poczekał, aż Leopard odjedzie, dopiero potem pojechał do Yuan Zonga.
    Kiedy zaparkował przed firmą ochroniarską, usłyszał za sobą pisk opon hamującego auta. Był szczerze wściekły.
    - Dlaczego ciągle mnie śledzisz?
    Leopard otworzył okno i powiedział.
    - Zniszczyłeś moje biuro, w którym mieszkałem, jestem bezdomny i mogę polegać tylko na tobie.
    Chłopak zagryzł zęby, czując, że nie ma sensu wdawać się z nim w dyskusję, dlatego odwrócił się i ruszył w stronę drzwi. Wiedział, że strażnik i tak zatrzyma intruza, a dopóki nikt go nie rozpozna, to będzie bezpieczny. Ku jego zaskoczeniu, na dyżurkę wszedł właśnie młody ochroniarz o bystrym spojrzeniu, który niósł ze sobą kilka rzeczy i zatrzymał się, gdy go zobaczył.
    - Oficer Xia. - krzyknął Tian Yan Qi.
    Xia Yao był zaskoczony i robił, co mógł, żeby ukryć zdenerwowanie.
    - Co tak wcześnie kończysz trening?
    - Jutro jest weekend, muszę stawić się, żeby poprowadzić kurs. Wychodzę wcześniej, żeby się przygotować.
    - Świetna robota z tym kursem. Tak trzymaj!
    Potem szybko wyminął Tian Yan Qiego, oddychając z ulgą.
    - Oficerze Xia, znasz szefa Czarnych Panter?
    Xia Yao zamarł, słysząc to pytanie.
    - Co? Nie znam.
    - Przed chwilą widziałem, jak rozmawiałeś z nim przy bramie. - powiedział Tian Yan Qi, patrząc na niego podejrzliwie.
    - Rozpoznałeś go, chociaż przeszedł operację plastyczną? Nawet pracownicy jego firmy mają z tym problem. - powiedział Xia Yao udając, że się z nim droczy. Kurwa, ty to masz dobry wzrok.
    - Znam numer rejestracyjny jego auta. - powiedział chłopak.
    - Ach tak… - zerknął na niego Xia Yao. - Przypadkiem przejeżdżał, to się z nim przywitałem.
    - To bardzo dziwny przypadek. A może specjalnie tu przyjechał, żeby nas obserwować? Muszę poinformować o tym szefa, lepiej chuchać na zimne. - powiedział zaniepokojony Tian Yan Qi.
    Nagle Xia Yao go chwycił.
    - Zajmij się jutrzejszym kursem. Idę do Yuan Zonga, to mu o tym powiem.
    Chłopak zgodził się i kiwnął głową.
    - Oficerze Xia, proszę zachować ostrożność. Słyszałem, że Leopard jest bardzo niebezpiecznym człowiekiem.
    - Tak, wiem.
    Jak tylko Tian Yan Qi poszedł, Xia Yao spotkał Qian Chenga. Był to ochroniarz, którego poprosił, żeby pomógł Li Zhenzhenowi przygotować małą inscenizację dla Peng Ze’ego.
    Qiang Cheng szedł, niosąc siatkę przekąsek i kiedy go zobaczył, od razu podszedł się przywitać.
    - Po co ci tyle przekąsek? - zapytał Xia Yao.
    - Jadę do Zhenzhena.
    - O tej porze? - zapytał Xia Yao pełen podejrzeń.
    - Wiesz, twój przyjaciel ostatnio bez przerwy go dręczy, jeśli nie pojadę do niego na noc, to twój kumpel na pewno przyjdzie i go wykorzysta.
    Xia Yao podrapał się po głowie, nieco zdezorientowany.
    - Tylko nie zapomnij, że twoim celem jest, żeby oni się ze sobą spiknęli, nie schrzań tego. Musisz dobrze wyważyć to, co robisz. Czasem musisz dać szansę Peng Ze’emu, żeby zadziałał.
    - Oficerze Xia, bez obaw, zachowam się przyzwoicie.
    - Jestem tego pewien. - powiedział chłopak i odchrząknął.
    - Nie chcę, żeby twój przyjaciel zorientował się, że to mistyfikacja.
    - Ale żeby brać aż tyle przekąsek? - powiedział Xia Yao, zaglądając do siatki i wyciągając z niej dwie małe paczuszki. Poklepał Qian Chenga po ramieniu i powiedział.
    - Ale to prawda, musisz sprawić, żeby to wszystko wyglądało realistycznie.
    Kiedy chłopak patrzył na odchodzącego ochroniarza, nie mógł pozbyć się myśli, że mogą pojawić się pewne problemy.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze