SCI Mystery - tom 1 [PL] - Nieludzkie morderstwo / Rozdział 86: Jasna i ciemna linia

 


    Gongsun zabrał kawałek tkanki, która dał mu Zhan Zhao i poszedł do siebie, by spróbować określić jej skład i sposób wykonania. Pozostali członkowie SCI podzielili się na zespoły i każdy zaprowadził jednego z zatrzymanych przez Bai Jintanga intruzów do pokoju przesłuchań.
    Zhan Zhao siedział na sofie i intensywnie o czymś myślał. Po chwili odezwał się do dowódcy:
    - Yutang, skontaktuj się z Lu Fangiem, potrzebujemy jego pomocy.
    - Chodzi o spotkanie z Han Zhangiem, prawda? - zapytał Bai Yutang, nie dając doktorowi dokończyć.
    - Mądrala. - Zhan Zhao uśmiechnął się i poklepał go po ramieniu.
    Wkrótce pojawił się Lu Fang. Doktor poprosił go, żeby skontaktował się z największymi stacjami telewizyjnymi i wydawnictwami i dowiedział się, czy Xia Shangluo ma umówiony wywiad lub prelekcję na temat swojej kolekcji artefaktów należących do cywilizacji Tutsi.
    Lu Fang był nieco zdezorientowany, ale zadzwonił po kolei do wydawców największych gazet i stacji telewizyjnych i otrzymał, ku swojemu zdumieniu, pozytywną odpowiedź.
    - Zhan Zhao, skąd wiedziałeś? - zapytał zaskoczony. - Xia Shangluo skontaktował się wczoraj z kilkoma stacjami telewizyjnymi i gazetami w Mieście S. Chciał nagrać specjalny program o cywilizacji Tutsi, by wypromować swoją kolekcję. Jednak powiedzieli, że niedawno zadzwonił, żeby wszystko odwołać.
    - To znaczy, że ma wątpliwości. - Doktor z zadowoleniem skonał głową.
    - Kocie - odezwał się dowódca. - Dostałem wiadomość od Han Zhanga, że dojdzie do ściśle tajnej transakcji, w której sprzedawcą jest Xia Shangluo. Sprzedawać będzie zasuszone mumie. Podobno miało dojść do wymiany handlowej za dwa tygodnie, ale z niewiadomych względów termin przeniesiono na jutro. Niestety miejsca nie znam.
    - Zdaje się, że Xia Shangluo zaczyna panikować - zadrwił doktor. - Chciał zrealizować swój wielki plan, ale nie spodziewał się, że nie ukradnie kurczaka, za to straci i żonę, i armię.
    - Zhan Zhao, mów po ludzku - przerwał Bao Zheng, który do tej pory tylko się przysłuchiwał.
    - Xia Shangluo, zapraszając mnie do siebie, po pierwsze wiedział, że się zgodzę, po drugie, chciał zwabić Yutanga i pozostałych członków SCI pod swoją willę, a następnie wysłał swoich ludzi do naszego biura, by ukradli zwłoki w skrzyni. Niestety nie przewidział, że pojawi się Bai Jintang, a jego ludzie zostaną schwytani.
    Dowódca przytaknął i dodał:
    - Kot powiedział Xia Shangluo, że wszystkich dorwaliśmy. Pewnie dlatego wpadł w panikę wiedząc, że długo nie utrzyma swojego planu w tajemnicy i teraz robi co może, żeby jak najszybciej dokonać transakcji i przygotowuje się do ucieczki.
    - A co z mediami? - apytał Lu Fang. - Nie rozumiem związku.
    - Nie wydaje wam się, że wszystko zbyt gładko poszło? - powiedział Zhan Zhao. - Biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej znajduje się Xia Shangluo, za nic nie powinien wpuszczać policjanta do swojego domu, a mimo to zaprosił mnie do siebie. A to oznacza, że moje odwiedziny były dla niego korzystne.
    - Już wiem! - krzyknął Bai Chi, który przysłuchiwał się rozmowie. - Xia Shangluo celowo zainscenizował scenę z duchem, żeby przykuć uwagę do tajemniczych Tutsi. Jeśli umówił się na nagranie programu, możliwe, że miał zamiar zastosować ten sam trik. Dzięki temu udowodniłby, że klątwa Tutsi istnieje. Dodatkowo miał świadka, dr Zhana z SCI.
    - Ten plan pasuje do takiego hazardzisty, jakim jest Xia Shangluo - powiedział z uśmiechem dowódca, po czym dodał - Uknuł plan oszustwa i wykorzystał w nim policję, która pojawia się już na samym początku, dzięki czemu on sam pozostał poza sferą podejrzeń. Gdyby brat się dzisiaj nie pojawił, to odnieślibyśmy podwójną porażkę.
    - To istne zrządzenie losu - podsumował Zhan Zhao. - Człowiek może zaplanować wszystko, ale sukces i powodzenie jego działań zależy od przychylności losu.
    Nagle do biura wpadł Zhao Hu.
    - Szefie, jest sprawa. Twój brat chce ich wszystkich pozabijać. Ma Han i ja nie potrafimy go powstrzymać.
    - Dlaczego? - zapytał zaskoczony Bao Yutang.
    - Zeznali, że Xia Shangluo nie tylko kazał im wykraść skrzynię ze zwłokami, ale też przyprowadzić ze sobą Gongsuna.
    Doktor i dowódca wymienili pełne zrozumienia spojrzenia i powiedzieli:
    - I wszystko jasne.
    - Chodźmy - rzekł Bai Yutang do Zhan Zhao, który właśnie rozsiadł się wygodnie na sofie. - Chodź ze mną, sam sobie nie poradzę.
    Doktor chętnie wstał i ruszył na ratunek, czyli po Gongsuna i razem z nim wszedł na salę przesłuchań. Zobaczyli przy ścianie Bai Yutanga i Zhao Weia, którzy trzymali Bai Jintanga za ramiona, próbując utrzymać go w miejscu.
    Zhan Zhao rozejrzał się po pokoju i zauważył, że kilku aresztowanych włamywaczy było już dotkliwie pobitych. Mieli sine nosy i opuchnięte twarze. Jednak dla Bai Jintanga to było mało i cały czas próbował się uwolnić. Zhao Wei trzymał go z całej siły krzycząc do dowódcy:
    - Cholera, on jest silniejszy od Lizbony!
    Gongsun podszedł do nich i kopnął Bai Jintanga w łydkę.
    - Co się z tobą dzieje?
    Mężczyzna odwrócił głowę w jego stronę, a wyraz jego twarzy momentalnie złagodniał, dzięki czemu mogli go wyprowadzić na zewnątrz, a Ma Han zamknął za nimi drzwi. Bai Yutang i Zhao Wei mogli go w końcu puścić, co też zrobili i westchnęli z ulgą.
    Bai Jintang poprawił ubranie i ruszył w stronę wyjścia. Gongsun w dwóch susach zablokował mu drogę.
    - A ty dokąd się wybierasz?
    - Jadę do Xia Shangluo.
    - Chyba śnisz, że cię puszczę - fuknął na niego Gongsun i złapał go za krawat, po czym zaciągnął do gabinetu medycyny sądowej.
    Gdy wyszli, Bai Yutang po raz kolejny odetchnął z ulgą i zapytał Zhao Huiego:
    - Jakim cudem mój brat znalazł się pokoju przesłuchań?
    - Pomyślałem, że jeśli się pojawi, to ich trochę przestraszy, dzięki czemu wyśpiewają wszystko, co wiedzą. I w sumie… tak właśnie było, ale zdążyli powiedzieć tylko dwa, trzy zdania, a później zostali pobici.
    Dowódca zmarszczył brwi i pokiwał głową.
    - Wang Chao przesłuchuje właśnie dwóch kolejnych, prawda?
    - Tak i póki co nic z nich nie wydusił - powiedział Ma Han. - To starzy wyjadacze, dlatego wpadłem na ten szalony pomysł. To moja wina, możesz mnie ukarać. Zhao Hu nie ma z tym nic wspólnego.
    - To już nieważne. - Bai Yutang machnął ręką. - Pozbierajcie ich z podłogi i opatrzcie ich rany.
    - Zaczekaj - powiedział doktor. - Wykorzystajmy ich.
    - Ale jak to? - wszyscy spojrzeli na niego pytającym wzrokiem.
    Doktor patrzył na dwóch opuchniętych i pobitych mężczyzn, po czym podszedł do Ma Hana i Zhao Huiego i powiedział im kilka słów. Obaj przytaknęli i ledwo powstrzymali się od śmiechu.
    W sąsiednim pokoju Wang Chao i Zhang Long mieli już serdecznie dość, bo akurat trafili na prawdziwych mistrzów przesłuchania. Zastosowali przeróżne znane im triki, ale nic nie osiągnęli. Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju weszli Ma Han i Zhao Hu prowadząc dwóch zbitych na kwaśne jabłko mężczyzn, którzy słaniali się na nogach. Funkcjonariusze spojrzeli na Wang Chao i Zhang Longa.
    - Jeszcze nie skończyliście? Może ich przejmiemy, a wy odwieziecie tych do szpitala?
    Wang Chao i Zhang Long byli tak zaskoczeni, że aż otworzyli szeroko usta, jednak dwaj przesłuchiwani przez nich mężczyźni byli w dużo większym szoku. Zobaczyli, w jak opłakanym stanie są ich towarzysze i jeden z nich wymamrotał:
    - Kurna, z SCI nie ma żartów, bo można stracić życie…
    Chwilę później obaj przyznali się do winy wyznając wszystko, co powinni i to, czego nie powinni mówić. Również Zhan Zhao zadał im kilka pytań, po czym wyszedł i na korytarzu zobaczył, jak Komendant rozmawia z Bai Yutangiem. Obok nich stali zaniepokojeni Ma Han i Zhao Hu.
    - Co się dzieje? - zapytał doktor, podchodząc do nich.
    - Szef wziął na siebie winę, powiedział, że poprosił nas, żebyśmy ściągnęli Bai Jintanga do pokoju przesłuchań, gdzie ten stracił nad sobą kontrolę - wyjaśnił Zhao Hu patrząc na doktora. - Co powinniśmy zrobić?
    Zhan Zhao spojrzał w kierunku Bai Yutanga, który stał odwrócony do niego plecami, a założonymi za plecy rękami machał do niego, prosząc go o pomoc. Doktor pokiwał głową i szepnął kilka słów do Zhao Huiego i Ma Hana, którzy od razu przytaknęli i gdzieś pobiegli.
    Bao Zheng był w środku wykładu, gdy nagle pojawili się przy nim wszyscy członkowie SCI i każdy z nich powiedział:
    - To był mój pomysł.
    Komendant spojrzał na nich wściekły i krzyknął:
    - Co to ma być?! Bunt?
    Spojrzał gniewnie na dowódcę.
    - Chronisz swojego brata, a twoi ludzie chronią ciebie? Jesteście policjantami, macie przestrzegać prawa, a nie je łamać!
    Wszyscy zamilkli. Nagle Zhao Wei, który kręcił się po korytarzu z rękoma w kieszeniach, wtrącił się w rozmowę.
    - A skoro już mowa o Bai Jintangu, to gdyby nie on, dzisiaj wydarzyłoby się sporo złych rzeczy…
    Bao Zhenga zamurowało. Zhan Zhao spojrzał w sufit i mruknął pod nosem:
    - Właśnie, ludzie mówią, że policja burzy most, gdy przejdzie przez rzekę.
    Bao Zheng nic nie odpowiedział, westchnął i posłał Bai Yutangowi wściekłe spojrzenie.
    - Zostały wam tylko trzy dni. Jeśli nie rozwiążecie tej sprawy, wiecie, co was czeka…
    - Wspólne szorowanie kibli - odpowiedzieli chórem. - Wiemy, wiemy.
    Komendant chciał coś jeszcze powiedzieć i już otworzył usta, ale zrezygnował. Potrząsnął głową, odwrócił się i odszedł nie wiedząc, czy jest mu bardziej do śmiechu, czy do płaczu.
    Gdy już zniknął z ich pola widzenia, wszyscy odetchnęli. Bai Yutang wskazał palcem w kierunku biura i powiedział:
    - Zbierzcie materiały i działamy. Jak tylko Gongsun będzie miał raport z analizy tkanki, rozwiążemy sprawę.
    Gdy wszyscy się rozeszli do przydzielonych im zadań, Zhan Zhao spojrzał na dowódcę.
    - Nieczęsto się zdarza, że kapitan Bai kogoś faworyzuje.
    Bai Yutang uśmiechnął się i odpowiedział:
    - Tym razem był ku temu dobry powód. Gdyby chodziło o ciebie, pobiłbym ich tak bardzo, że rodzone matki by ich nie rozpoznały.
    Zhan Zhao chwycił za kołnierz swojego faceta.
    - No dobra, rozumiem, że ty i twój brat jesteście namiętnymi kochankami, świetnie, a teraz idziemy na spotkanie.
    Dowódca szczerzył się i pozwolił, by Kot ciągnął go za kołnierz przez cały korytarz.


    Pół godziny później Gongsun miał już gotowy raport i wszyscy zebrali się w sali narad.
    - I jak analiza? - zapytał Zhan Zhao. - Skład chemiczny wysuszonych mumii jest taki sam, jak zwłok ze skrzyni?
    - Tak, jest identyczny.
    Na wszystkich twarzach malowało się podekscytowanie.
    - Jest coś jeszcze, co musicie zobaczyć - powiedział Gongsun i rozłożył na stole kilka zdjęć. - To rekonstrukcja twarzy zwłok ze skrzyni. Wygląda znajomo?
    Zhan Zhao patrzył na jedno ze zdjęć przez dłuższą chwilę, po czym sięgnął do teczki ze zdjęciami autorstwa Tanaki przedstawiającymi przerażone ludzkie twarze. Sięgnął też po zdjęcia znalezione w domu Carlosa. Wszyscy byli zaskoczeni, bo jak nic była to jedna i ta sama mina.
    Dowódca zmarszczył brwi i powiedział:
    - Te wysuszone mumie i zwłoki ze skrzyń, to są modele Tanaki?
    Gongsun przytaknął.
    - W każdym z ciał wykryto ślady naparstnicy.
    - Zdaje się, że Tanaka nie tylko ich straszył - powiedział Zhao Hu i spojrzał na zdjęcia. - Modelom podawano naparstnicę, a potem straszono ich na śmierć. Pewnie umierali na zawał, a Tanaka w chwili ich śmierci robił zdjęcia, na których mieli ten przerażający wyraz twarzy.
    Ma Han potrząsnął głową.
    - Geniusz fotografii okazał się psychopatą.
    - Tak to mniej więcej wyglądało - podsumował ich Gongsun.
    - Co? - zapytał Bai Chi patrząc na zdjęcie, a po chwili zapytał - Dlaczego kolor zwłok się zmienił?
    Zhan Zhao również to zauważył.
    - To prawda, kolor ciał ze skrzyń ma lekko żółtawy odcień, różnią się odcieniem od tych, których jeszcze do skrzyń nie upchnięto.
    Gongsun przytaknął.
    - To dlatego, że powłoka zewnętrzna mumii zawiera rtęć, a powolne utlenianie zwłok sprawia, że staje się czarna. Po kilku miesiącach wszystkie zwłoki, te w skrzyniach i mumie będą mieć ten sam kolor i będą miały delikatnie woskowatą strukturę. Jednym słowem, będą nie do odróżnienia.
    - Zwłoki znalezione w atelier Tanaki miały zostać zniszczone - powiedział Bai Yutang. - Zdjęcia Tanaki były dość dobrze znane, dlatego na początku nie byliśmy w stanie połączyć faktów. A te zwłoki uniknęły płomieni i trafiły do nas.
    - Możemy stwierdzić, gdzie stworzono te mumie? I gdzie je przechowywano? - zapytał Zhan Zhao. - W końcu nie jest łatwo przetransportować zwłoki w skrzyniach. I jestem pewien, że Xia Shangluo zamierza je sprzedać w miejscu, w którym je przechowuje.
    - Znalazłem pyłek bratka - powiedział Gongsun z uśmiechem na ustach.
    - Bratki rosną wszędzie - odparł Zhang Long. - Są na każdej ulicy.
    - Jednak na złomowiskach nie ma ich zbyt wiele - dodał Zhan Zhao.
    - Brawo - pochwalił go Gongsun i roześmiał się. - Umieszczają zwłoki w skrzyniach mechanicznie, bo tylko tak mogą uformować je w kwadraty. Używają do tego maszyny do zgniatania i recyklingu, która jest na każdym złomowisku aut.
    - Sprawdzam na mapie, gdzie takie mamy - powiedział Jiang Ping, który niedawno przyszedł do pracy. Po chwili położył przed nimi mapę z zaznaczonymi lokalizacjami.
    - W Mieście S są cztery złomowiska, wszystkie na przedmieściach. Ale nas interesuje to miejsce. Stacja recyklingu K. Pół roku temu tuż przy zjeździe z autostrady postawiono ogromny kwietnik, w którym głównie rosną bratki.
    - Czyli mamy to - powiedział Bai Yutang. - Kto jest właścicielem złomowiska?
    Jiang Ping uśmiechnął się chytrze.
    - To bardzo dobre pytanie, szefie. Właścicielem jest Carlos.
    Wszyscy zaniemówili.
    - A więc tak to wygląda - roześmiał się Zhan Zhao. - Carlos odpowiadał za pozbywanie się ciał, za ich składowanie i promocję. A co ciekawe, sam stał się ofiarą własnych metod.
    - Xia Shangluo znalazł chętnych, którzy wspólnie z nim zajęli się stworzeniem fikcyjnej cywilizacji, tworząc przy tym zwłoki w skrzyniach. Byli jednocześnie mordercami i oszustami - powiedział dowódca.
    Wang Chao spojrzał na Zhan Zhao i Bai Yutanga.
    - Ale tyle morderstw… legenda Tutsi… nadal tego nie rozumiem, niezależnie od tego, jak usilnie próbuję to sobie wytłumaczyć.
    Pozostali przyznali mu rację. Dowódca spojrzał na Zhan Zhao.
    - Kocie, znasz szczegóły?
    Doktor uśmiechnął się i przytaknął.
    - Xia Shangluo i jego ludzie nie dopuścili się morderstw, byli oszustami, co znaczy, że przekroczyli jasną linię.
    - Jaką jasną linię? - wszyscy patrzyli na niego pytająco.
    - Sugerujesz, że jest też ciemna linia? - zapytał Gongsun. - I byli inni, którzy mordowali?
    Zhan Zhao przytaknął.
    - Najpierw narysuj jasną linię, a ciemna będzie na wyciągnięcie ręki. - Po tych słowach spojrzał na Bai Yutanga. - Nie zapominajmy, że pionki są nadal na planszy.
    Dowódca skinął głową, po czym zmierzył wszystkich wzrokiem i powiedział:
    - Skontaktujmy się z wydziałem kryminalnym. Dzisiaj wieczorem, na złomowisku, wspólnie przygotujmy zasadzkę. Wszyscy członkowie SCI zostaną odpowiednio rozmieszczeni. Narysujemy białą linię Xia Shangluo i go dorwiemy.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze