Advance Bravely [PL] - Epilog 1: Magiczna sztuczka.

 

    Sezon letnich burz działał na Wang Zhi Shui’ego usypiająco. Mógł spać bez przerwy, przez cały dzień i noc. Dzisiaj zaplanował, że wstanie, umyje się i ubierze, ale dopiero dzwonek do drzwi wyrwał go ze snu.
    - Kto tam… - zapytał zaspanym głosem, wychylając się zza drzwi, żeby zobaczyć, kto za nimi stoi.
    Był to młody mężczyzna w garniturze i w okularach, które dodawały jego rysom delikatności.
    - To ja, Wang Wei, zapomniałeś?
    - Aaa… Autor „Missing My Brothers in Shandong Double Nine?” (Poeta żyjący w starożytnych Chinach)
    - O czym ty mówisz? - zapytał mężczyzna, patrząc na niego z politowaniem. - Jestem z telewizji XX. Prowadzę program Star Show. Jakiś czas temu spotkaliśmy się na przyjęciu w hotelu Jindu.
    Na chłopaku jakoś nie zrobiło to wrażenia, ale skoro obaj należeli do starożytności, zaprosił go do środka. (Wang Zhi Shui także żył w starożytnych Chinach, zajrzyjcie do rozdziału 33)
    - Chciałbym zaprosić cię do naszego programu. Kojarzysz go prawda?
    - Coś tam widziałem. - odpowiedział Wang Zhi Shui, ziewając.
    - To obejrzyj więcej. Celebryci prezentują swoje talenty, które nie są znane fanom. Kiedy ostatnio razem piliśmy, prezes Xuan powiedział, że potrafisz robić magiczne sztuczki, dlatego właśnie przyszedłem ściągnąć cię do programu.
    Wang Zhi Shui chętnie by się zgodził, ale Xuan Da Yu nie pozwolił mu przyjmować żadnych ofert bez jego wiedzy. Nie chciał tak od razu odmówić, dlatego spróbowała się wytłumaczyć.
    - To proste sztuczki, nic specjalnego. Myślę, że są za słabe, żeby pokazać je szerszej widowni.
    - Nie mów tak, nawet najprostsze umiejętności sprawią, że dla swoich fanów staniesz się bardziej osiągalny.
    - Ale…
    - Nie odrzucaj od razu mojej propozycji. - powiedział Wang Wei i uśmiechnął się do niego czarująco. - Usiądźmy i porozmawiajmy.
    - Dobrze, przyniosę ci coś do picia.
    Kiedy Wang Zhi Shui podszedł do kuchni, Wang Wei podążył za nim. Chłopak wyciągnął saszetkę herbaty i chcąc sięgnąć po czajnik, wpadł na niego.
    - Możesz usiąść i poczekać.
    - Dobrze.
    I chociaż mężczyzna przytaknął, to nie ruszył się choćby o centymetr. Wang Zhi Shui pomyślał, że pewnie ma wysokie wymagania co do herbaty, dlatego pokazał mu torebkę i zapytał.
    - Może być taka?
    - Jak najbardziej. - powiedział z uśmiechem Wang Wei.
    Wang Zhi Shui pomyślał, że pewnie teraz czeka, żeby zanieść samemu herbatę do stołu. Ale kiedy nalał wody do filiżanki i ruszył w stronę salonu, mężczyzna nie wykazał zainteresowania przejęciem herbaty. Szedł za nim i w pewnym momencie na niego wpadł, delikatnie się o niego ocierając. Jednak chłopak kompletnie to zignorował, za bardzo był skupiony na tym, żeby nie rozlać herbaty.
    - Proszę, napij się.
    - Dziękuję.
    Po chwili Wang Wei podniósł filiżankę i upił kilka małych łyczków. Za każdym razem patrzył na chłopaka tak intensywnie, że nawet tak gruboskórny facet, jakim był Wang Zhi Shui, zaczął się rumienić.
    - Widziałem film, w którym zagrałeś. Obejrzałem go aż siedem razy i za każdym razem odkryłem coś nowego.
    - Jesteś szalony. Ten film nie ma żadnych ukrytych podtekstów. Szkoda czasu, żeby oglądać go tyle razy.
    - Może i fabułę ma nieskomplikowaną, ale nigdy nie znudzi mi się widok twoich pięknych nóg.
    Wang Zhi Shui zrobił się purpurowy. Czyli o to chodzi.
    - Zhi Shui, twoje nogi są… - mężczyzna przysunął się i dotknął jednej z nich.
    - Hej, hej, hej… Czekaj! - krzyknął chłopak. - O co ci chodzi? Przecież mieliśmy porozmawiać o programie… Ach…
    Zanim zdążył dokończyć, Wang Wei rzucił go na sofę. Wang Zhi Shui poczuł, że facet zaczął dość nachalnie go macać. Wszystko działo się tak szybko, że nie był w stanie zareagować. Przeszło mu też przez myśl, że może jeszcze się nie obudził i to wszystko mu się śni.
    - Prawdę mówiąc, jestem gejem. - powiedział mężczyzna, próbując włożyć język do jego ust. - Od dawna chciałem się z tobą przespać… Powiedz, ile płaci ci Xuan Da Yu, dam więcej.
    - Oszalałeś! Mam gdzieś twoje pieniądze!
    Najwyraźniej facet naprawdę miał coś z głową, bo gdy tylko Wang Zhi Shui odepchnął go od siebie, ten zaczął się rozbierać, aż został jedynie w majtkach.
    - Kurwa! Co ty robisz! Hej, hej, hej… - chłopak zbladł ze strachu, gdy zauważył, że te skąpe gatki zaraz zostaną zdjęte. - Nie rozbieraj się! Nawet nie waż się ich ściągnąć! Jeśli to zrobisz, to pójdę po nóż i cię dźgnę. Spadaj, odsuń się ode mnie…
    Sytuacja robiła się coraz bardziej niebezpieczna, bo Wang Zhi Shui usłyszał, że drzwi się otwierają.
    Kurwa! Xuan Da Yu wrócił. Nie wierzę w tak duży zbieg okoliczności. Wrócił dokładnie w momencie, kiedy ten psychol się rozebrał…
    Chłopak wskazał na Wang Weia i powiedział.
    - Nie obchodzi mnie, kto cię przysłał, żebyś tu przyszedł i zrujnował moją reputację, ale ostrzegam cię, jeśli w tej chwili nie znikniesz, to ci tego nie daruję.
    Nie wiadomo, czy Wang Wei przejął się jego słowami, czy może ta sytuacja tak samo mocno go zaskoczyła, ale zebrał swoje ubrania i schował się do szafy.
    Pijany Xuan Da Yu wszedł do pokoju zataczając się, a jego garnitur był cały zalany winem. Chłopak był przerażony, ale odetchnął, kiedy zobaczył, w jakim jest stanie. Bo przecież był mistrzem w radzeniu sobie z tym pijakiem. Podszedł do niego i zapytał.
    - Gdzieś ty znowu poszedł? Dlaczego tak się upiłeś?
    - Rany, reżyser siłą mnie wyciągnął i przez cały czas mnie prosił, żebym puścił cię do programu telewizyjnego. Nawet ściągnął prowadzącego i kiedy się nie zgodziłem, razem postanowili mnie upić, co za chuje, na koniec oblali mi garnitur winem. Banda zgniłych drani. Idę się przebrać.
    Mówiąc to, ruszył w stronę szafy. Wang Zhi Shui zatrzymał go i zapytał.
    - O jaki program chodzi?
    - Zapomniałem nazwy, pamiętam, że ten prowadzący nazywa się Wang Wei. Kurwa, kolejny Du Fu. (Naukowiec i poeta, tak samo, jak Wang Wei żyjący w starożytnych Chinach)
    Wang Zhi Shui zaśmiał się w duchu, bo od początku czuł, że ten dziwny facet jest oszustem.
    - A czy ten poeta miał zamiar tu przyjść? - zapytał chłopak.
    - Zaprosiłem go, ale wysadził mnie z auta i odjechał. - powiedział Xuan Da Yu i ruszył w stronę szafy.
    - Zaczekaj. - krzyknął chłopak. - Dlaczego chcieli, żebym wystąpił w tym programie?
    - Powiedzieli, że będzie miło, jak pokażesz kilka magicznych sztuczek. Oczywiście ich wyśmiałem, bo te twoje złodziejskie triki są dobre na festyny świątynne, a nie na telewizje.
    - Na dużą scenę też się nadają. Dałbym radę pokazać coś spektakularnego.
    - Naprawdę? - Xuan Da Yu spojrzał na niego kpiącym wzrokiem. - W takim razie pokaż mi coś, co mnie zadziwi.
    Wang Zhie Shui spojrzał w stronę szafy i zatarł ręce.
    - W takim razie patrz! Wyczaruję kogoś. Hmm… Dla lepszego efektu, co powiesz na kogoś znanego, na przykład Wang Weia? Ten prowadzący program, o którym wspominałeś.
    Xuan Da Yu parsknął śmiechem.
    - Nie żartuj, widziałem, jak odjeżdża.
    - W takim razie przygotuj się na prawdziwe show.
    Po chwili zamaszystym ruchem otworzył szafę, z której wyszedł sobowtór Wang Weia.
    Xuan Da Yu zamarł.
    - Kurna, jak to zrobiłeś?
    Facet, który próbował molestować Wang Zhi Shuiego, był naprawdę łudząco podobny do Wang Weia i gdyby Xuan Da Yu nie był tak pijany, od razu wyłapałby kilka subtelnych różnic w ich wyglądzie.
    Mężczyzna stał na środku salonu i postanowił narobić chłopakowi problemów.
    - Nie nazywam się Wang Wei, jesteśmy tylko do siebie podobni. To Wang Zhi Shui wymyślił to kłamstwo, bo chce ukryć nasz romans…
    Xuan Da Yu klepnął się w udo.
    - Och, wielki poeto, jesteś taki nieśmiały. Czyżbyś poczuł się zawstydzony, ponieważ mój mały Zhi Shui sprawił, że zniknęły twoje ubrania? Ha, ha, ha…
    -…
    - Da Yu, pozwolisz mi wystąpić w tym programie? - prosił chłopak.
    - A czemu by nie? Wystąp. Jeśli pokażesz tę sztuczkę, to faktycznie masz szansę wszystkich zaskoczyć. - powiedział Xuan Da Yu i chwycił rozebranego mężczyznę za ramię. - Przyznaję, nie miałem racji, mówiąc, że brak ci talentu. Każdy musi zobaczyć tę sztuczkę.
    Wang Zhi Shui był zadowolony, że wyszedł cało z niezręcznej sytuacji, a na dodatek udało mu się coś ugrać. Czuł, że nadszedł czas, by rozwinął skrzydła.
    Jeśli wystąpię w programie, to w końcu uwolnię się od przeszłości, którą ta wiedźma ciągle mnie szantażuje. Chłopak był z siebie tak dumny, że aż sam siebie pochwalił. Jesteś taki mądry, ach!
    Jednak chwile później zrozumiał, że jeszcze nie uporał się z kryzysem. Dobrze wiedział, że Xuan Da Yu w końcu przeanalizuje dzisiejszą sytuację i wyciągnie wnioski, a wtedy nie będzie miał nic na swoje usprawiedliwienie. Dlatego postanowił zwierzyć się Xia Yao i poprosić go, żeby wytłumaczył wszystko swojemu przyjacielowi, który na pewno go posłucha.
    Wang Zhi Shui wyszedł z domu, jak tylko Xuan Da Yu zasnął. Było po dziewiątej wieczorem, Xia Yao właśnie wrócił z pracy i był wykończony, położył się na Yuan Zongu i powoli odpływał.
    Drzwi nie były zamknięte, dlatego Wang Zhi Shui delikatnie je otworzył i zajrzał przez małą szczelinę. Zobaczył sofę, a na niej dwóch całujących się mężczyzn. Xia Yao leżał na Yuan Zongu, którego ugięta noga znajdowała nie między nogami chłopaka.
    Ach? Wyglądają, jakby zaraz mieli to zrobić… Pomyślał Wang Zhi Shui i podglądał ich dalej z szelmowskim uśmieszkiem na ustach.
    - Wstań, pójdę ci coś ugotować. - powiedział Yuan Zong.
    - Jestem zmęczony, nie ruszę się. - ale po tym Xia Yao dodał. - Ale jestem też strasznie głodny.
    - To wstań. Nie dam rady nic ci ugotować, kiedy na mnie leżysz.
    - Ale jestem taki zmęczony i głodny.
    - Wstawaj.
    - Nie, jestem zmęczony… i głodny.
    Po kilku minutach i próbach negocjacji Yuan Zong jedynie pogładził go po głowie, nie wykazując cienia zaniepokojenia, za to Wang Zhi Shui stracił cierpliwość i powiedział.
    - To leż sobie, a ja coś ci ugotuję.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Motorollo

***






   Poprzedni 👈             👉 Następny 

Komentarze