Advance Bravely [PL] - Rozdział 204: Konflikt wewnętrzny.

 

    Pierwszego dnia Księżycowego Nowego Roku każda rodzina gromadzi się przy stole na uroczystej kolacji. W tym roku w domu Państwa Xia nie odbyło się huczne przyjęcie, było cicho, a przy stole siedziały tylko dwie osoby. Xia Ren Zhong musiał wyjść, żeby pokazać się na jednej z oficjalnych imprez w imieniu całej rodziny.
    - Mamo, dlaczego nie wyjdziesz, żeby świętować?
    - Na ulicach jest zbyt głośno.
    Xia Yao potrafił ją zrozumieć, bo w ciągu ostatnich dwóch lat sam zaczął stronić od głośnych miejsc. A szczególnie unikał wszelkich przyjęć, na których byli znajomi jego rodziców, którzy zawsze wypytywali go o życie prywatne. A on nie wiedział, co ma im odpowiedzieć. Gdyby powiedział prawdę, że ma męża, którego przyprowadzi następnym razem, przyprawiłby o zawał serca każdego ze swoich rozmówców.
    - Potrzebuję ciszy, hałas działa na mnie depresyjnie. - powiedziała pani Xia.
    Naprawdę? Tak ci przeszkadza hałas? Jak odkurzasz mieszkanie, to podkręcasz dźwięk w telewizorze na cały regulator. A nasi sąsiedzi? Zawsze hałasują, kiedy się kłócą i jakoś nigdy ci to nie przeszkadza.
    - Mamo, przestań tak się przejmować.
    - W przeszłości najwyraźniej za mało się przejmowałam, dlatego to wykorzystałeś.
    Xia Yao nie odezwał się i skupił się na jedzeniu. Kobieta patrzyła na niego przez chwilę. Odkąd wyszedł ze szpitala, zachowywał się poprawnie. Wyglądało na to, że nie kontaktował się z Yuan Zongiem. Cały czas pomagał jej w domu, co było o tyle zaskakujące, że przez całe swoje życie nie ruszył choćby palcem, żeby jej pomóc. Była zaskoczona, że nawet lepił razem z nią pierogi.
    Xia Ren Zhong pojawił się w domu przed jedenastą w nocy i był lekko wstawiony. Już od wejścia wołał swoją żonę, co ją zdenerwowała. Nawet nie spojrzała w jego stronę, udając, że nic nie słyszy.
    - Synu… Mój synu…
    Xia Ren Zhong wołał, ale nikt nie odpowiadał, dlatego wpadł do pokoju syna, a kiedy zobaczył, że go tam nie ma, otworzył drzwi łazienki i wyciągnął go spod prysznica.
    - Chodź, muszę z tobą o czymś porozmawiać.
    - Tato, daj mi się chociaż ubrać.
    - Dobra, byle szybko.
    Chwilę później ojciec i syn usiedli na sofie w salonie.
    - Synu, mam ci coś ważnego dopowiedzenia. Twoja matka i ja jesteśmy rozsądnymi ludźmi i dobrze wiemy, jakie jest życie. Oboje szczerze doceniamy wszystko, co ten mężczyzna dla ciebie zrobił. Wiemy, że jest prawym, dobrym człowiekiem i w pełni zasługuje na podziw i wdzięczność.
    Pani Xia stała przy drzwiach i gotowała się ze złości, w końcu nie wytrzymała i się wtrąciła.
    - Czy ty jesteś normalny? Co za bzdury opowiadasz. Możesz przestać owijać w bawełnę i przejść do sedna?
    Xia Ren Zhong spojrzał na nią gniewnie.
    - Nie przypominam sobie, żebym poprosił, byś dołączyła do naszej rozmowy? Nie wtrącaj się.
    Kobieta pomyślała, że alkohol rozwodnił umysł jej męża, obrażona obróciła się na pięcie i poszła do swojego pokoju.
    A mężczyzna kontynuował.
    - Wiesz, że nie jestem taki, jak twoja matka. Ona zawsze chce wszystko załatwić od razu, bo nie zaśnie, jeśli nie dokończy jakiejś sprawy. Ja jestem cierpliwy i krok po kroku osiągam swoje cele. Zwycięstwo lepiej smakuje, gdy składa się z mniejszych kęsów. Tak. Każda długa i wspaniała podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Twoja matka jest w gorącej wodzie kąpana, nie potrafi na zimno przeanalizować problemu, tylko bije na ślepo. A przecież najważniejsze, by się rozeznać w temacie.
    - Tato, całkowicie się z tobą zgadzam. Rozumiem, że niektórzy ludzie sądzą, że związek dwóch mężczyzn jest sprzeczny z ogólnie pojętym systemem etycznym, że jest wbrew prawu natury, ale tak naprawdę jest to kwestią moralności każdego człowieka.
    Xia Ren Zhong zgadzał się z synem, ale nie mógł się do tego przyznać. A w duchu cieszył się, że Xia Yao go pochwalił. Na szczęście był dobrym aktorem i zachował spokój, odpowiadając.
    - Tak, dlatego powinniśmy przeanalizować wszystko na spokojnie. Czy ten mężczyzna jest dobrym człowiekiem? Jest. Dlaczego? Ponieważ uratował życie mojemu synowi. Czy powinniśmy podejrzewać go, że miał w tym jakiś ukryty cel? W żadnym wypadku. Dlaczego? Ponieważ wystarczyło mu samo podziękowanie, a to cecha osób, które zwykle czynią w życiu dobro.
    Xia Yao przytakiwał każdemu słowu.
    - Tato, twoje słowa wzruszają mnie do łez.
    Xia Ren Zhong nie był w stanie ukryć dumy z pochwał syna i nie wyglądał już na ojca, który właśnie przeprowadzał poważną rozmowę ze swoim dzieckiem.
    - Zrobię coś dla ciebie. Podjąłem trudną decyzję, zgadnij jaką.
    Xia Yao spojrzał na niego i postanowił zagrać z nim w tę grę.
    - Nie będziesz sprawiał mu problemów?
    - Pomyśl. - odpowiedział mężczyzna z nutą pogardy w głosie.
    - Chcesz pokryć koszt leczenia jego palców?
    - Wysil bardziej szare komórki.
    Xia Yao patrzył na ojca ze zdziwieniem.
    - Zapłacisz za leczenie, a dodatkowo chcesz mu zaoferować rekompensatę?
    Xia Ren Zhong w końcu przytaknął.
    - To nic wielkiego. Nie tylko wypłacę mu rekompensatę, ale też opłacę leczenie u najlepszego specjalisty w Stanach.
    Po tych słowach mężczyzna patrzył na syna, czekając na wiwaty i pochwały.
    - Tato, naprawdę jesteś wspaniały, chociaż twoje intencje nie są do końca szczere.
    Mięśnie twarzy Xia Ren Zhonga stężały.
    - Tato, on jest już w Stanach.
    - Co takiego?
    - Ma już nawet wyznaczony termin operacji.
    Na twarzy mężczyzny pojawił się nieładny grymas, ale nie zamierzał odpuścić.
    - Nie każdy lekarz jest w stanie przeprowadzić taką operację, tu potrzeba najlepszego specjalisty…
    - Myślę, że doktor Nelaon nim jest. - powiedział chłopak.
    Twarz Xia Ren Zhonga wykrzywiła się jeszcze bardziej. Wyciągnął telefon i zadzwoni do jednej ze swoich krewnych w Ameryce.
    - Wang Wen! Chciałbym cię o coś zapytać. Ten lekarz Nelaon, o którym mi mówiłaś, czy polecałeś go komuś innemu?
    - Och? Twój syn odezwał się do mnie jakiś czas temu… A potem ty zadzwoniłeś, myślałam, że chcesz się tylko upewnić.
    - …
    - Tato, następnym razem, jeśli będziesz miał mi coś do powiedzenia, zrób to szybciej. Skoro już wszystko sobie wyjaśniliśmy, pójdę położyć się spać.
    Xia Yao poklepał ojca po ramieniu i wyszedł z salonu.
    Pani Xia siedziała w swoim pokoju, ale nie zamknęła drzwi i doskonale słyszała całą ich rozmowę. W przeciwieństwie do męża nie była zamroczona alkoholem, była trzeźwa i wściekła. Kiedy Xia Ren Zhong pchnął drzwi jej pokoju, krzyknęła na niego.
    - Dlaczego nie pójdziesz do siebie. Co ciekawego masz mi do powiedzenia?
    Kiedy Xia Yao szedł do swojego pokoju, słyszał kłótnie rodziców.
    - Nie można na ciebie liczyć! Tylko praca i praca, nic a nic nie obchodzi cię, co się dzieje w naszym domu!
    - Doprawdy? Kiedy Yao był mały, to ja go przewijałem, usypiałem, bawiłem się z nim.
    - Za to, jak podrósł, przestałeś być tak wzorowym ojcem.
    - …
    Chłopak wszedł do siebie i zamknął za sobą drzwi.
    Cały czas miał kontakt z Yuan Zongiem, ale dzwonili do siebie bardzo dyskretnie, nawet jego matka tego nie zauważyła. Zresztą jeden był w Stanach, drugi w Chinach i spory problem stanowiła różnica czasowa. Chłopak mógł się z nim skontaktować tylko w środku nocy.
    - Jestem wykończony… - powiedział cichym, stłumionym głosem, przewracając się na łóżku z telefonem przy uchu.
    - Czym się tak zmęczyłeś? - zapytał z czułością Yuan Zong.
    - Wszystkim, bylem z mamą na zakupach, umyłem naczynia, posprzątałem dom i po południu zabawiałem rozmową kilku jej gości, którzy do nas wpadli. Ciężki dzień…
    - Jesteś takim rozpieszczonym dzieciakiem. - zachichotał mężczyzna.
    - A co u ciebie? Rozmawiałeś z lekarzem?
    - Tak, zostałem przyjęty do szpitala, a przez ostatnie dwa dni omawialiśmy plan operacji.
    - Poproś, żeby zwolnili i zaczekali na mnie, zanim cię zoperują.
    - Wystarczy, że ja na ciebie czekam.
    - Jesteś pewien, że uda ci się przekonać moją mamę?
    - Prawie pewien.
    Xia Yao nie mógł powiedzieć tego samego, ale słysząc te słowa z ust Yuan Zonga, wierzył, że mu się uda.
    - Co robisz? - zapytał mężczyzna.
    - Drapię się po stopie. - zaśmiał się Xia Yao. - Chcesz do mnie dołączyć?
    - Nie wiem, czy jest to na tyle ekscytujące.
    - Oj dlaczego? Spróbuj. - powiedział chłopak, a po chwili zaczął jęczeć do telefonu. - Umm… Ach, ach, jak dobrze… Umm… Dochodzę… Strzeliłem…
    Yuan Zong przeżywał katusze, bo te jęki zawsze go rozpalały. U niego był środek dnia, nie mówiąc o tym, że właśnie przyszedł lekarz na obchód.
    - Opanuj się, jestem tu z kimś.
    Te słowa zadziałały na Xia Yao jak płachta na byka. Zaczął jęczeć i sapać do telefonu jeszcze intensywniej.
    Yuan Zong uśmiechnął się i powiedział.
    - Widzę, że naprawdę się starasz, żeby mi stanął. Poczekaj, aż przyjedziesz, oj, sporo popracujesz swoim tyłkiem.
    - Chciałbym zrobić to z tobą teraz… - wyjęczał Xia Yao.
    Yuan Zong czuł, że zaczyna tracić kontrolę.
    - Idź lepiej spać. Która jest u ciebie godzina?
    Chłopak spojrzał na zegarek i powiedział.
    - Porozmawiajmy jeszcze pięć minut… Jest druga czterdzieści. A za pięć minut będzie druga czterdzieści pięć. A jak dodamy piętnaście minut, będzie trzecia. Obiecuję, że o trzeciej pójdę spać.
    - Nie brzmisz, jakby chciało ci się spać.
    Xia Yao nie zamierzał zostać spławionym, dlatego szybko zmienił temat.
    - A co z firmą? Jak się sprawy mają.
    - Wszystko załatwione.
    - Nie mów. Jakim cudem poradziłeś sobie z tym w jeden dzień?
    - Wiesz, jeśli sam nie mogłem się zająć problemem, musiałem przekazać stery odpowiedzialności komuś innemu.
    - Co masz na myśli?
    - Przepisałem firmę Tian Yan Qi’emu.
    Xia Yao sporo myślał o ewentualnych rozwiązaniach. Brał pod uwagę przepisanie na Tian Yan Qi’ego części udziałów w firmie albo przekazanie mu znacznej sumy pieniędzy, dzięki której mógłby rozkręcić własną działalność i współpracować z Yuan Zongiem, jako partner biznesowy. Jednak nigdy nie sądził, że Yuan Zong posunie się do tak ekstremalnych rozwiązań.
    - Dlaczego nie omówiłeś tego ze mną? Najpierw dałeś mu pięć milionów juanów, potem dom, a teraz firmę… Jak można podjąć taką decyzję, jesteś skończonym kretynem.
    Xia Yao nawet nie zamierzał słuchać wyjaśnień, bo natychmiast się rozłączył. Był tak zły, że nie mógł zasnąć, dlatego ubrał się, wsiadł do auta i pojechał do firmy.
    Przy bramie zauważył dwa lampiony, które kupił i po raz pierwszy zawiesił je tam rok temu.
    Złote znaki z nazwą firmy były pięknie widocznie i prezentowały się wspaniale. Każdy przechodzień na pewno patrzył na nie z podziwem.
    Xia Yao nie wiedział, dlaczego Yuan Zong w taki sposób rozwiązał tę sprawę. Zrezygnował z kariery i firmy, którą zbudował od zera, dlaczego aż tak się poświęcił.
    Zapukał do bramy, ale nikt nie odpowiedział. Stał przed nią i patrzył na bieżnię, trawniki, poligon… Na lotosowy staw, na rosnącą nieopodal wierzbę, której gałęzie Yuan Zong przycinał osobiście. Patrzył na budynek, w którym znajdowała się kuchnia, w której Yuan Zong przygotował mu tak wiele pysznych dań. Przypomniał sobie, jak zawsze włączał dla niego grzejniki. Spojrzał na okna jego gabinetu. To tam Yuan Zong zawsze go pocieszał, tolerował jego wygłupy, to tam spędzili tak wiele wspólnych chwil… A on… To wszystko porzucił.
    Uderzył pięścią w żelazną bramę, odtwarzając w głowie wszystkie te wspomnienia i zaczął płakać rzewnymi łzami.
    Rodzice odkryli, że ich syna nie ma w pokoju. Nie wiedzieli, kiedy i dokąd wyszedł, dlatego rozpoczęli kolejną kłótnię. Chwilę później pan Xia odebrał telefon, po czym zebrał swoje rzeczy i zaczął szykować się do wyjścia. Żona miała mu towarzyszyć, ale po nieprzespanej nocy wyglądała źle i nie zamierzała pokazywać się komukolwiek w tak kiepskiej formie.
    - Nie jedziesz ze mną?
    - Niby jak? A co z naszym synem?
    - Może pojechać z nami.
    - Myślisz, że będzie chciał?
    Nagle zadzwonił telefon Xia Ren Zhonga.
    - Panie sekretarzu, samolot czeka.
    Mężczyzna poklepał żonę po ramieniu.
    - Muszę iść, jeśli pojawią się problemy, dzwoń.
    Gdy wyszedł z domu, odwrócił się do niej i powiedział.
    - Jeśli jednak zdecydujesz się za mną lecieć, poczekam.
    - Nie musisz na mnie czekać, idź już.
    Po tych słowach zatrzasnęła drzwi z głośnych hukiem.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze

Prześlij komentarz