Advance Bravely [PL] - Rozdział 182: Pożałujesz tego.

 

    Tian Yan Qi był pewien, że przez ten incydent Yuan Zong zmiecie go z powierzchni ziemi. Wszyscy pracownicy firmy zaakceptowali decyzję szefa, by Tian Yan Qi go zastępował, ale chłopak dobrze wiedział, że Yuan Zong kierował się jedynie dobrem firmy, nie uczuciami. Dlatego uznał, że wcześniej czy później, zrezygnuje z tego stanowiska. Poza tym to przez niego zakończył się związek Yuan Zonga i Xia Yao, a to odbiło się negatywnie na jego stosunkach z szefem. A dzisiejsze zajście na pewno nie poprawi ich relacji. Kiedy chłopak wychodził z komisariatu, był pewien, że Yuan Zong wyrzuci go z firmy.
    Wbrew oczekiwaniom jego szef nie tylko go nie zwolnił, ale też dał mu awans i tytuł zastępcy prezesa, co stało się jego oficjalnym stanowiskiem pracy. To sprawiło, że ponownie poczuł pasję do pracy i determinację. Niestety jego zapał i energia z czasem malały. Im więcej miał pracy i im większą czuł presję, tym bardziej był zestresowany.
    Podczas miesięcznej nieobecności szefa myślał, że jak już Yuan Zong wróci, połączą siły i wspólnie będą dbać o rozwój firmy, dzięki czemu zbliżą się do siebie. Niestety stało się wręcz odwrotnie. Chłopak nie miał pojęcia, gdzie przebywał Yuan Zong, a w dodatku był tak zawalony pracą, że nawet nie miał kiedy pomyśleć, gdzie go poszukać. Skończyło się na tym, że prawie się ze sobą nie komunikowali.
    Pod koniec miesiąca Tian Yan Qi poszedł na komisariat, żeby załatwić kilka drobnych formalności i przypadkiem wpadł na Xia Yao, który akurat odwiedzał jednego ze swoich kolegów. Stanęli naprzeciwko siebie i przez chwilę na siebie patrzyli.
    Cera Xia Yao była jasna i rumiana, wyglądał dużo lepiej niż wcześniej. Z kolei Tian Yan Qi był blady, a jego kondycja psychiczna była marna. Wyglądał jak pozbawiony miłości, porzucony psiak.
    - Może gdzieś usiądziemy. - Tian Yan Qi odezwał się pierwszy. - Minęło sporo czasu od naszego ostatniego spotkania.
    Xia Yao nie chciał robić scen w komisariacie, dlatego przytaknął skinieniem głowy.
    - Jakiś czas temu Yuan Zong zapadł się po ziemię.
    - Naprawdę? - zapytał zaskoczony Xia Yao, bo widywał go prawie codziennie. Gdziekolwiek by się nie udał, Yuan Zong zawsze tam był.
    - Jeszcze się nie spiknęliście? - zapytał Xia Yao, chociaż dobrze znał odpowiedź na to pytanie.
    - A było to w ogóle możliwe? - Tian Yan Qi uśmiechnął się sam do siebie. - Prawie go nie widuję.
    - Na pewno nie jest aż tak źle, zastępco prezesa.
    Tian Yan Qi czuł się zirytowany, kiedy ktoś tak się do niego zwracał.
    - Nie zrozum mnie źle. Dał mi to stanowisko tylko przez wzgląd na interesy, to nie ma nic wspólnego z uczuciami.
    - Po co mi to mówisz? To mnie nie dotyczy.
    Tian Yan Qi był zdenerwowany obojętnym tonem swojego rozmówcy. Szczerze tęsknił za czasami, kiedy poznał Yuan Zonga i Xia Yao. Bo wtedy Xia Yao traktował go jak dobrego przyjaciela, a on w ramach wdzięczności mógł opiekować się Yuan Zongiem. Fakt, że zdarzało mu się fantazjować na temat Yuan Zonga, ale znał granice. A co ważniejsze mógł wtedy przynajmniej codziennie ich obu widywać.
    Teraz czuł się samotny i przegrany.
    - Xia Yao, chciałbym cię o coś zapytać.
    - To pytaj.
    - Zerwałeś z Yuan Zongiem przez to, co zobaczyłeś u mnie w domu?
    Xia Yao nie odpowiedział.
    - Cały wystrój był moją inicjatywą. Potraktował mnie tak dobrze, dlatego chciałem stworzyć przytulne miejsce, w którym czułby się swobodnie. A prawda jest taka, że nie spędził tam nawet jednej godziny. Był tam tylko dwa razy i to były bardzo krótkie wizyty.
    Xia Yao był zaskoczony, ale ukrył to, próbując zażartować.
    - Nie boisz się, że po twoich słowach się pogodzimy?
    - Bez względu na to, czy będziecie razem, czy nie… On nigdy mnie nie wybierze.
    Słowa Tian Yan Qi'ego po raz kolejny zaskoczyły Xia Yao.
    - Skoro o tym wiesz, to po co ta cała szopka?
    - Ponieważ bardzo chciałem, żeby było inaczej.
    Xia Yao parsknął śmiechem.
    - Brawo, masz jaja, jestem pod wrażeniem.
    Tian Yan Qi milczał, a kiedy Xia Yao przestał się śmiać, powiedział.
    - Skoro tak go kochasz, to pozwól, że ci pomogę.
    Tian Yan Qi zamarł w bezruchu.
    - Co masz na myśli.
    - Pomogę ci zdobyć Yuan Zonga. Wiesz, że moje słowa mają dla niego znaczenie, prawda?
    - Nie kochasz go już?
    - Nie tak bardzo jak ty. Nie dorastam ci do pięt.
    - Stopień zakochania i ilość włożonego wysiłku w zdobycie ukochanego, nie ma znaczenia. Miłości nie można zmierzyć żadną miarą i nie można jej porównywać. - powiedział Tian Yan Qi romantycznie rozmarzonym głosem.
    - Mniejsza z tym. Próbuję powiedzieć, że chociaż nie będę w stanie pomóc ci bezpośrednio, to mogę ułatwić ci działanie. - Xia Yao powiedział tonem doświadczonego starszego brata.
    Chłopak spojrzał na niego, po czym spuścił wzrok i odpowiedział.
    - Jeśli naprawdę chcesz mi pomóc, nie mogę prosić o nic więcej.
    Co za bezwstydna kanalia! Pomyślał Xia Yao. Ha, już pędzę, żeby ci w czymkolwiek pomóc.


    W końcu spadł pierwszy śnieg. Kiedy Xia Yao szedł ulicą, słyszał jak jego buty chrzęszczą na śniegu. Miał na sobie mundur, na który zarzucił ciepłą puchową kurtkę. Na głowie miał czapkę, którą zabrał Xiao Hui’emu, bo musiał wyjść z komisariatu.
    Każdego popołudnia chodził jeść do restauracji w pobliżu komisariatu. Niestety od kilku dni restauracja była zamknięta.
    A co gorsza, to było jedyne miejsce w odległości pół kilometra od komisariatu, gdzie serwowali całkiem smaczne jedzenie. Xia Yao był zbyt leniwy, żeby iść gdzieś dalej, dlatego nie poddawał się i zaczął walić do drzwi. Niestety nikt mu nie otworzył, ale usłyszał czyjś chłodny głos zza pleców.
    - Jesteś ślepy? Nie widzisz, że jest zamknięte?
    Chłopak w końcu spojrzał na kartkę zawieszona przy klamce.
    „Z uwagi na remont w domu, w godzinach 11-13 restauracja będzie zamknięta”.
    Kurwa! Xia Yao szarpnął klamką. Nie lubił tłumów, dlatego wychodził zjeść o 12. Rozejrzał się dookoła i zobaczył, że obok jest jedynie cukiernia, ale nie miał teraz ochoty na słodkie.
    Kiedy się odwrócił, zobaczył wpatrzonego w niego Yuan Zonga z kpiącym wyrazem twarzy.
    - Wyglądasz jak niedźwiedź.
    Chłopak spojrzał na swoje niemalże okrągłe odbicie w szybie i odpowiedział wściekły.
    - No i co z tego? Nawet jeśli wyglądam jak niedźwiedź, to nie ma to z tobą nic wspólnego.
    - Beznadziejna stylówka.
    - To na mnie nie patrz, skoro tak ci się nie podobam! Zmuszam cię do patrzenia?
    - Nie miałem ochoty cię oglądać, sam pchasz mi się przed oczy.
    - Kurwa, nawet nie próbuj…
    Zanim dokończył, Yuan Zong dał mu pudełko z drugim śniadaniem, na które chłopak spojrzał dość sceptycznie.
    - Co to jest?
    - Spakowałem dla ciebie trochę jedzenia.
    - Nie potrzebuję tego.
    - Jeśli tego nie zjesz, udowodnisz, że nadal mnie kochasz.
    Xia Yao spojrzał na niego lodowatym wzrokiem i wycedził przez zęby.
    - Nie spodziewałem się, że jesteś tak perfidną osobą. Wciskasz mi swoje jedzenia i próbujesz mnie zirytować. Ty…
    Yuan Zong otworzył pudełka, a Xia Yao poczuł zapach jedzenia.
    - Dobra, zjem to. - powiedział. - I wbij sobie do głowy, że nic już mnie z tobą nie łączy. Jestem teraz wolny i niezależny.
    Po tych słowach chwycił pudełko, znalazł ławkę, na której usiadł i zaczął jeść, jak gdyby nigdy nic. Starał się wyglądać na wyluzowanego, ale jego serce było ściśnięte. Jedzenie, które zamawiał, nie mogło się równać z tym zrobionym przez Yuan Zonga. Oczywiście starał się sobie wmówić, że nie dostrzega różnicy, jednak głęboko w sercu miał wyryty smak i zapach każdej potrawy, którą przygotował dla niego Yuan Zong.
    Oczywiście mężczyzna próbował go sprowokować.
    - Przestań udawać, dobrze wiem, że żałujesz, że ze mną zerwałeś.
    Chłopak na chwilę zamarł, ale postanowił zachowywać się, jakby tego nie usłyszał, chociaż czuł się kompletnie zdezorientowany i zmartwiony. Serce zaczęło walić mu jak oszalałe na samą myśl, co by było, gdyby Yuan Zong wyciągnął do niego rękę na zgodę. Czy to w ogóle możliwe? Mógł ot tak zapomnieć o słowie „zerwijmy”? A może nie bez powodu awansował Tian Yan Qi’iego na swojego zastępcę? Ale, czy tak łatwo by się poddał?
    Kiedy Yuan Zong ponownie się odezwał, podniósł mu ciśnienie.
    - Nie poproszę cię, żebyś do mnie wrócił. Poczekam, aż przejmiesz inicjatywę i sam mi to powiesz. Chciałbym, żebyś w końcu zaczął używać mózgu i uczyć się na własnych błędach.
    Chłopak omal nie zakrztusił się ryżem.
    - A kto niby chce do ciebie wrócić, co? Nie bądź taki zarozumiały i nie myśl sobie, że mogę odwzajemnić uczucie, którego już nie ma. Ty draniu!

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze