Advance Bravely [PL] - Rozdział 152: Zły do szpiku kości [18+].

 

    Kiedy Xia Yao zobaczył Yuan Zonga, był nie tyle zaskoczony co przerażony.
    - Ty… Naprawdę tu przyszedłeś?
    Chłopak nie wiedział, jak się zachować. Jeszcze chwilę temu zgrywał twardziela przed przyjacielem, a teraz, stojąc twarzą w twarz ze swoim mężczyzną, był zakłopotany i nieśmiały. Na początek zakrył krocze rękami, ale kiedy zorientował się, że jego klatka piersiowa jest naga, to jedną ręką próbował ją zasłonić. A potem zaczął chować się za Peng Ze’im. Jednak kiedy ten zobaczył wyraz twarzy Yuan Zonga, sam szybko próbował schować się za Xia Yao. Przez chwilę obaj byli niczym mrówki na rozgrzanej patelni, chowając się jeden za drugim.
    - Chyba zostawiłeś ubrania w łazience. Pójdę po nie. - powiedział Peng Ze i wymknął się z pokoju, zostawiając przyjaciela sam na sam z Yuan Zongiem.
    - Bo wiesz… Kiedy jadłem, oblałem się i musiałem zdjąć ubranie… Właśnie miałem się przebrać… Naprawdę tylko się przebierałem… - chłopak zaczął dość niezdarnie się tłumaczyć.
    Po chwili pojawił się Peng Ze z jego ciuchami, które wyglądały na całkiem czyste, a już na pewno nie było na nich ani jednej plamy.
    Xia Yao spojrzał na przyjaciela z wyrzutem. Kurwa, świetnie. Naprawdę jesteś moim najlepszym przyjacielem? Słusznie postąpiłem, pomagając Li Zhenzhenowi się na tobie odegrać.
    - Dobry z ciebie kumpel. Wyprałeś i wysuszyłeś moje ubrania. - powiedział Xia Yao, jednak jakoś bez przekonania i gdzieś pod skórą czuł, że nikt mu nie wierzy. Jednak brnął w to dalej, wziął swoje ciuchy i zaczął je wąchać, udając, że pachną świeżością. Niestety zapach jego ubrań dziwnie go pobudził i jego męskość drgnęła pod cieniutkim jedwabiem.
    Widząc, to Yuan Zong czuł, jak mózg zaczyna mu płonąć.
    - Wiesz Ze, masz świetną pralkę… Wystarczy, że raz powąchałem wyprane ciuchy i już zrobiłem się twardy. Muszę kupić sobie taką samą.
    Chłopak był przerażony i już sam nie wierzył w swoje kłamstwa. Chwycił Yuan Zonga za rękę i spojrzał na niego znacząco, jakby chciał mu powiedzieć: Jedźmy do domu i tam wyjaśnijmy sobie wszystko, nie rób mi wstydu na oczach kumpla, błagam…
    - Ubierz się. - powiedział szorstko Yuan Zong.
    - Co? - zapytał chłopak, który był tak rozproszony, że nie usłyszał wyraźnie.
    - Powiedziałem, żebyś się ubrał. - ryknął mężczyzna.
    Mięśnie brzucha chłopaka gwałtownie się skurczyły i od razu wykonał polecenie.
    - Ach… Już się robi.
    Zmiana bielizny w tych warunkach była zbyt ryzykowna, dlatego naciągnął jeansy na jedwabne stringi. Był tak zdenerwowany, że założył spodnie tył na przód i musiał je zdjąć, a potem ubrać ponownie. Yuan Zong był zirytowany jego zachowaniem, zdjął swój długi płaszcz i owinął nim chłopaka, po czym zarzucił go sobie na ramię jak worek ziemniaków, zebrał resztę jego ubrań i ruszył w stronę drzwi. Zanim wyszedł z mieszkania, o czymś sobie przypomniał, wrócił do pokoju i zabrał wszystkie stringi, które przymierzał Xia Yao.
    - Co ty robisz?! Dlaczego zabierasz czyjąś bieliznę? - krzyczał chłopak.
    - Przymierzałeś je wszystkie i chcesz je tu zostawić?
    - Skąd wiesz, że je przymierzałem?
    - Jak to skąd. - zapytał surowym głosem Yuan Zong. - Odkąd odebrałem telefon, minęło pół godziny. Co robiłeś tyle czasu, jeśli nie przymierzałeś stringów?
    - Mądrala z ciebie. - zaśmiał się nerwowo chłopak.
    Twarz Yuan Zonga posiniała ze złości.
    - A może wiedziałem, że przyjedziesz i specjalnie się tak ubrałem? No wiesz, żeby cię zaskoczyć. - Xia Yao postanowił zastosować niezawodną taktykę słodkich słówek, która niestety tym razem nie zadziałała. Yuan Zong był niczym doświadczona kobieta, która wie, że za kwiecistą i słodką mową jej mężczyzny zawsze coś się kryje i nie należy w nie wierzyć…
    Kiedy wsiedli do auta, Yuan Zong ruszył z kopyta i pędził ulicą z ogromną prędkością. Xia Yao wiedział, że po powrocie do domu, z jego tyłka pozostanie miazga. Kiedy zerknął na krocze Yuan Zonga, stwierdził, że on jest już gotowy i aż serce zaczęło mu mocniej bić, a on delikatnie się uśmiechnął.
    - Nie udawaj, że jesteś zły. Przyznaj się, podnieciłeś się? - zapytał chłopak, wiedząc, że gdy przekroczą próg domu, zostanie potraktowany wyjątkowo brutalnie, dlatego postanowił się przygotować. Przez kolejne 10 minut obmyślał najlepszą strategię, która zagwarantuje mu mniejszą liczbę obrażeń.
    Niestety nie był w stanie wymyślić niczego sensownego. W końcu został przyłapany w mieszkaniu Peng Ze’iego w samych stringach, które, o zgrozo, nadal miał na sobie. A Yuan Zong to przecież normalny, zdrowy mężczyzna, a dobrze wiedział, że ubrany w te jedwabne prześwitujące stringi podziałał na niego jak najlepszy afrodyzjak, jakby krzyczał do niego: Przeleć mnie!
    Kiedy wyjechali poza główną ulicę, w teren nieoświetlony, mężczyzna zahamował i zaparkował przy drodze.
    W tym czasie Xia Yao próbował się ubrać, ale to nagłe hamowanie wytrąciło mu ciuchy z ręki i wszystkie spadły pod siedzenie.
    - Dlaczego się zatrzymałeś?
    Mężczyzna objął go w pasie i przerzucił go między fotelami na tylne siedzenie.
    W okolicy było ciemno, a z zaparkowanego przy drodze auta dochodził dźwięk ciężkich oddechów.
    - Co? Chcesz się zabawić w samochodzie?
    - Podnieś tyłek.
    - Dlaczego… Nie gryź… Ach… To łaskocze…
    Yuan Zong przycisnął chłopaka do siedzenia i kazał wypiąć mu tyłek, po czym bezlitośnie ciągnął i szarpał jego stringi. Cienki pasek co chwilę uderzał w jego drżące pośladki, a szorstkie palce mężczyzny pocierały cienką warstwę materiału, otaczającą jego jądra.
    Niegrzeczne zabawy w aucie, które w każdej chwili mogą zostać odkryte przez przypadkowego przechodnia, cholernie podnieciły Xia Yao.
    - Aaach… Jak dobrze… Tak… Yuan Zong… Tak mi dobrze…
    Mężczyzna był jak dzika bestia, która głodowała od kilku dni i teraz zamierzała pożreć chłopaka. Yuan Zong lizał jego usta, gryzł pośladki, czubkiem języka rozwierał lekko zaciśnięte z rozkoszy usta, by wedrzeć się do ich wnętrza. Xia Yao uklęknął w tej ciasnej przestrzeni, by silne dłonie mężczyzny mogły pochwycić go w pasie. Oparł dłonie o siedzenie i coraz głośniej jęczał. Nadal miał na sobie stringi, a twardy konar krążył wokół cienkiego sznureczka, który blokował mu dostęp do dziurki. W końcu wbił się w drżące z podniecenia ciało chłopaka, który, pobudzony tak naglą stymulacją, zaczął krzyczeć w rytm energicznych pchnięć.
    Samochód trząsł się i bujał, aż podwozie zaczęło trzeć o asfalt, słychać było głośne skrzypienie, które mieszało się z jękami, dobiegającymi z wnętrza auta. Każdy, kto zauważył tę niebezpiecznie lubieżną scenę, mógł zadać sobie tylko jedno pytanie: Kto ma takiego pecha? A potem uciec w ciemność, tłumiąc podniecenie.
    Samochód Leoparda zaparkował nieopodal. Mężczyzna opuścił szybę i włączył długie światła, by oświetlić dwie osoby, znajdujące się w aucie naprzeciwko. Yuan Zong i Xia Yao zauważyli, że nagle zrobiło się jaśniej, ale nie byli w stanie przerwać.
    Leopard dziwił się, jak dynamicznie i szybko Yuan Zong posługuje się swoją armatą. Był zdecydowany i tak skuteczny, że każdy mężczyzna pod nim byłby zawstydzony i z bólu zlany potem. W świetle reflektorów krople potu lśniły na plecach mężczyzny, którego mięśnie napinały się przy każdym kolejnym pchnięciu. Leopard czuł w podbrzuszu niepokojące mrowienie. Czuł się tak, jakby w jego serce wbiło się tysiąc igieł, a jego ciało owładnęło uczucie dziwnego pragnienia, czuł swędzenie, którego w żaden sposób nie da się złagodzić. Mógł jedynie zagryźć zęby i znieść to drażniące uczucie.
    Leopard miał ochotę przyjrzeć się też chłopakowi, ale światło padało pod takim kątem, że w żaden sposób nie mógł zobaczyć tego, czego pragnął. Yuan Zonga zasłaniał mu wszystko. Słyszał jedynie skrzypiące zawieszenie, którego dźwięk harmonizował z jękami Xia Yao. Leopard zaczął fantazjować, jego myśli były coraz bardziej nieprzyzwoite i czuł, jak podniecenie wypala mu trzewia.
    Po chwili zaczął się pocić, jego twarz zrobiła się czerwona, wcisnął pedał gazu i odjechał, zostawiając za sobą bujający się i trzęsący się samochód.
    Xia Yao był całkowicie spełniony, gdy wyczerpany opadł na siedzenie. Jego stringi były rozdarte i ich strzępy były splątane z włoskami pomiędzy jego nogami i całe oblepione spermą. I to był szalenie nieprzyzwoity widok.
    Yuan Zong wrócił do domu pustą ulicą, ze śpiącym Xia Yao, który w końcu postanowił postawić na strategię: „Jeśli nie potrafisz sobie z nim poradzić, zawsze możesz udawać, że śpisz”. Chłopak zamknął oczy i powoli do siebie wracał, niestety każdy wybój i dziura na drodze była dla niego niezwykle bolesna, bolał go tyłek i co chwilę syczał z bólu.


    Przez kilka kolejnych dni, w ramach kary Yuan Zong zamknął wszystkie drzwi do swoich szaf, żeby Xia Yao nie mógł w nich grzebać w poszukiwaniu ubrań, które mógłby założyć. I codziennie prowadzili tę samą dyskusję.
    - No otwórz szafę, chcę się przebrać.
    - …
    - Tylko na chwilę, jedną krótką sekundę.
    - …
    - Przecież to nic złego. Musisz być aż tak stanowczy?
    - …
    - Kurwa, Yuan Zong, przestań mnie wkurzać, jeśli nie otworzysz, to wyłamię zamek.
    - …
    Pół godziny później Xia Yao powtórzył swój jęczący monolog.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

Prześlij komentarz