SCI Mystery - tom 1 [PL] - Nieludzkie morderstwo / Rozdział 87: Złapani w sieć

 


    O trzeciej nad ranem ogromna ciężarówka przewożąca kontenery powoli wjechała na złomowisko K znajdujące się na peryferiach Miasta S. Bez włączonych świateł wyglądała jak ogromny potwór przemierzający ciemność. Zespół SCI, który od 23:00 monitorował złomowisko, natychmiast zareagował.
    - Zbliżają się.
    Ma Han, którego punkt obserwacyjny był położony najwyżej, powiadomił Bai Yutanga przez krótkofalówkę:
    - Szefie, za ciężarówką jedzie konwój.
    Dowódca, Zhan Zhao i Jiang Ping siedzieli w samochodzie ukrytym na parkingu złomowiska i obserwowali wszystko z wewnątrz.
    - Ile aut? - zapytał Bai Yutang.
    - Sześć - odpowiedział Ma Han. - Same osobówki, to zapewne kupcy.
    Chwilę później na placu pojawiła się ciężarówka, z której wysiadł mężczyzna i poszedł na tył przyczepy. Otworzył kontener, zapalił w nim światło, a po chwili podjechał wózek widłowy, który przywiózł schodki. Gdy światło bijące z wnętrza kontenera rozświetliło twarz mężczyzny, siedzący w samochodzie funkcjonariusze od razu go rozpoznali. Był to Hu Lie, prawnik Xia Shangluo. Bai Yutang spojrzał pytająco na doktora.
    - Co się stało? Dlaczego Xia Shangluo nie przyjechał?
    Zhan Zhao zamyślił się, a po chwili podniósł krótkofalówkę i zapytał Ma Hana:
    - Masz dobry widok na ciężarówkę? Jest ktoś w kabinie?
    Ma Han przyłożył lornetkę do oczu i uważnie się przyjrzał.
    - Nie ma tam nikogo. Niestety nie widzę, co jest we wnętrzu kontenera.
    Z jednego z samochodów wysiadło kilka osób, w tym jedna osoba dobrze znana dowódcy i doktorowi, Fu Yishan. Pozostali byli obcokrajowcami, a jeden z nich trzymał w ręce etui, w którym zapewne był laptop.
    - Hehe. - Bai Yutang zaśmiał się pod nosem. - No proszę, wygląda na to, że staruszek nie zrezygnował z zakupów, hipokryta.
    - To nie będzie transakcja gotówkowa? - zapytał Zhan Zhao.
    - Zdaje się, że Xia Shangluo się nie pojawi - powiedział Jiang Ping. - I zapewne pieniądze zostaną przelane na jego zagraniczne konto, co będzie o wiele bezpieczniejsze, niż transakcja gotówkowa.
    Dowódca przytaknął i podniósł krótkofalówkę informując wszystkich, żeby zachowali ostrożność i czekali na dalsze rozkazy. W tym czasie Hu Lie podszedł do przybyłych gości i uścisnął im dłonie.
    Jiang Ping zamontował tuż przy placu urządzenia podsłuchowe, dzięki czemu usłyszeli, o czym rozmawiali. Pierwszy zaczął Hu Lie. „W ciężarówce znajdują się 34 skrzynie ze zwłokami, wartość rynkowa każdej ze skrzyń szacowana jest na około 5 mln dolarów i zapewne wzrośnie wraz z rozgłosem, jaki zdobędzie tajemnicza cywilizacja Tutsi.”
    - 5 milionów dolarów za sztukę? - zapytał zaskoczony dowódca. - Ostatnio skrzynia kosztowała 3 mln. Skąd ten wzrost ceny?
    Zhan Zhao roześmiał się i odpowiedział:
    - Sytuacja się zmieniła. Wszyscy teraz mówią o Tutsi, ich zwłoki budzą większe zainteresowanie, niż egipskie mumie i jeszcze tajemnicza klątwa, przez którą giną ludzie.
    - 5 mln za sztukę… skrzyń jest 34, to w sumie wyjdzie 170 mln dolarów - powiedział dowódca, nie mogąc otrząsnąć się ze zdziwienia. - Ludzie głupieją dla takich pieniędzy?
    Zgromadzone osoby nie rozmawiały za wiele. Fu Yishan przedstawił pokrótce sprzedawcę i wyjaśnił coś jednemu z obcokrajowców, niestety zrobił to na tyle cicho, że mikrofon nie wyłapał jego słów. Kila osób weszło do kontenera, zapewne po to, by sprawdzić zawartość skrzyń.
    Zhan Zhao nie odrywał oczu od monitora, a po chwili zwrócił się do dowódcy:
    - Yutang, nie sądzisz, że ten cudzoziemiec wygląda znajomo?
    Jiang Ping zrobił zbliżenie na jego twarz, zeskanował zdjęcie i wrzucił do policyjnej bazy. Wynik zaskoczył wszystkich. Był to nie kto inny, jak zastępca szefa kolumbijskiego kartelu narkotykowego Atletico Club, Taber Terrence. Oczy Jiang Pinga omal nie wyszyły z orbit ze zdziwienia.
    - Szefie, to naprawdę gruba ryba, a raczej wieloryb.
    - Chodzą plotki, że Xia Shangluo zaangażował się w handel bronią - powiedział doktor. - Słyszałem, że Taber i Leonardo, szef włoskiej mafii, są śmiertelnymi wrogami. Być może to ma związek z wyrzuceniem Xia Shangluo z Włoch?
    - Ech - uśmiechnął się Bai Yutang. - Ten dzieciak jest naprawdę ambitny. I nie sądzę, żeby Taber przyszedł tu nieuzbrojony. To zbyt ryzykowne.
    Zobaczyli, że mężczyźni, którzy chwilę temu weszli do kontenera, właśnie z niego wyszli. Jeden podszedł do Tabera i szepnął mu coś na ucho. Kolumbijczyk skinął głową i dał znak swojemu człowiekowi, żeby otworzył laptopa.
    Jiang Ping zrobił zbliżenie i zaczął zapisywać zdjęcia z monitora jako dowody w sprawie. Bai Yutang trzymał krótkofalówkę w gotowości. Na monitorze zobaczyli zbliżenie z ekranu laptopa. Transakcja wyniosła 20 mln dolarów. Po chwili Taber zatwierdził przelew i pokazała się informacja o zrealizowaniu transakcji.
    - Włączyć światła!
    Nagle złomowisko zostało oświetlone czterema olbrzymimi reflektorami. Na miejsce, gdzie stała ciężarówka, padały jasne i mocne promienie światła. Wszyscy podnieśli ręce, żeby zasłonić oczy, ale zachowali zimną krew. Ludzie Tabera od razu osłonili go ze wszystkich stron.
    Zhan Zhao zmarszczył brwi, bo czuł, że coś jest nie tak. W tym czasie Bai Yutang wydawał swoim ludziom rozkazy. Nagle zobaczył, jak Taber i jego dwóch ochroniarzy wskakują do kontenera, z kolei Hu Lie wsiadł do ciężarówki.
    - Zostańcie na miejscach! - krzyknął doktor do krótkofalówki.
    Funkcjonariusze SCI byli przyczajeni tuż przy placu i właśnie mieli wykonać ruch, ale zatrzymał ich krzyk doktora. Po chwili odezwał się dowódca.
    - Zostańcie na pozycjach i zgaście światła.
    W międzyczasie z czterech zaparkowanych aut wysiadło kilku mężczyzn i każdy miał na ramieniu granatnik. Chwilę później cztery reflektory zostały wyłączone. Bai Yutang zagryzł ze złości zęby.
    - Brawo, przezorność godna handlarza prochów, że też zabrał ze sobą bazuki.
    Hu Lie odpalił silnik ciężarówki i po chwili zaparkowane auta cofnęły się, robiąc mu miejsce, by mógł swobodnie przejechać.
    - Szefie, musimy coś zrobić! - krzyknął Ma Han, który miał na muszce snajperskiego karabinu Hu Liego.
    - Poczekaj i strzel dopiero na mój sygnał. - Dowódca uspokoił Ma Hana i spojrzał na doktora. - Kocie, nie mamy wystarczającej siły ognia.
    Zhan Zhao skinął głową.
    - Nie będziemy do nich strzelać, nie warto tak ryzykować.
    Po chwili doktor poprosił Jiang Pinga, żeby podpiął się do megafonu zainstalowanego na maszcie złomowiska.
    - Uda ci się zamknąć bramę? - zapytał go doktor.
    - Tak! Na wszelki wypadek podłączyłem się do systemu bezpieczeństwa złomowiska. - Po chwili nacisnął kombinację przycisków na klawiaturze i ogromna mosiężna brama zaczęła się powoli zamykać.
    Gdy już się zamknęła, uzbrojeni w granatniki mężczyźni byli kompletnie zaskoczeni. Zhan Zhao uśmiechnął się pod nosem i zwrócił się do dowódcy.
    - Yutang, chcesz zobaczyć coś ciekawego?
    Bai Yutang podał mu mikrofon i powiedział:
    - No jasne.
    Zhan Zhao przywitał się z Taberem po hiszpańsku, który jest urzędowym językiem w Kolumbii i przedstawił się jako tłumacz policyjny. Mężczyźni na palcu zamarli, a na ich twarzach było widać panikę. Doktor czuł, że za chwilę coś się wydarzy.
    Powitanie Zhan Zhao było świetnie słuchać nawet we wnętrzu kontenera, dlatego Taber spojrzał ze zdziwieniem na Fu Yishana, który był tak samo zaskoczony, jak on.
    - Policja się tego spodziewała i na dodatek wzięli ze sobą tłumacza? - zapytał rozdrażniony Taber.
    Po chwili Zhan Zhao mówił dalej.
    - Jest pan zaskoczony, prawda? Xia Shangluo obiecał zająć się panem osobiście, a mimo tego się nie pojawił.
    Taber zmarszczył brwi i ostrym tonem zapytał Fu Yishana.
    - Skąd o tym wiedzą? Po co policji tłumacz? Wiedzieli, że się pojawię?
    Fu Yishan potrząsał głową zaprzeczając. Ta sytuacja kompletnie go zaskoczyła. Nie miał pojęcia, że stoi za tym potwór władający kilkoma językami. Zhan Zhao mówił dalej:
    - Powiedział ci, że partię zwłok zebrał z wielu źródeł, by rozsławić tajemnice cywilizacji Tutsi. Wiesz, co zrobił, żeby zwiększyć liczbę zwłok i ich wartości w tak krótkim czasie?
    Oczy Tabera robiły się coraz bardziej czerwone, a Zhan Zhao mówił dalej:
    - A co więcej, to, co właśnie kupiłeś za 20 mln dolarów, to nie mające żadnej wartości historycznej rozkładające się ciała.
    Słysząc to Taber machnął ręką w stronę samochodów, które chwilę temu ustąpiły miejsca ciężarówce. Auta ustawiły się dookoła niej. Hu Lie miał ochotę uciec, nerwowo zaciskał spocone dłonie na kierownicy. Zobaczył, jak jeden z ludzi Tabera wziął do ręki megafon i do niego krzyknął:
    - Co masz na myśli?
    Zhan Zhao roześmiał się i zaczął wyjaśniać:
    - Otwórzcie skrzynie ze zwłokami i dokładnie się im przyjrzyjcie. Nie patrzcie na pokrywającą ciało woskową skorupę. Narządy wewnętrzne najprawdopodobniej są jeszcze całkiem świeże.
    Taber kiwnął głową w kierunku swoich ludzi, którzy ruszyli w kierunku skrzyń. Jeden z mężczyzn wyciągnął nóż i wbił go w twardą skorupę okalającą zwłoki, a gdy go wyciągnął, był cały we krwi. Po chwili sprawdził ciało z kolejnej skrzyni i efekt był taki sam. Taber chwycił Fu Yishana za fraki.
    - Oszukaliście mnie?
    Zhan Zhao z uśmiechem na ustach kontynuował:
    - Panie Taber, zapewne pan wie, że czasem trzeba poświęcić pionka, by chronić generała.
    Taber był wściekły, wyrwał megafon z ręki swojego człowieka i ryknął:
    - Sugerujesz, że Shangluo wykorzystał mnie, żeby wam dokopać, a potem uciekł?
    Zhan Zhao i Bai Yutang spojrzeli na siebie wymownie. Jak można było się spodziewać, mózg wieloryba działa bez zarzutów.
    - Xia Shangluo nie ucieknie, od dawna wiemy, co planuje. Wiemy o wszystkich waszych przygotowaniach. - Zhan Zhao brzmiał na bardzo z siebie zadowolonego. - Dlatego jest tu oddział antyterrorystów, który czeka na pana, panie Taber.
    Kolumbijczyk zagryzł zęby, wziął oddech i odpowiedział ze złością:
    - Próbujesz mnie zastraszyć?
    - Nic z tych rzeczy, próbuję zawrzeć z panem układ.
    - Jaki układ?
    - Jako że nie handluje pan narkotykami w naszym kraju, w tej sprawie uznajemy pana za ofiarę. Jednak jeśli napotkamy na opór z pana strony, to wszystko ulegnie zmianie…
    Taber wahał się, a jego ludzie, jeden po drugim, patrzyli na niego wymownie, dając mu do zrozumienia, że nie warto narażać życia dla takiego chłystka, jak Xia Shangluo.
    Również doktor wyczuł wahanie Tabera, dlatego dodał:
    - Mówiąc prościej, jeśli nie będziesz stawiał oporu, deportujemy cię do Kolumbii. Jeśli się postawisz, będziemy musieli użyć przeciwko tobie siły, ponieważ złamiesz prawo obowiązujące w naszym kraju. Różnica jest dość subtelna. Jeśli trafisz do więzienia w Kolumbii, twoje życie nie będzie zagrożone, bo zapewne siedzi tam sporo twoich ludzi. Jeśli zamkniemy cię w chińskim więzieniu, to dorwie cię jeden z wielu skazańców, którego sowicie opłacą twoi wrogowie.
    - Hahaha! - zaśmiał się Taber. - Widzę, że jestem tu bardzo dobrze znany.
    Po chwili skinął na swoich ludzi, którzy wysiedli z samochodów, rzucili broń na ziemię i ponieśli ręce.
    - Zgadzamy się na wasze warunki.
    Po tych słowach Hu Lie ruszył ciężarówką w kierunku bramy, najwyraźniej chcąc ją sforsować. Bai Yutang wydał szybki rozkaz Ma Hanowi, który cały czas czekał w gotowości.
    - Ognia!
    Ma Han strzelił, a potężna moc karabinu snajperskiego SVD sprawiła, że kula przeszła przez szybę jak przez masło i trafiła w głowę Hu Liego, zabijając go na miejscu.
    Bai Yutang w międzyczasie wezwał oddział antyterrorystów, żeby zabrali Tabera i jego gang. Czekając na nich, zakuli wszystkich w kajdanki i wsadzili do furgonetek.
    Zhang Long i kilku innych funkcjonariuszy przeszukali pozostawione samochody i aż ich zmroziło. W środku znaleźli jeszcze kilka granatników, karabiny AK47, granaty i gaz łzawiący. Wszyscy odetchnęli z ulgą, bo wiedzieli, że gdyby przyszło im walczyć, przegraliby sromotnie i najpewniej straciliby życie. Bai Chi aż się zarumienił z podniecenia, bo pierwszy raz był na tak dużej akcji w terenie i od razu było tak ekscytująco.
    Gdy policja zabezpieczyła miejsce zdarzenia, Wang Chao podniósł do góry kciuk w stronę kamery. Wszyscy byli w szoku, że podczas dzisiejszej akcji padł tylko jeden strzał, kula wystrzelona przez Ma Hana, a wszyscy Kolumbijczycy zostali schwytani ot tak, po prostu.
    Bai Yutang i Zhan Zhao odetchnęli z ulgą i przybili sobie piątkę, wtedy poczuli, że obaj mają spocone dłonie.
    Jiang Ping zdjął słuchawki i westchnął z ulgą.
    - O rany, co to była za akcja… Okręt Tabera nie zatonął na Pacyfiku, za to jego łódka poszła na dno na złomowisku. - Po chwili ponownie westchnął i powiedział z żalem. - Szkoda, że pozwoliliśmy uciec temu bachorowi, Xia Shangluo.
    - Hehehe! - zaśmiał się dowódca. - Nie sądzę, żeby tak było.
    Zhan Zhao spojrzał na niego zaskoczony.
    - Yutang, nie mów, że też o tym pomyślałeś…
    Dowódca skinął głową, otworzył drzwi auta i powiedział:
    - Chodźmy sprawdzić.
    Taber siedział w policyjnej furgonetce i patrzył na uwijających się policjantów. Po chwili przez bramę na teren złomowiska wjechały pancerne auta oddziału antyterrorystów.
    - Ilu was tu jeszcze przyjedzie, co? - zapytał po angielsku funkcjonariusza stojącego przy furgonetce.
    - W sumie jest tu trzydzieści osób po cywilu i mundurowych - odpowiedział mu znajomo brzmiący głos.
    - Co? - Taber spojrzał w kierunku, skąd dobiegła odpowiedź i zobaczył dwóch zbliżających się w jego kierunku mężczyzn. Jeden ubrany był w białą skórzaną kurtkę. Patrząc, jak jest zbudowany, Taber nie miał wątpliwości, że jest świetnie wyszkolonym gliną, a co dziwne, wyglądał bardzo znajomo. Drugi, który odpowiedział mu po hiszpańsku, miał na sobie garnitur w kolorze indygo i był szalenie przystojny. Taber patrzył na niego przez chwilę, po czym zapytał:
    - Naprawdę jesteś tłumaczem?
    - Jestem policyjnym psychologiem - odpowiedział doktor.
    I nagle wszystko stało się dla Tabera jasne.
    - To wszystko… czyli brałem udział w wojnie psychologicznej. Jesteś bardzo sprytny.
    - Dla żołnierza spryt oznacza życie - dodał Bai Yutang.
    - A ty - powiedział Taber patrząc na dowódcę - nazywasz się Bai?
    Bai Yutang spojrzał na niego zaskoczony, po czym odpowiedział z uśmiechem:
    - Tak.
    - Och… to wszystko jasne - rzekł Kolumbijczyk. - Wyglądasz o wiele przyjemniej, niż twój brat, ale sądzę, że jesteś tak samo irytujący.
    Dowódca wzruszył ramionami, ignorując tę uwagę i odwrócił się w stronę otwartego kontenera ze skrzyniami.
    - Jeśli to, co mówiłeś, to była improwizacja - powiedział Taber - to znaczy, że nie złapaliście Shangluo.
    - To nie do końca była improwizacja - odpowiedział z uśmiechem doktor.
    - Och? - Taber spojrzał na niego podejrzliwie, po czym podążył wzrokiem w stronę ciężarówki i zobaczył, jak Bai Yutang pięknym, płynnym ruchem wskoczył do kontenera. Aż zagwizdał z zachwytu. - Wygląda jak lampart… jak ja nienawidzę ludzi o nazwisku Bai.
    Dowódca zaczął się rozglądać, po czym uśmiechnął się i powiedział:
    - Xia Shangluo, wychodź!

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze