Advance Bravely [PL] - Rozdział 201: Dlaczego to właśnie ty?

 

    Pod wieczór państwo Xia pojechali do domu, zostawiając Yuan Zonga i Xia Yao samych. Chłopak co chwilę wychodził do łazienki, żeby odebrać telefon lub gdzieś zadzwonić. Był bardzo przejęty, dlatego Yuan Zong zwrócił uwagę na jego dziwne zachowanie.
    Gdy Xia Yao wyszedł z łazienki, głęboko wzdychając i wypił szklankę wody, Yuan Zong nie wytrzymał i zapytał.
    - Co się dzieje?
    - Umawiam ci wizytę w Stanach.
    - Tak szybko?
    - Nie ma co czekać. Najlepiej od razu przeprowadzić zabieg.
    - A może lepiej odłóżmy to na przyszły miesiąc. Sam mówiłeś, że w pracy będziesz miał urwanie głowy. U mnie w firmie będzie podobnie. Czeka na mnie mnóstwo niezałatwionych spraw. Nie róbmy niczego pochopnie.
    - Nie możemy czekać. - upierał się chłopak. - Im dłużej będziemy z tym zwlekać, tym będzie gorzej, bo wtedy za cały zabieg zapłacą moi rodzice. A gdy poczują, że spłacili wobec ciebie dług, nigdy nas nie zaakceptują. Musimy działać szybko. Jeśli nadal będą ci coś winny, wygramy.
    Yuan Zong uznał, że to tłumaczenie jest śmieszne, dlatego uszczypnął go w policzek i powiedział.
    - No proszę, jak twoim rodzicom udało się wychować tak podstępnego wilka.
    Chłopak roześmiał się sarkastycznie.
    - Nie jestem podstępny. Zwyczajnie staram się działać według ogólnie przyjętych zasad moralnych.
    - To wytłumacz mi, jak ty to widzisz?
    - Sam pomyśl. Myślisz, że oddadzą ci tak łatwo ukochanego syna? Co prawda, nie mogą mnie zmusić do małżeństwa, ale i tak musisz udowodnić mojej mamie, że z tobą będzie mi lepiej niż z kimkolwiek innym. A moi rodzice wychowali mnie według zasady, że człowiek jest niczym ptak i musi rozwinąć skrzydła, jednocześnie żyjąc zgodnie z zasadami moralnymi.
    Kiedy skończył mówić, sam zaczął się śmiać z tak głębokich przemyśleń, które właśnie wygłosił. Przytulił się do Yuan Zonga i złapał go za penisa.
    - Chyba nie zamierzasz się mścić za te przysiady? - zapytał mężczyzna.
    Na samo wspomnienie tej kary krew w chłopaku zawrzała.
    - Może zapomnę o tym, jeśli… - powiedział Xia Yao, uśmiechając się zadziornie.
    Mężczyzna przytulił go do siebie.
    - Wczoraj w nocy zaszaleliśmy, jeszcze tego nie odespałeś. Nie jesteś zmęczony?
    W odpowiedzi Xia Yao ziewnął przeciągle, rozciągając się w łóżku.
    - Tak, powinienem się dzisiaj wcześniej położyć.
    - Nie wziąłeś jeszcze prysznica.
    - Jestem tak zmęczony, że nie zamierzam.
    - W takim razie cię umyję.
    - Znowu?
    - Ty śpij, ja będę cię wycierał.
    Yuan Zong poszedł do łazienki i przyniósł miskę z ciepłą wodą oraz ręczniki. Xia Yao w międzyczasie zasnął, dlatego z największą ostrożnością umył go całego. By sprawniej poszło, rozebrał go do naga. Gdy skończył, poszedł ponownie do łazienki.
    Nagle drzwi pokoju się otworzyły i Xia Yao usłyszał głos.
    - Przepraszam, czy jest tu oficer Xia?
    Chłopak otworzył oczy, usiadł na łóżku i uświadomił sobie, że jest golusieńki. Yuan Zong wychodząc, nie przykrył go kołdrą, wystawiając ciało swej żony na widok publiczny.
    A co gorsza, właśnie jakiś mężczyzna wszedł do pokoju, bez pukania i bezwstydnie patrzył między jego nogi. Podszedł bliżej i zażartował.
    - No, no… Wygląda znajomo…
    Nieznajomy miał wrażenie, że w pokoju spadła temperatura, gdy poczuł na sobie pełen nienawiści wzrok, który niemalże wypalał mu dziurę w plecach. Szybko się odwrócił i przeprosił.
    - To… To był tylko żart…
    - Żart? Kim ty, kurwa, jesteś? - krzyknął Xia Yao.
    - A czy jest tu oficer Xia?
    - To ja.
    - To mnie uratowałeś, wchodząc do studni. Przyszedłem, żeby ci podziękować. Oficerze Xia, dziękuję za twoją odwagę i ratunek, za to, że wyciągnąłeś mnie ze szponów śmierci, która trzymała mnie już w swych objęciach, tam, na dnie studni. Nasi Policjanci są najlepsi…
    - Już dobrze, dobrze. - chłopak machnął ręką. - Wystarczy.
    Szczerze powiedziawszy, Xia Yao pomyślał, że ten facet przyszedł, żeby wyłudzić od niego odszkodowanie. Ale jak dłużej się zastanowił, to jego wizyta była całkiem zrozumiała, tylko ta jego kwiecista przemowa, była trochę zawstydzająca.
    Yuan Zong czuł dziwny niepokój, patrząc na intruza, ale nie dał tego po sobie poznać.
    Na dnie studni było ciemno i Xia Yao nie widział wyraźnie twarzy nieprzytomnego robotnika. Dopiero teraz mógł mu się przyjrzeć. Byli mniej więcej w tym samym wieku i on za nic nie wyglądał mu na budowlańca. Był bardzo przystojny, wręcz piękny. Jego oczy lśniły, a spojrzenie było niezwykle głębokie, bystre i miało w sobie nutę romantyzmu. Xia Yao nie pojmował, jak to się stało, że pracował w takim miejscu i na dodatek wpadł do studni. Ogólnie patrząc na niego, nie był w stanie ukryć zachwytu.
    - Pozwól, że się przedstawię. Jestem Han Tian Wang* i mam 26 lat. 
    Nie dość, że jest tak piękny, to jeszcze ma niesamowite imię. Pomyślał Xia Yao.
    Han Tian Wang, jak tylko spojrzał na niego swoim przenikliwym wzrokiem, od razu domyślił się o czym pomyślał, dlatego wyjaśnił.
    - Od dziecka stawiałem czoła wszelkim przeciwnościom losu, dzięki temu imieniu.
    - Wierzysz w takie bzdury? - zaśmiał się Xia Yao.
    - Nie tylko wierzę, ale potrafię przewidzieć przyszłość.
    - Naprawdę? Mam w to uwierzyć?
    - Oficerze Xia, masz bystre spojrzenie, prosty nos, co odpowiada Yi Gua z Księgi Przemian. Jeśli się nie mylę, twoja drugą połówką będzie mężczyzna.
    Jest naprawdę utalentowany. Pomyślał chłopak. Jednak po chwili sam siebie skarcił. Przecież leżał nago w łóżku, a Yuan Zong omal nie zabił go wzrokiem. Nie trzeba być geniuszem, żeby zorientować się w sytuacji. Jednak tajemnicze oczy tego pięknego mężczyzny w jakiś sposób go urzekły.
    - Próbuj dalej, zobaczymy, jak ci pójdzie.
    Han Tian Wang zaczął mówić spokojnym, monotonnym głosem.
    - Oficerze Xia, masz 25 lat, a twoja rodzina to matka i ojciec. Twój ojciec jest łagodny i miły, twoja matka poważna i surowa. Twój ojciec był jedynym dziedzicem rodu.
    - Mylisz się.
    - Drugi dziedzic umarł młodo.
    Xia Yao poczuł dreszcz na karku. Nie mówił nigdy o rodzinnych sprawach, nawet Yuan Zongowi. Istniała ewentualność, że zanim Han Tian Wang tu przyszedł, zdobył informacje o jego rodzinie.
    - Masz kuzyna, nazywa się Xia Ke, który w szkole cierpiał męki, gdy kazano mu recytować lekcje.
    Xia Yao zamurowało. Miał ochotę uklęknąć przed Han Tian Wangiem i oddać mu cześć. Jego kuzyn naprawdę tak się nazywał i w szkole zawsze musiał czytać swoje notatki z lekcji. To było niesamowite, że ten niezwykły mężczyzna wiedział takie rzeczy.
    - Wielki mistrzu, usiądź wygodnie i kontynuuj.
    Han Tian Wang usiadł obok niego i z uroczystą miną mówił dalej.
    - Dziewięć lat temu, spotkało cię coś niespodziewanego, co zapewne wpłynęło na całe twoje późniejsze życie.
    Xia Yao zbladł. Dziewięć lat temu? Myśli o tym, tym przebierańcu, który pokazał mi fiuta? Chłopak powiedział o tym Yuan Zongowi, wiedzieli też o tym Peng Ze i Xuan Da Yu. Yuan Zong nie miał szans się z nim spotkać. Xuan Da Yu był za granicą, a Peng Ze prędzej by umarł, niż puściłby parę z ust.
    - Nigdy nie wierzyłem we wróżby, a wszystkich wróżbitów miałem za oszustów. Ale tobie wierzę. Powiedz, dowiedziałeś się tego wszystkiego tylko z moich rysów twarzy?
    Han Tian Wang uśmiechnął się tajemniczo.
    - Powiedz, w jaki sposób odkryłeś, że dziewięć lat temu wydarzyło się coś, co miało wpływ na moje życie?
    Mężczyzna milczał przez chwilę, patrząc na niego, aż w końcu westchnął i powiedział.
    - Ponieważ osobą, z którą dziewięć lat temu rozmawiałeś o seksie… byłem ja.
    Xia Yao miał wrażenie, jakby piorun w niego strzelił.
    - Co takiego?
    Han Tian Wang zdjął spodnie i zsunął je do pięt, odsłaniając swoje nogi.
    - Oficerze Xia, rozpoznałem cię, jak tylko cię zobaczyłem, ale nie chciałem ci o tym mówić. Jednak uratowałeś mi życie i nie chcę cię oszukiwać.
    Xia Yao milczał, podziwiając nogi, które miał przed oczami. Jakie piękne. Li Zhenzhen i Wang Zhi Shui mogą się schować.
    I to była prawda, Han Tian Wang miał długie, proste, jasne nogi. Wyglądały zjawiskowo, jakby były dziełem samego boga. Nawet w spojrzeniu Yuan Zonga widać było zachwyt.
    Dziewięć lat temu Xia Yao widział je jedynie przez kamerkę internetową, a teraz czuł, że aż brakuje mu tchu.
    Co nie zmieniło faktu, że był wściekły. Szybkim ruchem otworzył szufladę i wsadził do niej głowę Han Tian Wanga.
    - Kurwa, dlaczego akurat ciebie musiałem uratować? Dlaczego akurat ciebie?!


Słowo wyjaśnienia:

* Han Tian Wang to pseudonim, który nadał sobie Han Dong {bohater nowelki Feng Mang}. Tian Wang oznacza Boga, czyli Han Dong mianował się Bogiem 

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze