Advance Bravely [PL] - Rozdział 205: Trzeba kuć żelazo, póki gorące.

 

    Pani Xia siedziała w salonie i była cała w nerwach, ponieważ jej syn nie poinformował jej, że zamierza wyjść. Po raz kolejny weszła do jego pokoju i znowu spojrzała na zasłane łóżko, w którym tej nocy nikt nie spał.
    Była wściekła i gdy usłyszała dzwonek do drzwi, wybuchła.
    - Po co dzwonisz, dlaczego nie wejdziesz do domu?
    Dzwonek nadal dzwonił z równą intensywnością.
    - Przepraszamy za najście… - usłyszała pani Xia, gdy otworzyła drzwi. A po chwili zamarła z wrażenia. Jej zdziwienie zmieniło się w podekscytowanie, gdy patrzyła na uśmiechnięte twarze kobiet, które stały w jej drzwiach.
    - Wen Hui! Liu… Liu Ting?
    Uśmiech na twarzach kobiet stał się jeszcze szerszy i zaczęły ściskać panią Xia. Były to jej najlepsze przyjaciółki, od ponad dwudziestu lat.
    - Co tu robicie? - powiedziała kobieta, czując się jak we śnie.
    Wen Hui i Liu Ting uśmiechnęły się do siebie porozumiewawczo.
    - Przyjechałyśmy się z tobą zobaczyć.
    Spotkanie z przyjaciółkami, których nie widziała od dziesięciu lat, było dla pani Xia spełnieniem marzeń. Zwłaszcza teraz, w święto Księżycowego Nowego Roku, gdy czuła się samotna, jak nigdy w życiu, dlatego rozpłakała się ze szczęścia.
    - Wejdźcie, wejdźcie do środka i rozgośćcie się.
    Obie panie z radością skorzystały z zaproszenia i zaczęły podziwiać dom.
    - Ta przestrzeń jest niesamowita.
    - Nie ważne jak duży jest dom, jeśli nikogo w nim nie ma, jest tylko pustą przestrzenią. - westchnęła pani domu.
    Słysząc nutę goryczy w głosie przyjaciółki, Wen Hui zapytała.
    - Co się stało, kochana?
    Pani Xia nie chciała psuć nastroju i nie miała zamiaru w tak cudownej chwili wylewać z serca swoich żali.
    - Och, to nic, nie martwcie się. Powiedzcie mi raczej, ile czasu minęło, odkąd widziałyśmy się po raz ostatni? Jedenaście lat? Trzynaście? Ach, chyba trzynaście. Widziałyśmy się na ślubie naszej mentorki. A o ile wiem, jej dziecko niebawem pójdzie do liceum.
    Liu Ting przytaknęła.
    - Tak, mój brzdąc wtedy biegał między nogami gości a dzisiaj studiuje za granicą.
    - Odwiedza cię na święto Księżycowego Nowego Roku?
    - Na zachodzie nie obchodzą tego święta, mają Boże Narodzenie.
    - Racja, jak mogłam zapomnieć.
    Pani Xia zaparzył przyjaciółkom herbaty.
    Wszystkie trzy studiowały razem na jednym kierunku i dzieliły pokój w akademiku. Były nierozłączne. Gdy zakończyły studia, każda z nich poszła w inną stronę, jednak po latach postanowiły odnowić znajomość.
    Wen Hui wyjechała za granicę i tam podjęła dalsze studia. Poślubiła obcokrajowca, jednak rozwiodła się i ostatecznie wróciła do Chin, pozostając singielką. Liu Ting wyjechała za pracą na południowy wchód i osiedliła się w Hongkongu. Jej syn rok temu wyjechał za granicę na studia, tam, gdzie jej mąż prowadził interesy. Od tego czasu była bardzo samotna.
    Czas leciał nieubłaganie, we włosach tych pięknych kobiet w średnim wieku pojawiły się pierwsze siwe włosy, a na twarzach zmarszczki, jednak ich uśmiechy były tak samo promienne i ciepłe, jak za czasów ich młodości.
    Taka przyjaźń potrafiła rozwiać wszelkie ciemne chmury.
    Wen Hui spojrzała na panią Xia i zapytała.
    - Dlaczego mam wrażenie, że bardzo się postarzałaś?
    - Ponieważ bez przerwy zajmuję się domem. - odpowiedziała lekko zirytowana kobieta.
    - Nadal musisz? - skrzywiła się Wen Hui. - Z nas trzech to ty miałaś najwięcej szczęścia, wychodząc za mąż za generała.
    - Stabilne życie, utalentowany syn, czego chcieć więcej? - dodała Liu Ting.
    Każdy dom ma swoje tajemnice. Pomyślała pani Xia.
    - Kiedyś byłaś prawdziwą pięknością. Cokolwiek na siebie nie założyłaś, wyglądałaś zjawiskowo. Wyznaczałaś trendy dla całej uczelni, pamiętasz? - powiedziała Liu Ting.
    - Zgadza się! - przytaknęła Wen Hui. - Miałaś iście zachodnie wyczucie stylu. A teraz…
    Pani Xia spojrzała na swój strój, a potem na ubrania przyjaciółek. I nagle poczuła się zagubiona.
    - Ach, dopiero wstałam, nie zdążyłam się przebrać. Proszę, rozgościcie się, pójdę zrobić sobie makijaż.
    Po chwili zniknęła w swoim pokoju. Usiadła przed lustrem i zaczęła się sobie przyglądać. Ta twarz nadal jest piękna, wielu mężczyzn bym na nią skusiła.
    Gdy wróciła do salonu, razem z przyjaciółkami zaczęła wspominać czasy ich młodości.
    - Nadal grasz na pianinie? A może tańczysz? Pamiętam, że miałaś dryg do tańca i pisałaś piękne wiersze.
    - A ja pamiętam, że czytałaś sporo o trudach życia w małżeństwie i zarzekałaś się, że nigdy nie wyjdziesz za mąż. Hahaha.
    Słysząc to, serce pani Xia ścisnęło się z tęsknoty za tamtymi czasami. Gdy opowiedziały sobie, o tym, co było, przyszedł czas na teraźniejszość.
    - Jakim cudem znalazłyście się przed moim domem? Dlaczego przyjechałyście do Pekinu?
    - Z twojego powodu. - powiedział Wen Hui.
    - Mojego? - Pani Xia zmarszczyła brwi z niedowierzania.
        Liu Ting pokiwała głową i powiedział pełna entuzjazmu.
    - Oczywiście! Jesteś szczęściarą, że adoptowałaś tak wspaniałego syna. To on nas odnalazł. Powiedział, że czujesz się samotna i poprosił, żebyśmy cię odwiedziły.
    - Adoptowany syn? - pani Xia była coraz bardziej zaskoczona.
    - Tak, Yuan Zong. - wyjaśniła Wen Hui.
    Kobieta momentalnie zbladła, ale nie chciała psuć tej przyjemnej chwili, ugryzła się w język i powstrzymała się od komentarza.
    - Twój adoptowany syn powiedział, że zamówił dla nas prywatny samolot, którym polecimy na wakacje do Las Vegas. Na szczęście żadna z nas nie pracuje i mamy mnóstwo czasu.
    - Twój adoptowany syn jest taki opiekuńczy, sam załatwił sprawę naszych wiz, nawet wynajął nam tłumacza, który odbierze nas z lotniska. W drodze mówiłam Liu Ting, że twój adoptowany syn jest wobec ciebie bardziej lojalny niż nie jedna córka.
    Słysząc, jak obie panie chwalą jej „adoptowanego syna”, wiedziała, że teraz nie uda jej się wyjaśnić tego nieporozumienia.
    Gdyby Yuan Zong zaprosił ją do Stanów, od razu by odmówiła, ale on zaprosił także jej przyjaciółki i postawił ją w dość trudnej sytuacji. Widząc jej wahanie, przyjaciółki zaczęły ją przekonywać.
    - Rany, koniecznie musisz się zrelaksować i zacząć zwiedzać świat. Szkoda czasu na siedzenie w domu.
    - Sama do niedawna byłam pochłonięta prowadzeniem domu, ale teraz, kiedy mój syn wyjechał, postanowiłam zrobić coś dla siebie. Mężczyźni w naszym wieku, mogą wychodzić i robić, co im się żywnie podoba, więc dlaczego my mamy się ograniczać? Mamy siedzieć w domach i pilnować drzwi?
    - Racja, jeśli zamkniesz się w domu i będziesz jedynie sprzątać i gotować, żaden mężczyzna nie będzie cię cenił.
    Jej przyjaciółki powiedziały na głos to, co sama od lat chciała powiedzieć Xia Ren Zhongowi. Dlatego podjęła decyzję, że pojedzie z nimi na wakacje.
    - Ale muszę zabrać syna. - powiedziała.
    - Syna? Po co? To ma być wyjazd, podczas którego porządnie się zabawimy, a z synem będzie ciut niezręcznie.
    - Posłuchaj jej, bo dobrze prawi. Twój syn jest już dorosły, da sobie radę.
    Pani Xia biła się z myślami. W sumie mają rację. Jeśli pojedziemy same, spędzimy cudowny czas, jeśli wezmę Xia Yao, nie odpocznę.
    Po chwili namysłu kobieta poszła do pokoju spakować walizkę.


    Kiedy Xia Yao wrócił do domu, było już po dziesiątej, był przygotowany na reprymendę, a zamiast tego zobaczył w salonie trzy uśmiechnięte panie. Składanie sobie noworocznych wizyt było czymś normalny, dlatego przywitał się z nimi uprzejmie. Wiedział, że ze względu na gości, jego matka powstrzymała się od prawienia mu kazań.
    Jednak kiedy na nią spojrzał, był zaskoczony jej fantastycznym nastrojem.
    Podeszła do niego uśmiechnięta i powiedziała.
    - Synu, jadę na wakacje.
    - Na wakacje? Dokąd?
    - Do Stanów Zjednoczonych. - wtrąciła się Wen Hui.
    - Chwila, tato o tym wie? Powiedziałaś mu?
    Pani Xia wzruszyła ramionami, jakby nic jej to nie obchodziło. - Twój ojciec wyjechał o świcie.
    - O świcie? Naprawdę?
    - Jakoś tak 3 godziny temu. - odpowiedziała pani Xia i zwróciła się do Liu Ting. – I jak mój strój, lepiej?
    - Nie najgorzej, ale po tobie spodziewałam się odważniejszych wzorów.
    Po chwili Xia Yao już całkowicie został wykluczony z rozmowy. Co się dzieje? Po tym, jak bez słowa wyszedłem w nocy, a ojciec wyjechał, ona powinna gotować się ze złości… a nie wybierać się na wakacje.
    - Synu, pozwól, że przedstawię ci moje przyjaciółki z czasów studiów. Ciocię Liu Ting i ciocię Wen Hui. Od wieków się nie widziałyśmy.
    Xia Yao jeszcze raz się z nimi przywitał.
    - Jedziecie razem?
    Liu Ting potrząsnęła głową i odpowiedziała z uśmiechem.
    - Nigdzie nie jedziemy, lecimy prywatnym samolotem, z przewodnikiem i załogą…
    Super! To jest to, tak się powinno korzystać z życia. Pomyślał chłopak. Ciekawe, kto za to wszystko zapłacił? Po chwili stwierdził, że każda kwota była warta, by zobaczyć promienny uśmiech na twarzy jego mamy. Oczywiście udawał, że nie miał pojęcia, kto za tym stoi.
    - To niesprawiedliwe! A może do was dołączę?
    Wen Hui pogroziła mu palcem.
    - To wyjazd tylko dla dziewczyn. Nie przyjmiemy żadnego chłopaka, dlatego mój drogi, ty zostajesz w domu.
    Xia Yao udał, że się dąsa. Kiedy wy będziecie bawić się w najlepsze, ja będę na pokładzie innego samolotu.


    Następnego dnia rano, prywatny samolot zabrał na pokład trzy panie i odleciał z nimi w stronę Las Vegas. Xia Yao wsiadł na pokład innego samolotu, który także miał go zabrać do Ameryki.
    Gdy dotarł na miejsce, od razu pojechał do szpitala.
    Yuan Zong był zaskoczony, kiedy go zobaczył. Był pewien, że przyleci dopiero jutro. Siedział na szpitalnym łóżku, niczego nie podejrzewając, gdy nagle do pokoju wbiegł Xia Yao. Mężczyzna nie zdążył zrobić zaskoczonej miny, bo został przez niego objęty i mocno przytulony.
    Chwilę wcześniej Xia Yao szedł przez korytarz powoli, z postawą godną najlepszego oficera policji, a teraz wtulił się w ramiona Yuan Zonga, jak mały żółwik.
    - Musisz odzyskać firmę… - wymamrotał, bo ta sprawa nie dawała mu spokoju.
    Yuan Zong stęsknił się za nim szalenie i objął go mocno, szepcząc mu do ucha.
    - Już ją oddałem, nie mogę jej teraz odbierać, bo wyszedłbym na drania.
    - Nie obchodzi mnie to, powiedz, że ja się na to nie zgodziłem.
    Yuan Zong spojrzał mu w oczy i zapytał.
    - W takim razie powiedz, co powinienem zrobić?
    - Pomóż mu otworzyć jego własną firmę.
    - Wiesz dobrze, że dwie konkurencyjne firmy nie będą w stanie współpracować.
    - Jak to nie? Na pewno zajdzie się płaszczyzna do współpracy.
    Yuan Zong nie odpowiedział, tylko na niego patrzył. Xia Yao czuł, jak w gardle rośnie mu gula i nie był w stanie powstrzymać emocji, dlatego jeszcze mocniej wtulił się w jego ramiona.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***









   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze