Advance Bravely [PL] - Rozdział 168: Powrót do domu.

 

    Xia Yao w odpowiedzi dostał klapsa.
    - Nie rób zamieszania. - powiedział Yuan Zong.
    Chłopak nie zamierzał się poddać.
    - Jestem poważny, a ty nie mów do mnie takim tonem. Pamiętaj, że jestem twoim mężem.
    Nagle na korytarzu zapadła cisza jak makiem zasiał. Xia Yao i Yuan Zong stali w drzwiach biura, a wszyscy pracownicy krzątający się w pobliżu, zamarli w osłupieniu.
    - To prawda?
    - A co z Xiao Tianem?
    - Xiao Tian, co ty na to?
    Tian Yan Qi poczuł się lekko zdezorientowany.
    - Wracajcie do pracy. To nie czas na plotki.
    Yuan Zong zaciągnął Xia Yao do samochodu, by tam z nim poważnie porozmawiać.
    - Naprawdę chcesz mnie traktować jak kobietę, którą trzeba się opiekować? Myślisz, że wystarczy, że w dzień mnie nakarmisz, a w nocy się ze mną prześpisz? - krzyczał chłopak.
    - Trudniej cię zadowolić niż jakąkolwiek kobietę. - powiedział Yuan Zong, zapalając papierosa. - Każdą kobietę zaspokoiłbym dwoma strzałami, tobie zdecydowanie tyle nie wystarczy.
    Xia Yao był tak wściekły, że aż poczerwieniał ze złości.
    - Dlaczego w takiej chwili nie możesz być poważny, co?
    Mężczyzna palił, nie przejmując się niczym. Za to chłopak się rozkręcał.
    - Nie doceniasz mnie, dla ciebie jestem jedynie kolesiem, z którym możesz pogadać o pierdołach. Za to Tian Yan Qi jest według ciebie na tyle kompetentny, że może działać razem z tobą.
    Yuan Zong nadal milczał.
    - On nawet nie jest pracownikiem twojej firmy. Dlaczego wtrąca się w służbowe sprawy? I nie dziw się, że to mnie dręczy, skoro moją pomoc od razu odrzucasz.
    Yuan Zong nadal milczał, a na jego twarzy, nie pojawił się choćby cień jakiejkolwiek emocji.
    - Jeśli zamierzasz milczeć, to może zerwijmy, wtedy będziesz mógł swobodnie żyć sobie z Tian Yan Qi’im.
    Yuan Zong złapał go za pośladki i podniósł go do góry, upuszczając niedopalonego papierosa. Uszczypnął go tak mocno, że chłopak aż syknął z bólu.
    - Mówiłem ci, żebyś nigdy więcej nie wspominał o zerwaniu.
    - Zabieraj ode mnie ręce, to boli.
    Yuan Zong spojrzał na niego drapieżnym wzrokiem.
    - Zamierzasz jeszcze raz wspomnieć o zerwaniu?
    - Nie zrobię tego, puść mnie… - powiedział chłopak.
    Gdy tylko go puścił, Xia Yao przeszedł do ataku. Przez chwilę obaj walczyli, aż w końcu Yuan Zong mocno go objął.
    - Wiesz, że nie chciałem cię denerwować. - powiedział Xia Yao. - Boję się, że chcesz wziąć to na siebie i sam się wszystkim zająć. A ja chciałbym ci pomóc, bardzo bym chciał, żebyś przyjął moją pomoc.
    - Jeśli nie poradzę sobie z tymi problemami, to będzie znaczyć, że na ciebie nie zasługuję. - powiedział mężczyzna już bardzo łagodnie.
    - Wiem, że dasz sobie radę. Tylko dlaczego nie chcesz wybrać najłatwiejszej drogi? W przyszłości nie będę tak się upierał, ale tym razem jestem w to zamieszany i nie mogę tego zignorować. Chcę być z siebie dumny, nie chcę, żeby ktoś pomyślał, że unikam odpowiedzialności.
    Yuan Zong nie był w stanie oprzeć się jego urokowi. W odpowiedzi kiwnął głową, wywołując na twarzy chłopaka promienny uśmiech. Xia Yao czuł się, jakby zrzucił z ramion ogromny ciężar i radośnie zaczął machać nogami.
    Mężczyzna spojrzał na niego i też delikatnie się uśmiechnął.
    - Zabieram cię na wojnę, nie do wesołego miasteczka, dlaczego jesteś taki szczęśliwy?
    - Jestem zaszczycony, że będę ci towarzyszył na polu bitwy.
    Yuan Zong mimo wszystko czuł się, jakby ktoś wwiercił mu się wiertarką w serce.
    Po chwili zadzwonił telefon chłopaka.
    - Wracaj do domu. - powiedział Yuan Zong, a te trzy słowa popsuły cały nastrój.
    - Pojedziesz ze mną? - zapytał go Xia Yao.
    - Po co?
    - Obawiam się, że moja mama zamknie mnie w domu.
    Yuan Zong zgodził się mu towarzyszyć. Podczas drogi chłopak nerwowo mamrotał tekst przemówienia, które zamierzał wygłosić na konferencji prasowej, a jego wargi wyglądały niezwykle kusząco.
    Podczas drogi Yuan Zong zerknął na niego niezliczoną ilość razy, a gdy zaparkował pod drzwiami jego domu, oddech chłopaka nagle stał się niespokojny, bo wiedział, że czeka go burza z piorunami.
    Kiedy pani Xia zobaczyła, że przyjechali razem, przez ułamek sekundy była w szoku, jednak od razu wpuściła ich do środka.
    Xia Yao z trudem wziął oddech i ostrożnie zdjął buty. Kobieta odezwała się jako pierwsza.
    - Yuan Zong, chodź ze mną do biblioteki.
    Chłopak nie mógł ukryć niepokoju.
    - Mamo, co chcesz zrobić? Nie możemy porozmawiać we trójkę?
    - Nie wtrącaj się.
    Po chwili weszła do pokoju, a Yuan Zong podążył za nią, posyłając Xia Yao uspokajające spojrzenie.
    Chłopak był bardzo zdenerwowany, czekając na zewnątrz. Po 20 minutach w końcu wyszli z biblioteki. Ich miny były spokojne i zrelaksowane. Nie wyglądało, jakby się pokłócili.
    Xia Yao pociągnął Yuan Zonga w róg pokoju, wykorzystując fakt, że jego matka poszła do kuchni.
    - Co powiedziałeś mojej mamie?
    - Same fakty.
    - Czyli moja mama… - zaczął zaskoczony Xia Yao.
    - Powiedziałem, że artykuły nie są prawdziwe. Nic o nas nie wspomniałem.
    Chłopak odetchnął z ulgą. Tak czy inaczej, wolał uporać się najpierw z jednym problemem. Walka na dwóch frontach byłaby ciężka do opanowania.
    Yuan Zong pomógł pani Xia przygotować kolację.
    - Poprosiłam twojego przełożonego, żeby przyjął twoje zwolnienie lekarskie.
    - W sumie teraz i tak nie dałbym rady skupić się na pracy.
    Wszyscy siedzieli przy stole i rozmawiali o błahych sprawach. I nikt nie odważył się poruszyć drażliwego tematu.
    - Mamo, kwiaty lotosu już przekwitły. Może nazrywam trochę korzeni i przyniosę do domu.
    Kobieta udawał, że go nie słyszy.
    - Mamo. - zawołał chłopak.
    Pani Xia spojrzała na niego i odpowiedziała uprzejmie.
    - Tak, chętnie bym zjadła ryż z korzeniem lotosu.
    Po kolacji, tak jak zawsze, pani Xia zaproponowała Yuan Zongowi nocleg.
    Obaj leżeli w łóżku, obok siebie, a kiedy chłopak okrył się kocem, wypowiedział na głos swoje obawy.
    - Ale się bałem, myślałem, że mama mnie zmasakruje.
    Mężczyzna pogładził kąciki jego oczu.
    - Twoja mama to bardzo silna kobieta. Prawi ci kazania, bo się o ciebie martwi. A teraz milczała, żebyś nie poczuł się zawstydzony.
    Xia Yao skinął głową, po czym chwycił swojego laptopa.
    - Co robisz? - zapytał Yuan Zong, chcąc go powstrzymać.
    Chłopak odepchnął jego rękę.
    - W sumie nic. Chcę sprawdzić, co nowego się pojawiło. Nie chcę zrobić z siebie głupka na konferencji prasowej.
    Po chwili Xia Yao zaczął analizować swoje przemówienie, ułożył sobie w głowie kilka zdań, które powtarzał na głos, a gdy już mówił je płynnie, poprosił Yuan Zonga o opinię.
    - Daj mi jeszcze chwilę, zaraz wyrecytuję ci całe przemówienie. Wtedy będziemy gotowi. - uśmiechnął się chłopak.
    - Dobrze, nie spiesz się.
    W końcu chłopak zrobił się senny i zasnął po wypowiedzeniu kilku zdań. Yuan Zong odłożył na bok laptopa i zaczął całować jego policzki. Po chwili usłyszał pukanie do drzwi.
    Pani Xia stała w drzwiach z niezwykle surową miną.
    Yuan Zong wyciągnął z szuflady kajdanki i z bólem serca przypiął Xia Yao do łóżka. Chłopak przez sen złapał jego dłoń. Mężczyzna szybką ją cofnął, po chwili Xia Yao ponownie pogrążył się we śnie.
    - Przykułem go tak… - Yuan Zong powiedział błagalnym głosem. - … żeby mógł się obrócić.
    Kobieta uniosła brodę.
    - Niech będzie.
    Yuan Zong patrzył na chłopaka, po czym wstał i podszedł do pani Xia.
    - Ciociu, nawet jeśli stracę firmę, to i tak zrobię wszystko, by zatrzeć ślady obecności Xia Yao w tej sprawie.
    Po tych słowach wyszedł.


    Xia Yao obudził się o 9:00 rano. Rozejrzał się szukając Yuan Zonga, ale nigdzie go nie było. Sięgnął po telefon, żeby sprawdzić godzinę. Kurwa, dlaczego mnie nie obudził?
    Próbował wstać, ale nie mógł i zorientował się, że jest przykuty do łóżka. Po chwili ryknął ze złości.
    - Yuan Zong, ty draniu! Pieprz się, kurwa!
    Zaczął się szarpać, ale kajdanki skutecznie blokowały każdy jego ruch.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze