Advance Bravely [PL] - Rozdział 202: Wielki bóg Han.

 

    Xia Yao miał dość. Był tak wściekły, że wstał z łóżka i rzucił się na Han Tian Wanga. Zaczął go okładać pięściami, kompletnie zapominając, że jest goły.
    Po kilku sekundach wylądował w łóżku, a jego miejsce zajął Yuan Zong, który zakleszczył swoim ramieniem szyję wróżbity.
    I chociaż Xia Yao był na niego bardzo wściekły, to zauważył, że sytuacja zrobiła się niebezpieczna. Fakt chciał mu dać nauczkę, ale nie zamierzał go zabić. A teraz niechybnie czeka go marny koniec, bo, jakby nie było, to po niego Xia Yao zszedł do studni.
    - Yuan Zong, spokojnie. Nie zrób mu krzywdy. Tylko się wygłupiałem, puść go. To przeze mnie, nie przez niego straciłeś palce u stóp.
    - …
    Nagle Han Tian Wanga poczuł, jak głową uderza o ścianę. Zaparł się o nią rękoma i spojrzał w tył w pełne szaleństwa oczy.
    - Yuan Zong, 33 lata. Ojciec i matka nie żyją. Byłeś żołnierzem, snajperem, służyłeś w jednostce specjalnej… W wojsku do tej pory mówią o tobie „boski snajper” i „waleczny król”. Podczas jednej z zagranicznych misji zostałeś postrzelony w ramię i nie usunięto ci kuli…
    Han Tian Wang wykorzystał zaskoczenie Yuan Zonga i szepnął mu coś na ucho. Twarz mężczyzny złagodniała i rozluźnił chwyt, uwalniając wróżbitę.
    Xia Yao cały czas stał z boku i próbował uspokoić Yuan Zonga. Z kolei Han Tian Wang poprawił spodnie i zasalutował.
    - Lordzie Zong, dziękuję za łaskę darowania mi życia.
    Zanim wyszedł, posłał Xia Yao szelmowski uśmieszek i powiedział.
    - Oficerze Xia, teraz jesteś o wiele przystojniejszy niż 9 lat temu.
    I zanim chłopak zdążył odpowiedzieć, wróżbita już wybiegł z pokoju.
    - Hej, pozwoliłeś mu ot tak odejść? - zaczął marudzić.
    Mężczyzna przytaknął skinieniem głowy.
    A niech to! Xia Yao nie mógł tego zaakceptować, w końcu to był facet, którego od lat szczerze nienawidził. A, co gorsze, szepnął on coś na ucho Yuan Zongowi i od razu go spacyfikował. To nie dawało mu spokoju.
    - Kurwa, co on ci powiedział? Zresztą nieważne, co powiedział, nie powinieneś pozwolić mu dojść do głosu. A może dałeś się uwieść tym dwóm, pięknym jasnym nogom?
    - …
    Yuan Zong słuchał przez chwilę szalejącego Xia Yao, aż w końcu odpowiedział.
    - Podał mi kryptonimy moich misji specjalnych, tych, w których brałem udział.
    Xia Yao zamarł i aż dostał gęsiej skórki. Dobrze wiedział, jak tajne są kody takich misji. Nie da się ich ot tak zdobyć, a każdy, kto je znał, wolałby umrzeć, niż je zdradzić. A Han Tian Wang był przecież robotnikiem pracującym na budowie, skąd miałby dostęp do takich informacji?
    Xia Yao myślał o tym intensywnie, aż w końcu ponownie wrzasnął.
    - Nie ściemniaj mi tu. Na pewno spodobałby ci się jego nogi.
    - Co ty nie powiesz, kiedy opuścił spodnie, sam nie mogłeś oderwać od nich oczu.
    - Kurwa, obyś zdechł, zboczony staruchu.
    - …
    Xia Yao zaczął bić Yuan Zonga, a on pozwalał mu wyładować na sobie frustracje, co oczywiście jeszcze bardziej podsyciło gniew chłopaka. Świetnie! Ciekawe od jak dawna się spotykacie, skoro powierzyłeś mu tak poufne informacje!
    - Dość zabawy! Umyj twarz i zmykaj spać. - powiedział mężczyzna.
    Nabuzowany Xia Yao przestał go bić, założył czystą piżamę i mamrocząc pod nosem o tym, co zrobi, jak dorwie tego oszusta Han Tian Wanga w swoje ręce, ruszył w stronę łóżka. Kiedy zamierzał się w nim położyć, pośliznął się i uderzył biodrem w szafkę nocną, strącając z niej jabłko. Niestety nie odzyskał równowagi i upadł na podłogę, przygniatając pośladkiem twardy owoc, który wylądował na ziemi chwilę przed nim.
    - Kurwa…
    Chłopak podniósł się z podłogi, podniósł też jabłko i zaczął masować bolący pośladek, przeklinając pod nosem.
    - Zabolało? - zapytał Yuan Zong.
    To pytanie sprawiło, że jego humor jeszcze się pogorszył i cisnął jabłkiem o podłogę. Jabłko pękło. Chłopak spojrzał na nie i nagle cała złość mu przeszła. Zobaczył, że w owoc wbił się w dość spory gwóźdź, który zapewne wypadł z szafki, kiedy w nią uderzył.
    Po jego plecach przeszedł zimny dreszcz, gdy pomyślał, co by było, gdyby to nie jabłko się na niego nabiło. Wyobraził sobie ból, jaki by poczuł, gdyby gwóźdź przebił mu stopę.
    Co ciekawe, to Han Tian Wang przyniósł mu w prezencie siatkę pełną jabłek. Kiedy chłopak to sobie uświadomił, cały się spiął.
    Był policjantem i często trafiały mu się sprawy, w których zdarzały się dziwne tajemnicze zjawiska, ale on zawsze starał się kierować rozumem i bazować na dowodach. Jednak nazwanie tego, co się stało zwykłym zbiegiem okoliczności, było zbyt przerażające.
    I tak to jest w życiu, czasem w coś uwierzymy, dopiero gdy to zobaczymy.
    - Wskakuj do łóżka, bo zmarzniesz. - powiedział Yuan Zong i pomógł mu się położyć.
    Xia Yao leżał pod kołdrą i nie wiedzieć czemu, wydawało mu się, że dzisiaj jego łóżko jest wyjątkowo zimne, chociaż był przykryty ciepłą kołdrą.
    Kiedy Yuan Zong wziął prysznic, położył się do swojego łóżka i zgasił lampkę. W pokoju nastała ciemność.
    Xia Yao miał 1,8 metra wzrostu i zakutany w kołdrę przypominał wielką gąsienicę. Nagle usłyszał cichy męski głos.
    - Będzie ci niewygodnie?
    Chłopak aż się wzdrygnął, ale po chwili uświadomił sobie, że to przecież Yuan Zong powiedział i od razu się uspokoił.
    - Nie, zawsze tak śpię, boję się ciemności.
    To było oczywiście kłamstwo, bo jeśli chodziło spanie, to zasypiał o każdej porze dnia i nocy.
    - Boisz się?
    Nagle głowa Xia Yao wyłoniła się spod kołdry.
    - Że niby ja się boję? Jestem policjantem, takie rzeczy mnie nie przestraszą. Nie jestem taki jak ty, nawet para nawet najpiękniejszych, długich nóg mnie nie rusza.
    Chłopak nie uzyskał żadnej odpowiedzi, dlatego stwierdził, że Yuan Zong pewnie już zasnął. Strach ponownie zagościł w jego sercu. By dodać sobie odwagi, zapytał.
    - Zong, śpisz?
    - Prawie.
    Och, jak dobrze, że jeszcze nie zasnąłeś. Pomyślał chłopak. Ale już prawie śpi? W takim razie muszę się pospieszyć, żeby zasnąć przed nim.
    Jednak był tak zdenerwowany, że nie dość, że nie mógł zasnąć, to jeszcze zachciało mu się siku.
    Udręczony, nagle usłyszał cichy hałas koło okna. To brzmiało, jakby ktoś próbował się przez nie włamać. Tylko że byli na jednym z górnych pięter szpitala. Chłopak spanikował i tak się przestraszył, że aż pisnął i przeskoczył do łóżka Yuan Zonga. I tu spotkało go coś o wiele bardziej przerażającego. Łóżko było puste. Xia Yao był tak przerażony, że aż popuścił.
    - Kurwa… Co się dzieje? - krzyknął spanikowany, gdy nagle zauważył, że Yuan Zonga, który właśnie zamykał okno, zaczął chichotać.
    Mężczyzna zauważył, że okno jest niedomknięte, dlatego po cichutku wstał i poszedł je zamknąć. Okutany w kołdrę chłopak nie usłyszał jego kroków, za to usłyszał dźwięk domykanego okna. W jego głowie od razu pojawił się myśl. To wielki nieśmiertelny Han przyszedł mnie nawiedzić.
    Kiedy Yuan Zong wrócił do łóżka, Xia Yao mocno się do niego przytulił. Chłopak cały drżał i był spocony ze strachu.
    - Jesteś takim tchórzem, panie policjancie. Nie wstyd ci? - mężczyzna przeczesał jego włosy, czując pot pod palcami.
    - Myślisz, że on jest dziwniejszy niż Wang Zhi Shui? - zapytał chłopak płaczliwym głosem.
    - Wang Zhi Shui to zwykły oszust, a ten facet ma w sobie coś tajemniczego i niepokojącego.
    Xia Yao nigdy nie spotkał się z czymś podobnym.
    - Myślisz, że zgadywał, czy może gdzieś zdobył te informacje?
    - A myślisz, że można tak celnie zgadywać? - zaśmiał się Yuan Zong.
    - Ale czy coś takiego jest w ogóle możliwe?
    - Są na tym świecie rzeczy, których nie potrafimy wyjaśnić, tak jak wtedy, kiedy miałem sześć lat…
    - Och. - Xia Yao przysunął się do niego i powiedział z entuzjazmem. - Lepiej nic nie mów, nie chcę o tym słuchać.
    - Są ludzie, którzy potrafią zobaczyć, to, czego nie widzą inni.
    Chłopak przypomniał sobie jasne, lśniące oczy Han Tian Wanga i poczuł dziwny dreszcz.
    - Czyli nie ma się czym martwić, on jest jak skaner kodów QR. Przepowiada przyszłość i mówi o przeszłości po zeskanowaniu rysów twarzy, to wszystko.
    - Myślę, że jest też bardzo wrażliwy i wyczulony na pewne drobne gesty i dostrzega w ludziach ich grzechy.
    - Uważasz, że jestem grzesznikiem?
    - A nie zgrzeszyłeś 9 lat temu?
    Gdyby Xia Yao nie był tak przerażony, to najchętniej kopnąłby go w piszczel i wrócił do swojego łóżka. Ale nie mógł się pozbyć tych natrętnych, niepokojących myśli i jeszcze mocniej się do niego przytulił.
    - Myślisz, że wtedy, dziewięć lat temu, rozmawiałem z jego nagim duchem?
    Yuan Zong odpowiedział, tłumiąc śmiech.
    - Tak.
    - Aaaach, myślisz, że Han Tian Wang przyszedł się na mnie zemścić?
    - Uratowałeś mu życie. - powiedział mężczyzna, mając nadzieję, że uda mu się go uspokoić. - Jak mógłby ugryźć rękę, która go nakarmiła. Szczerze okazał ci swoją wdzięczność.
    W sumie racja… Pomyślał chłopak i gdzieś w duchu cieszył się, że Yuan Zong nie zrobił mu krzywdy.
    Po chwili jednak znowu zapytał rozemocjonowany.
    - Dlaczego nie zapytałeś go, czy nasz związek przetrwa wszelkie przeciwności losu?!
    - …
    Po chwili Xia Yao się uspokoił, ale nadal nie mógł zasnąć. Yuan Zong mocno go do siebie przytulił, tak że ich nogi i ręce były ze sobą splecione.
    - Już dobrze, śpij.
    Chłopak spał spokojnym snem do samego rana. Jednak nie zapomniał, co się wydarzyło zeszłej nocy. Zanim otworzył oczy, dotknął twarzy Yuan Zonga. Jest tu przy mnie. Delikatnie otworzył powieki i zerknął na szafkę przy swoim łóżku. Zniknęły wszystkie jabłka. Przytulił się mocno i zapytał.
    - Pamiętasz, że wczorajszej nocy ktoś nas odwiedził?
    - Kto taki? - zapytał Yuan Zong ze zdezorientowaną miną. - Ktoś tu był?
    - Ten budowlaniec, którego uratowałem.
    - Zasnąłeś, jak tylko zacząłem cię myć. O kim mówisz?
    Mózg chłopaka zaczął się przegrzewać. Nagle Yuan Zong wyciągnął spod łóżka siatkę pełną jabłek.
    - Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa… - Xia Yao zaczął go kopać. Mężczyzna szybko go złapał i powiedział.
    - Przestań szaleć. Dzisiaj rodzice odbierają cię ze szpitala, idź pozbierać swoje rzeczy.
    Xia Yao kompletnie o tym zapomniał. Kiedy się pakował, myślał o wydarzeniach z ostatniej nocy. Teraz, w dzień, kiedy było jasno, wróciła mu odwaga i pewność siebie. To na pewno zwykły oszust, żaden z niego utalentowany wróżbita.
    Zapomniał o nim chwilę później, bo inna niepokojąca myśl zaprzątnęła mu głowę.
    - A właśnie, kontaktowałeś się ostatnio z Tian Yan Qi’im? Co u niego? - zapytał.
    - Nie kontaktowałem się z nim, ale dzwonili do mnie z firmy i podobno wrócił do pracy. Zresztą to oczywiste, bo jak inaczej daliby radę funkcjonować.
    - Jaki on pracowity. - chłopak zmarszczył brwi. - Musisz mu ładnie podziękować.
    - W tym celu zamierzam pojechać do firmy.
    - Ale lekarz powiedział, że powinieneś zostać w szpitalu jeszcze kilka dni.
    - Nie wytrzymam tu dłużej, zwłaszcza że ciebie już nie będzie.
    Xia Yao nic nie odpowiedział, czuł dziwną pustkę w sercu. Poczuł też wiele błogich emocji na samo wspomnienie czasu, jaki razem spędzili. Przez tyle dni opiekowali się sobą, kochali się, zwyczajnie przy sobie byli. I teraz nie wiedział, jak sobie poradzi bez Yuan Zonga.
    - Nie stresuj się. Pamiętaj, Wielki Bóg Han nas pobłogosławił. - zażartował mężczyzna.
    Chłopak zaśmiał się i uderzył go w pierś.
    - Spadaj!


Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze