Advance Bravely [PL] - Rozdział 194: Doceniony. [18+]

 

    Xia Yao był obrażony aż do wieczora. Dopiero kiedy Yuan Ru i inni odwiedzający ich goście wyszli, chłopak odpuścił. Oczywiście Yuan Zong nadal go męczył.
    - Yao, zaprowadź mnie do toalety.
    - Yao, mógłbyś pokroić mi jabłko?
    - Yao, odwróć się, żebym mógł klepnąć cię w tyłek.
    Chłopak dobrze wiedział, że jeśli wybuchnie, to da Yuan Zongowi satysfakcję, dlatego go ignorował.
    Mężczyzna rzucił paczkę śmierdzącej fasoli na jego łóżko i powiedział.
    - Twoje ulubione.
    Oczywiście Xia Yao nawet nie spojrzał w kierunku fasoli. Kiedy Yuan Zong nie dostał żadnej odpowiedzi na swoje zaczepki i nie podziałało kuszenie przysmakiem, poczuł niepokój i usiadł na jego łóżku. Pochylił się i oparł się ramionami tuż przy jego głowie.
    - Naprawdę aż tak jesteś na mnie zły?
    Mięśnie twarzy Xia Yao nawet nie drgnęły. Mężczyzna objął go mocno i powiedział.
    - Kocham cię tak bardzo, a ty mnie ignorujesz?
    Chłopak zadrżał w jego ramionach, ale nie odezwał się. Yuan Zong przytulił go jeszcze mocniej, jedną ręką podtrzymywał jego plecy, drugą gładził go po policzku.
    - Dzięki tobie świetnie się bawiłem, nie bądź taki poważny, nie złość się na mnie.
    - Jeśli ty coś powiesz albo zrobisz, to jest to dobra zabawa, a jak ja powiem, coś, co ci nie pasuje, to jest koniec świata. - odpowiedział z wyrzutem chłopak. - Za każdym razem, jak ci pomagałem, zadawałem sobie pytanie, jak to się stało, że stałem się twoim niewolnikiem?
    Yuan Zong słuchał go w milczeniu.
    - Nigdy się nad sobą nie użalałeś. - chłopak coraz bardziej podnosił głos. - Jakoś przez ponad trzydzieści lat dawałeś sobie radę sam, a teraz? Co ci odbiło.
    Mężczyzna objął go i nie mógł powstrzymać uśmiechu. Xia Yao czuł, że przejmuje kontrolę w tym starciu i nie mógł się doczekać miażdżącego zwycięstwa. Złapał go za włosy i mówił dalej.
    - Spójrz na siebie! Jakim cudem do tej pory dawałeś sobie radę?
    - Chciałem, tylko żebyś był bardziej aktywny, żebyś szybciej wrócił do formy. Gdybyś był chory, nie zrobiłbym tego.
    Chłopak zrobił naburmuszoną minę.
    - Dla mnie najważniejsze były rany, jakie odniosłeś. Gdybyś powiedział mi wcześniej, że czujesz się dobrze, nie zamartwiałbym się tak.
    Yuan Zong patrzył na niego w milczeniu, bo nie potrafił znaleźć odpowiedzi.
    Ta cisza sprawiła, że chłopak był coraz bardziej zły, aż w końcu odepchnął go od siebie.
    - Trzymaj się ode mnie z daleka.
    Mężczyzna chwycił go za rękę i za podbródek.
    - Daj mi całusa, a odpuszczę.
    - Spadaj.
    Yuan Zong objął dłońmi jego policzki i delikatnie je ścisnął, tak że usta chłopaka wygięły się w dzióbek. Xia Yao próbował się wyrwać, chwycił go za włosy i w tym momencie jego dzióbek został pocałowany. Dłonie chłopaka zatrzymały się we włosach Yuan Zonga, jednak po chwili chwycił za nie i mocno przysunął jego twarz do swojej. Złączyli się w intensywnym pocałunku, który trwał, i trwał…
    Odkąd leżeli w szpitalu, byli wobec siebie bardzo ostrożni ze względu na zapalenie płuc Yuan Zonga. Przez ostatnie dwa dni mężczyzna całował Xia Yao tylko w policzek. Dopiero teraz, kiedy usłyszał od lekarza, że jest zdrowy, zaatakował jego usta z pełną mocą.
    Xia Yao nie był mu dłużny, obudziła się w nim wygłodniała bestia, która pragnęła mięsa. Zapomniał o wstydzie i powściągliwości, zachłannie napierał na spuchnięte wargi mężczyzny. Ta namiętna próba sił sprawiła, że między ich nogami zapłonął ogień.
    Ich oczy były na wpół otwarte, chcieli napatrzeć się na przyjemność, jaką sobie dawali.
    Nagle palce mężczyzny zatrzymały się na kącikach oczu Xia Yao.
    - Są takie piękne.
    - Mówiłeś, że nie wyglądam jak facet. - mruknął chłopak.
    - Miałem na myśli, że żaden facet nie może się z tobą równać.
    Xia Yao poczuł, że aż mu się zakręciło w głowie.
    - W zamian za twoją szczerość, wybaczę ci, że udawałeś chorego, hahaha…
    - Przez tyle dni wydawałem ci rozkazy, dlatego dzisiaj wieczorem ci się odwdzięczę.
    - Co zamierzasz zrobić? - zapytał Xia Yao, a jego spojrzenie było przepełnione czystym pożądaniem.
    - Wytrę całe twoje ciało.
    - Oooch…
    - Masz jeszcze jakieś życzenia?
    Chłopak wyciągnął się przed nim i wyszeptał.
    - Zrób to szybko.
    Yuan Zong bardzo ostrożnie i skrupulatnie przystąpił do działania. Odgarnął mu włosy do tyłu, podziwiając jego piękne rysy twarzy, delikatnie całował jego czoło, podbródek, policzki i kąciki oczu… Wszystkie pieszczoty były intensywne, a jednocześnie niesamowicie delikatne.
    - Całowałeś mnie w policzek, kiedy spałem? - zapytał Xia Yao.
    - Tak. - powiedział mężczyzna i sięgnął po mokry ręcznik.
    - Dlaczego?
    - Ty mi odpowiedz. - Yuan Zong uszczypnął go w nos. - Leżałeś w łóżku taki zmęczony i pogrążony we śnie, nie mogłem się oprzeć.
    Chłopak zadrżał i już nic nie powiedział.
    Po chwili mężczyzna wytarł jego szyję, która była bardzo wrażliwa. Xia Yao aż się skręcił i ukrył w jego ramionach.
    - Ach… Hahaha… Nie wycieraj tam…
    Yuan Zong uniósł jego podbródek i ponownie przetarł ręcznikiem jego szyję, sprawiając, że chłopak poczuł na całym ciele palące uczucie swędzenia. Jego oddech przyspieszył i zaczął się rwać.
    Mężczyzna zamoczył ręcznik w gorącej wodzie, wycisnął go i położył na jego piersi.
    - Zaczekaj… Ach… Ach…
    Xia Yao czuł, jak gorący ręcznik ociera się o jego klatę, kciuk Yuan Zonga naciska i ugniata jego sutek. Zadrżał i wypchnął biodra w przód.
    - Wygląda, że ci się podoba.
    Chłopak nic nie odpowiedział, bo właśnie był pozbawiany spodni od piżamy i bielizny.
    - Rozbierasz mnie? - zapytał nieco zaniepokojony.
    - Tak będzie ci wygodniej.
    - Ja nie ściągałem ci majtek.
    - Wiem, że będą ci przeszkadzać.
    - Zgaś światło, bo kamery nas zarejestrują.
    - Już nie jesteśmy na OIOM-ie, nikt nie patrzy w monitor.
    - Nie, proszę, zgaś światło.
    Yuan Zong nie zgasił światła, ale zarzucił na kamerę suchy ręcznik.
    - Ty…
    Kiedy Xia Yao był już całkiem nagi, uwolniona biała rzepa prężyła się dumnie. Gdy spojrzał w pełne pożądania oczy mężczyzny, który go mył, poczuł, jakby całe jego ciało oblazło milion mrówek.
    Yuan Zong ponownie zanurzył ręcznik w gorącej wodzie, wykręcił go i zaczął wycierać jego nogi. Piękne, smukłe i rozchylone, tak, że swobodnie mógł przetrzeć ich wnętrze. Xia Yao, by ukryć zawstydzenie, próbował nawiązać rozmowę.
    - Dlaczego nie polubiłeś Tian Yan Qi’iego?
    - Nie pragnę go.
    - A gdyby wyglądał, tak jak ja? - zapytał chłopak, mając nadzieję, że usłyszy: „Podoba mi się twoje wnętrze, nie twoja twarz”. Jednak Yuan Zong lekko wzruszył ramionami i powiedział.
    - Gdyby miał podobną twarz do twojej, może bym jeszcze rozważył czy przyjąć jego zaloty.
    - Pierdol się…
    Krzyknął Xia Yao, a po chwili poczuł ciepło między nogami, było mu tak dobrze, że zapomniał, że przed sekundą był rozgniewany.
    Dłoń mężczyzny sunęła wnętrzem jego uda, zanurzając się w jego włosach łonowych i pieszcząc całą długość białej rzepy, od korzenia po główkę. Po chwili wytarł ją gorącym ręcznikiem, zataczając delikatne, maleńkie koła.
    - I kto tu jest zboczeńcem…? - Xia Yao mówiąc to, miał na myśli Yuan Zonga, ale zanim skończył zdanie, wystrzelił białą gęstą spermę na jego dłoń… Stając się adresatem własnej wypowiedzi.
    Yuan Zong patrzył przez chwilę na białą lepką wydzielinę, po czym wtarł ją w policzek chłopaka.
    - Wstyd mi za ciebie.
    Xia Yao zarumienił się po same uszy i nic nie powiedział, za to zaczął seksownie pojękiwać.
    - Nie musisz mnie już wycierać… Błagam… Yuan Zong… Ach… Ach… Ach…
    Mężczyzna wepchnął gorący ręcznik między jego pośladki, przesunął chłopaka wyżej i uniósł jego nogi, rozchylając je szeroko, tak by odsłonić kryjącą się tam małą stokrotkę. Owinął palec w gorący ręcznik i zaczął masować to wrażliwe wejście.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze