Advance Bravely [PL] - Rozdział 160: Oddaj mojego Yuan Zonga [18+].

 

    Powietrze w aucie, pomimo klimatyzacji było coraz gorętsze, a co gorsza, prawie wszystkie ulice były zakorkowane. Dwaj siedzący w samochodzie mężczyźni czuli dziwne pieczenie, jakie pojawiło się w ich sercu.
    Nagle, kiedy Tian Yan Qi nacisnął hamulec przed kolejnym czerwonym świetle, poczuł, że kręci mu się w głowie, a w ciele czuł narastające ciepło. Poczuł, jak ten gorąc kumuluje się między jego nogami, stawiając na baczność jego członka. Spojrzał na Yuan Zonga i odezwał się, drżącym z pożądania głosem.
    - Szefie, mogę o coś zapytać?
    Yuan Zong patrzył na swoje dłonie i przytaknął mu skinieniem głowy.
    - Czy jestem jakiś dziwny?
    Yuan Zong zerknął na niego i jedyne, co mógł o nim powiedzieć, to to, że jest piekielnie czerwony. Chłopak miał tak rozpaloną twarz, że aż para unosiła się znad jego głowy.
    - Może trochę… - odpowiedział wymijająco Yuan Zong.
    - Jak to trochę? Jestem dziwny, czy nie?
    Yuan Zong nie miał ochoty rozwiązywać w tej chwili dylematów Tian Yan Qiego, był skupiony na swoich dłoniach, które strasznie się pociły, a ich ciepło zaczęło rozchodzić się po całym jego ciele. Poczuł, że robi się podniecony, a myśli o Xia Yao kręcącym pośladkami pustoszyły mu umysł.
    Tian Yan Qi był w o wiele gorszej sytuacji niż jego szef. Jego oddech stawał się coraz cięższy, serce biło mu coraz szybciej i to się nie zmieniło, nawet gdy zapaliło się zielone światło i samochód ruszył.
    Po chwili Yuan Zong zrozumiał, co się stało. Domyślił się, że tę reakcje wywołał płyn rozlany w torbie Xia Yao. A skoro się rozlał, to chłopak musiał przelać go do jakiegoś pojemnika. Tian Yan Qi powiedział, że wypił pół zawartości papierowego kubka… I wszystko wskazuje na to, że to był afrodyzjak.
    Po chwili ponownie utknęli w korku. Tian Yan Qi wyłączył silnik. Czuł, jak jego mózg zmienia się w roztopioną lawę i wypala mu resztki zdrowego rozsądku. Ciężkie gardłowe jęki wydobyły się z jego gardła.
    - Zabiorę cię do szpitala. - powiedział Yuan Zong.
    Chłopakowi szumiało w uszach, ledwie słyszał własny oddech. Jego drżące dłonie były zaciśnięte na kierownicy i czuł, że powoli traci kontrolę na swoim ciałem.
    Yuan Zong spojrzał na niego i stwierdził, że afrodyzjak bardzo mocno na niego zadziałał. Chwycił go i wykorzystując fakt, że stali, zamienił się z nim miejscami. Jednak chłopak wykorzystał sytuację i przylgnął do niego, jakby chwytał się koła ratunkowego i za nic nie chciał go puścić.
    Nagle samochody przed nimi powoli ruszyły naprzód, a te stojące za nimi zaczęły trąbić.
    Yuan Zong mógł jedynie uruchomić silnik i zjechać z drogi w miejsce, gdzie nie będą nikomu przeszkadzać.
    Tian Yan Qi cały czas go trzymał i się o niego ocierał, z jego ust wypływały lubieżne, niekontrolowane jęki, między którymi próbował coś powiedzieć.
    - Szefie… Nie wiem, co się ze mną dzieje. - Tian Yan Qi oparł głowę na ramieniu Yuan Zonga i ostrożnie dotknął wnętrza jego uda.
    Mężczyzna jedną ręką trzymał kierownicę, drugą blokował dłoń zbliżająca się do jego krocza.
    Ciepło dłoni Yuan Zonga jeszcze bardziej rozpaliło pragnienie Tian Yan Qiego, który coraz śmielej zaczął sobie poczynać. Złapał za dłoń mężczyzny i pociągnął ją w kierunku swojego krocza.
    - Szefie, pospiesz się i pomóż mi… Czuję się tak dziwnie…
    Yuan Zong wstrzymał oddech. Swoje przekrwione oczy wbił w Tian Yan Qiego, po czym surowym głosem wydał rozkaz.
    - Wytrzymaj jeszcze trochę, zabiorę cię do szpitala.
    Chłopak rozpaczliwie potrząsnął głową. Jego twarz i ciało było mokre od potu, cały emanował seksownym i prowokacyjnym wdziękiem.
    - Nie zniosę tego dłużej… I tak długo wytrzymałem… Każdej nocy o tobie myślę i doprowadza mnie to do szaleństwa. Wyobrażałem sobie twoje dłonie na moim ciele, twoje usta na moich ustach, twojego kutasa…
    Afrodyzjak zaczął rozchodzić się także po ciele Yuan Zonga, który był coraz bardziej napalony i miał ochotę zerżnąć każdego, kto wpadnie mu w ręce. A, co gorsza Tian Yan Qi swoim zachowaniem dolewał tylko oliwy do ognia.
    Kiedy Yuan Zong dotarł w spokojniejsze miejsce, zatrzymał samochód i od razu chciał otworzyć drzwi, ale one ani drgnęły.
    Próbował je wyważyć, ale Tian Yan Qi go objął i coraz bardziej się do niego kleił. Dłoń chłopaka sunęła w stronę jego krocza, a on sam coraz ciężej oddychał i ocierał się wargami o ucho mężczyzny.
    - Chcę zobaczyć twojego kutasa… Wiem, że jest bardzo duży… I cholernie twardy… Za każdym razem, kiedy nurkowałem w basenie, zerkałem na niego… A potem w nocy o nim fantazjowałem.
    Yuan Zong nie mógł nic na to poradzić, ale te słowa na niego podziałały, miał przekrwione oczy, jego oddech się rwał, a jego siła drastycznie spadła.
    Im dłużej obaj siedzieli zamknięci w aucie, tym niebezpieczniejsza robiła się sytuacja. Samokontrola Yuan Zonga była niczym struna napięta do granic możliwości, byle dotknięcie, a pęknie.
    Tian Yan Qi już dawno przestał się kontrolować i prowokował go coraz bardziej.
    - Szefie… Nie wytrzymam dłużej… Pieprz mnie…

    
    Również samochód Xia Yao utknął w korku. Powoli zapadał zmrok i chłopak wiedział, że jeśli teraz nie znajdzie ich samochodu, to po ciemku będzie to prawie niemożliwe. Zaparkował w jednej z uliczek i ruszył biegiem środkiem zakorkowanej ulicy.
    Rozglądał się, szukając firmowego auta, ale nigdzie go nie było.
    Gdzie ten samochód? Yuan Zong, gdzie jesteś?
    Xia Yao wpadł w panikę. Jesteś mój, nie pozwolę, by ktoś mi cię odebrał.
    Nagle na jednym ze skrzyżowań zobaczył samochód Leoparda, niewiele myśląc, od razu pobiegł w tamtym kierunku.


    Yuan Zong nie mogąc otworzyć drzwi pięścią, próbował wyważyć je kopniakiem. Każde kopnięcie wywoływało drżenie karoserii. Leopard z daleka obserwował całe zajście. Pamiętał, jak Yuan Zong zamknął go w aucie, w którym przewoził broń i amunicję, pamiętał, że omal nie zginął podczas eksplozji. Czuł, że dzisiaj zemsta się dopełni. Bo samochód przed nim również stał w płomieniach i to o wiele niebezpieczniejszych niż te, których sam doświadczył.
    Dobrze widział, że Yuan Zong ma przekrwione oczy i ostatkiem sił walczył z pragnieniem, jakie trawiło jego ciało. To było naprawdę świetne przedstawienie, które zamierzał obejrzeć do końca. I trzeba przyznać, że Leopard czuł szczery podziw dla jego samokontroli.
    Tego się spodziewałem po wielkim Yuan Zongu. Jego wytrzymałość jest godna pochwały.
    W samochodzie byle iskra była w stanie wywołać pożar, jednak na niebie pojawiła się burzowa chmura.
    Ty przebiegły lisie, oddawaj mojego Yuan Zonga!
    Xia Yao rzucił się do przedniej szyby i zobaczył, jak Tian Yan Qi obejmuje Yuan Zonga. Przeraźliwie ryknął i z nieludzką siłą rzucił się do drzwi, które momentalnie zostały otwarte potężnym kopniakiem.
    Yuan Zong uciekł z auta i rzucił się chłopakowi w ramiona. Xia Yao nigdy wcześniej nie widział go w takim stanie. Po raz pierwszy mężczyzna nie umiał poradzić sobie sam i musiał całkowicie na nim polegać. Xia Yao sprawdził, że jego ubrania są nienaruszone i odetchnął z ulgą, a jego serce omal nie pękło ze wzruszenia. Po raz pierwszy pokazał się z tej strony i mógł ochronić i pocieszyć ukochanego.
    - Już dobrze. Jedźmy do domu.
    Tylko co z Tian Yan Qi’m? Pomyślał chwilę później. I chociaż był zły na całą sytuację, to jakby nie było, on zostawił afrodyzjak w biurze Yuan Zonga i nie mógł tak po prostu zostawić tego biednego chłopaka.
    Xia Yao zadzwonił do znajomego, który mieszkał w pobliżu i poprosił, żeby przyjechał i zaopiekował się Tian Yan Qi’im.
    - My już sobie pójdziemy, Poczekaj chwilę, zaraz przyjdzie mój przyjaciel i ci pomoże.
    Po tych słowach Xia Yao zamknął drzwi auta, objął Yuan Zonga i razem z nim wsiadł do taksówki.
    I po raz kolejny mężczyzna znalazł się w samochodzie, ale osobą obok niego był Xia Yao i już nie musiał się hamować. Wtulił się w chłopaka i włożył mu do ust swój gorący palec. Xia Yao nie był w stanie się powstrzymać i kilka razy jęknął. Po chwili kierowca zakaszlał znacząco, przywołując ich do porządku. Xia Yao mógł jedynie gryźć te nachalne palce i nie pozwolić im na dalsze działania.
    W windzie było równie ciężko i chłopak musiał dać z siebie wszystko, by zachować zimną krew.
    Jednak ta sytuacja była niesamowicie odświeżająca, bo to zwykle on domagał się dotyku Yuna Zonga… A teraz czuł, jak jego mężczyzna ociera się o niego, pragnąc uwagi. Ta sytuacja doprowadziła go do wrzenia i czuł rosnące w nim podniecenie.
    Ten olejek jest niesamowity. Zdaje się, że mam szansę dobrze wykorzystać sytuację.
    Gdy zamknęli za sobą drzwi, Yuan Zong pchnął go na ścianę i rozpoczął bardzo brutalną grę wstępną, ale chłopak nadal trzymał fason i starał się przejąć kontrolę.
    - Nie spiesz się tak. Chodźmy do łóżka, a tam zrobię wszystko, żeby cię zadowolić.
    Jak tylko znaleźli się w łóżku, Xia Yao od razu został związany.
    - Hej, czekaj... Dlaczego mnie związałeś? - krzyczał oburzony chłopak. - Będzie mi ciężko cię obsłużyć, jeśli będę związany!
    Oczywiście Yuan Zong nic sobie nie robił z jego krzyków i przywiązał jego ręce i nogi do ramy łóżka. Chłopak był nagi i wyglądał jak spętane zwierzę, które czeka na rzeź.
    - Aaach...
    Gorące palce mężczyzny pieściły jego sutki, sprawiając, że z rozkoszy odgiął głowę w tył i mocno wypychał biodra.
    - Nie... Twoje palce... Twoje dłonie są za gorące... To swędzi, tak bardzo swędzi... Ach.
    Yuan Zong dłońmi, w które wniknął olejek, masował ciało chłopaka, który czuł, jak fale przyjemnych dreszczy przechodzą mu wzdłuż kręgosłupa. Zaczął się wić i kołysać biodrami, uderzając pośladkami o materac. Patrząc na jego zachowanie, pochodnia w kroczu Yuan Zonga zapłonęła.
    - Nie... Nie... Przestań... Aaach...
    Nagle gorący palec wbił się w jego ciało i został przez nie pochłonięty. Pośladki chłopaka zadrżały, a po chwili mocno skurczył mięśnie wokół tego iście piekielnego palca. Biały strumień trysnął z jego nabrzmiałego penisa.
    Gdy Xia Yao wydał z siebie seksowny jęk, w Yuan Zongu obudził się zwierzęcy instynkt, jego palce wsuwały się i wysuwały, pocierając wrażliwe ściany coraz cieplejszego kanału, a opuszki zaciekle naciskały na punk G, sprawiając, że chłopak tracił kontrolę. Xia Yao rozłożył szeroko nogi i uniósł biodra do góry, ułatwiając do siebie dostęp.
    Po chwili mężczyzna naparł na niego, oplatając nogami jego szyję, po czym brutalnie wepchnął kutasa w jego usta. Xia Yao aż krzyknął, a jego głowa ruszała się w rytm wbijającego mu się w gardło potwora. Jednocześnie czuł, jak w jego podbrzusze płonie z narastającej przyjemności, uniósł biodra w górę i na plecy Yuan Zonga trysną strumień białej spermy. Twarz chłopaka lekko się wykrzywiła, jęczał z rozkoszy, a jego zęby ocierały się o konar, który miał w ustach.
    Ten seksowny wyraz twarzy Xia Yao jeszcze bardziej podniecił Yuan Zonga, warknął przeciągle i zapytał.
    - Jesteś aż tak zboczony?
    Chłopak nie odpowiedział, a Yuan Zong wbijał w jego usta swoją męskość. Xia Yao wiedział, że niezależnie od wszystkiego, on mu tego olejku łatwo nie wybaczy.
    - Zadałem ci pytanie. Tylko zboczeńcy używają specyfików, który przyniosłeś, prawda? Odpowiedz.
    Xia Yao wypluł stróżkę nasienia, cały drżał i z trudem łapał powietrze, zmagając się z gigantem w ustach. W końcu zmusił się, żeby powiedzieć.
    - Jestem zboczony, cholernie zboczony…
    Yuan Zong wyciągnął kutasa z ust swojej zboczonej żony, w jego oczach nadal tlił się płomień gniewu, który szybko został strawiony przez nadchodzącą falę pożądania. Cofnął się i patrząc chłopakowi w oczy, wbił się do ciemnego, ciasnego tunelu, wydając z siebie niskie ochrypłe jęki… Po chwili łóżko pod nimi zaskrzypiało.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze