SCI Mystery - tom 1 [PL] - Nieludzkie morderstwo / Rozdział 82: Krok po kroku

 


    - Co to jest? - zapytał Zhan Zhao patrząc na dziwną spinkę, którą Bai Yutang przyczepiał mu do krawata.
    - Spinka do krawata. - odpowiedział dowódca i pomógł mu poprawić garnitur. - Kocie, wydaje mi się, że schudłeś. Masz na sobie kamizelkę kuloodporną i nadal wyglądasz szczupło.
    - Tak, wczoraj zauważyłem, że ważę o 1,5 kg mniej - odpowiedział doktor przyglądając się spince do krawata. - Ależ paskudna jest ta spinka.
    - Może nie wygląda najlepiej, ale ma wbudowaną kamerkę i mikrofon.
    Bai Yutang włożył mu krawat za marynarkę, po czym zapytał:
    - Nie czujesz się ostatnio przemęczony?
    - Nie. Przecież to nie pierwsza sprawa, nad którą pracuję.
    - Ale ostatnio masz więcej wysiłku fizycznego - powiedział dowódca uśmiechając się i klepiąc go w plecy.
    - Cholerna Mysz! - W odpowiedzi Kot nadepnął mu na stopę. - To raczej przez to, że ostatnio marnie jem. Dzisiaj chcę zjeść słodko-kwaśną wieprzowinę.
    Bai Yutang założył mu zegarek na nadgarstek.
    - W zegarku masz lokalizator. A to jest przycisk alarmowy, jeśli coś się stanie, naciśnij go, a ja odbiorę sygnał.
    - A może słodko-kwaśne żeberka? - powiedział Zhan Zhao spoglądając w lustro, był już gotowy.
    - Jak wrócisz do domu, to ci ugotuję - powiedział dowódca i przymocował maleńkiego Remingtona na łydce doktora. - To na wypadek, gdyby Xia Shangluo chciał ci coś zrobić.
    - A ja myślałem - Zhan Zhao spojrzał na niego wyzywająco - że nacisnę alarm, a ty przybiegniesz i go pobijesz.
    - Tak zrobię - powiedział Bai Yutang i dwukrotnie obrócił go dookoła. Kiedy sprawdził, że żaden podejrzany element nie jest widoczny, dodał - Kocie, uważaj na siebie.
    - Nie martw się tak - uśmiechnął się doktor.
    - Bracie. - Bai Chi zajrzał przez drzwi, trzymając w ręce odbiornik do sprzętu monitorującego. - Wszystko działa.
    Chłopak spojrzał na nich i zobaczył, że dowódca delikatnie obejmuje doktora, zarumienił się i wycofał się za drzwi.
    - To ja poczekam w samochodzie - powiedział i uciekł. Obaj spojrzeli na siebie nie rozumiejąc, dlaczego Bai Chi tak się zarumienił.
    Na koniec spotkali się z komendantem, który zwrócił się do Zhan Zhao.
    - Pamiętaj, bądź ostrożny.
    Tym razem w akcji brał udział tylko doktor. Bai Yutang i Bai Chi podążali za nim samochodem, Ma Han i Zhao Hu jechali za nimi w razie, gdyby potrzebowali wsparcia.
    Aby nie wzbudzać podejrzeń, Zhan Zhao pojechał pod hotel taksówką. Kiedy wysiadł z auta, hostessa zaprowadziła go do windy.
    Bai Chi otworzył laptopa i połączył się z kamerą oraz mikrofonem znajdującymi się w spince. Dźwięk i obraz były idealne, dlatego westchnął z ulgą.
    - Jiang Ping jest niesamowity, że też udało mu się zainstalować tak dobry sprzęt w tek maleńkiej spince. Nie ma żadnych zakłóceń, jestem pod dużym wrażeniem.
    Bai Yutang założył słuchawki i usłyszał, jak Zhan Zhao pyta hostessę.
    - Jedziemy na salę znajdującą się na 13 piętrze?
    - Tak, zgadza się - odpowiedziała z entuzjazmem dziewczyna. Dzisiaj towarzyszyła już wielu osobom, głównie panom w średnim wieku, dlatego pojawienie się tak przystojnego mężczyzny absolutnie ja oczarowało. A kiedy się do niej uśmiechał, była w stanie powiedzieć mu wszystko.
    Winda zatrzymała się na 13 piętrze, Zhan Zhao podziękował jej i ruszył korytarzem. Bai Yutang zauważył, że kobieta omal nie zemdlała z wrażenia, a głos jej drżał, kiedy się z nim żegnała. Dowódca zacisnął zęby i wymamrotał pod nosem:
    - Ach ten Kot, wszyscy się do niego kleją.
    Bai Chi oczywiście usłyszał te słowa i jak na zawołanie spalił raka. Na szczęście jego kuzyn nie zwracał na niego uwagi, wpatrywał się w ekran czekając na kolejny ruch doktora.
    Zhan Zhao wszedł do niewielkiej sali bankietowej, na której było około 70 osób. Na początek rozejrzał się dookoła, żeby Bai Yutang mógł zobaczyć, co się dzieje na sali. Pokazał rozkład okien, drzwi i rozmieszczenie ludzi na sali.
    Przybycie Zhan Zhao wywołało lekkie poruszenie. Był dość znany w światku psychologów, zwłaszcza wśród psychologów kryminalnych. Jednak nie udzielał się i nie chodził na spotkania. Wielu z zaproszonych gości podziwiało go i w końcu mieli okazję poznać go osobiście. Mówiono o nim, że jest geniuszem, który jest też niezwykle przystojny, młody, elegancki i delikatny… i dzisiaj mogli potwierdzić prawdziwość tych plotek.
    - Ach, doktor Zhan - przywitał go Lu Wen, prezes Stowarzyszenia Psychologów i z entuzjazmem uścisnął mu dłoń. - Tak się cieszę, że pan przyszedł.
    Po chwili poprosił o uwagę i zwrócił się do obecnych na sali gości.
    - Moi drodzy, to gwiazda dzisiejszego wieczoru, Zhan Zhao, doktor Zhan Zhao.
    Zhan Zhao ze stoickim spokojem przywitał się ze wszystkimi, po czym zaczął rozglądać się po sali w poszukiwaniu Xia Shangluo. Niestety nigdzie go nie zauważył. Był tym zaskoczony, dlatego odwrócił się, by poszukać go na korytarzu. Nagle idący obok niego mężczyzna potrącił go i wylał na jego marynarkę zawartość kieliszka.
    - Ach! Przepraszam, byłem taki nieuważny. Bardzo przepraszam.
    Zhan Zhao był zaskoczony, ponieważ szampan wylał się na jego spinkę do krawata i teraz nie wiedział, czy sprzęt nadal działa. Jednak o wiele bardziej zaskoczył go głos mężczyzny. Szybko się wyprostował i spojrzał wprost na niego. Bai Yutang i Bai Chi też to zobaczyli na ekranie. Zhan Zhao stał naprzeciwko Xia Shangluo.
    - Ach, doktor Zhan, co za przypadek - powiedział mężczyzna wyciągając z kieszeni chusteczkę, aby wytrzeć plamę na krawacie doktora.
    - Nic się nie stało - powiedział doktor przyjmując od niego chusteczkę i delikatnie wycierając nią krawat i spinkę. Wierzył, że sprzęt przygotowany przez Jiang Pinga musi działać w każdych warunkach.
    - Ta spinka od krawata jest wyjątkowa - powiedział Xia Shangluo.
    - Tak, dostałem ją w prezencie.
    - Sądząc po pana uśmiechu, to prezent od ukochanej.
    - Tak - przytaknął doktor. - Moja przyszła żona nie ma wyczucia estetyki.


    Bai Yutang nagle usłyszał przez krótkofalówkę chichot Ma Hana i Zhao Huiego. Był tak zły, że aż zgrzytnął zębami.
    - Kocie, już nie żyjesz. Nawet w takiej chwili musiałeś mi dopiec, co?
    Czerwone policzki Bai Chi’ego zarumieniły się jeszcze bardziej. Z całych sił próbował skupić wzrok na ekranie, choć jego serce biło jak szalone. Dowódca zerknął na niego zaniepokojony.
    - Bai Chi, jest ci gorąco? Strasznie się pocisz.
    - Co? - Chłopak w panice przybliżył się do ekranu. - Dzisiaj jest trochę zimno… znaczy ciepło… chociaż w sumie jest w sam raz…
    Bai Yutang poklepał go po ramieniu i delikatnie przygryzł dolną wargę.
    - W porządku, nie denerwuj się, tak tylko zapytałem.
    - Tak jest - wydusił z siebie chłopak.
    Ma Han i Zhao Hu ponownie zaczęli się śmiać, czym rozwścieczyli dowódcę do czerwoności.


    - Naprawdę mi przykro - powiedział Xia Shangluo, nie odrywając wzroku od mokrej plamy na krawacie Zhan Zhao. - Proszę pozwolić, że pójdę z panem do łazienki i pomogę wyczyścić plamę.
    - Dobrze.
    Po chwili szli korytarzem w stronę toalet.
    

    Bai Yutang zmarszczył brwi, a Bai Chi cały się spiął i powiedział:
    - Zdaje się, że Xia Shangluo zrobił to specjalnie. Może powinniśmy wkroczyć?
    - Nie martw się - uspokoił go dowódca. - Kot wie, co robi. Wszystko będzie dobrze.
    I chociaż tak powiedział, jego brwi nadal były ściśnięte.


    Xia Shangluo i Zhan Zhao idąc korytarzem prowadzili swobodną rozmowę.
    - Przy okazji, jak postępy w sprawie?
    - Pyta pan o skrzynię ze zwłokami? - odpowiedział doktor jak gdyby nigdy nic.
    - Tak, w końcu zrobiło się chłodno i mógłbym trzymać ją w domu - zaśmiał się Xia Shangluo. - Zależy mi, żeby prawda została ujawniona jak najszybciej.
    - Dołożymy wszelkich starań, by rozwiązać tę sprawę - odpowiedział z uśmiechem Zhan Zhao, po czym skinął głową, gdy mężczyzna otworzył mu drzwi do łazienki.
    Doktor podszedł do umywalki i zamoczył chusteczkę.
    - Dlaczego zafascynowały pana zwłoki ze skrzyń?
    - Och… to nie tak, że mnie fascynują. - Xia Shangluo wzruszył ramionami. - Zbieram antyki i staram się kupić wszystko, co jest wartościowe. A skrzynia z trupem jest na tyle intrygująca, że musiałem ją mieć.
    - Naprawdę? - Zhan Zhao zaczął wycierać plamę po szampanie. Stał przed lustrem, dlatego Bai Yutang mógł dokładnie zobaczyć tę scenę. Zhan Zhao z opuszczoną głową wycierał krawat i patrzący na niego Xia Shangluo.
    Doktor czuł, że ten mężczyzna nie spuszcza wzroku z jego szyi. Z kolei Bai Chi poczuł, że atmosfera w aucie robi się mroczna i ciężka.
    - A pan, doktorze, kolekcjonuje pan coś?
    - Tak. Lubię zbierać informacje na temat rdzennych cywilizacji, zwłaszcza ich tajemniczych rytuałów.
    - W takim razie mam w domu kolekcję, która by pana zainteresowała - powiedział Xia Shangluo i wziął chusteczkę z ręki doktora, wypłukał ją, po czym chwycił go za krawat, by pomóc mu go wycierać. - Chciałby pan rzucić okiem?
    - Bardzo chętnie, ale po zakończeniu bankietu. - W oczach doktora pojawił się błysk. - Co to za kolekcja?
    - Cóż… głównie zwłoki z miejsc pochówku kilku plemion, z akcesoriami i totemami plemiennymi.
    - Bardzo interesujące - uśmiechnął się doktor wyglądając na bardzo zainteresowanego tematem. - Tymczasem wracam na salę, by odebrać nagrodę. A tak przy okazji, nie będę panu przeszkadzał?
    - Skąd. Mieszkam sam - odpowiedział Xia Shangluo kończąc wycierać krawat, po chwili włożył go na swoje miejsce i poprawił doktorowi marynarkę. - A jak z panem? Jeśli nie wróci pan do domu, czy ukochana nie poczuje się nieszczęśliwa?
    - Nie sądzę, jest zajęta - uśmiechnął się doktor.
    - Zajęta? - zapytał mężczyzna wyrzucając chusteczkę do kosza. - O tak późnej porze?
    - Ach… - Zhan Zhao odkręcił kran i umył ręce. - Gotowaniem słodko-kwaśnych żeberek.


    Bai Yutang usłyszał ciche chrząknięcie, tak jakby Bai Chi tłumił wybuch śmiechu, czego bynajmniej nie robili Ma Han i Zhao Hu śmiejąc się na całego, nawet pokusili się o komentarz:
    - Szefie, też się wpraszamy na wyżerkę.
    - Bardzo proszę - syknął dowódca. - Ale sami sobie gotujecie.
    Po drugiej stronie momentalnie zapanowała cisza.


    Gdy Zhan Zhao i Xia Shangluo wyszli z łazienki, od razu skierowali się na salę, gdzie rozpoczynała się ceremonia wręczenia nagrody. Zhan Zhao wygłosił krótkie przemówienie, którym oczarował wszystkich. A po zakończeniu oficjalnej części wyszedł z sali razem z Xia Shangluo i poszli razem w kierunku windy.
    - Zaparkowałem samochód na podziemnym parkingu - odpowiedział mężczyzna i wcisnął odpowiedni przycisk. Nagle zobaczył, że doktor wciska parter i mówi:
    - Poczekam na pana w lobby. Chcę złapać trochę świeżego powietrza. Na sali było bardzo duszno. Nie ma pan nic przeciwko temu?
    - Oczywiście, że nie. W takim razie pójdę po samochód.


    Przed hotelem w aucie Bai Yutang chichotał.
    - Co za przebiegły Kocur. - Po chwili chwycił za krótkofalówkę i powiedział. - Żeberka wieprzowe, odbiór. Kot wyszedł z worka, miejcie go na oku, bo inaczej to was ugotuję.
    Po chwili zgłosił się Ma Han i Zhao Hu.
    - Tu żeberka wieprzowe, przyjęte, bez odbioru.


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze