Advance Bravely [PL] - Rozdział 175: Dlaczego też tu jesteś?

 

    W końcu skandal między firmą Yuan Zonga a Czarnymi Panterami ucichł i powoli wszyscy o nim zapomnieli. Tylko od czasu do czasu ktoś sobie zażartował z tej historii. Niestety Czarne Pantery nie miały szans na odbudowę swojej działalności, dlatego skupili się na rozwoju w branży nieruchomości. Za to firma Yuan Zonga ponownie zaczęła wieść prym wśród najlepszych firm ochroniarskich.
    Tian Yan Qi cały czas próbował odnaleźć szefa, który dwa tygodnie temu zapadł się pod ziemię. W końcu otrzymał wiadomość od osoby blisko związanej z Yuan Zongiem. „Szef wierzy w twoje umiejętności. Działaj dalej, bo radzisz sobie świetnie”.
    Te słowa sprawiły, że chłopak stał się bardziej zdeterminowany, rzucił się w wir pracy, żeby tylko sprostać wszystkim obowiązkom. Posunął się także do tego, że zmienił strukturę firmy i wspólnie z innymi starał się przywrócić jej dobre imię. I tak mijały dni, tygodnie.


    Tian Yan Qi nie otrzymał od szefa już żadnej wiadomości, chociaż od jego zniknięcia minął ponad miesiąc. W tym czasie walczył sam i dawał z siebie wszystko. W pewnym momencie poczuł się tak zmęczony, że wydał z siebie przerażający ryk.
    - Mam dość!
    Po południu odwiedził plac budowy. Yuan Zong zlecił swoim ludziom przeprowadzenie pomiarów na terenie przylegającym do działki Leoparda, gdzie prace budowlane były już bardzo zaawansowane. I chociaż budowlańcy nie mieli pojęcia o napięciach między obiema firmami, to i tak zaczęli się kłócić.
    Jeden z kierowników budowy Leoparda krzyknął do ekipy wynajętej przez Yuan Zonga.
    - Po co marnujecie kasę na taką małą działkę. No, chyba że zamierzacie wybudować szalet miejski.
    Oczywiście jego ludzie zawtórowali mu gromkim śmiechem.
    Robotnicy Yuan Zonga bez słowa mierzyli teren. Jednak tamci nie dawali za wygraną.
    - Hola, hola, nie wchodź na nasz teren!
    - Szefie, nie bądźmy dla nich zbyt surowi, ich działka jest taka maleńka. Musimy być wyrozumiali, nawet jeśli wkroczą na nasz teren.
    - Jako właściciele, musimy być gościnni.
    Po raz kolejny rozległ się gromki śmiech, a po chwili obie strony wdały się w bójkę. Kiedy Tian Yan Qi przybył na miejsce, prowadzili już wojnę na śmierć i życie.
    Widząc to, chłopak zezłościł się i załamał jednocześnie. Nie dość, że harował od rana do nocy, to jeszcze tu napotkał problemy.
    Podszedł do Fu Qing Rena i zapytał.
    - Co się tutaj, do cholery, dzieje? Dlaczego się bijecie?
    Mężczyzna opowiedział mu, co się stało, a Tian Yan Qi wpadł w szał, ale musiał zdusić w sobie gniew, bo wiedział, że nie może działać pochopnie. Reputacja firmy znacznie się poprawiła i za nic nie chciał tego zniszczyć.
    - Yan Qi, jak myślisz, po co szefowi ten kawałek ziemi?
    - Nie mam pojęcia, ale jeśli chce go kupić, pewnie ma ku temu powód. Ty skup się na pomiarach i nie martw się o nic innego.
    Kiedy Tian Yan Qi wrócił z budowy, był tak rozkojarzony, że nie był w stanie dokończyć pracy. Postanowił odpocząć, a wieczorem uporać się z zaległościami, ale czekał na niego kolejny problem.
    Gwarek, którego niedawno kupił do towarzystwa, został zadziobany przez gwarka Yuan Zonga. Od początku nie było między nimi chemii. I chociaż siedziały w oddzielnych klatkach, cały czas ze sobą walczyły. Tian Yan Qi myślał, że może dogadają się, kiedy zamknie je razem. Liczył po cichu, że ucieszą się ze swojego towarzystwa. Niestety cała klatka była w piórach, a ciałko nowego ptaszka było całe w krwawych ranach, co tylko świadczyło, że umierał w bólu.
    Tian Yan Qi miał dość, był zrozpaczony i postanowił spotkać się z Xia Yao. Bardzo chciał się dowiedzieć, co zaszło między nimi. Dlaczego Yuan Zong zniknął na tak długo? A co gorsza, nie zostawił choćby cienia wiadomości.
    Pojechał do domu państwa Xia i utknął w korku na dwie godziny, a potem odszedł z kwitkiem, bo okazało się, że Xia Yao nie było w domu.
    - Wie pani, dokąd pojechał? - zapytał panią Xia.
    Chociaż wszystkie plotki ucichły, a związek jej syna z Yuan Zongiem się zakończył, to i tak kobieta obawiała się każdej osoby pukającej do drzwi jej domu. Zwłaszcza szukającej jej syna, a już w ogóle, jeśli był to mężczyzna. Co gorsza, ten chłopak jakiś czas temu nieustannie pojawiał się nagłówkach wiadomości.
    - Nie wiem. - odpowiedziała i zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.


    W porównaniu z tym, co przeżywał Tian Yan Qi, można było powiedzieć, że Xia Yao prowadził bardzo spokojne i szczęśliwe życie. Od dwóch tygodni przebywał w Korei, skontaktował się z chirurgiem plastycznym, który szybko i sprawnie zrobił mu operację. Rany były niewielkie i szybko się zagoiły, a jego twarz znów wyglądała idealnie. Jedynie odczuwał lekki strach za każdym razem, kiedy spoglądał w lustro i to nie dlatego, że efekt operacji nie był zadowalający. Raczej dlatego, że był lepszy, niż oczekiwał, a jego spojrzenie stało się niezwykle hipnotyzujące i właśnie to sprawiało, że czuł niepokój.
    Wcześniej kąciki jego oczu były wąskie i długie, nieco ostre, a teraz, po operacji pojawił się problem, bo każda dziewczyna, którą mijał, mdlała na jego widok.
    W liceum Xia Yao uczył się koreańskiego i to na tyle pilnie, że swobodnie władał tym językiem. Kiedy przyszedł na wizytę kontrolną, zapytał lekarza.
    - Nie wydaje się panu, że ten efekt jest odrobinę zbyt zachęcający. Nikt mnie nie weźmie za przyzwoitego faceta.
    - Szybko nauczysz się kontrolować spojrzenie, a twoje oczy wyglądają teraz pięknie, nikt nie przejdzie obok ciebie obojętnie.
    Xia Yao nie skomentował.


    Tymczasem Leopard przechodził dużo bardziej skomplikowaną operację, a raczej serię operacji. Miał już siedem zabiegów rekonstrukcyjnych, po których jego twarz w końcu nabrała formy.
    Oczywiście Yuan Zong stacjonował w okolicy kliniki, bo przed wyjazdem zamierzał zobaczyć Leoparda z twarzą Huang Bo.
    W końcu przeprowadzono ostatnią operację na twarzy szefa Czernych Panter, a po dwóch dniach nadszedł czas zdjęcia bandaży. Oczywiście twarz była opuchnięta i posiniaczona, ale mimo to Leopard sięgnął po lusterko i przejrzał się w nim. Zauważył, że nawet jak opuchlizna zejdzie, nie będzie przypominał Takeshiego Kaneshiro, bo nawet nie był do niego podobny.
    Spojrzał na swojego asystenta i zapytał.
    - Myślisz, że wyglądam jak Takeshiego Kaneshiro?
    Mężczyzna parsknął w myślach. Niby z której strony? Wyglądasz jak brat bliźniak Huang Bo.
    Oczywiście za nic nie ośmielił się powiedzieć tego na głos. Postawił na bezpieczną dyplomację.
    - Nos masz całkiem podobny.
    Te słowa jakoś nie uspokoiły Leoparda i zaczął być podejrzliwy.
    - Mam wrażenie, że moje oczy są bardzo małe. Na pewno mniejsze niż przed operacją. Takashiego Kaneshiro ma o wiele większe oczy niż Wu Yanzu.
    - Masz bardzo spuchnięte oczy, dlatego wydają ci się takie małe.
    - Ale i tak mam wrażenie, że moja twarz jest zbyt pomarszczona.
    - To pewnie przez opuchliznę.
    - Bzdura! - krzyknął Leopard. - Na opuchniętej twarzy nie widać zmarszczek. To chyba logiczne, że na opuchniętej twarzy zmarszczki się wygładzają.
    - Być może skóra potrzebuje czasu, by uzyskać sprężystość. Za kilka dni wszystko będzie w porządku.
    - Dlaczego mam pieprzyk koło nosa? Takeshi Kanshiro takiego nie ma.
    - Możliwe, że to krwiak.


    Twarz Xia Yao już się zagoiła, a do końca pobytu zostało mu jeszcze kilka dni, dlatego postanowił pozwiedzać. Miał tu kilku znajomych, których poznał w liceum podczas wymiany i postanowił spotkać się z jednym z nich.
    - Hahaha, wyglądasz jeszcze przystojniej niż za czasów szkolnych. - pochwalił go kumpel.
    - Ty też. - odpowiedział Xia Yao.
    - Co cię sprowadza do Korei? Wakacje?
    - Operacja plastyczna. - odpowiedział chłopak zgodnie z prawdą.
    Jego przyjaciel uśmiechnął się, bo wiedział, że to mocne i wyraziste spojrzenie, to efekt przeprowadzonego zabiegu.
    - Co ci się stało z oczami, że musiałeś przyjechać na zabieg?
    - Miałem blizny z powodu odniesionych ran.
    - Oj, jak to się stało?
    Xia Yao nie miał zamiaru opowiadać o swoich żałosnych życiowych doświadczeniach, dlatego skierował rozmowę na inny temat.
    - Przejdźmy się trochę.


    Yuan Zong zaparkował samochód na rogu jednej z ulic. Po chwili podszedł do okna jego tłumacz i pokazał mu zdjęcia przesłane przez dr Parka.
    - To zdjęcie zostało zrobione wczoraj.
    Yuan Zong poprosił dr Parka, żeby codziennie przesyłał mu zdjęcia Leoparda. Tłumacz, widząc zadowoloną minę swojego szefa, ucieszył się, że zadanie zostało dobrze wykonane i pomachał mu, mówiąc.
    - To ja będę się zbierał, jestem dzisiaj umówiony na kolację ze znajomymi.
    Niestety nie dostał żadnej odpowiedzi, dlatego zawołał.
    - Panie Yuan? Panie Yuan!
    Yuan Zong całkowicie go zignorował, bo jego wzrok przykuła osoba, która szła chodnikiem naprzeciwko niego.
    To Xia Yao? Pomyślał. Jednak coś nie do końca mu pasowało. Czuł się trochę tak, jakby czas cofnął się o rok, do momentu, kiedy to po raz pierwszy spotkał Xia Yao i spojrzał w te lśniące niczym diamenty oczy.
    Jednak właśnie te oczy mu nie pasowały, nie były tymi, których obraz wyrył sobie w sercu. Co nie przeszkodziło, by w jego głowie i sercu rozpętał się sztorm.
    Xia Yao też go zauważył i przeszedł obok niego, dzielił ich od siebie tylko jeden krok.
    Co się dzieje, dlaczego też tu jesteś?

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

  1. A mnie az sciska w żołądku jak czytam takie rzeczy o "moich" przecudownych uroczych chłopakach:(. Kiedy Oni się pogodzą bo naprawdę już doczekać się nie mogę ...❤

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz