Advance Bravely [PL] - Rozdział 161: Tylko żartowałem, kiedy powiedziałem, żebyś się go pozbył [18+].

 

    Kiedy Xia Yao i Yuan Zong odjechali taksówką, Tian Yan Qi nadal cierpiał, siedząc samotnie w aucie. Znajomy Xia Yao dzwonił do niego, ale chłopak był w takim transie, że nie słyszał żadnego dźwięku. Jedynie mamrotał pod nosem coś niezrozumiałego. Nagle skierował wzrok w stronę okna i zobaczył zbliżającego się do auta Leoparda.
    Znajomy Xia Yao znalazł samochód, w którym był chłopak i gdy podszedł do auta, żeby otworzyć drzwi, potężne uderzenie w głowę pozbawiło go przytomności.
    Chwilę później drzwi do auta bardzo delikatnie otworzył Leopard. Tian Yan Qi spojrzał na niego mętnym wzrokiem.
    - Co słychać? Chętnie pomogę ci rozwiązać problem. - powiedział mężczyzna.
    Chłopak zagryzł wargi prawie do krwi. Każda komórka jego ciała pragnęła, by ktoś się nim zajął, ale w tej sytuacji Tian Yan Qi podjął walkę. Nigdy w życiu się z nikim nie kochał i nie chciał, żeby tak wyglądał jego pierwszy raz.
    Chłopak wsunął rękę w spodnie i zajął się sobą, nie przejmując się obecnością Leoparda.
    - Nie jesteś mi do niczego potrzebny.
    Mężczyzna zaśmiał się, po czym wsiadł do auta, złapał dłoń chłopaka, nie pozwalając mu się zaspokoić. Z zadowoleniem patrzył, jak Tian Yan Qi wije się i próbuje ruszyć biodrami.
    - I co? Nie chcesz, żebym to dla ciebie zrobił?
    Czoło chłopaka było pokryte potem, miał rozszerzone źrenice, a w oczach czyste pożądanie, przez które przebijał się gniew, gdy patrzył na mężczyznę siedzącego obok.
    Leopard wsunął dłoń pod jego koszulę i gdy dotknął jego skóry, chłopak gwałtownie zadrżał.
    - Jesteś pewien, że nie potrzebujesz mojej pomocy?
    Tian Yan Qi zacisnął zęby i za wszelką cenę próbował stawić opór.
    - Jestem pewien,
    Leopard zaśmiał się szelmowsko. Ten doświadczony przebiegły lis wiedział, jak sobie poradzić z tak problematycznymi dzieciakami, jak Tian Yan Qi. Stwierdził, że sytuacja chłopaka nie jest jeszcze wystarczająco dramatyczna, by go zainteresować, dlatego obserwował, jak rozpaczliwymi ruchami bioder, próbuje sobie ulżyć.
    - Aaach… - Tian Yan Qi zmarszczył brwi i zadrżał, gdy gęsta sperma trysnęła z jego członka.
    Leopard zmrużył oczy i bacznie mu się przyglądał, czując się mile zaskoczony. Świetnie. Odważny dzieciak, no, no. Wujek zmienił o tobie zdanie. Mężczyzna wiedział, że kiedy był w wieku Tian Yan Qiego, w życiu nie zrobiłby czegoś takiego. Uważał, że masturbacja przy innym mężczyźnie była czymś obrzydliwym.
    Leopard wsunął rękę w jego spodnie i chwycił za ten rozgrzany do czerwoności pręt.
    - Aaach… Aaach…
    Tian Yan Qi nie wytrzymał i ponownie wystrzelił, wydając z siebie seksownie długi jęk, którym obudził potwora, śpiącego między nogami Leoparda.
    - Nie musisz się tak męczyć, naprawdę. - powiedział mężczyzna. - Wyobraź sobie, że jestem lekarzem i będę cię leczył. To przecież nic złego.
    Tian Yan Qi zagryzł wargi, prawie je przecinając zębami, czuł, że stoi na skraju przepaści i walczył o przetrwanie, opierając się temu mężczyźnie.
    Oczy Leoparda zapłonęły z wściekłości. A gdy palcami starł lepką spermę z czubka penisa Tian Yan Qiego, ostatecznie złamał jego barierę obronną. Chłopak ryknął histerycznie, po czym wykrzyczał imię Yuan Zonga.
    I chociaż Leopard nic nie czuł do siedzącego obok chłopaka, po tym okrzyku poczuł w sobie potrzebę rywalizacji.
    Yuan Zong, od lat jesteśmy wrogami, a dzisiaj pomogę ci rozwiązać ten problem.
    Mężczyzna nie tracił czasu, ściągnął chłopakowi spodnie, odwrócił go i wbił się między jego pośladki. Był oczarowany doznaniami, jakie temu towarzyszyły i aż zamruczał z przyjemności.
    - Kurwa, jak ciasno.
    Tian Yan Qi był tak zdesperowany, że zaczął na niego napierać biodrami, pragnąc, by kutas Leoparda wszedł w niego cały. Najlepszy ochroniarz roku, mierzący prawie 2 metry, który siłą fizyczną ustępuje jedynie Yuan Zongowi, pod wpływem afrodyzjaku zmienił się w zwierzę. Rytm, jaki nadał był zatrważający, a siła z jaką napierał na zanurzonego w nim penisa, była kosmiczna.
    Nawet Leopard, który był zaprawiony w boju, poczuł, że stracił kontrolę nad sytuacją.
    - Cholera… Chcesz mi zmiażdżyć fiuta?
    - Tak… Chcę, żebyś mnie wyruchał, no dalej.
    - Nie ściskaj mnie tak mocno… Kurwa, to takie przyjemne…
    Leopard musiał się przyznać, że podczas seksu nigdy nie było mu tak dobrze jak teraz i nigdy wcześniej nie czuł takiego podniecenia. Tian Yan Qi był naprawdę silny, a ta próba sił wywarła ogromne wrażenie na szefie Czarnych Panter.
    Chwilę później obaj szczytowali. Tian Yan Qi poczuł, że to przerażające ciepło w jego ciele zaczyna się rozpraszać i czuł jedynie przyjemność.
    - Yan Qi, dobrze ci? - Leopard uniósł dłonią jego podbródek. Chłopak spojrzał w okno, gdzie zobaczył odbicie Leoparda, który z uśmiechem na ustach trzymał telefon, którym cały czas nagrywał.
    - Teraz już nie masz wyboru.
    Mężczyzna pokazał mu nagranie, a Tian Yan Qi wyobraził siebie zniesmaczoną minę Yuan Zonga i pełne pogardy oczy instruktorów i rekrutów, gdy to nagranie wpadnie w ich ręce.
    - Albo staniesz się przedmiotem kpin, albo zrobisz, co ci każę.


    Następnego dnia Tian Yan Qi odwiózł samochód do firmy. Xia Yao zauważył, że drzwi auta są uszkodzone. Przypomniał sobie, że był tam Leopard i czuł, że na pewno dołożył swoje trzy grosze do wczorajszej sytuacji. Uderzył z całej siły w dach auta i wycedził przez zaciśnięte zęby.
    - Tym razem zrównam z ziemią bazę Czarnych Panter.
    W normalnych warunkach Tian Yan Qi słysząc taką deklarację, od razu dołączyłby do Xia Yao, ale dzisiaj był wyjątkowo powściągliwy.
    - Oficerze Xia, odchodzę.
    Xia Yao zamarł i spojrzał na niego ze zdziwieniem.
    - Co takiego?
    - Chcę odejść z firmy.
    Xia Yao spojrzał na niego troskliwym wzrokiem, gdy chłopak mówił dalej.
    - Dziękuje, że się mną opiekowałeś. Jesteś jedyną osobą w firmie, która traktowała mnie jak przyjaciela. A ja dłużej nie dam rady ze sobą walczyć.
    - Chcesz odejść ze względu na wczorajszą sytuację? To nie twoja wina, to ja przyniosłem ten olejek. To ja za wszystko odpowiadam.
    Tian Yan Qi uśmiechnął się i poklepał go po ramieniu.
    - Uwielbiam to, jaki jesteś.
    Po tych słowach ruszył w stronę internatu, zostawiając za sobą zdezorientowanego Xia Yao.
    Wieczorem Tian Yan Qi poszedł do gabinetu Yuan Zonga z ciężkim sercem.
    - Nie chcę usłyszeć, jak mnie zwalniasz, dlatego sam rezygnuję.
    Mężczyzna patrzył na niego przenikliwie. Tian Yan Qi uśmiechnął się i mówił dalej.
    - Po tym wszystkim, co się stało, nadal jesteś w stanie na mnie spojrzeć. Aż mi ciągle serce wali jak oszalałe.
    Yuan Zong milczał.
    - Jeszcze wiele nauki przede mną, ale zawsze będę pamiętał, co powiedział mi kiedyś mój trener. Zamiast ślepo dążyć do realizacji swoich celów, lepiej trenować samego siebie. By osiągnąć cel, trzeba być pewnym siebie. Niestety… Niezależnie jak bardzo próbowałem, nie byłem w stanie cię zdobyć… Dlatego muszę się poddać, zanim całkowicie się zatracę. - chłopak westchnął i po chwili ponownie się odezwał. - Wiesz, dlaczego nie wyznałem ci swoich uczuć? Bo wiedziałem, że jeśli to zrobię, będę musiał odejść. Ale niczego nie żałuję i mogę odejść ze spokojnym sercem. To tyle. Chciałem jedynie pozostawić po sobie dobre wrażenie.
    Tian Yan Qi zasalutował Yuan Zongowi, odwrócił się i wyszedł.
    Nie wiadomo, czy ktoś usłyszał rozmowę pomiędzy Xia Yao i Tian Yan Qi’im, ale wiadomość, że chłopak odchodzi, szybko się rozeszła.
    - Tian, dlaczego odchodzisz?
    Chłopak z nonszalanckim uśmieszkiem odpowiadał na pytania.
    - Idę do Czarnych Panter, zaoferowali mi 10 milionów juanów.
    Tian Yan Qi postrzegany przez wszystkich, jako wzór moralności, osobę, której nie zależy na sławie i pieniądzach, nagle okazał się kimś zupełnie innym i szybko został za to skrytykowany.
    - Co za rozczarowanie!
    - Pewnie cały czas udawał.
    - Nawet on nie mógł oprzeć się pokusie, przykre.
    - Mam nadzieję, że jak tylko opuści naszą firmę, potrąci go samochód.


    Nikt nie odprowadził Tian Yan Qiego do bramy. Trenował dużo i sporo osiągnął, ale nie dorobił się samochodu, dlatego szedł alejką w kierunku przystanku autobusowego. Oczywiście, słyszał każdy z komentarzy, jaki został rzucony w jego kierunki przez rekrutów, patrzących na niego z pogardą. Nagle usłyszał krzyk Xia Yao.
    - Przestańcie natychmiast i wracajcie na trening.
    Gdy wszyscy się rozeszli, Xia Yao poszedł do biura szefa. Otworzył drzwi z hukiem i ryknął na Yuan Zonga.
    - Naprawdę pozwolisz mu odejść?
    - To nie tak, że mu na to pozwalam. On musiał odejść.
    Xia Yao wycelował w niego wskazujący palec.
    - Dlaczego? To przez to, że się przed tobą odsłonił?
    Mężczyzna się nie odezwał.
    Xia Yao chwycił go za rękę.
    - Nie możesz na to pozwolić. Tian Yan Qi wie o naszej firmie naprawdę dużo. Ostatnio odpowiadał za spory projekt. Wypuszczanie go z szeregów jest dość ryzykowne. Yuan Zong, to naprawdę poważna sytuacja. Zwykle nie wtrącam się w twoją pracę, ale nie możemy pozwolić, żeby przejęły go Czarne Pantery.
    Chłopak mówił z zaangażowaniem, a kiedy zobaczył, że Yuan Zong jest całkowicie obojętny na jego słowa, wskoczył mu na kolana, chwycił jego głowę i zaczął go całować, nie przestając błagać.
    - Yuan Zong, tylko żartowałem, kiedy mówiłem, żebyś go wyrzucił. W głębi duszy nigdy tego nie chciałem. Naprawdę nie mam nic przeciwko temu, żeby u ciebie pracował. Błagam cię, sprowadź go z powrotem. Co będzie, jeśli on i Leopard połączą siły przeciwko tobie? Jestem pewien, że poniesiesz spore straty. I chociaż Czarne Pantery są teraz na straconej pozycji, mogą szybko się wybić. A jeśli uderzą w ciebie, to będzie naprawdę źle. Właśnie umocniłeś pozycję firmy w Pekinie, naprawdę firma się rozwija. Nie możemy pozwolić na żadne zawirowania.
    I chociaż Xia Yao błagał na wszelkie możliwe sposoby, Yuan Zong odpowiedział mu jednym zdaniem.
    - Myślisz, że żartowałem, mówiąc, że dla ciebie zmuszę go, by opuścił firmę?
    Po tych słowach nastała przerażająca cisza.
    Xia Yao patrzył na niego z lekką paniką w oczach. Nie wiedział, jak długo patrzył w te ciemne oczy, ale czuł jakie emocje w nim buzują. Nagle bez ostrzeżenia wgryzł się w szyję Yuan Zonga, połykają łzy płynące z jego oczu.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze