Advance Bravely [PL] - Rozdział 158: Po drugiej stronie płotu trawa jest zawsze bardziej zielona.

 

    Od tego momentu Xia Yao już nie zwracał uwagi na słowa sekretarza, ponieważ jeszcze nie doszedł do siebie, po tym, co usłyszał.
    Po ceremonii odbył się skromny bankiet. Xia Yao wyglądał jak snująca się z kąta w kąt niespokojna dusza. W końcu przysiadł się do stolika instruktorów. W tym czasie Yuan Zong siedział razem z zaproszonymi gośćmi i razem z nimi wznosił toasty. Kiedy w końcu podszedł do Xia Yao, zauważył, że jego talerz jest pusty i czysty, jakby nic nie zjadł.
    - Coś się stało? - zapytał. - Jedzenie ci nie smakuje? Przegryź coś, a w domu ugotuję ci coś dobrego.
    Xia Yao nie odpowiedział, wziął do ręki pałeczki i zaczął powoli jeść. Przy stoliku rozmawiano o 5 milionach, ofiarowanych przez Tian Yan Qiego. Yuan Zong nie słuchał rozmowy i skupił całą swoją uwagę na Xia Yao. Co chwilę dokładał jakiś smaczny kąsek na talerz chłopaka, który połykał wszystko, jak leci. Xia Yao nie był w stanie delektować się jedzeniem, ponieważ był zbyt rozproszony. Robił, co mógł, żeby nie przysłuchiwać się rozmowie, prowadzonej przy stoliku, ponieważ każde słowo rozdzierało mu serce.
    Gdy większość osób skończyła jeść, Tian Yan Qi przesunął obrotową tacę z potrawami w taki sposób, że wszystkie najsmaczniejsze dania znalazły się przed Yuan Zongiem.
    Oczywiście nikt nie zwrócił na to uwagi, poza Xia Yao. W sumie, gdyby nie dzisiejsza sytuacja, też by się tym nie przejął. Jednak teraz było inaczej i od ponad pół godziny nie spuszczał Tian Yan Qiego z oczu. Xia Yao rozumiał, że Yuan Zong musiał rozmawiać z zaproszonymi gośćmi, ale kiedy Tian Yan Qi zakręcił tacą i podstawił mu pod nos najlepsze dania, osiągnął swój limit. Rzucił pałeczki, chwycił swoją torbę i wściekły ruszył w stronę drzwi.
    Wyraz twarzy Yuan Zonga natychmiast się zmienił. Nie zważając na zgromadzonych na sali gości, ruszył za chłopakiem.
    Ludzie przy stolikach patrzyli na siebie zdziwieni, a Tian Yan Qi był wyraźnie czymś zaniepokojony.
    - Co się stało? Dlaczego oficer Xia tak nagle wyszedł?
    - Nie wiem. Powiedzieliśmy coś, co go rozgniewało?
    - Droczyliśmy się z nim, że nie przekazał żadnej kwoty na Fundację, nie tak jak Tian Yan Qi.
    - Przestańcie. - oburzył się Tian Yan Qi. - Oficer Xia na pewno się tym nie przejął, nie jest tak małostkową osobą. Poza tym jego przyjaciele przekazali Fundacji spore kwoty.
    W tym czasie Xia Yao biegł do samochodu, a gdy już był otwierał drzwi, Yuan Zong go złapał. Chłopak nie mógł się wyrwać, dlatego uderzył go pięścią w twarz.
    Mężczyzna przyjął cios, a po chwili popłynęła krew z kącika jego ust. Kiedy Xia Yao to zobaczył, poczuł, jak serce mu się ściska z żalu.
    Nie zważając na ochroniarzy hotelowych i kręcących się po parkingu klientów, Yuan Zong mocno go przytulił. Po chwili chłopak odezwał się pełnym żalu głosem.
    - Naprawdę, aż tak bardzo chcesz go przy sobie zatrzymać?
    Yuan Zong domyślił się, że Xia Yao miał do niego żal o te 5 milionów, które dał Tian Yan Qiemu. Winił się w duchu za to, że nie miał czasu mu o tym powiedzieć. Dodatkowo nie spodziewał się, że jego rekrut wpłaci całą kwotę na rzecz założonej przez niego Fundacji. Był tym równie zaskoczony, co wszyscy.
    - To nie tak, że chcę go przy sobie zatrzymać. Chodzi o to, że nie chciałbym, żeby przy mnie został bezinteresownie.
    Twarz chłopaka nadal była spięta. Yuan Zong spojrzał mu w oczy.
    - Wydałem 5 milionów juanów, żeby postawić mu wyraźną granicę. Wolałbyś, żeby został przez wzgląd na uczucia, które do mnie żywi, czy dla pieniędzy?
    - Chcę, żeby odszedł. - Powiedział Xia Yao. - Może ponownie zaoferuj mu 5 milionów i pozwól mu odejść, i zapomnieć o tobie.
    - Po co mam wydawać tyle pieniędzy i pozwolić mu odejść? Te 5 milionów miało go zatrzymać w mojej firmie. Jeśli ma odejść, to nic mu nie dam, ponieważ nie jestem mu nic winien. Zawsze dobrze go traktowałem. Jeśli mam go odprawić, to wystarczą moje słowa.
    - Skoro tak… To niech odejdzie. - powiedział lodowatym tonem Xia Yao.
    Yuan Zong puścił go i bez słowa ruszył w stronę sali bankietowej.
    Chłopak ruszył za nim i zamierzał rozwiązać ten problem za pomocą kilku ciosów i kopnięć.
    - Yuan Zong, ty draniu! Wiesz dobrze, że nie pozwolę, żeby twoje 5 milionów poszło na marne i wiesz dobrze, że nie mam serca, żeby go odesłać. Wykorzystałeś moją dobroć przeciwko mnie. Jesteś najgorszy, najgorszy!
    Yuan Zong ponownie wziął, drżącego z emocji chłopaka w ramiona, spojrzał na niego i obiecał.
    - Jeśli twoje serce nie może znieść jego obecności, to wydam 10 milionów, by zmusić go do odejścia.
    - Nic nie rozumiesz. To nie chodzi o to, że nie mogę go znieść. Moje serce jest pełne niepokoju tylko i wyłącznie przez ciebie. Nie przez niego! - krzyknął Xia Yao, a oczy napełniły mu się łzami.
    Yuan Zong poczuł uścisk w sercu i mocno go do siebie przytulił.
    - Zrobię, co w mojej mocy, żeby sobie mnie odpuścił.
    Słysząc te słowa, nastrój chłopaka momentalnie się poprawił, ale i tak zmierzył Yuan Zonga ostrym i przenikliwym spojrzeniem.
    - Jeśli kiedykolwiek spojrzysz na niego częściej niż to konieczne, to odpuszczę sobie ciebie.
    - A co, jeśli ty będziesz patrzyć na innych częściej niż to konieczne?
    - To też masz prawo mnie sobie odpuścić.
    - Tego nie byłbym w stanie znieść. - odpowiedział ze śmiertelną powagą mężczyzna.
    Xia Yao pacnął go w brzuch i zaczął się śmiać. Ty cwany lisie, zawsze powtarzasz, że mówię same słodkie słówka, a ty co teraz robisz?
    Kiedy Yuan Zng zobaczył jego uśmiech, poczuł się, jakby przeniósł się z piekła wprost do nieba.
    Xia Yao nie wiedział do końca, jaką ma nad nim władzę. Wystarczyło, że chłopak będzie smutny, a Yuan Zong czuł się tak, jakby dostał śmiertelny cios w serce.
    Po chwili Xia Yao znów się ożywił i podzielił się ze swoim mężczyzną kilkoma uwagami.
    - Jeśli w przyszłości będziesz chciał komuś dać pieniądze, to powiedz mi o tym wcześniej. Co to ma być, kurna? Ot tak sobie dajesz 5 milionów? 5 milionów. Nie szastaj tak pieniędzmi, bo nie będziemy w stanie się utrzymać.
    - Jakby nie było, ta inwestycja się zwróciła.
    - Co nie zmienia faktu, że on trzymał twoje 5 milionów w rękach.


    Po powrocie do domu chłopak czuł się ciągle lekko poddenerwowany, dlatego porządnie wymoczył się w wannie, by pozbyć się z ciała napięcia.
    - 5 milionów… 5 milionów…
    Teraz nie miał odwagi wspomnieć o swoich 500 tysiącach, chociaż to były pieniądze z jego noworocznej premii i wszystkie oszczędności, jakie gromadził przez ostatnie lata. I pewnie, gdyby nie powstała Fundacja, nigdy nie ośmieliłby się ruszyć swoich oszczędności. Kiedy chciał kupić gumową lalkę, musiał zapożyczyć się u przyjaciela, dlatego czuł się zmiażdżony kwotą 5 milionów juanów. I tak sobie siedział w wannie i bawił się pianą wtulony w pierś swojego faceta.
    - Powiedz… - zwrócił się do Yuan Zonga, który delikatnie szczypał jego sutki. - Wzruszył cię jego gest? Przyznaj się.
    - Oczywiście, że tak. Każdy byłby poruszony.
    Chłopak od razu zrobił naburmuszoną minę, a Yuan Zong mówił dalej.
    - Ale ty sprawiłeś, że poczułem się o wiele bardziej wzruszony.
    Po tych słowach delikatnie potarł palcami jego usta i spojrzał na niego przepełnionym czułością wzrokiem.
    - Poprosiłeś swoich przyjaciół, którzy nie pałają do mnie sympatią, żeby wspomogli moją Fundację.
    Słowa i emocje, jakie teraz towarzyszyły Yuan Zongowi były szczere, bo każdy choćby najmniejszy gest Xia Yao wobec niego, był najcenniejszy na świecie. Chwilę później zaczął całować chłopaka od czoła po stopy. Każdy kawałek skóry, który delikatnie wyłonił się spod powierzchni wody, był od razu z czułością pocałowany, muśnięty językiem i potraktowany, jak najcenniejszy skarb.


    W weekend Xia Yao umówił się na spotkanie z Li Zhenzhenem, który pokazał mu próbkę swojego najnowszego olejku.
    - Zobacz… Opracowałem nową formułę.
    Xia Yao wziął od niego buteleczkę i zapytał.
    - Co to takiego?
    - To olejek, który nie tylko nawilża, ale też zwiększa wrażliwość receptorów skórnych. Użyj go na sobie, obiecuję, że będziesz zaspokojony, jak nigdy.
    - Chyba trochę przesadzasz.
    - Sam sprawdzałem. - odpowiedział Li Zhenzhen. - I wierz mi, że wystarczyło jedno dotknięcie, a ledwo dałem radę.
    - To legalne?
    - A czy to ważne?
    - Na wszystkich tak samo działa?
    - Obiecuję, że nawet najwięksi twardziele, będą jęczeć z rozkoszy.
    Kiedy Xia Yao to usłyszał, w jego oczach zalśniły kurwiki. Chwycił Li Zhenzhena za ręce i powiedział.
    - Jestem z ciebie taki dumny,
    Po chwili jednak nabrał pewnych podejrzeń. Zainteresował się, kiedy i w jakich okolicznościach Li Zhenzhen sprawdził na sobie działanie tego olejku.
    - Ten olejek… Nie wierzę, że zrobiłeś go specjalnie dla mnie.
    Chłopak parsknął śmiechem i spojrzał w skupione na nim podejrzliwe spojrzenie Xia Yao.
    - W sumie chciałem ci o tym powiedzieć.
    Xia Yao czuł, że nie usłyszy nic dobrego, odłożył buteleczkę i wpatrywał się w chłopaka.
    - Mów.
    Li Zhenzhen odchrząknął i powiedział, nie owijając w bawełnę.
    - Wydaje mi się, że zacząłem coś czuć do Qian Chenga.
    - Co takiego? - zapytał blady jak ściana Xia Yao.
    - Wydaje mi się, że coś czuję do Qian Chenga.
    - Próbujesz mnie przestraszyć?
    Li Zhenzhen przełknął ślinę i kontynuował.
    - W sumie to przecież nic złego. Mogę rozpocząć nowy rozdział i w końcu przestanę trzymać się nadziei, że Peng Ze do mnie wróci.
    - Jeśli to zrobisz, to będzie oznaczało moją klęskę. - warknął na niego Xia Yao.
    - Nie zdradzę cię przed Peng Ze’im. Nie martw się.
    - Nie o to mi chodzi. Zapomniałeś? Peng Ze jest moim najlepszym przyjacielem. Nie mogę patrzeć, jak tak bliska mi osoba cierpi. Pozwól, że o coś zapytam… Ty i Qian Cheng… Czy wy… Spaliście ze sobą?
    - Nie, skąd. On nie jest tym jakoś szczególnie zainteresowany.
    - A ja myślę, że on jest tobą bardzo zainteresowany. - powiedział Xia Yao, przypominając sobie, z jak wielką siatką przekąsek szedł do niego Qian Cheng.
    - On po prostu dobrze mnie traktuje i opiekuje się mną jak młodszym bratem. Nie ma żadnych kosmatych myśli. Kiedyś nawet próbowałem mu coś zasugerować, ale nie załapał.
    - Dlaczego tak się zachowujesz? - Xia Yao już nawet nie krył złości.
    Li Zhenzhen wziął do ręki małą buteleczkę i zaczął się nią bawić.
    - W sumie właśnie dlatego opracowałem tę formułę. Będę mógł tego użyć…
    Xia Yao momentalnie przejął buteleczkę.
    - Nie waż się, kurwa, tego zrobić.
    - Nie martw się, tego nie ruszę. To tylko próbka, w domu mam tego więcej i o większym stężeniu.
    - Zaraz skonfiskuję ci wszystko. - ryknął Xia Yao.
    Li Zhenzhen milczał, ale jego oczy nie mogły się na niczym skupić, co tylko dowodziło, że intensywnie o czymś myślał.
    Xia Yao przyglądał mu się, ale za nic nie mógł go rozszyfrować, dlatego uspokoił się i powiedział łagodnym głosem.
    - Zhenzhen… Posłuchaj mnie… Peng Ze powoli zaczyna się łamać. On tylko potrzebuje jeszcze trochę czasu. Poczekaj na niego jeszcze chwilę, daj mu szansę. Pomogę mu uporządkować uczucia.
    Li Zhenzhen przez chwilę bił się z myślami, aż w końcu, choć niechętnie, zgodził się na propozycję Xia Yao.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

Prześlij komentarz